Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie

Dystans całkowity:30093.27 km (w terenie 8553.43 km; 28.42%)
Czas w ruchu:2252:29
Średnia prędkość:13.97 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:63035 m
Maks. tętno maksymalne:208 (144 %)
Maks. tętno średnie:191 (100 %)
Suma kalorii:321253 kcal
Liczba aktywności:911
Średnio na aktywność:36.26 km i 2h 28m
Więcej statystyk

Szybki ping ong

Środa, 4 września 2019 · Komentarze(0)
Dziś mnie Google wyprowadził w pole i poinformował, że remontowana od kilku miesięcy droga jest już przejezdna. W efekcie spóźnienie na siłownie i czasu wystarczyło jedynie na rozgrzewkę przy stole ping-pongowym.

IV Cross-MOL

Sobota, 31 sierpnia 2019 · Komentarze(0)
Średnio mi to bieganie ostatnio wychodzi, ale zapisałem się na bieg po sąsiedzku. Choć tereny piękne to w sumie biegam tu rzadziej niż planowałem. Za tydzień Krynica więc potraktujmy to jako rozgrzewkę. Z tego co słyszę przy odbiorze pakietu startowego (a i potem na mecie) to więcej osób tak to traktuje :-)

Pakiet startowy © djk71

Pakiet odebrany. Miłym dodatkiem jest kubek na wodę. Może przyda się za tydzień.

Przed startem wspólna rozgrzewka. Wiem, że głupie, ale ja odpuszczam, wiem jak to się potrafi skończyć. Mam traumę od ubiegłorocznego duathlonu.

Potem pamiątkowe zdjęcie.

Przed startem © djk71
Kto mnie znajdzie? :-)

I ustawiamy się na starcie.

Strzał i ruszamy © djk71

Ruszamy i po chwili widzę, że pierwszy kilometr był zbyt szybki jak na mnie. Trzeba się opanować. To niby tylko dycha, ale wiem, że będą podbiegi, które potrafią mnie zabić. Drugi i trzeci kilometr zwalniam. Zaczyna się pierwszy podbieg. Część osób przechodzi do marszu. Ja uparcie biegnę. Niewiele szybciej niż oni idą, ale biegnę.

Jest ciepło, ale póki co większość trasy w cieniu. Na szczęście jest bufet.

Pierwszy wodopój © djk71

Łyk wody i dalej do przodu.

Lecimy dalej z ETISOFTEM na plecach © djk71

Trochę z górki, a potem znów podbieg.
Na całej trasie mnóstwo motywujących haseł. Super pomysł. Brawa dla orgów!

Na piątym kilometrze dzieciaki pryskają mnie wodą ;-)

Do leśniczówki © djk71

Przy leśniczówce kurtyna wodna. Szkoda, że nie podwójna, albo z większą mocą, ale dobre i to :-)
UWAGA: Osoby o wrażliwych nerwach przewinięcie trochę w dół - na zdjęciu wyszła tęcza... ;)

Kurtyna z... tęczą.... © djk71

Kawałek dalej znów woda. Tym razem do picia.

Dzieciaki ratują nam życie © djk71

Korzystam nawet dwukrotnie.

Trudno było odmówić ;-) © djk71

Ruszam dalej. Trasa łączy nam się z kijkarzami. Niektórych trudno wyprzedzić. Mają kondycje i technikę.

Ostatnia woda © djk71

Łyk ostatniej wody i ostatnie trzy kilometry przede mną. Coraz luźniej, ale udaje mi się nawet kilka osób wyprzedzić.
Wybiegam na osiedle, zaraz meta.

To jeszcze nie ta brama © djk71

O dziwo jestem na mecie szybciej niż myślałem. Co prawda zegarek pokazuje mi nieco krótszy dystans, ale to pewnie przez las.

Szybciej niż myślałem © djk71

Ściągam chipa.

Trzeba oddać chipa © djk71

Oczywiście obowiązkowe zdjęcie :-)

Zrobiłem to © djk71

Medal piękny

Piękny medal © djk71


I można iść na zupkę, a potem na ciasto.

Mogę zjeść cokolwiek © djk71

Teraz czas na odpoczynek, pogaduchy i oczekiwanie na dekorację i losowanie nagród.
Super zorganizowana impreza. Jedyne czego mogę się czepić, to to, że nie wylosowałem żadnej nagrody! :-( Ale nie zostawię tak tego! Jeszcze tu wrócę!

Zdjęcia dzięki towarzystwu mojej żony, która ganiała po całej trasie :-)

Siłownia

Środa, 28 sierpnia 2019 · Komentarze(0)
Wieczorkiem wypad z Igorem na siłownię. Najpierw tradycyjna rozgrzewka przy ping-pongu, a potem powtórka z wczorajszego treningu. Tym razem już sami.

