Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie

Dystans całkowity:30093.27 km (w terenie 8553.43 km; 28.42%)
Czas w ruchu:2252:29
Średnia prędkość:13.97 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:63035 m
Maks. tętno maksymalne:208 (144 %)
Maks. tętno średnie:191 (100 %)
Suma kalorii:321253 kcal
Liczba aktywności:911
Średnio na aktywność:36.26 km i 2h 28m
Więcej statystyk

Przedobiedni trening

Niedziela, 27 października 2019 · Komentarze(0)
Przed obiadem z synem na siłowni. Tradycyjna rozgrzewka w ping-ponga :-) Potem trochę różnorodnych ćwiczeń. W sumie czuję, ze poćwiczyłem.

Szybki ping pong

Poniedziałek, 14 października 2019 · Komentarze(0)
Dziś w planach było bieganie na bieżni i ciąg dalszy lektury. Zamiast tego wyszło spotkanie z synem w siłowni. Ponieważ On już był prawie po ćwiczeniach to tylko trochę się rozgrzałem przy ping pongu.

Niedzielne obijanie się

Niedziela, 13 października 2019 · Komentarze(0)
Obowiązek obywatelski spełniony więc czas się poruszać.

Co prawda pogoda zachęca do wyjścia na dwór, ale jednak jedziemy na siłownię. Wczoraj pogoda też zachęcała i... nic... nie wyszło... Tak bywa... często... w weekendy...

Wczoraj aktywność była tylko kibicowska. Najpierw śledzenie przed tv łamania (z powodzeniem) dwóch godzin na dystansie maratońskim. Potem kibicowanie synowi i jego drużynie na meczu piłki ręcznej w Siemianowicach. Wygrali :-)

Na siłowni trochę rozgrzewki przy stole tenisowym, potem trochę ćwiczeń z hantlami, rozciąganie i bieżnia. Tym razem bieżnia napędzana tylko siłą własnych nóg. Już wcześniej na niej się bawiłem, ale zastanawiam się, czy na stałe nie dodać jej do treningów. Minus jest tylko taki, że szybko się tam rozpędzam, a potem boję się, że spadnę ;-)

Obijanie się na siłowni

Niedziela, 29 września 2019 · Komentarze(0)
Po powrocie z roweru syn zapytał, czy idziemy na siłownię. Co było robić. Poszedłem :-)

Ogólnie bez szaleństw, więcej obserwowałem poczynania Igora niż sam ćwiczyłem, ale zgodnie z zaleceniami nie chciałem eksperymentować z nowymi ćwiczeniami na tydzień przed maratonem.

IV Bytomski Bieg Trzeźwości

Sobota, 28 września 2019 · Komentarze(3)
Dziś kolejny bieg. Tym razem krótki dystans - 5km. Ale głównym celem był nie sam bieg, a udział w imprezie organizowanej przez bytomski Dom Nadziei.

Bieg charytatywny wspomagający młodych ludzi, którzy pogubili się w życiu. Bieg mający też na celu zwrócenie uwagi ludziom, że takie rzeczy się zdarzają... Że mogą zdarzyć się każdemu, nam, naszym bliskim, naszym sąsiadom... każdemu... Że każdy może pobłądzić... Że choć łatwo jest oceniać innych, że choć łatwo jest krytykować, czasem wyśmiewać to...

... to łatwo jest też pomagać... Że każdy może...

Mam siłę zmieniać świat © djk71

Tym razem Anetka musiała zostać w domu, za to Igorowi i mi towarzyszy Piotr z Kori.
Na miejscu spotykamy jeszcze Agę. Rejestracja, chwila oczekiwania na rozgrzewkę.

A rozciągać trzeba się tak © djk71

Pamiątkowe selfie...

Zielony - kolor nadziei © djk71

I ruszamy. Dwa kółka. Pierwsze nawet mocno, w drugim niestety już daje o sobie znać wysoki puls i biegnę o minutę wolniej.Mimo wszystko jestem zadowolony. Poza tym jak pisałem wcześniej, nie wynik był dziś najważniejszy.

Na mecie, a twardziele mają jeszcze siłę © djk71

Czas na elektryka?

Sobota, 21 września 2019 · Komentarze(4)
Ostatnio tylko bieganie i bieganie... Dziś w końcu akcent rowerowy. Nie, nie jeździłem... a właściwie jeździłem... ale bez Endomondo więc się nie liczy ;-) Ale o tym potem.

Wczoraj wieczorem padł pomysł wyjazdu do Kielc na targi rowerowe. Jak dla mnie w pierwszej chwili niezbyt interesujący, bo przecież ani ostatnio nie jeżdżę, ani niczego nie szukam, ani  nawet nie potrzebuję... No dobra, z tym ostatnim przesadziłem... zawsze coś by się znalazło... :-) Mimo to po konsultacjach w domu decyduję się pojechać. Mam wrażenie, że żona zgodziła się, ale z jakimś takim lekkim niepokojem... co ja knuję... :-)

Do Kielc docieramy z Wojtkiem tuż po otwarciu targów. Ludzi mniej niż się spodziewaliśmy, co nie znaczy, że jest pusto...

