Wpisy archiwalne w kategorii

Z kamerą wśród...

Dystans całkowity:45694.95 km (w terenie 13501.58 km; 29.55%)
Czas w ruchu:3182:13
Średnia prędkość:14.67 km/h
Maksymalna prędkość:92.52 km/h
Suma podjazdów:108980 m
Maks. tętno maksymalne:210 (144 %)
Maks. tętno średnie:193 (100 %)
Suma kalorii:559155 kcal
Liczba aktywności:1503
Średnio na aktywność:31.69 km i 2h 07m
Więcej statystyk

Po pakiet startowy

Sobota, 10 marca 2018 · Komentarze(0)
Jutro Bieg Wiosenny z metą na Stadionie Śląskim. Jako, że wolę zawsze mieć wszystko przygotowane wcześniej więc jadę po pakiet startowy dziś. Udaje się umówić z kumplem z pracy. Miejmy nadzieję, że to pierwszy, ale nie ostatni raz ;)  W Bytomiu dołącza do nas jeszcze kolega Marka.

Z różnych powodów musiałem pojechać na szosowych oponach, a koledzy na góralach. W planach były Żabie Doły i... jedziemy tam. Teren i błotko, ale o dziwo daję radę :)

Docieramy spokojnie pod Stadion Śląski. Szybkie i sprawne odebranie pakietu i powrót.


Numer na jutro © djk71

Dziś nie ma czasu na więcej. Od Bytomia wracam już sam. Super temperatura, fajne towarzystwo, oby częściej.

Hiszpania - ostatni rower

Poniedziałek, 5 marca 2018 · Komentarze(0)
Dziś ostatni raz rower w trakcie naszego pobytu w Hiszpanii. Dopiero po obiedzie, bo wcześniej pada.

Dziś krótko, ale mocno. I tak zaczyna być od początku. Mimo, że po płaskim to jedziemy pod ostry wiatr. Chyba jeszcze ten wczorajszy. Daje nieźle w kość. Zastanawiamy się, czy będzie tak samo odczuwalny w górach. 

No to zaczynamy podjazd © djk71

Zaczyna się podjazd i jest wiatr. Momentami mocno odczuwalny, ale jednak nie przeszkadza tak jak na płaskim.

Nie dość, że w górę to jeszcze wieje © djk71

Zjeżdżałem już tędy i pamiętam, że widoki były piękne. 

Widoki sprawiają, że chce się jechać © djk71

I tak jest. 

Trochę już za nami © djk71

Momentami ostro do góry, ale chce się jechać.

A trochę przed © djk71

Pomagają widoki...

Znów asfalt © djk71

... i napisy na drodze...

A gdzie Kawecki? © djk71

U góry zimno. Przez kilka minut walczę z... wiatrówką... Nie jest łatwo ją założyć... W końcu się udaje i zaczyna się zjazd. 
Jedziemy jednak ostrożnie, raz, że wieje, dwa, że na drodze pojawiają się niespodzianki. Na jednej z nich rower mi nieco ujeżdża ale zachowuję równowagę.

Wyjazd dziś w sam raz na pożegnanie. Niezbyt daleko, ale intensywnie i z pięknymi widokami.

I znów morze © djk71

Sorry za zdjęcia z tych ostatnich dni. Strasznie monotematyczne... asfalt, niebo, góry, morze...

Hiszpania - brak słów na tytuł

Niedziela, 4 marca 2018 · Komentarze(2)
Chciałem zatytułować dzisiejszy wpis po łacinie, bo język ten pojawił się dziś kilkukrotnie w trakcie opisywania przez nas rzeczywistości. Niestety nie znam na tyle łaciny, a słownikowi Goggle'a do końca nie ufam. Trudno będzie po polsku i kulturalnie...

Dziś śpimy do oporu, trzeba odpocząć po wczorajszej setce i późniejszych emocjach około sportowych. Czekamy też, aż pokaże się słoneczko, choć to wychodzi zza chmur szybciej niż się chyba spodziewaliśmy.