Ciężary z trenerem

Wtorek, 27 sierpnia 2019 · Komentarze(0)
Tym razem idziemy z synem, bo ma być trening z trenerem. Prezentacja prawidłowego wykonywania OHP (overhead press) zwanego też żołnierskim wyciskaniem, przysiadu ze sztangą oraz martwego ciągu. Niby proste, ale błędów można popełnić sporo. I krzywdę sobie zrobić też.



Bardzo fajny trening. Dużo teorii, ale też każdy miał okazję próbować i poddać się ocenie. Na martwy ciąg niestety brakło tym razem czasu.

Skrzyczne po długiej przerwie

Czwartek, 22 sierpnia 2019 · Komentarze(3)
Od dawna był plan wybrać się z Markiem w góry. Niestety plany planami, a życie życiem. Trudno znaleźć czas w tym samym terminie. Ostatnio już było blisko ale ja musiałem odpuścić. Dziś w końcu się udało. Ruszamy z pracy o 15-tej, późno, szczególnie, że dni coraz krótsze, ale mamy lampki więc może jakoś się uda. Cel: Szczyrk i Skrzyczne.

Dojeżdżamy, parkujemy i ok. 16:45 ruszamy.

Najpierw rozgrzewka © djk71

Po drodze jeszcze szybkie zakupy, trzeba uzupełnić płyny. Pierwsze 13-14 km to asfalt prawie po płaskim. Prawie, bo zdarzają się niewielkie podjazdy, które już powinny nam dać do myślenia, czy na pewno chcemy to zrobić :-)

Drogi coraz węższe © djk71

Wjeżdżamy w Dolinę Zimnika i ruszamy drogą, którą nigdy wcześniej nie jechałem. Początek to asfalt i... podjazd. Nie powiem, że jest łatwo.

Jeszcze na asflacie © djk71

Na szczęście lubimy robić zdjęcia. A to wymaga żeby się zatrzymać. :)

Droga zmienia się w szutrową. Mijamy gości, którzy chyba zgubili rowery...

A ten co? Zgubił rower? © djk71

Trzeba będzie pilnować naszych... ;)

Czasem też trzeba się napić. I znów zatrzymać :-) Korzystamy z tego regularnie. I wcale nie chodzi o zmęczenie :-)

Czas się napić © djk71

Jedziemy coraz wyżej i robi się coraz chłodniej. Jesteśmy spoceni, co oczywiście potęguje uczucie chłodu.

Sprawdzam czas, czy wysokość? © djk71

I robimy kolejne zdjęcie © djk71

Słońce coraz niżej, ale jeszcze świeci © djk71

W oddali Jezioro Żywieckie © djk71

Tuż przed szczytem, który jest coraz mniej widoczny, Marek zakłada bluzę, a ja rękawki.

Zadowolony, bo przebrany? © djk71

Jesteśmy coraz wyżej © djk71

Wciąż w górę © djk71

Niestety z tej strony nie ma dobrego dojazdu więc końcówkę musimy wepchać rowery pod górę.

Muszę coś zjeść © djk71
Na szczęście to tylko kawałek.

Teraz pchanie nas czeka © djk71

U góry pustka. Nic dziwnego, jest już dość późno, poza tym to nie weekend.

No i dotarliśmy na szczyt © djk71

Krótka przerwa w schronisku. Szybkie bezalkoholowe i kanapka.

Czas na odpoczynek w schronisku © djk71

Zakładamy kurtki. Jest już chłodno.

Czas wracać. Jak zawsze chwila wątpliwości, którą ścieżką. W końcu trafiamy na właściwą. Mimo nierówności zjeżdża się fajnie. Do czasu kiedy niespodziewania kończy nam się droga. :-(

I tak to się skończyła droga © djk71

Trzeba wracać.

Tu nic nie widać © djk71

Cofamy się do szerokiej drogi i skręcamy w lewo, w dół. Co prawda nijak się to ma to zaplanowanej trasy, ale zakładamy, że skoro droga wiedzie w dół to gdzieś do szosy nas doprowadzi.
Patrząc następnego dnia na mapy i zdjęcia satelitarne wydaje się, że gdybyśmy skręcili w drugą stronę to po chwili wrócilibyśmy na planowaną trasę. Gdybyśmy...

Zjeżdżamy.

Kilkadziesiąt metrów niżej znów coś widać © djk71

Słońca już nie ma, ale jeszcze coś widać © djk71

Włączam lampkę, choć to chyba nie jest najlepsza opcja, bo włącza mi się automatycznie hamulec. Głównie ten w głowie. Są odcinki, gdzie boję się zjechać. Dojeżdżamy do stacji kolejki. Szeroka droga się kończy, a my zastanawiamy się, którędy teraz. Decydujemy się na niebieski szlak pieszy. Początkowo prowadzi tuż pod wyciągiem, co oznacza, że jest stromo. Jak dla mnie bardzo. Do tego zamiast nierówności mamy kamienie. To już mnie przerasta. Niestety tak będzie już do samego dołu. Miejscami jeszcze pojawi się woda.

