ARBUZ #018

Poniedziałek, 7 września 2020 · Komentarze(0)
Rano udało się chwilę pobiegać i poćwiczyć na siłowni, a po pracy zdążyłem jeszcze wyjść na rower. Co prawda musiałem skrócić nieco zaplanowaną trasę, ale większość planu udało się ocalić.

Dziś trasa taka nijaka, ale nikt nie mówił, że zawsze będzie pięknie. Grunt, że po raz kolejny miałem motywację, żeby się ruszyć z domu.

ul. Fabryczna
Kiedyś była tu fabryka (Linodrut), dziś... nie ma nic...

Przy Fabrycznej BYŁA fabryka © djk71

ul. Familijna
Ulica powstających domków w Pawłowie. Większość istniejących ma adres... Rogoźnickiej...

Domki przy Familijnej © djk71

ul. św. Filipa
Króciutka uliczka na Zaborzu, Boczna Lompy, Jeden dom, a może i on należy do Lompy?

ul. św. Filipa © djk71

Towarzystwo nie zachęcało do zgłębiania tego tematu.

ul. Maksymiliana Filipka
Ślepa uliczka w Makoszowach. Nic szczególnego.

ul. Maksymiliana Filipka © djk71


ul. Filtry
Boczna od... Bocznej. Rokitnica. Przy drodze, a właściwie na jej końcu tylko oczyszczalnia.

Oczyszczalnia przy ul. Filtry © djk71


ul. Grzegorza Fitelberga
Uliczka domków w Mikulczycach. Znów nic mnie nie rzuciło na kolana.

ul. Grzegorza Fitelberga © djk71

ul. św. Floriana
Uliczka obok Pstrowskiego.

Pstrowski czuwa © djk71

Momentami zaskakująca.

Ciekawe schodki © djk71

Skąd taka brama tutaj?

A co to za brama? © djk71

ul. św. Floriana © djk71

Lubię narożne kamienice © djk71

Uliczka obok browaru i dawnej filharmonii.

Na szczęście Filharmonia ma już nową siedzibę © djk71

Oraz obok liceum.

Ciekawe zdobienia © djk71

Ciekawe zdobienia © djk71


ul. Folwark Wesoła
Krótka uliczka na strefie. Sześć lat temu szukałem stojącego tu wśród śmieci pomnika górników. Pisałem wtedy, że wstyd dla miasta, że to miejsce jest w takim stanie.

Wyeksponowany pomnik © djk71

A dziś to miejsce spotkań spacerowiczów, rowerzystów, rolkarzy.



*) Co to jest ARBUZ? Poczytaj tutaj :-) Tam też trochę statystyk z wyzwania :-)

Krótka poranna bieżnia i ciężary

Poniedziałek, 7 września 2020 · Komentarze(0)
Krótko na bieżni (22 minuty). Mimo dość wolnego tempa nieźle się ze mnie lało.
Potem chwilę walki z ciężarami. Tu akurat odwrotnie, jakoś wyjątkowo łatwo i lekko.

Wspominając Janosika

Niedziela, 6 września 2020 · Komentarze(0)
Po ostatnich zawodach obiecałem sobie regularne treningi. Wczorajszy nie wyszedł, za to dziś się udało. Szczególnie, że tuż przez wyjściem z domu pojawiła się kolejna galeria z Ultrajanosika.

Biorąc pod uwagę jak wyglądałem na 13 km nic dziwnego, że od 23 km umierałem.


Zmęczony na Janosiku © Walusza Fotografia

Dziś wybrałem asfalt. Kiedy wychodziłem z domu były piękne chmury. Potem wyszło słońce. Ale dałem radę przetruchtać 15 km. Trzeba zgodnie z postanowieniem robić to regularnie.

BTW: Wielki szacun dla wszystkich fotografów na trasie wszystkich zawodów. Robią naprawdę niesamowitą robotę. I pewnie nawet sobie nie zdają sprawy z tego jak bardzo motywują do kolejnych startów :-)


ARBUZ #017, czyli koniec D i E

Czwartek, 3 września 2020 · Komentarze(2)
Kolejny dzień zaliczenia ARBUZa. Dziś literka D i E.

Miało nie być kibicowskich malunków, ale ten był piękny. I przy żadnej z zaliczanych dziś ulic.

