No i głowa rozbita
Wtorek, 18 grudnia 2007
· Komentarze(4)
Na szczęście nie na rowerze ;-) Ale to dlatego, że spieszyłem się na rower i nie zauważyłem szafki. Dziś nie było w planie jazdy, bo dziecko musiało iść do szpitala więc cały dzień temu podporządkowany. Po zabiegu zdecydowaliśmy jednak, że pojadę do domu posprzątać trochę. Po drodze zakupy (odkąd kupiłem rower codziennie robię w tym temacie zakupy - zaczyna to wyglądać groźnie). Wczoraj dzwonek, dziś kask, czapeczka i torba podsiodełkowa.
Z kaskiem miałem problem, bo ceny mnie przerażały, tym bardziej, że jakieś niewymiarowe je robią i z wielu modeli nie było na mnie rozmiaru. Dziś w Chorzowie (Uni-Sport) przymierzyłem szary MET Predatore XL i leżał jak ulał, po 10% rabacie zaczął pasować jeszcze bardziej. Przyznaję, że trochę się obawiałem jak będę czuł się w kasku (jakimkolwiek) ale po 10 min. jazdy zapomniałem, że go mam na głowie.
Małe problemy z założeniem torby - Author A-S188, jakoś się ledwie mieści ze światełkiem i błotnikiem. Przyjedzie brat to może coś podpowie :-)
Po zakupach szybkie porządki (za szybkie - głowa) i krótko na rowerek w nowej czapeczce i kasku.
Początek taki jak wczoraj koniec, tylko w drugą stronę, czyli staw, lasek, wyjazd na Przyjemną i droga tarnogórska. Koszmarny ruch więc w Wieszowie szybko odbiłem w pola (ślisko bo śnieg, ale fajnie), myślałem, że droga szybko się skończy i wyjadę w Rokitnicy, ale odbiła w las i było jeszcze fajniej, dziwnymi ścieżkami, z których jedna się nagle skończyła i musiałem zawrócić. Krótka przerwa na telefon od bardzo sympatycznej kobiety z bardzo sympatyczną wiadomością :) i dalej w drogę, dziwnym trafem zatoczyłem w lesie koło (nie wiem jak to zrobiłem) i znów wyleciałem w Wieszowie. Jako, że czasu nie było, powrót przez Rokitnicę drogą i w końcówce 1,5 km ciągłego podjazdu. Po raz pierwszy czułem nogi, ale fajne to było.
W lesie dziś doceniłem amortyzator, normalnie bym się nie odważył jeździć po takim terenie, a tu rewelka.
I jeszcze jedno zaskoczenie - 4 litery - wciąż nie bolą - choć może to kwestia zbyt krótkich dystansów.
Z kaskiem miałem problem, bo ceny mnie przerażały, tym bardziej, że jakieś niewymiarowe je robią i z wielu modeli nie było na mnie rozmiaru. Dziś w Chorzowie (Uni-Sport) przymierzyłem szary MET Predatore XL i leżał jak ulał, po 10% rabacie zaczął pasować jeszcze bardziej. Przyznaję, że trochę się obawiałem jak będę czuł się w kasku (jakimkolwiek) ale po 10 min. jazdy zapomniałem, że go mam na głowie.
Małe problemy z założeniem torby - Author A-S188, jakoś się ledwie mieści ze światełkiem i błotnikiem. Przyjedzie brat to może coś podpowie :-)
Po zakupach szybkie porządki (za szybkie - głowa) i krótko na rowerek w nowej czapeczce i kasku.
Początek taki jak wczoraj koniec, tylko w drugą stronę, czyli staw, lasek, wyjazd na Przyjemną i droga tarnogórska. Koszmarny ruch więc w Wieszowie szybko odbiłem w pola (ślisko bo śnieg, ale fajnie), myślałem, że droga szybko się skończy i wyjadę w Rokitnicy, ale odbiła w las i było jeszcze fajniej, dziwnymi ścieżkami, z których jedna się nagle skończyła i musiałem zawrócić. Krótka przerwa na telefon od bardzo sympatycznej kobiety z bardzo sympatyczną wiadomością :) i dalej w drogę, dziwnym trafem zatoczyłem w lesie koło (nie wiem jak to zrobiłem) i znów wyleciałem w Wieszowie. Jako, że czasu nie było, powrót przez Rokitnicę drogą i w końcówce 1,5 km ciągłego podjazdu. Po raz pierwszy czułem nogi, ale fajne to było.
W lesie dziś doceniłem amortyzator, normalnie bym się nie odważył jeździć po takim terenie, a tu rewelka.
I jeszcze jedno zaskoczenie - 4 litery - wciąż nie bolą - choć może to kwestia zbyt krótkich dystansów.