Wpisy archiwalne w kategorii

śląskie

Dystans całkowity:38153.24 km (w terenie 9220.57 km; 24.17%)
Czas w ruchu:2684:30
Średnia prędkość:15.15 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:68571 m
Maks. tętno maksymalne:210 (144 %)
Maks. tętno średnie:191 (100 %)
Suma kalorii:553057 kcal
Liczba aktywności:1921
Średnio na aktywność:22.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

Pierwszy fikołek

Poniedziałek, 24 grudnia 2007 · Komentarze(6)
Po wczorajszej wieczornej regulacji przerzutek dziś wyjazd w teren. Typ padł na DSD - Dolomity Sportowa Dolina. Niedaleko, ale jeszcze tam nie byłem na rowerze, do tej pory jeżdziłem tam jedynie na quadach.
Na "dzień dobry" zaskoczony brat, że nie trzeba płacić za wjazd. ;-)



Szybkie rozeznanie sytuacji i w teren. Rewelacja, śnieg, lód i.. górki (oj, po każdym podjeździe zadyszka). Róznymi dróżkami na ślepo ale uważnie bo... miejscami się kończą i stajemy na brzegu skarpy.



Dokoła piękne widoki i... co krok zające, niestety były szybsze niż ja i nie udało się ich uchwycić na zdjęciu, ale i tak było pięknie ;-)



Dalej rezerwat Segiet i... OTB. Za bardzo uwierzyłem w siebie, czy raczej w rower. Zbyt szybki zjazd, koleiny, przedni hamulec i pierwszy raz przeleciałem przez kierownicę. Na szczęscie nic się nie stało. Jedynie lampki nie da się już założyć, cosik pękło.
Od tej pory trochę ostrożniej, ale jedziemy dalej. Powrót lasem "na azymut - chyba tam" i.. lądujemy w Miechowicach (coś lewa reka trochę boli, ale będę żył), stamtąd wciąż lasem przez Gajdzikowe Górki na Helenkę.
Podjazdy dały mi w kość, ostatni kilometr - chociaż po płaskim - był dla mnie ciężki.

Mam nadzieję, że Azbest97 ma rację i cały rok będzie na rowerze (choć wolałbym bez upadków).

Zimno -9C

Niedziela, 23 grudnia 2007 · Komentarze(1)
Mimo to rano przed 8 wyjazd, tylko szosa: Helenka-Stolarzowice-Ptakowice-Zbrosławice i skręt na Wieszową. Nigdy tą drogą nie jechałem, nawet samochodem (ciekawe gdzie wylatuje?), zaraz za zakrętem niespodzianka: A-23 Rzadko widuję ten znak w naszej okolicy (a może zza szyby samochodu się tego nie zauważa). Na szczęście podjazd był bardziej długi niż stromy. Droga "wypadła" na trasę Kraków-Strzelce Oplskie tuż za kościołem w Wieszowej. Dalej skręt w lewo i przez Rokitnicę szybki powrót do domu.
Trochę zmarzłem.
18,94 km w 01:09h (średnia 16,47km/h)

I przyjechał brat i się zaczęło ;-)
Po ciemku (wciąż -9C), Stolarzowice, Ptakowice (niestety kumpel zawiódł, a miał z nami jechać), potem powrót przez Repty (niestety droga Tarnowskie Góry - Gliwice nie jest najprzyjemniejsza) i przez Stolarzowice do domu. Wciąż zimno i chyba za wolno dla brata, ale niech cierpi ;) w końcu jeżdżę dopiero tydzień, a poza tym różnica w kołach i oponach też robi swoje.
15,76km w 00:54h (średnia 17,51 km/h)