Banda Osiedlowa © djk71


ul. gen. Bronisława Ducha
Kolejna z nowych uliczek w Grzybowicach. Jeszcze bez asfaltu.

ul. gen. Bronisława Ducha, Zabrze © djk71

ul. Henryka Dulęby
Uliczka w Rokitnicy, mieszanina starszych i nowych domów.

ul. Dulęby, Zabrze © djk71

ul. Dworcowa
Krótka uliczka z pięknymi motywami w samym centrum miasta.

Obserwator © djk71

Dwóch obserwatorów © djk71

Orzeł © djk71

Plac Dworcowy
Jak sama nazwa wskazuje - obok dworca, choć raczej ulica niż plac :-) Kolejne piękne motywy.

Co tu się dzieje? © djk71

Szkoda, ze zniszczone © djk71

Kiedyś się ludziom chciało © djk71

Wyobraźnia działa, co tu było... © djk71

Niesamowity budynek © djk71

Zabrzański dworzec © djk71

Poczta © djk71

Piękna kamienica © djk71

ul. Dworska
Uliczkę pamiętam jeszcze bez asfaltu (przynajmniej częściowo).

ul. Dworska, Zabrze © djk71

W drugiej części było wejście na WOK (Wojewódzki Ośrodek Kardiologii), dzisiejsze Śląskie Centrum Chorób Serca.

Dawny WOK © djk71

ul. Romana Dyboskiego
Wyjątkowo krótka uliczka przy pl. Krakowskim.

ul. Romana Dyboskiego, Zabrze © djk71

ul. Adolfa Dygasińskiego
Uliczka domków, w spokojnej okolicy między Gdańska, a "ósemkami". Niestety zbyt blisko DK88, słychać ciągły szum aut.

ul. Adolfa Dygasińskiego, Zabrze © djk71

ul. Działaczy Rodła
Zaborze, kilka bloków.

ul. Działaczy Rodła © djk71

ul. Działkowa
Domki w Mikulczycach. Częściowo odnowione, częściowo czekające na remont.

ul. Działkowa, Zabrze © djk71

ul. ks. Jana Dzierżona
Ulica, a właściwie całe osiedle odnowionych bloków.

Witamy na osiedlu © djk71


ul. Dzierżonia © djk71


ul. ELZAB
To chyba jedyny przypadek w mieście gdzie nazwa ulicy pochodzi od... nazwy zakładu. Dziś Elzab, dawniej Mera Elzab. Dziś kasy i drukarki fiskalne, kiedyś... mikrokomputery Meritum - polska odpowiedź na ZX Spectrum, Amigę, czy Atari.

ELZAB © djk71


*) Co to jest ARBUZ? Poczytaj tutaj :-) Tam też trochę statystyk z wyzwania :-)

Poranna bieżnia

Środa, 2 września 2020 · Komentarze(0)
Wciąż jeszcze czuję lekki niepokój w łydkach i piszczelach, ale postanowiłem choć chwilę potruchtać na bieżni.
Spokojnie, choć z lekko narastającą prędkością. Udało się nawet trochę spocić. Nogi zupełnie spoko.
Sporo przemyśleń. Dziwnych pomysłów... :)

Przy stole 8:5

Wtorek, 1 września 2020 · Komentarze(0)
Wizyta z synem na siłowni. Głównie żeby się rozruszać po naszych zawodach.
Przy stole szło dobrze, ale potem Igor zaczął mnie gonić. Skończyło się na 8:5 dla mnie.
Potem chwila zabawy ze sztangą.

ARBUZ #016 czyli rozruch po Janosiku

Poniedziałek, 31 sierpnia 2020 · Komentarze(0)
Wydawało mi się, że wczorajszy spacer skutecznie rozrusza nogi po wyrypie na Janosiku. Wydawało mi się. Spałem co prawda lepiej niż w noc bezpośrednio po imprezie, ale rano nogi były jeszcze cięższe. W pracy chodziłem delikatnie mówiąc dziwnie :-)

Postanowiłem więc rozruszać je w inny sposób i zrobiłem kolejną część ARBUZa.


ul. Diamentowa
Gdyby nie tabliczka na końcu ulicy to bym ją minął. A właściwie to minąłem i musiałem zawrócić. Zapatrzyłem się na kolejne nowe domki w Zabrzu.

