Wpisy archiwalne w kategorii

śląskie

Dystans całkowity:38153.24 km (w terenie 9220.57 km; 24.17%)
Czas w ruchu:2684:30
Średnia prędkość:15.15 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:68571 m
Maks. tętno maksymalne:210 (144 %)
Maks. tętno średnie:191 (100 %)
Suma kalorii:553057 kcal
Liczba aktywności:1921
Średnio na aktywność:22.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

Trochę siły

Środa, 4 sierpnia 2021 · Komentarze(0)
Dzień bez biegania więc krótka wizyta na siłowni. 
Wciąż lubię schody choć to tylko była rozgrzewka. 

W08D2-Intervals, czyli pierwsze interwały na bieżni mechanicznej

Wtorek, 3 sierpnia 2021 · Komentarze(0)
W08D2-Intervals
• Warm up, 10 minutes.
• Run in Z4, threshold pace, 10 minutes. Recovery run, 90 seconds. Repeat 3 times.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.

Dziś pierwszy raz próba interwałów na bieżni mechanicznej.
O dziwo wyszła całkiem pozytywnie. W sumie puls około strefy 4,5 więc znacznie lepiej niż zwykle gdzie jest na granicy 3-4.
Dostałem nieźle w kość, ale było fajnie.


W08D1a-Recovery Run

Poniedziałek, 2 sierpnia 2021 · Komentarze(0)
W08D1a-Recovery Run
• Run in Z2, easy pace, 30 minutes.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.


Nie ma to jak pojechać na siłownię po pracy i zapomnieć butów.
Powrót do domu, obiadek, drzemka i drugie podejście. Tym razem pomyślne, choć ludzi milion. Nawet na bieżniach.
Na szczęście liczba bieżni sprawia, że mimo iż co druga jest wyłączona to i tak bez problemu znalazłem wolną.
Spokojny trening.

Rozładować emocje po meczu

Sobota, 31 lipca 2021 · Komentarze(0)
Choć emocji na wczorajszym meczu było niewiele, to mnie trzymają wciąż. 
Jeszcze nie widziałem tak grającego, choć może właściwszym słowem było by niegrającego, Górnika :-( Oczy bolały :-( 
Na siłowni miało być lekko, ale skończyłem spocony. 

W07D4-Easy Run znów w miejscu

Czwartek, 29 lipca 2021 · Komentarze(0)
W07D4-EASY RUN
• Run in Z2, easy pace, 40 minutes.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.


Dziś niby prosty trening, ale spociłem się. Co więcej po powrocie czułem zmęczenie, ciężkie nogi. 
Nie wiem, czy to wynik wczorajszego treningu, czy coś innego.

Dziś było znów na bieżni mechanicznej. 

Krótka siłownia z jeżem w tle

Środa, 28 lipca 2021 · Komentarze(0)
Krótka wizyta na siłowni. Głównie górne partie - w uszach Farba, czyli druga część Inwazji. Wciąż momentami przerażająca lektura (wciąż nie wiem, czy to właściwe słowo w kontekście audiobooków).

Przed siłownią za to ciekawe ostrzeżenia.

Dej pozór! © djk71

W07D3-Intervals w ulewie uciekając przed burzą

Środa, 28 lipca 2021 · Komentarze(0)
W07D3-Intervals
• Warm up, 15 minutes.
• Run in Z4, 10K pace, 1km. Recovery run, 90 seconds. Repeat 6 times.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.


Po powrocie z pracy, siłowni i obiedzie musiałem odpocząć. I udało się... usnąć :-)
Kiedy się obudziłem zaczęło się robić późno. Zachmurzone mocno niebo nie dość, że nie wróżyło niczego dobrego, to jeszcze sprawiło, że zrobiło się ciemno. '
Na strefie wyjątkowo pusto, nic dziwnego, padało i znów zanosi się na deszcz.

Zaczynam trening i już po chwili zaczyna kropić. Z każdym kolejnym kilometrem coraz ciemniej i coraz bardziej pada.
Z tym ciemniej to trochę przesadzam, bo coraz to większe błyskawice pojawiają się na niebie więc choć chwilowo jest jasno.

Trening mocny i żal by było skończyć wcześniej, ale wiem, że jak zacznie trzaskać jeszcze trochę bliżej to pewnie będzie to konieczne.
Na szczęście udaje się dokończyć trening bez problemu. Nie licząc tego, że jestem kompletnie przemoczony. Najważniejsze jednak, że zadowolony.

Trening w deszczu © djk71

W07D2a-Recovery Run tym razem na bieżni mechanicznej

Wtorek, 27 lipca 2021 · Komentarze(0)
W07D2a-Recovery Run
• Run in Z2, easy pace, 30 minutes.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.

Dziś w planach była siłownia i bieg. Ostatecznie ze względów czasowych wyszedł tylko bieg na siłowni.
Dawno nie biegałem na bieżni mechanicznej. Wciąż jednak nie mam z tym problemu. Co prawda myślałem, że na siłowni będzie chłodniej niż na dworze, ale w trakcie biegu (mimo, że spokojnego) spociłem się równie mocno.

