Po wczorajszym podwójnym spinningu coś mnie noga zaczęła boleć. Dziś rano przeszło, ale potem znów wróciło. Nawet nie duży ból, po prostu jakiś taki niepokój. Mimo to postanowiłem pobiegać. Jednak w trakcie biegu wyraźnie przeszkadzające. Pod koniec próbowałem odciążyć prawą nogę w efekcie lewa zaczęła się burzyć... Odpuściłem po jednym kółku.
W nawiązaniu do tytułu: może ktoś polecić jakieś dobre słuchawki do biegania (na rower). Dobre w znaczeniu stabilnie się trzymające na uchu, a nie wypadające z niego co chwilę. Oby tez działały po deszczu, czy mocnym spoceniu się.
Jakość dźwięku nie musi być powalająca... Nie jestem aż takim melomanem, ;poza tym nie wyobrażam sobie oddawania się muzycznej uczcie w trakcie biegu, czy jazdy rowerem. Ot, żeby grały...
Może być ew. zestaw słuchawkowy żeby dało się odebrać telefon w trakcie treningu. Nie lubię tego, ale czasem trzeba, a wyciąganie aparatu w trakcie biegu to zupełna porażka...
Dziś zapisałem się na podwójne zajęcia ze spinningu. Dałem radę i wysiłek był w sam raz. Niestety przy wyjściu okazało się, że Multisport obowiązuje tu tylko na pojedyncze zajęcia. Szkoda.
W niedzielę zawaliłem i nie poszedłem rano biegać mając nadzieję, że przede mną jeszcze cały dzień i zdążę poćwiczyć. Jak to zwykle bywa życie pokrzyżowało plany. W poniedziałek praca pokonała siłownię i spinning. Dziś w końcu udało się wyjść pobiegać.
Prawie godzina. Znów oddechowo bez problemu. Pod koniec zaczynam lekko czuć nogi, ale pewnie byłbym w stanie pobiec dalej. Tyle tylko, że wolałbym inną nawierzchnię. Cała okolica to... kostka. Asfalt niby też twardy, ale mam wrażenie, że jakoś inaczej... Najlepiej by było w lesie... ale nie bardzo mnie tam ciągnie po ciemku. Choć z drugiej strony może bym zaczął szybciej biegać... przecież dzików u nas nie brakuje... :)
Jestem wciąż w szoku jak wiele osób o godzinie szóstej rano można spotkać na siłowni. W ciągu godziny przewinęło się pewnie z 30 osób. Z tego prawie połowa to kobiety. Dobrze, że siłownia jest duża i mimo tylu osób wciąż ma się wrażenie, że jest pusto. Ale, że ludziom chce się tak z rana...?
I pomyśleć, że jeszcze niedawno zastanawiałem się jak tylu ludziom chce się biegać po osiedlu i po okolicy... :)
Początek ciężki, w sumie do końca nogi jakieś ciężkie. Ale za to oddech unormowany.
W trakcie biegu telefon z zaproszeniem na rower... jutro. Wcześniej były plany na Jurę, ale nie wypaliły i myślałem, że już nic z tego nie będzie, a tu jednak... W końcu, bo wstyd przyznać, ale mimo tylu aktywności tylko raz byłem na rowerze w tym roku...
Wczoraj odpoczynek po niedzielnych zawodach. Czułem nogi, ale mniej niż się spodziewałem. Dziś też miało być wolne bo daleka delegacja, ale udało się wrócić w miarę wcześnie. W planie przebieżka z opcją szybkiego skrócenia w razie gdyby nogi jednak nie dawały rady. O dziwo dały. I po powrocie czułem się lepiej niż przed wyjściem. Tylko trochę za ciepło się ubrałem.
Rano była siłownia, a wieczorem bieg. Na termometrze niby tylko -5C, ale odczuwalna -11C. I rzeczywiście zimno, ale nie w trakcie biegania. Choć nie chciało mi się wyjść, to biegło mi się bardzo fajnie, a przede wszystkim lekko. Zobaczymy jak będzie w niedzielę. Wierzę, że dam radę, ale dotychczasowa średnia nie wskazuje na to, abym się zmieścił w 60 min.