Diamentowa, Zabrze © djk71

ul. Długa
Nie wiem skąd nazwa, bo wcale nie jest długa. Blokowisko na Janku.

Bloki przy Długiej © djk71


ul. Jana Długosza
Krótka uliczka w pobliżu szpitala "płucnego" w Biskupicach.

ul. Długosza, Zabrze © djk71


ul. ks. Bolesława Domańskiego
Jedna z tych uliczek (w okolicach stadionu Górnika), których bym nie uznał za ulicę.... Myślałbym, że to chodnik przed domem.

Odnowione domy przy Domańskiego © djk71


ul. Guido Henckela Donnersmarcka
Właściwy patron dla ulicy na strefie. Znał się na przemyśle.
Na strefie, która z każdym dniem staje się coraz bardziej zabudowana.

Strefa rośnie © djk71

I widać, że powstają kolejne firmy.

I kolejna firma się buduje © djk71

ul. Dorotki
Ulica między Kończycami, a Pawłowem, płynnie zmieniająca się z Rogoźnickiej (nawet nie wiem w którym miejscu).
Do tej pory kojarzyłem to miejsce tylko z boiskiem i klubem piłkarskim.
Co więcej, byłem przekonany, że ten budynek to budynek klubowy....

OSP przy Dorotki w Zabrzu © djk71

ul. Dożynkowa
To uliczka podobna do odwiedzanej ostatnio ul. Czogały. Zresztą w tym samym terenie. Cały czas intryguje mnie historia tego osiedla. Ni to działki, ni to domki.

Różne oblicza Dożynkowej © djk71

Dożynkowa w Zabrzu © djk71

ul. Drobna
Krótka uliczka w Mikulczycach (równoległa do 11-listopada).

Drobna w lustrze © djk71

ul. Wojciecha Drzymały
Ulica jest łącznikiem między Biskupicami, a os. Młodego Górnika i dalej strefą ekonomiczną.
Mimo, że niewiele tam jest to lubię to miejsce, szczególnie o świcie lub o zachodzie słońca.

Koksownia widziana z ul. Drzymały © djk71

Uliczka znana jest głównie z przejazdu pod kilkoma wiaduktami.

Jeden z "tuneli" na Drzymały © djk71

Tu też jest parking z tyłu szpitala w Biskupicach.

Lądowisko w szpitalu © djk71

ul. Pawła Dubiela
Gdy zapytasz zabrzanina o Park im. Poległych Bohaterów to większość się zastanowi albo odpowie: nie wiem. Ale gdzie jest park Dubiela to wie każdy.

W tzw. Parku Dubiela © djk71

A to jedno i to samo miejsce, tyle, że ta pierwsza nazwa jest tą właściwą.

Mało kto też wie, że stojący przy ul Dubiela kościół św. Kamila został zaadaptowany z... sali teatralnej...

Kościół św. Kamila © djk71

Choć uliczka nie jest zbyt długa...

ul. Dubiela, Zabrze © djk71

... to można znaleźć tu np. częściowo okrągłe domy :-)

I znów okrągły dom © djk71



A jak ktoś ma dość architektury to może pooglądać coś innego :-)

Kolorowo © djk71




*) Co to jest ARBUZ? Poczytaj tutaj :-) Tam też trochę statystyk z wyzwania :-)

Rozruch po wczorajszym

Niedziela, 30 sierpnia 2020 · Komentarze(0)
Wczorajsza Zbójnicka Śleboda dała mi nieźle w kość.
Byłem tak zmęczony, że prawie nie spałem w nocy. O 4:30 wstałem na dobre. Czułem zmęczenie.
Po śniadaniu trzeba było się spakować i ruszyć w drogę powrotną. Nie chciało nam się jednak od razu wracać i postanowiliśmy jeszcze coś zrobić.
Były w planie górki, ale ostatecznie stanęło na emeryckim spacerze. i też było pięknie. Choć ludzi... milion..

