Korzystając z chwili przerwy wizyta na basenie. Trochę ćwiczeń. Wciąż mi nie smakuje ta woda... Próby pływania, momentami pozytywne (nawet mały komplement mi się dostał), ale przy próbach nabierania powietrza porażka i przestaję myśleć o tym, o czym powinienem. Trudno, jeszcze tam wrócę :-)
Kolejna walka w wodzie. Tym razem pod nadzorem. Łatwo nie będzie. O tylu rzeczach jednocześnie trzeba pamiętać. Do tego ciało nie zawsze chce słuchać. Mnóstwo uwag i sporo rzeczy do zrobienia. Do przećwiczenia. Czy będzie z tego jakiś efekt? Zobaczymy.
Palec już zdrowy więc znów na basen. tym razem w towarzystwie Igorka. Na miejscu miło spotkać kilku znajomych :-)
Kolejna walka z wodą, a może raczej z powietrzem. Jak stoję to nie ma problemu z wydychaniem powietrza pod wodą. Jak płynę to przez chwilę jest ok, a potem jest walka o nabranie powietrza (bez wody) a potem następuje gwałtowne pozbycie się go pod wodą i kolejna walka... Chyba nie tak ma to wyglądać, tym bardziej, że po chwili nie potrafię złapać oddechu i muszę odpocząć.
Do tego zegarek jest mało inteligentny, bo wymaga żeby ruszać rękoma, inaczej nie liczy długości. Przy pływaniu z deską. albo na plecach bez ruszania rękoma pokazuje dystans równy zero :-( No dobra, za dużo bym chciał :-)
W końcu po ponad 1,5 roku daję się namówić bratu na wyjście na basen. Koszmar. Znów zapomniałem co robić w wodzie. Na szczęście koszmar szybko się kończy. Uderzam dłonią w ściankę i rozcinam palec. Rana niewielka ale krwawi jak diabli. Nie przestaje więc idę do ratownika. Po chwili jest po problemie, ale plaster nie jest wodoodporny więc już nie muszę się męczyć w wodzie :)
Potrzebowałem tego. Co prawda w niedzielę spędziłem 2 godziny w rudzkim Aquadromie, ale to były wygłupy z dzieciakami. Do tego ten obiekt świetnie się nadaje. Do pływania mniej.
Dziś było świetnie. Co prawda wciąż moje odczucia są mieszane, bo raz czuję, że jest coraz lepiej, swobodniej, by po chwili znów mieć wrażenie, że stoję w miejscu...
Dziś dużo i fajnie się czułem. Oby tak dalej. Niestety mimo ciepłego dnia nie udało się wyjść ani na rower, ani pobiegać. Może jutro się uda. W planie Anka, ale co z tego wyjdzie... Ostatnio znów plany biorą w łeb... :(
W ubiegłym tygodniu rozłożyła mnie choroba. Nie lubię tego. Tydzień bez ćwiczeń.
Dziś w końcu wieczorny basen. Na początku ciężko, potem lepiej. Ogólnie czuję się w wodzie coraz swobodniej. Co nie znaczy, że lepiej pływam :-(
Trafiłem dziś na zapowiedź fajnej imprezy biegowej. Pierwszy raz na Śląsku będzie organizowany Runmageddon.
Tak się napaliłem, że chciałem nawet zrezygnować z Bike Orientu, ale wpisowe trochę ostudziło mój zapał. Trochę za dużo jak na 12km. Choć oczywiście rozumiem, że organizacja będzie trochę kosztować. Może kiedyś...