Wpisy archiwalne w kategorii

śląskie

Dystans całkowity:38153.24 km (w terenie 9220.57 km; 24.17%)
Czas w ruchu:2684:30
Średnia prędkość:15.15 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:68571 m
Maks. tętno maksymalne:210 (144 %)
Maks. tętno średnie:191 (100 %)
Suma kalorii:553057 kcal
Liczba aktywności:1921
Średnio na aktywność:22.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

Czy kawa ma wpływ na skurcze?

Wtorek, 29 września 2020 · Komentarze(4)
Całe życie żyłem w przekonaniu, że kawa wypłukuje magnez, a brak magnezu powoduje skurcze.
Dziś w pracy dwa razy poczułem coś jak skurcz w nodze.

Potem siłownia i znów to samo. W sumie skończyłem ćwiczenia wcześniej niż planowałem.

Czy kawa ma wpływ na skurcze? © djk71

Z drugiej strony przez cała lata piłem po 6-7 kaw dziennie i prawie nigdy nie miewałem skurczy.
Potem rzuciłem kawę na jakieś trzy lata i też nie było różnicy.
Teraz piję 1-2 dziennie.

Szukając dziś informacji na ten temat czytałem, że to prawda, ale jeszcze więcej ponoć dostarcza i ogólnie bilans jest dodatni ;-)
Informacje co prawda były głównie na portalach związanych z kawą więc nie do końca jestem pewien na ile są wiarygodne ;-) Niemniej jednak moje wcześniejsze doświadczenia też nie wskazują na to, aby nadmiar kawy miał wpływ na niedobór magnezu. Szczególnie, że regularnie uzupełniam go dużą ilością gorzkiej czekolady ;-)

Więc skąd skurcze? Nie wiem :-(

Takie przemyślenia mnie naszły w... Międzynarodowym Dniu Kawy ;-)

Dyszka przed obiadem

Niedziela, 27 września 2020 · Komentarze(2)
Wczoraj dzień na sportowo inaczej. Po piątkowym, wieczornym meczu był w planie nocny ARBUZ, ale zmęczenie wygrało. Od rana lało więc zamiast roweru wybrałem piłkę nożną.

Najpierw pograliśmy w FIFĘ :-), a potem kibicowałem Igorowi :-) Po powrocie padłem. 10:37h spania.

Dziś przed obiadem ruszyłem się i poszedłem pobiegać. Biegło się spoko poza tym, że... była to pora obiadowa.Chyba wszyscy mimo chłodnego dnia otworzyli okna i postanowili się pochwalić co gotują... Nie powiem.... zgłodniałem... :-)

A jedzenie kusiło... jak nie z okien to z murów ;-)

Smacznego :-) © djk71

Jeszcze tu dziś wrócę, choć nie na trening

Piątek, 25 września 2020 · Komentarze(0)
Po pracy siłownia. Z myślą żeby odreagować. Jadąc nie wiedziałem, czy bieżnia, czy siła.
W końcu wyszła siła. Ale to co we mnie nie wyszło. Za krótko? Za lekko? Widać tak...
Może choć wieczorem na meczu odreaguję...

Stadion Górnika Zabrze © djk71

Długi ping pong

Czwartek, 24 września 2020 · Komentarze(0)
Po wczorajszym treningu zastanawiałem się jak będę czuł się dzisiaj. O dziwo jest ok.
Po pracy syn wyciąga mnie na siłownię. Najpierw tradycyjnie ping pong, a potem... dalej ping pong. Tak fajnie się grało, że nie zrobiliśmy nic więcej.
Mimo, że na początku wygrywałem to ostatecznie musiałem dziś uznać przewagę Igora :-)

Poranna siła

Wtorek, 22 września 2020 · Komentarze(0)
Po aktywnym weekendzie wczoraj po pracy padłem. Dziś rano czułem jeszcze nogi więc postanowiłem przed pracą na siłowni powalczyć chwilę z górnymi partiami. Na siłowni wyjątkowo pusto.

Z ReShape Runners

Wtorek, 22 września 2020 · Komentarze(0)
Po porannej siłowni wieczorny bieg. Dziś po raz drugi dałem się namówić na trening z ReShape Runners. Tydzień temu był beep test, dziś spokojne bieganie po parku. Niby tylko piątka, niby spokojnie, ale wystarczająco. No dobra, może bym jeszcze jedną zrobił, ale nie więcej. Kilka osób pobiegło jeszcze na drugą część, ale to już by było zbyt długo i zbyt szybko (póki co :-)) dla mnie. Najważniejsze, że był powód żeby się ruszyć. Do tego w fajnym towarzystwie :-)

Bieżnia

Sobota, 19 września 2020 · Komentarze(0)
Bieżnia i tyle. Czasem nie ma chęci na robienie dłuższych opisów.