Ruszamy po raz kolejny w stronę Torre del Mar, póki co nie czujemy zbyt dużego zmęczenia po wczorajszym. Ale też jak na razie jest po płaskim. Kawałek dalej zaczyna się podjazd. 

Piękna pogoda, można jechać © djk71

I od razu pierwsze niespodzianki. Tuż przed nami osuwa się ziemia.

Na szczęście nie spadło na nas © djk71

Całą drogę będziemy gdzieś kątem oka spoglądali na mijane skały...

Choć z drugiej strony wzrok leci w drugą stronę.

Jest pięknie © djk71

Widoki robią wrażenie. Co prawda zjeżdżaliśmy już tędy, ale wtedy człowiek musi bardziej skupiać się na trasie i zakrętach.

Znów w górę © djk71
Dogoniłem ekipę © djk71

Dziś można się rozglądać, robić zdjęcia...

Dziwne budowle przy drodze © djk71

W końcu, po ok. 20 km ciągłego podjazdu dojeżdżamy do Compety. W znajomej kafejce siadamy na kawę... i coś słodkiego. Zasłużyliśmy :) 

Zasłużona kawa i deser © djk71

U góry orientuję się, że zapomniałem wiatrówki. Słabo, mam na sobie tylko koszulkę z krótkim rękawem i rękawki, Na zjeździe może być chłodno.

Teraz przed nami zjazd z kolejnymi widokami. Fantastyczne, gdy wspinasz się na 600m n.p.m. i wciąż widzisz morze ;-)

Wciąż widać morze © djk71

Zjazd i... kolejny podjazd przed nami. Kiedy na liczniku w polu: Nachylenie pojawia się liczba 13, Piotr zaskakuje nas swoją znajomością języków obcych (szczególnie łaciny), wspomina też coś kilkukrotnie o marce osprzętu konkurującej z Shimano i zawraca... 

Super wyglądają te miasteczka © djk71
Można pstrykać i pstrykać © djk71

Może i dobrze, bo nachylenie jeszcze kilka razy będzie pokazywało 13, 15, a nawet 18...

A potem znów do góry © djk71

Kiedy w końcu wydaje mi się, że jesteśmy na górze czeka nas niespodzianka...

I co teraz? © djk71

Brak przejazdu...

Ale co to dla nas... co prawda koleś na MTB odpuścił, ale ja mam przełajówkę, a Damian szosę więc nie rezygnujemy...

Damy radę © djk71

Kawałek dalej brat musi odpocząć, a ja zamiast kurtki zakładam folię NRC. W końcu się na coś przydała.

Odpoczynek © djk71

Folia NRC się przydała dziś © djk71

Zaczyna się zjazd i... dopada nas ulewa... Niedobrze. Cienkie koła tego nie lubią, no dobra, ja tego nie lubię...

Na zjazdach też jest pięknie © djk71

Na szczęście po chwili przestaje, ale i tak trzeba uważać. Można za to się napawać widokami.

Mówiłem, że jest pięknie © djk71

Teraz ja co chwilę używam łaciny... mamy chyba zbyt ubogie słownictwo żeby wypowiedzieć co czuję widzą takie widoki. 


Brak słów © djk71

Chyba najpiękniejsza z wszystkich dotychczasowych tras. Super początek, potem wymagający podjazd, a na koniec super zjazd. I przez cały czas fantastyczne widoki. 

I zjazd przed nami © djk71

Chciałbym zrobić milion zdjęć, ale musiałbym prowadzić rower... dlatego sorry.... musicie przyjechać i sami to zobaczyć.


I jeszcze zdjęcie © djk71

Zjeżdżamy i teraz już tylko ostatnie dwadzieścia km do domu. Tylko.... tylko, że wieje jak diabli... Wczoraj ten odcinek pokonywaliśmy ze średnią 35+, dziś ledwo utrzymuję ok. 15 km.h. 