W06D7-Long Run, czyli II PKO Piekarski Półmaraton

Sobota, 24 lipca 2021 · Komentarze(0)
W06D7-Long Run
• Run in Z2, easy conversational pace, 150 minutes.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.

Ponad tygodniowy urlop za mną. Myślałem, że uda się wrócić na tyle wcześnie żeby jeszcze chwilę odpocząć przed dzisiejszym startem w półmaratonie. Nie wyszło. Wracamy akurat tak żeby odebrać pakiet, zjeść obiad i przygotować się do startu. Do Piekar tradycyjnie jadę w towarzystwie żony oraz tam razem Niny, która postanawia mi dopingować oraz dotrzymać towarzystwa Anetce. Co przy okazji się ubawi to Jej :-)

Nie bez problemu parkujemy, zbieram rzeczy, o dziwo niczego chyba nie zapomniałem i idziemy do strefy startu. Sporo ludzi, coś się dzieje. Pokazuję Anetce, którędy mogą pójść żeby spotkać mnie na trasie, niestety droga wygląda na nieoświetloną, a start o 21:00. Trudno spotkamy się na nawrotce. Dzisiejszy bieg to dwie... nierówne pętle. Pierwsza to dyszka ta sama, którą pokonują zawodnicy ZaDyszki i Nordic Walking. Druga podobna, tyle, że wydłużona o odcinek obok Kopca Wyzwolenia.

Przed startem © djk71

Ruszamy.

Pilnuję się żeby nie pociągnąć za mocno za resztą. To przecież ponad 21 km z podbiegami (niewielkimi, ale zawsze). Pierwszy kilometr z górki, rozpędzam się dwa następne pod górkę, dobiegamy na wysokość kopca. Oczywiście zwalniam ale czuję się dobrze. To jednak dopiero trzy km. Na piątym kilometrze niespodzianka. Oprócz wody (tego się akurat spodziewałem) widzę i słyszę Anetkę i Ninę - jednak udało im się tu dojść.

Szósty kilometr i skręcamy w las. Biegniemy bez czołówek, bo trasa miała być oświetlona - i jest na odcinku prawie dwóch km stoi dwanaście samochodów sponsora - skody skutecznie oświetlają całą drogą. Sprytne. :-)

Pierwsze dziesięć km kończę w tempie ok. 6:12. Jak dla mnie jest ok, po takim męczącym tygodniu i dzisiejszym dniu jest lepiej niż się spodziewałem. Nie ma co się jednak cieszyć, przede mną druga, trochę trudniejsza część. Tempo na podbiegu już nieco wolniejsze, ale spokojnie daję radę. Tu brawa dla kibiców, którzy mimo późnej pory są obecni na prawie całej trasie. To pomaga. Szczególnie przy kopcu, który mijamy, zbiegamy w dół i po nawrocie zdobywamy znów biegnąc pod góry.

Kiedy dobiegam do szczytu i średnie tempo pokazuje chyba ok. 6:15 już wiem, że będzie dobrze.

Koło bufetu znów wypatruję dziewczyn chcąc je poprosić żeby na metę przyniosły mi worek z rzeczami do przebrania z auta, ale tym razem Ich nie ma. Podejrzewam, że przejście rzeczywiście było niezbyt oświetlone i za pierwszym razem zabrały się z większą grupą, ale drugi raz już same nie chciały ryzykować. Piję i biegnę dalej.

Teraz już wiem, że muszę tylko trzymać tempo. Liczę skody w lesie ;) Mijamy się z kilkoma zawodnikami, oni przyśpieszają, by potem zwolnić lub przejść do marszu. Ja biegnę równym rytmem. Tak mi się wydaje. Na ostatnich 3-4 km biegnę z Joanną, zawodniczką Lecymy Durś - chyba wzajemnie się motywujemy. Ostatni kilometr biegniemy już razem rozmawiając. W końcu wg rozpiski miało być tempo konwersacyjne. W efekcie wyszedł Z3 zamiast Z2 ale za to trochę krótszy czas.

Dobiegamy do mety już nie zwalniając.

Mam to! © djk71

Czas: 2:11:39, czyli mimo dwa razy większej liczby podbiegów czas lepszy o 2:24 niż w Rybniku.
Oddaję "czypa", dziewczyny idą po moje rzeczy do auta, a ja na posiłek - niestety żołnierze ugotowali za mało grochówki i pani oferuje mi suchą bułkę :-( Szkoda, bo dziś nawet byłbym w stanie coś zjeść. Kończy się na knoppersie i piwie zero.

Już zadowolny na mecie © djk71

Czekamy jeszcze na dekorację w rytmach zespołu Kłyn i losowanie wycieczki do Włoch. Tym razem nie mam szczęścia. Nie szkodzi. Rozbawieni wracamy do domu.

Za mną 6 z 16 tygodni przygotowań do maratonu. Póki co jest dobrze.