Trzy Korony © djk71

Zbójnicka Śleboda

Sobota, 29 sierpnia 2020 · Komentarze(4)
Jak pewnie Ci, którzy czytają mojego bloga regularnie zauważyli, od początku pandemii mam pod górkę z bieganiem. I nie chodzi tu o to, że trenuję w górach, a o to, że straciłem zapał do biegania.  Plany na ten rok były ambitne, ale kolejne odwoływane lub przenoszone biegi skutecznie zniechęcały do regularnego trenowania. Już wyjazd na Rzeźniczka prawie trzy miesiące temu był wariactwem, ale udało się. Kolejne miesiące upłynęły praktycznie prawie bez treningów, nie licząc kilku krótkich biegów w Austrii. 

Patrząc na to co się dzieje i, że w Niedzicy ogłoszono czerwoną strefę łudziłem się, że Ultra Janosik też zostanie odwołany. Niestety nie został. Co było robić, trzeba było przyjechać, ale wizja 35 km po górach, dodatkowo w upalnej pogodzie nie nastrajała mnie zbyt optymistycznie. 

Jeszcze pełen optymizmu © djk71


Na miejscu zameldowaliśmy się w piątkowe popołudnie. Odbiór pakietów startowych, obiadek i choć gdzieś po głowie chodziła nam jakaś aktywność to reszta wieczoru to po prostu chillout plus analizowanie map, wymogów związanych z wyposażeniem obowiązkowym itp. 


Zaraz ruszamy © djk71

Mimo, że spakowaliśmy się już w piątek to w sobotę na miejsce zbiórki przyjeżdżamy na styk. Do tego przy wejściu do autokaru, który wiezie nas na miejsce startu, okazuje się, że niektórzy jednak zapomnieli tego i owego :) - i to nie byłem ja :)

W drodze na start © djk71

Ostatecznie jednak udaje się w komplecie dotrzeć na miejsce startu. 

ETISOFT Running Team © djk71

Mamy chwilę czasu jeszcze na ostatnie poprawki, toaleta, ustawienie nawigacji w zegarkach (jak się potem okaże niepotrzebne, bo trasa perfekcyjnie oznakowana) i ustawiamy się na starcie. 


Przed startem © djk71

Ruszamy, pierwsze kilkaset metrów po asfalcie i mimo, że truchtem to... tętno... 190. Nie wróży to niczego dobrego. 
Skręcamy w teren i przed nami długie podejście. Kijki idą w ruch. Tętno dalej wysokie, praktycznie cały czas 180+, ale idzie mi się dobrze. Wyprzedzam nawet Tereskę, choć zdaję sobie sprawę, że to kwestia kilku chwil, gdy znów ją zobaczę i... będzie to ostatni raz w tym biegu :). Jeszcze na górze spotykam Adama i Piotra, ale oni też popędzą do przodu. 

Chwilę później zaskakuje mnie... Bufet. Mimo, że oglądałem mapę kilkukrotnie to... tego punktu nie zarejestrowałem. Miła niespodzianka. 

Biegnę, nie jest źle, mimo wysokiej temperatury chmury zasłoniły słońce więc da się ruszać.

Chmurki cieszą © djk71


O dziwo pierwsze dziesięć, a nawet chyba trzynaście kilometrów udaje się pokonać w całkiem przyzwoitym jak na moją kondycję tempie.

Zmęczony na Janosiku © Walusza Fotografia

Zaczynam w głowie liczyć, o której jestem w stanie dobiec do mety. Wszystko brzmi bardzo obiecująco. Z obliczeń wychodzi mi, czas może być zbliżony do Rzeźniczka, choć tam było o siedem kilometrów mniej do zaliczenia. Jeszcze nie wiem, jak bardzo niepoprawnym optymistą jestem. 

W Trybszu spotykam drugiego Piotra, miło zobaczyć znajomą twarz. Cieszy też cola na punkcie i... ziemniak...  :)

Bufet na bogato © djk71


Siedem kilometrów później kolejny bufet w Dursztynie. Tu jest zupka, ale jakoś nie mam ochoty próbować, czuje od kilku kilometrów lekki niepokój w żołądku więc wolę nie ryzykować. Cola, woda, arbuz i biegnę dalej. Czas wciąż ok, za mną około 21 kilometrów. 