Nowy rekord prędkości: 38,75 km/h

-5C i piękne drzewa

Piątek, 21 grudnia 2007 · Komentarze(1)
Z okazji wizyty z dzieckiem u lekarza nie udało się dotrzeć dziś do pracy. Wracając samochodem do domu obserwowaliśmy pięknie oszronione drzewa. Nie mogłem się oprzeć i póki jasno wziąłem aparat do plecaka i na rower. Przez las w stronę Rokitnicy, Gajdzikowe Górki (nie dałem rady jeszcze podjechać - górka + resztki śniegu + liście - przerosło mnie) i wylot prez Szyb Zachodni w stronę Osiedla Młodego Górnika i Biskupic. I tu niespodzianka. Przerzutki z tyłu zaczęły żyć własnym życiem :(
Szybka decyzja i zamiast zjechać do Mikulczyc ruszam (Drzymały i Bytomską) do centrum Zabrza. Kulturalnie ulicą (na szczęście zakaz na Wolności nie dotyczy rowerów) i tuż przed moim ulubionym sklepem rowerowym zjazd na chodnik wprost... pod maszerującego policjanta, na szczęście nie zdążył spisać numerów ;-).
Koledzy ze sklepu od drzwi powitali mnie pytaniem "Po rękawiczki?" patrząc na moje wełniane (2 pary). jeszcze nie ;-) Po krótkiej rozmowie i szybkim serwisie mogłem wracać do domu. Tu już nie kombinowałem z trasą tylko prosto (przez Kopernik, Mikulczyce i Rokitnicę ) do domu bo... zaczęło się robić późno i zacząłem czuć, że jestem mokry (muszę dopracować strój).
Niestety z planowanych zdjęć nic nie wyszło bo nadszedł zmierzch. Może następnym razem.

Zimno

Środa, 19 grudnia 2007 · Komentarze(5)
Rano zaspałem, po powrocie z pracy goście, więc dopiero po 18:30 szybka rundka.
Szybka i krótka bo... zimno. Niby "tylko" -3C ale zmarzłem trochę. Może dlatego, że tylko drogą cały czas. Helenka-Rokitnica-Miechowice-Stolarzowice-Helenka. Prosta trasa, ale wystarczyło, żeby choć trochę się spocić (szczególnie na niby niewielkim podjeździe do Miechowic). Chustka na ustach sprawia, że pocą mi się okulary ;( Z Miechowic do Stolarzowic droga przez las, bez pobocza, miejscami ze skarpą po prawej stronie. Na szczęście kierowcy wyprzedzali mnie z dość dużym zapasem. Lampa w całkowitych ciemnościach świeci wystarczająco żeby oświetlić najbliższe 10-15m ale momentami chciałbym móc włączyć "długie" :-)

Sukces - dziś nie byłem w rowerowym (zero zakupów) :-)

No i głowa rozbita

Wtorek, 18 grudnia 2007 · Komentarze(4)
Na szczęście nie na rowerze ;-) Ale to dlatego, że spieszyłem się na rower i nie zauważyłem szafki. Dziś nie było w planie jazdy, bo dziecko musiało iść do szpitala więc cały dzień temu podporządkowany. Po zabiegu zdecydowaliśmy jednak, że pojadę do domu posprzątać trochę. Po drodze zakupy (odkąd kupiłem rower codziennie robię w tym temacie zakupy - zaczyna to wyglądać groźnie). Wczoraj dzwonek, dziś kask, czapeczka i torba podsiodełkowa.

Z kaskiem miałem problem, bo ceny mnie przerażały, tym bardziej, że jakieś niewymiarowe je robią i z wielu modeli nie było na mnie rozmiaru. Dziś w Chorzowie (Uni-Sport) przymierzyłem szary MET Predatore XL i leżał jak ulał, po 10% rabacie zaczął pasować jeszcze bardziej. Przyznaję, że trochę się obawiałem jak będę czuł się w kasku (jakimkolwiek) ale po 10 min. jazdy zapomniałem, że go mam na głowie.

Małe problemy z założeniem torby - Author A-S188, jakoś się ledwie mieści ze światełkiem i błotnikiem. Przyjedzie brat to może coś podpowie :-)

Po zakupach szybkie porządki (za szybkie - głowa) i krótko na rowerek w nowej czapeczce i kasku.