Oglądamy kilka pierwszych stoisk i szok... Wszędzie królują elektryki. I to nie przesada. Bez względu na fakt jaki to typ roweru elektryki są wszędzie. Jak się dobrze przyjrzeć i poszukać to da się znaleźć również "zwykłe" rowery, ale mamy wrażenie, że to gatunek wymierający.

Elektryki rządzą © djk71

Choć to zupełnie nie nasza bajka to staramy się nie zamykać na nowości i patrzeć szerzej. Próbujemy znaleźć powody do jazdy ze wspomaganiem. Klucząc między stoiskami udaje nam się ich znaleźć coraz więcej.

  • Pierwsza myśl to dla leniwych. Są tacy i będą, nic nam do tego.
  • Dla osób, które chcą dojechać do pracy, a nie chcą się spocić.
  • Dla tych, którzy chętnie by pojeździli z partnerami, ze znajomymi, a z różnych powodów nie są w stanie im dotrzymać tempa.
  • Dla tych, którzy lubią jeździć po górach, lubią zjeżdżać, ale nie bawi ich męczarnia na podjazdach.
  • Dla tych, którzy lubią turystykę, przyrodę, lubią podziwiać świat z wysokości siodełka, ale nie mają odpowiedniej kondycji.
  • Dla tych, którzy mają siłę, ale są takie dni, że im się nie chce, że czują się zmęczeni, a jednak ruszyliby się z domu...
  • Dla... pewnie było jeszcze kilka pomysłów, ale gdzieś mi umknęły...

To wszystko uzasadnia obecność tak wielu elektryków zarówno wśród rowerów miejskich, składaków, rowerów turystycznych jak i górali, czy nawet przełajówek. Tyle tylko, że nas to wciąż nie przekonuje. To nie dla nas.


Czy to jeszcze rower? © djk71

Podziwiamy mniej i bardziej ciekawe rowery.

Niektóre mają długie łańcuchy © djk71

Sporo składaków

Niektóre konstrukcje ciekawe © djk71

W tym też takie cuda:

Elektryczny składak fat bike... © djk71

Zaczynają się pojawiać zamienniki standardowych łańcuchów.

Carbon drive © djk71

Niektóre rowery to dzieła sztuki.

To trzeba zobaczyć © djk71

Można się bawić kształtami © djk71

Dla każdego coś.... © djk71

Najlepsze w tym jest to, że to polska produkcja :-)

Ech... chciałoby się mieć :-) © djk71

A autor tworzył rowery m.in. dla Slasha i jego dziewczyny.

A o to i sam autor © djk71

A jak ktoś lubi błyskotki to twórca przygotował nawet złoty rower :-)

A może złoty rower? © djk71


Są też akcesoria.
Niektóre nietypowe, ale budzące nasz zainteresowanie.

Na uchwycie magnetycznym © djk71

Lampek, miliony, ale nas zaintrygowały te z funkcją STOP.

Lampki z czujnikiem hamowania © djk71
Wydaje się, że to może stać się wkrótce standardem...

To też ciekawe rozwiązanie dla zapominalskich:

Lampek się nie zapomni © djk71

Dla tych którym wąskie siodełka nie odpowiadają jest alternatywa:

Kawał siodełka © djk71

Interesujące było też podejście do lusterek rowerowych.

Lustereczko powiedz przecie... © djk71

Niestety ja muszę jeździć w okularach korekcyjnych więc muszę znaleźć inne rozwiązanie.

Z innych rzeczy są też buty za tysiąc złotych albo dwa.

Ładne ale i drogie © djk71

Kaski w podobnej cenie.

A może pełny kask © djk71

Mnóstwo sprzętu do turystyki.

Extrawheel to już nie tylko same przyczepki © djk71

Jest na czym oko zawiesić.

Ten kolor wciąż mnie kręci © djk71

Jest w co się spakować...

Jest w co się spakować © djk71

Trafiam na Norco, czyli kanadyjskiego producenta, którego przełajówkę od jakiegoś czasu ujeżdżam. Obsługujący stoisko Czesi informują nas, że w końcu marka wchodzi na rynek wschodnioeuropejski. To cieszy. Po krótkiej pogawędce dostajemy nawet czeskie piwo... wolelibyśmy rowery, ale dobre i to :-)

Norco w końcu w Polsce i okolicy? © djk71

Mieliśmy okazję również powspominać. Ja nawet po latach zobaczyłem rower, na którym szalałem na początku podstawówki ;-)

Mój był niebieski... pelikan... © djk71

Zatrzymaliśmy się również na chwilę przy konstrukcjach... nie tylko dla osób niepełnosprawnych, ale też dla tych, którzy nie boją się innego spojrzenia na rower...