Zaczyna się podbieg, kije znów idą w ruch, ale jeszcze nie wiem co mnie czeka. Choć pamiętam, że na mapie była ścianka to jakoś cały czas sobie wmawiałem, że to tylko tak wygląda na profilu wysokości... 
O jak bardzo się myliłem... Ta prawie pionowa kreska na mapie nie kłamała. Nie wiem ile razy się zatrzymywałem - oczywiście żeby zrobić zdjęcia ;)

Biegamy © djk71

Nie tylko ja, prawie wszyscy... Odgłosy jakie można było usłyszeć brzmiały jak co najmniej z miejsca tortur. Choć w jednym przypadku nie do końca byłem pewien co słyszę... Wspinająca się dziewczyna wydawała takie głosy, że nie byłem pewien, czy to przedśmiertne charczenie (nigdy nie słyszałem, ale na pewno tak to brzmi), czy długi niekończący się orgazm. Myślałem czy nie pomóc jeśli to było to pierwsze, ale jeśli to był drugi przypadek to na wszelki wypadek postanowiłem nie przeszkadzać. 

Nie tylko ja miałem dość © djk71

Kiedy zobaczyłem na trasie linę myślałem, że to jakoś żart, ale nie.. choć początkowo ją ignorowałem to ostatecznie też się na niej wciągałem. Niestety skończyła się przed szczytem i końcówkę trzeba było walczyć bez pomocy. 
W końcu bez sił zameldowałem się na górze Żar.

Gdyby wzrok mógł zabić... po wejściu na Żar na UJ2020 © Golden Goat Production

24. kilometr pokonywałem... ponad 37 minut!


Covid nie dał rady © djk71

Zupełnie bez sił próbowałem ruszyć dalej. Mimo, że było momentami w dół to nie miałem już siły biec. Kilkaset metrów dalej usiadłem na drzewie i... myślałem, że tak zostanę. Brak sił, mdłości, gorąc... Gdyby dalo się tam zejść z trasy to nie wiem czy bym tak nie zrobił. Tylko... nie było jak zejść. 

Ruszyłem dalej. Od tego momentu prawie całość to był już tylko marsz. Widziałem, że nawet idąc zmieszczę się w limicie czasu, co w żaden sposób nie dopingowało do podjęcia próby biegu. 

Chyba jednak byłem zmęczony © djk71

Zapomniałem już o wszystkich optymistycznych obliczeniach sprzed kilku godzin. Teraz chciałem tylko dotrzeć do mety i spokojne umrzeć. 

Jakieś trzy, cztery kilometry przed metą kończy mi się picie. Super, tego mi tylko było potrzeba. 

Dwa kilometry przed końcem rzeźni spotykam Tereskę, która już dawno skończyła i wyszła mi naprzeciwko. Miło.

Tereska w akcji © djk71


Bardzo miło. A przynajmniej dopóki nie słyszę: Biegnij, teraz już do końca! Dasz radę! 

Pięknie tu © djk71

Ale jak? Próbuję szybciej ruszać nogami i o dziwo daję jeszcze radę. Fakt, że jest z górki, ale już wcześniej było i nawet nie próbowałem.

Już końcówka © djk71


Dobiegam już do samej mety. 

Inni już dawno leżą, a ja wbiegam na metę © djk71

Dzięki Tereska :) 

Mamy to!!! © djk71

Przebiegam linię mety i mam dość, chyba nawet nie mam siły się cieszyć.

Piękny medal © djk71


To był mój najtrudniejszy bieg. Najdłuższy w górach, w słońcu, którego nie znoszę, ale przede wszystkim... bez treningu. A to już tylko i wyłącznie moja wina. Nie mogę niczego, ani nikogo winić, tylko siebie. Wiedziałem na co się piszę i nie robiłem nic. Jak to było w Cholonku: "Z niczego nie ma nic". I taka jest prawda.

Dostałem niezłą lekcję. Czy jestem zadowolony? Zmieściłem się w limicie, pokonałem najdłuższy dystans, były super widoki na trasie, spotkałem się ze znajomymi, poznałem nowe pozytywnie zakręcone osoby... Więc tak, warto było, jestem zadowolony. Choć chyba z wszystkiego oprócz samego biegu, a może oprócz mojej głupoty. 

Jak zawsze mam mocne postanowienie poprawy, wizję regularnych treningów, ale co z tego wyjdzie... Zobaczymy. 

Pierwsze działania poczynione. Zmieniłem dystans na Silesii z maratonu na połówkę. 
Mimo wszystko bieganie ma mi sprawiać przyjemność, a wiem, że za miesiąc to byłaby męczarnia.