Wpisy archiwalne w kategorii

Jak ryba

Dystans całkowity:43.56 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:49:42
Średnia prędkość:0.88 km/h
Maksymalna prędkość:6.75 km/h
Maks. tętno maksymalne:149 (73 %)
Maks. tętno średnie:126 (62 %)
Suma kalorii:905 kcal
Liczba aktywności:78
Średnio na aktywność:0.56 km i 0h 38m
Więcej statystyk

Bez efektów

Piątek, 9 grudnia 2016 · Komentarze(0)
No i bez zmian. Wczoraj zacząłem się zastanawiać, czy problemy z oddychaniem to nie wspomnienia z dzieciństwa. Może, ale jak się tego pozbyć? Nie mam pojęcia.

Oddychanie głupcze!

Czwartek, 24 listopada 2016 · Komentarze(7)
Długa przerwa w pływaniu. I nie tylko w pływaniu...

Po kwadransie mam dość. Czy to ma sens? Utknąłem w miejscu. Nie potrafię oddychać. Nie potrafię tego nawet bez pływania, stojąc w wodzie. Stoję i oddycham pod wodą - większość osób wtedy uspokaja oddech, odpoczywa, a ja... nie. Kiedy kończę oddychać pod wodą (nawet stojąc) to dopiero wtedy oddycham z ulgą i próbuję uspokoić oddychanie. Mam jakąś blokadę. Strach. I nie wiem przed czym. Nie potrafię tego w żaden racjonalny sposób wytłumaczyć. Ale muszę to przezwyciężyć. Tylko jeszcze nie wiem jak.

Bez powietrza, czyli #kogonieslychac

Piątek, 28 października 2016 · Komentarze(0)
I znów za diabła mi nie idzie z tym powietrzem. Jak się zatnę to już do końca boję się, że mi go gdzieś zabraknie i d..pa blada... Wszystko inne też się od razu sypie i trening bez sensu :-) 

A może to dlatego, że ostatnio mi powietrza wszędzie brakuje... Jakoś się duszę... wszystkim... Poziom tolerancji bliski zeru, poziom agresji... sto. Nie potrafię, a może nie chcę się już godzić z tym wszystkim. Tyle, że się nie da. Musiałbym wszystko rzucić i wyjechać gdzieś gdzie jeszcze można żyć z dala od pośpiechu, od internetu, od ludzi, od wiadomości, od dobrej zmiany...

Dobra zmiana... Od kilkudziesięciu lat słucham Trójki. Czasem częściej, czasem rzadziej, ale wciąż słucham. Codziennie w drodze do pracy słucham Antyradia żeby się obudzić... poza piątkiem. W piątek rano jest obowiązkowa Trójka i Wojtek Mann. Uwielbiam Jego spokojny głos, choćby nie wiem jak długi i ciężki był tydzień to kilka słów p. Wojtka sprawiają, że się uspokajam, dociera do mnie, że właśnie zaczyna się weekend. I nie ważne o czym mówi, może to być nawet prognoza pogody.

Dziś było tak samo. I jak zwykle pojawił się z książką redaktor Nogaś. Niestety... po raz ostatni. Uwielbiałem słuchać przekomarzania się obu Panów, tego jak rozmawiali o nowych pozycjach na rynku wydawniczym. Zawsze żałowałem tylko jednego, że pod koniec audycji nie dało się w aucie kliknąć opcji "Kupuję to!". Tak potrafili w kilka minut zachęcić do zapoznania się z nową lekturą. To już niestety czas przeszły. Redaktor Nogaś, podobnie jak wielu innych po wielu latach pracy w Trójce pożegnał się z rozgłośnią...

Często się mówi... Coś się kończy, coś się zaczyna... Tu niestety się tylko kończy... Szkoda... Nie to nie jest właściwe słowo... Jestem wściekły! Wściekły, że nawet tu wepchali swoje łapska... nawet tu... Tylko dlaczego nam to robią? Nie rozumiem. Nie chcę rozumieć... Nie potrafię... Tak jak nie potrafię oddychać w wodzie...