Początek taki jak wczoraj koniec, tylko w drugą stronę, czyli staw, lasek, wyjazd na Przyjemną i droga tarnogórska. Koszmarny ruch więc w Wieszowie szybko odbiłem w pola (ślisko bo śnieg, ale fajnie), myślałem, że droga szybko się skończy i wyjadę w Rokitnicy, ale odbiła w las i było jeszcze fajniej, dziwnymi ścieżkami, z których jedna się nagle skończyła i musiałem zawrócić. Krótka przerwa na telefon od bardzo sympatycznej kobiety z bardzo sympatyczną wiadomością :) i dalej w drogę, dziwnym trafem zatoczyłem w lesie koło (nie wiem jak to zrobiłem) i znów wyleciałem w Wieszowie. Jako, że czasu nie było, powrót przez Rokitnicę drogą i w końcówce 1,5 km ciągłego podjazdu. Po raz pierwszy czułem nogi, ale fajne to było.

W lesie dziś doceniłem amortyzator, normalnie bym się nie odważył jeździć po takim terenie, a tu rewelka.

I jeszcze jedno zaskoczenie - 4 litery - wciąż nie bolą - choć może to kwestia zbyt krótkich dystansów.

Przed pracą

Poniedziałek, 17 grudnia 2007 · Komentarze(24)
6 rano, na dworze ciemno i -5C na termometrze. Na szczęście nie pada i wiatr słaby. Sąsiadka dziwnie na mnie patrzyła jak wyszedłem z mieszkania z rowerem. ;)
Nie odważyłem się jechać do lasu po ciemku więc krótki wypad dookoła Stolarzowic (dzielnica Bytomia). Jestem w szoku, niby znam dzielnicę ale nie wiedziałem, że jest taka duża. Dziwna zabudowa, wygląda jak wieś o zwartej zabudowie, a nie dzielnica miasta. Powrót przez wyremontowaną ulicę Przyjemną, gdzie wkrótce (?) będzie biegła A1 i końcówka, krótko przez las, koło stawów na starej Helence i dom. Przed domem spotkałem męża wspomnianej sąsiadki, minę miał podobną ;-) Oj będzie gadanie... a temu tam to odbiło... w zimie na rowerze.

Ogólnie przyjemna przejażdżka tylko trochę zimno w ręce, chyba jednak trzeba będzie zainwestować w rękawice. Lampka o dziwo nawet oświetlała drogę tam gdzie było ciemno. Większość trasy biegła jednak przez osiedla, a tam było i tak wystarczająco jasno nawet bez lampki.
Pierwsze spotkanie z tirem - faktycznie trzeba uważać, kiedy taki się bierze za wyprzedzanie. Jednak kask też obowiązkowo do kupienia i to szybko.

P.S. Brat mówił, że wstyd wpisywać wycieczki poniżej 20km, ale nie zamierzam tu z nikim rywalizować, a po prostu pisać co robię więc... będą i takie wpisy ;-)
Poza tym po 20 latach bez roweru to i tak duże wyczyny jak dla mnie.

No i stało się :-)

Niedziela, 16 grudnia 2007 · Komentarze(210)
W środę przywieźli mi rower (a właściwie rowery, bo żonie też). W piątek o 4 nad ranem - po powrocie z delegacji - je ujrzałem i... dopiero dziś mogłem swój wypróbować.

Z wielkimi obawami (bo śnieg i -3C) ubrałem się w to co wydawało mi się najodpowiedniejsze (oj wiele zakupów mnie jeszcze chyba czeka) i ruszyłem w okoliczne lasy.

Pierwsze próby hamulców sprawiły, że zacząłem się zastanawiać czy nie wrócić, rower dziwnie na boki rzucało. Po paru chwilach udało się je sprawniej naciskać i było już znacznie lepiej. Co prawda na zjazdach z górek wciąż nie było najlepiej ale za to emocje rosły. Nie szalałem za bardzo, bo kask jeszcze w sklepie, a samobójcą nie jestem. Trzeba szybko kupić.

W lesie spokojnie, cichutko, kilku biegaczy i cieplej niż na drodze, na którą na chwilę wyjechałem. Powłóczyłem się trochę po okolicy Helenki, Miechowic, Stolarzowic. Małe kryzysy na 7 i 10km, ale dałem radę.

Rower ok ale przednie przerzutki coś są źle wyregulowane, bo problemy przy zmianie z 2-giej na inną. Siodełko chyba jest za bardzo przechylone do przodu bo mam wrażenie, że zjeżdżam co jakiś czas. Poza tym reszta działa bez zarzutu.

Zobaczymy co będzie dalej.