Strasznie mnie zmęczył ten odcinek. Mimo to kiedy orientuję się, że na liczniku jest PRAWIE 100km... postanawiam dokręcić do setki jakieś 1,5 km. Dawno tego nie robiłem, ale dziś chciałem... a kto mi zabroni.

Mógłbym tu mieszkać © djk71

Po dzisiejszym dniu przyszły mi do głowy dwa pomysły... nauczyć się hiszpańskiego (nie będzie łatwo, bo już parę razy zaczynałem) i namówić prezesa na otwarcie Etisoft Spain, a może Etisoft Andaluzja... :)  

Waty, czy zdjęcia na godzinę?

Sobota, 3 marca 2018 · Komentarze(3)
Wczoraj był dzień odpoczynku wymuszony pogodą. za to była okazja spotkać się ze znajomymi. Skoro nie ma okazji na Śląsku, to trzeba w Andaluzji. 

Dziś do południa ma nie padać, więc wstajemy rano, szybkie śniadanie i ruszamy.
Jedziemy w stronę Torre del Mar, szybko, jak dla mnie. Mijamy miasteczko i kawałek dalej czuję, że nie będzie łatwo. Ciężkie nogi. Informuję chłopaków, że chyba zaraz wrócę.

Słonecznie © djk71

Ale jedziemy, póki co jest ładna pogoda i widoki sprawiają, że dostaję dodatkowy zastrzyk energii.

Chce się jechać © djk71

Jadę jednak swoim tempem. Chłopaków już nie widzę, nie szkodzi, nie przeszkadza mi samotna jazda.

Kręte drogi © djk71


Miasteczko w górach © djk71

Momentami widać, że tu wczoraj też padało. 

Efekt deszczu © djk71


Może być niebezpiecznie na zjazdach.

Widać, że wiosna idzie :-)

Wiosna idzie © djk71

Spotykam ponownie chłopaków, też zdecydowali zmienić nieco trasę. Jedziemy więc chwilę razem. Zaraz jednak jest zjazd więc znów każdy w swoim tempie. Ja mam czas na robienie zdjęć.

Tu, nad jeziorem mieliśmy mieszkać © djk71

Też ładnie © djk71

W końcu widzę, że ten znak nie kłamie © djk71


W Torre del Mar stajemy na kawę. chłopaki dyskutują nad watami na godzinę, ja się na tym nie znam, więc dodaję tylko ile ja mogę zrobić.... zdjęć na godzinę :)

Wracamy do domu. Ostatnio te kilkanaście km nie byłem w stanie jechać 20 km/h, dziś jedziemy ponad 35 km/h.
Kiedy docieramy do domu zaczyna lać. Idealny timing, super trening.

Hiszpania - bieganie pod wiatr

Czwartek, 1 marca 2018 · Komentarze(0)
Dziś od rana leje. Momentami nawet grzmi. Kiedy w końcu przestaje, zastanawiamy się co robić: rower, czy bieganie, a może kąpiel w morzu... Ostatecznie wybieramy z bratem bieg. Wychodzimy z domu i łeb chce urwać. Decydujemy się biec na zachód, pod wiatr, będzie łatwiejszy powrót. 

Niestety po kilometrze pod wiatr dobiegamy do tunelu, który... został dziś zamknięty przez lokalną policję. Czyżby z powodu pogody?
Trudno, wracamy. Teraz biegnie się łatwiej. Jest ciepło, nawet zbyt ciepło.

Biegnie się super choć jeszcze chwilę temu przeszła mi przez głowę myśl żeby wrócić. Zbyt mocno zacząłem, szczególnie, że pod wiatr.

Teraz mógłbym biec bez końca... na szczęście rozum podpowiada, że powrót będzie pod wiatr, silny wiatr. 
Zawracam i to był właściwy wybór. Czeka mnie kilka km walki z wiatrem. Ciężko, ale jestem zadowolony. Warto było.