60 rocznica Powstania Węgierskiego

Niedziela, 23 października 2016 · Komentarze(0)
Takich rzeczy może człowiek się dowiedzieć (albo sobie przypomnieć) włączając TVP Sport. Oczywiście na innych kanałach TVP też. Ciekawe, czy rocznice powstań śląskich też tak będą wyróżniane... Nie przeczę, rewolucja węgierska była ważna i tragiczna, ale czy naprawdę na kanale sportowym musimy manifestować naszą miłość do Orbana?

Dziś krótka wizyta na basenie. Mimo niedzieli zupełna pustka. Czyżby dlatego, że w porze obiadowej i wszyscy wybrali karminadle?
Całkiem przyjemnie mi się pływało, połowa kraulem, połowa na grzbiecie. Wciąż szału nie ma, ale dziś spokojnie. no, w każdym razie spokojniej niż zwykle. I mimo, że krótko, to wróciłem zmęczony.

Psychika psychicznego kurdupla

Piątek, 21 października 2016 · Komentarze(0)
Sam nie wiem jak to się stało, że do tego kawałka dotarłem dopiero teraz. Przecież znam tam wiele kawałków Marka Dyjaka (znów jest mi bliski). Gdybym miał obstawiać kiedy został napisany, to obstawiłbym, że w ciągu ostatniego roku, a tu niespodzianka, utwór został napisany przed dwudziestu laty...




Dziś popołudnie na basenie. W towarzystwie Wiktora. Choć w towarzystwie to mocno powiedziane... przyjechaliśmy i wyjechaliśmy razem, a na basenie zamieniliśmy raptem kilka słów. Pozostały czas spędziłem próbując poprawiać miliony błędów. Ale wciąż mi się podoba. Spodziewałem się co prawda szybszych postępów, ale i tak mam wrażenie, że coś tam powoli (bardzo powoli) idzie do przodu.

Brak powietrza

Czwartek, 13 października 2016 · Komentarze(0)
Przeziębienie wciąż nie puszcza, ale propozycja basenu zaakceptowana :-)
Szału nie ma, ale coś się dzieje. Są chwile, że zaczyna mi się podobać... a potem trzeba nabrać powietrza... i wszystko się wali.
Sporo ćwiczeń w tym zakresie przede mną.

Ogólnie jakoś mi brakuje powietrza ostatnio. W domu, w pracy, wszędzie.

Total Immersion, czy ma to sens?

Sobota, 1 października 2016 · Komentarze(0)
Walczę z podjazdami na rowerze. Na podbiegach też nie jest łatwo. I jak się okazuje w wodzie też mam pod górkę. Choć z drugiej strony jak mnie ciągnie na dno to raczej z górki. Sam już nie wiem.

Jakiś czas temu wymyśliłem, że będę pływał. Zupełnie bez żadnych podstaw. I nawet zaczęło mi się podobać chodzenie na basen gdyby nie jedno ale... Zamiast się relaksować męczy mnie to. Szybko zaczyna mi brakować powietrza i to co ma być pływaniem jest walką o dopłynięcie do drugiego brzegu. Walką z wodą, z sobą, ze wszystkim wokół.

W końcu trafiłem na info o Total Immersion. Wszystkie opinie jakie znalazłem były tak entuzjastyczne, że postanowiłem się tym zainteresować. Traf chciał, że w Gliwicach postanowiono zorganizować dwudniowe warsztaty z TI. Przed zgłoszeniem starałem się wystraszyć trenera opowiadając mu o sobie. Nie udało się. W takim razie postanowiłem pójść o krok dalej i spotkać się z Tomkiem na basenie - myślę, że zrozumiał co chciałem mu przekazać opowiadając o swoich umiejętnościach, a raczej o ich braku. Ale wciąż się nie poddawał. Nie udało nam się więcej spotkać z powodu moich problemów z uchem więc tuż przed warsztatami raz jeszcze upewniałem się czy ma to sens. Zapewniał mnie, że tak. Co było robić pojechałem ;-)

I od razu było pod górkę. Przyjechałem kwadrans przed rozpoczęciem, wysiadłem z auta, zerknąłem raz jeszcze na SMS-a z informacjami o warsztatach i... zonk. Warsztaty są na basenie w zupełnie innej części miasta... Do auta i łamiąc kilka przepisów udaje się dotrzeć z tylko dwoma minutami opóźnienia. Kameralne grono, okazuje się, że nie jestem najstarszy, ale zapewne najmniej doświadczony.