Jurajskie klimaty

Piątek, 18 września 2020 · Komentarze(1)
Patrząc na coraz krótsze i chłodniejsze dni podsumowaliśmy ostatnio w pracy sezon rowerowy... Mimo wcześniejszych planów i zapowiedzi góry poszły w tym roku w zapomnienie. Oczywiście część kolegów jeździła, ale nasz pokój jakoś... nie. Postanowiliśmy to jeszcze naprawić i umówiliśmy się, że jeszcze w tym tygodniu pojedziemy. Ostatecznie zamiast w górach wylądowaliśmy w okrojonym składzie (Marek i ja) na... Jurze :-)

Jako, że dni coraz krótsze, a w planach był wyjazd po pracy staraliśmy się wybrać jako miejsce startu coś łatwo dostępnego. Wybór padł na Klucze.
Startujemy przed szesnastą, w planach trochę ponad 45 km.

Pierwszy cel to... Pustynia Błędowska.

Pustynia Błędowska © djk71

Docieramy od strony Chechła. Dawno tu nie byłem i mam wrażenie, że trochę się zmieniło i jest jakby mniej zarośnięta. Do tego tablice informacyjne, taras widokowy. Fajnie, że coś się dzieje.

Na pustyni rowerem © djk71

Dalej ruszamy na Rodaki...

Jak się już wjedzie to fajnie popatrzeć © djk71

Pamiętam, że tędy już jechałem. Wtedy też nie było łatwo :-)

Piękna droga © djk71

Choć za nami dopiero 10 km czujemy, że to będzie ciężki dzień ;-)
Oczywiście jeśli jest coś ciekawego to się zatrzymujemy.

Kościół z 1601r. w Rodakach © djk71

Gdzieś ok. 15 km wyłącza mi się nawigacja. Zmieniam baterie i dalej to samo. Już tak kiedyś miałem i nie wiem co z tym zrobić. Podejrzewam złej jakości baterie.
Wyciągam telefon, Marek ratuje mnie uchwytem i dalej jedziemy z OSMAndem.

Mimo, że nastawialiśmy się na teren to asfaltowe odcinki nam nie przeszkadzają - pozwalają trochę odetchnąć.

Asfalt był dziś ok © djk71

Choć i na nich czasami nie brakuje stromych podjazdów.

Zjazd, a nie... to stamtąd przyjechaliśmy © djk71

W lasach pięknie i czysto. Zresztą nie ma co się dziwić ;-)

Czyli po naszemu: Ordnung muß sein © djk71

Mijamy Żelazko, Ryczów, Złożeniec i docieramy do Smolenia.

Zamek w Smoleniu © djk71

Obowiązkowa przerwa na zamku.

Mury w Smoleniu © djk71

Mury zamku w Smoleniu © djk71

Jesteśmy tu krótko przed osiemnastą. Kasa zamknięta, ale brama otwarta.

Otwarte © djk71

Kilka zdjęć w czasie kiedy Marek uzupełnia kalorie.

Jedni zwiedzają, inni jedzą... © djk71

Ruszamy w drogę powrotną. Wciąż nie brakuje podjazdów. Za to na zjazdach coraz zimniej. Ubieramy się cieplej.  Mijamy Krzywopłoty i dojeżdżamy do Bydlina. I tu zaczyna się zabawa. Nawigacja chce nas usilnie prowadzić w drogę, której nie ma. To znaczy jest na boisko, ale nie chcemy wierzyć, że tamtędy. Finalnie okazuje się, że tak. Jedziemy po bieżni, by nagle skręcić w ścieżkę, na której... jest szlak rowerowy. Zaiste ciekawe.

W międzyczasie udaje się uruchomić nawigację - wybieram inny typ baterii, chociaż na włożonych do urządzenia jak byk jest napisane alkaliczne...  Ktoś mnie tu okłamuje...

W lesie zagadujemy się i po chwili musimy korygować trasę kolejny raz. W końcu jednak trafiamy na właściwą ścieżkę. Dalej trafiamy na asfalt i przez Golczowice docieramy do samochodu. Dwudziesta. Cztery godziny, 52 km, trochę przygód i... uczciwe zmęczenie. Jura była dobrym wyborem ;-) Dzięki Marku.


Ciężka lekcja ping ponga

Czwartek, 17 września 2020 · Komentarze(2)
Plany na wczoraj i dziś były nieco inne, ale ponoć plany są po to żeby je zmieniać. :-)
Wczoraj nic nie wyszło, a dziś syn mnie zaprosił na siłownię. Miała być jak zwykle rozgrzewka przy stole, a skończyło się na całej godzinie gonienia za małą piłeczką.

Najpierw koledzy grający przed nami zaprosili nas do debla i pokazali gdzie jest nasze miejsce :-)

Potem dołączył do nas ktoś, kto robił z piłeczką co chciał. I choć były momenty wyrównane, to wiemy, że były takie bo On tak chciał ;)
Jeszcze nigdy nie widziałem tak latającej piłeczki - i nie chodzi o to, że szybko, czy mocno. Wręcz przeciwnie, brakuje mi słów żeby to opisać - piłeczka leciała jakby w zwolnionym tempie... i wcale nie było łatwo nią grać. Okazało się, że Damian jest trenerem ;-)

Sporo pracy przed nami © djk71


W sumie obaj z Igorem ucieszyliśmy się z obu gierek. Warto pograć czasem z kimś lepszym.