Dziś wiało nad morzem © djk71


Hiszpania - Przed deszczem

Środa, 28 lutego 2018 · Komentarze(2)
Wczoraj zamiast roweru było zwiedzanie oraz wieczorne bieganie, więc dziś znów rower. Tym bardziej, że zapowiadają od trzynastej deszcze...przez kilka kolejnych dni. Zaplanowane dwie trasy, próbujemy dłuższą. Ruszamy i po chwili zaczyna się podjazd. Już wiem, lekko dziś nie będzie. :)

Mimo to jadę, korekta siodełka po drodze i wspinamy się. Potem lekkie zjazdy i przed nami kolejny podjazd, którego prawie nie czuć. Nie wiem czemu tak jest, ale przyjemnie się jedzie...

Wąskie drogi, ale puste © djk71

Kolejny podjazd, zaczyna padać deszcz. Po chwili na rozjeździe decyduję się jechać dalej sam, niech Damian walczy z górkami, ja bym się dziś zajechał. Przestaje padać, ruszam swoim tempem, robiąc zdjęcia,ciesząc się dalej urlopem. 

Ot, kościółek przy drodze © djk71

Super zjazd, piękne widoki.

Jeszcze przed chwilą tam jechałem © djk71
Tak można mieszkać © djk71

Czas na lunch © djk71

Na dole jest mi mało, decyduję się jechać na zachód, w stronę Malagi.

Ruiny? © djk71

Ananas? © djk71

Wjeżdżam na chwilę do miasta, ale jak dla mnie za duży ruch i za dużo ludzi.

Ładny kościół © djk71

Pałac Kultury? © djk7

Decyduję się wracać.

W porcie © djk71

Niestety wymyśliłem sobie drogę wzdłuż morza i to nie był dobry wybór. 

Wyspa © djk71

Na przemian albo deptaki pełne ludzi, albo szutrówka, Jedynie przez chwilę fajna rowerówka.

Jakoś docieram do domu. Jeszcze kółko po miasteczku i kilka fotek.

Nasze miasteczko © djk71
Dziwne te drzewa © djk71
Obok domu © djk71
Nie wiem o co chodzi, ale intrygujące © djk71


Chwilę po powrocie zaczyna padać. i tak teraz ma być :(

Hiszpania - Caminito del Rey

Wtorek, 27 lutego 2018 · Komentarze(3)
Dziś odpoczynek od roweru, zamiast tego przejście Drogą Króla (Ścieżką Króla).

W pierwszej chwili nie do końca byłem pewien, czy chcę tam iść, czytając ile ofiar pochłonęła ta trasa. Jednak co tam, odważyłem się. 

Kiedy przyjechaliśmy z bratem na miejsce, powitał nas deszcz. Czytałem, że ponoć ze względu na warunki czasem organizatorzy nie wpuszczają na trasę, więc z nieco drżącym sercem zostawiliśmy samochód na parkingu i udaliśmy się w drogę do oddalonego o bodaj 2,7 km punktu kasowego. Bilety oczywiście mieliśmy kupione wcześniej, ale to nie gwarantowało wejścia, na miejscu sporo ludzi i niezbyt spiesząca się obsługa ;)

W końcu dostajemy kaski, sprzęt nagłaśniający żeby słyszeć przewodnika (a co, wybraliśmy opcję full wypas) i ruszamy.

Od pierwszych chwil widoki zapierają dech w piersiach.

El Caminito del Rey © djk71

Nie sposób pokazać na zdjęciach to co widzieliśmy.



Deszcz przestał padać więc możemy bez przeszkód podziwiać to co nad nami i to co pod nami.











Nad nami, chyba w nadziei, że ktoś zostanie tam na wieki, krążą stada sępów. 


Chciałbym opowiedzieć jak tam jest, ale nie da się... to trzeba zobaczyć...










Wbrew opisom trasa jest obecnie bardzo łatwa do przejścia i może się tan wybrać praktycznie każdy (powyżej 8 roku życia).

Hiszpania - dzień 2 - jeszcze bardziej w góry

Poniedziałek, 26 lutego 2018 · Komentarze(3)
Po wczorajszym wyjeździe zastanawiałem się jak będzie dziś reagował organizm. Trasę wybraliśmy krótszą... ale sumarycznie z podobnymi przewyższeniami, czyli może być ciężej.