Krótki wstęp i woda. Ćwiczenia, kamera, potem kolejny wykład, analiza filmów i znów woda. I jeszcze więcej teorii i po raz trzeci woda. Tym razem wchodzimy na głębszy basen i... paraliż. Nie czuję dna i zamiast próbować skupić się na milionie rzeczy, na których mam się skoncentrować myślę tylko o tym, czy w razie czego mam się czego złapać. Do tego chyba wychodzi kondycja, a raczej jej brak. Ćwiczę indywidualnie, poza grupą. Choć trudno to nazwać ćwiczeniem. Staram się dotrwać do końca.

Analiza wideo © djk71

Krótkie podsumowanie w sali konferencyjnej i... dochodzimy z Tomkiem do wniosku, że przenosimy jutrzejszy warsztat na kolejną edycję. Dostałem tak dużo informacji, że mam co robić na jakiś czas. Podejrzewam, że jutro by mnie dobiło. Fajnie, że taka propozycja wyszła od Tomka.

Czy czegoś się nauczyłem... sam nie wiem. Ilość informacji olbrzymia, do tego przekazana w ciekawy sposób i z takim przekonaniem, że trudno było w to nie wierzyć. Teraz tylko trzeba spróbować to zastosować w praktyce. Czy się uda? Wierzę, ze tak, choć nie wiem ile to potrwa.

Wydawało mi się, że wracam do domu głodny, a wróciłem potwornie zmęczony. Nawet nie byłem w stanie żonie powiedzieć, czy jestem zadowolony. Dopiero teraz po kilku godzinach zaczyna do mnie docierać, że tak. Nie żałuję tego, że się zdecydowałem (dzięki Aneciu, że mnie namówiłaś). Teraz muszę tylko coś z tym zrobić i czekać na drugą część warsztatów.

Zabaw w wodzie c.d.

Środa, 14 września 2016 · Komentarze(3)
Mimo, że wstałem wcześnie to jakoś długo się zbierałem. W efekcie krótko i więcej zabaw niż pływania.  Żeby było pozytywnie to... ważne, że poszedłem.
Tylko czemu mi co jakiś czas lewe ucho zatyka?

Pozytywny wpis

Wtorek, 13 września 2016 · Komentarze(4)
Jako, że dostaję sygnały, że marudzę na blogu to dziś będzie inaczej. Poszukam pozytywów. Pominę milczeniem wczorajszy wieczór i kolejny kop w tyłek. Nie wspomnę o tym, że znów nie spałem tak jak planowałem, bo coś tam... Nie wyliczę ile rzeczy rano mnie zdenerwowało. Co więcej nie będę się smucił, że na basenie byłem zbyt krótko i że woda z basenu wciąż mi nie smakuje...
Będzie pozytywnie. Więc do dzieła!

Byłem przed pracą na basenie :-)


Basen przed pracą

Poniedziałek, 12 września 2016 · Komentarze(6)
Dziś basen przed pracą. Co prawda trochę później niż chciałem, a więc i krócej, ale ważne, że się udało.
Stosunkowo niewiele ludzi, choć o tej porze już są szkółki. Dalej bez dużych postępów, ale są chwile, że czuję się swobodniej. Nie znaczy to wciąż, że zupełnie swobodnie ;-)

Basen o poranku © djk71

Dobrze by było wrócić do porannych treningów. Zdecydowanie łatwiejsze w realizacji, mniej przeszkód się pojawia. O ile oczywiście wstanie się wcześnie ;-)