Ciemno, kamienie (choć nie te największe), chcę do domu... © djk71

Większość tego odcinka jestem w stanie szybciej pokonać prowadząc rower niż jadąc. Marek cierpliwie co jakiś czas na mnie czeka, choć są odcinki gdzie on również schodzi z roweru. Jest już od dawna zupełnie ciemno. Na szczęście lampki działają.

W końcu udaje się dotrzeć do asfaltu. Marek chyba z radości całuje ziemię... Na szczęście nic poważnego się nie stało. Drobne straty w sprzęcie, ale ogólnie jest ok. Teraz już tylko zjazd do auta. Jest 21:00.

Dystans niby niewielki, ale cztery godziny minęły. Szkoda, że dopiero pod koniec sierpnia nam się udało pokręcić. Kondycji i techniki brak, ale chyba obaj jesteśmy zadowoleni. Ciekawe, czy uda się to jeszcze powtórzyć...



Kolejna siłownia zamiast biegania

Wtorek, 6 sierpnia 2019 · Komentarze(0)
Miało być przesunięte z weekendu długie wybieganie. Nie było. Kolejne długie, którego nie było :-(
Zamiast tego siłownia  z synem. Trochę się zmęczyliśmy ;-)


FIRST 7_3_W_27000 (7:00-7:15 -> brak :-( )

Przed Tour de Pologne

Poniedziałek, 5 sierpnia 2019 · Komentarze(0)
Dziś meta Tour de Pologne w Zabrzu więc powinien być rower.
Zamiast tego jednak wyjście z synem na siłownię. Wizyta na mecie później. Pieszo.

Železná cyklotrasa i Wodecki

Niedziela, 4 sierpnia 2019 · Komentarze(3)
Kilka dni temu jeden z kolegów rzucił pomysł przejażdżki Żelaznym Szlakiem Rowerowym. Niedziela wstępnie wolna więc się zgłosiłem. U mnie co prawda różnie to wygląda z wcześniejszym umawianiem się, ale tym razem się udało. Przed dziewiątą spotykamy się przy węźle Gorzyce (A1). Oprócz mnie na miejscu stawia się pomysłodawca Waldek i Wojtek, z którym już wieki się nie widziałem. 

Ogarniamy rowerowy i ruszamy.

Železná cyklotrasa © djk71

Nie ujeżdżamy daleko. Zatrzymujemy się przy kościele p.w. Wszystkich Świętych w Łaziskach (w gminie Godów).

Intrygują mnie zawsze takie figury © djk71

Oglądamy drewniany kościółek i okazuje się, że stąd pochodził Zbigniew Wodecki.

Po chwili mamy tego potwierdzenie.

Muzyka wciąż gra © djk71

Sam Mistrz w towarzystwie innego muzyka Krystiana Tesarczyka.

Zbyszek wciąż żywy © djk71

Jedziemy dalej.

Jedzie się pięknie © djk71

Jest gdzie odpocząć © djk71

W jastrzębiu odbijamy na chwilę do parku zdrojowego.

Ciekawa ławeczka na wjeździe.

Śliczna ławeczka © djk71

Z ciekawym tekstem.

I jaki ciekawy tekst © djk71

Ślicznie tu.

W parku - inhalatornia © djk71

Niestety pijalnia wód nieczynna.

Napotkana dziewczyna proponuje nam (a właściwie Wojtkowi) kawiarnię. Nie wiem, czy to było zaproszenie, czy tylko wskazówka :-)

Czas jechać dalej, ale prawdziwy fan siatkówki musi mieć tu zdjęcie :-)

Przy hali sportowej © djk71

Dojeżdżamy do Zebrzydowic.

Nad wodą © djk71

Chwilę później zauważamy, że jestem już w Czechach. Nie wiemy kiedy przekroczyliśmy granicę.

Rzut oka na jeden z mostów nad Olzą.

Lubię takie mosty © djk71

Stojący obok budynek serdecznie zaprasza... za kilka lat.... :-)

Nasz przyszłość? © djk71

Wjeżdżamy na Stare Miasto w Karwinie.

Stare miasto w Karvinie © djk71

Zamek w Karvinie © djk71

Tu postój na piwo. Oczywiście z bezalkoholowym nie ma problemu.

Rzut oka na rynek © djk71

Chwilę wahamy się, czy czegoś nie zjeść, ale już blisko do końca i kończy się na piwie.

Czas wracać © djk71

Fajna przejażdżka. Poza końcowym fragmentem super trasa. Zero ruchu i... trochę podjazdów :-)
Dzięki Panowie za super dzień. Oby do szybkiego powtórzenia.