Kiedy to zoabczyłem musiałem spróbować © djk71

Było kilka modeli, ale ten mnie zachwycił. Musiałem się przymierzyć.

Kto wie... może na starość... © djk71

Wygodny :-) Tylko... nieprzyzwoicie drogi...
Przypomniał mi się mój debiut na poziomce ;-)

Zdziwienie nasze budzi fakt, że nie ma wielu marek, w tym Krossa i Rometa - dziwne i szkoda. Naprawdę, bo wg nas targi fajnie zorganizowane i wydaje się to być dobre miejsce zarówno dla zrobienia biznesu, jak i... do nacieszenia oczu przez potencjalnych kupców. Znów jest po co żyć i na co zarabiać :-)

Żal było wracać © djk71

Zacząłem tekst od elektryków i wypadałoby na nich skończyć. Oprócz samych rowerów były również zestawy do konwersji standardowych rowerów w wersje elektryczne. Rozwiązania były przeróżne, podobnie jak ceny. Producenci chwalili się bezinwazyjnym montażem do standardowych rowerów zajmujących w najprostszym przypadku godzinę czasu, po bardziej zaawansowane systemu kosztujące również kilka raz więcej. Najtańsze zestawy kosztowały o ile pamiętam ok. 1,5 tysiąca złotych.

Jednemu z dystrybutorów udało się nawet namówić mnie na przejażdżkę.

No i mój pierwszy raz... © djk71

I wiecie co? Wojtek nie był w stanie zrobić mi zdjęcia - tak szybko jechałem - to powyżej to jak się prawie zatrzymałem :-)

To jest niesamowite! Lekkie naciśnięcie na pedały i rower rusza przyśpiesza szybciej niż samochód. Magia. Mimo cywilnych ciuchów nakręciłem tam sporo kółek i... wcale się nie spociłem. To naprawdę działa. I... może się podobać. Próbowałem jazdy na dwóch modelach (alu i carbon) z trochę wyższej półki (oba w cenie ok. 30 tys PLN) i szok. Trochę potem żałowałem, że nie spróbowałem czegoś tańszego żeby zobaczyć różnicę, ale może uda się przy innej okazji.

Nie wierzę, że to mówię, ale to może się podobać. To może działać. To może kusić!!!
Wciąż może pozostać radość z cichego przemieszczania się po bezdrożach, z obcowania z przyrodą, z możliwości budowania kondycji (moc wspomagania można przecież regulować), z adrenaliny... a jednocześnie jest możliwość odpoczynku, jest bezpieczeństwo, że nawet jak opadniemy z sił to będziemy w stanie dotrzeć do mety na wspomaganiu.... To naprawdę ma sens!!!


Nie wierzę, że to napisałem!!!

P.S. 1: Nie, nie zamierzam póki co kupować elektryka.
Wciąż mam jakieś takie poczucie, że to jest jakieś oszustwo, że to jest nie fair. To trochę jak w moim debiucie w biegu górskim - czułem, że coś jest nie tak wtedy kiedy podchodziłem (podobnie zresztą jak setki innych zawodników) zamiast podbiegać - przecież to ma być bieg. Mimo wszystko pod koniec biegu już mi się podobało. Co więcej zapisałem się już na jeden bieg górski w przyszłym roku, mimo, że tam pewnie ludzie też podchodzą...
Czy to oznacza, że zaakceptuję również rower ze wspomaganiem elektrycznym? Przed targami powiedziałbym z pełnym przekonaniem, że na pewno nie. Dziś...? Chyba już taki pewny bym nie był. Choć wciąż w głowie mam myśl,że byłaby to jakaś porażka... Ale niczego uciąć bym sobie nie dał...

P.S. 2: Żona nadal chyba patrzy na mnie podejrzliwie, bo... niczego nie kupiłem... czyli... widocznie się zastanawia co zamierzam kupić... ;)

Czas się porozciągać

Piątek, 20 września 2019 · Komentarze(0)
Lubię chodzić z synem na siłownię.
Nie dość, że jest towarzystwo, że można pogadać to jeszcze dodatkowo motywuje mnie do ćwiczeń, których pewnie bym sam nie próbował nawet.  Dobrze. Trzeba się wziąć w końcu za siebie. :-)

PingPong z obrotem

Niedziela, 15 września 2019 · Komentarze(0)
Często idąc z synem na siłownię rozgrzewkę robimy... grając w tenisa stołowego. Można się spocić, można się rozruszać :-)
Dziś Igor zaproponował żeby wzorem naszych piłkarzy po każdym odbiciu piłeczki zrobić obrót wokół własnej osi.
Gra nabrała kolorów. Jak później niebo nad stadionem. Bo od razu po treningu poszliśmy piętro wyżej... na mecz :-)

Kolory nad stadionem © djk71