Rano zakupy, a potem ruszamy i po chwili wracamy. Skleroza nie boli, ale na szczęście daleko nie było. Najpierw wzdłuż wybrzeża, ale po kilku km odbijamy w góry. Ciepło, nawet bardzo, ściągamy rękawki i już zupełnie na krótko zaczynamy się wspinać.

Pogoda piękna © djk71

Początkowo nawet nam to sprawnie idzie, ale po chwili górki pokazują gdzie nasze miejsce. 

Cały czas w górę © djk71


Wspinamy się na jakieś 400 m, by po chwili cieszyć się zjazdem i oddać wszystko co podjechaliśmy. I... zacząć podjazd na ponad 600 m. 



OO ile pierwszy mnie zmęczył, to drugi mnie dobił. Wjechałem do końca, ale łatwo nie było. 

Widoki piękne © djk71

W nagrodę czekało nas kilkanaście km zjazdu i wspaniałych widoków. Gdybym był odważniejszy i nie ściskał tak mocno hamulców to pewnie prędkość maksymalna byłaby sporo wyższa niż te 60 km/h.

Hiszpania - dzień 1 - od razu góry

Niedziela, 25 lutego 2018 · Komentarze(3)
Choć wszystkie okoliczności przyrody mówiły nie, dałem się namówić bratu na urlop w Hiszpanii. Wybór padł na Rincón de la Victoria w Andaluzji. Mój pierwszy wylot z rowerem, do tego niezbyt sprzyjający czas na pakownie przed wylotem sprawiały, że nerwówka była do samego końca. Na szczęście żona pomogła mi ogarnąć pakowanie i koniec końców udało się dotrzeć do lotnisko w Modlinie.

W Maladze lądujemy jeszcze w sobotę przed północą, ale i tak czekamy trochę na wypożyczenie auta, a potem już na miejscu na gospodarza z kluczami. Zasypiam chyba około trzeciej. Leniwie wstajemy, składamy rowery i... w drogę. Prognozy pogody na najbliższe dni nie wyglądają zbyt optymistycznie, więc trzeba korzystać z każdej chwili. 

Cel na dziś to Competa. Daleko i wysoko jak na pierwszy dzień, ale jedziemy.

Wzdłuż wybrzeża © djk71

Całkiem przyjemnie, już zapomniałem jak się jeździ na cienkich oponach.

Ładnie tu © djk71


Prawie 20 km po płaskim, a potem się zaczyna zabawa. Podjazdy, długie, ale w miarę przyjemne.

A droga wije się © djk71

Mimo lekko zachmurzonego nieba, widoki robią wrażenie, szczególnie na mnie, jestem tu po raz pierwszy. Czasem trzeba się zatrzymać żeby pstryknąć fotkę (a przy okazji chwilę odpocząć). 

Aż chce się odpocząć © djk71

Każdy kolejny km podjazdu daje w kość, w pewnym momencie zaczynam czuć plecy, chwilę później Piotrek decyduje się skrócić trasę. Ja się chwilę waham, ale ostatecznie decyduję się jechać z Damianem. I teraz dopiero zaczynają się podjazdy ;-) Szczęśliwie udaje się jednak dojechać do celu i wypić zasłużoną kawę. 

Na miejscu © djk71


Przed nami zjazd. Zarówno na zjeździe, jak i przez całą drogę jestem pełen podziwu dla hiszpańskich kierowców, ich cierpliwości.

To nie tylko znaki... tu tak jeżdżą © djk71

Zjeżdżamy nad morze. Od Torre del Mar do domu zostało jakieś 18 km. Długie 18 km. czuje przejechane kilometry i mimo, że po płaskim i na szosie (prawie) to z trudem udaje mi się utrzymać prędkość 20 na godzinę.

Kończę przejażdżkę mocno zmęczony, ale zadowolony. Oby tak było dalej. :-)