Wpisy archiwalne w kategorii

śląskie

Dystans całkowity:38153.24 km (w terenie 9220.57 km; 24.17%)
Czas w ruchu:2684:30
Średnia prędkość:15.15 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:68571 m
Maks. tętno maksymalne:210 (144 %)
Maks. tętno średnie:191 (100 %)
Suma kalorii:553057 kcal
Liczba aktywności:1921
Średnio na aktywność:22.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

99 czy 66?

Niedziela, 15 lutego 2015 · Komentarze(7)
Rano Igor obudził nas gorącą herbatką z sokiem. I pytaniem: Idziemy na basen? I jak tu odmówić :-)

Kierunek Tarnowskie Góry. Sporo ludzi jak na poranek. Do tego drożej niż w Zabrzu. Przebieram się i Igor mnie informuje, że szafka mu się nie zamyka. Sprawdzam i faktycznie. Nie kombinujemy tylko wrzucamy wszystko do mojej.

Większość czasu to wygłupy, pod koniec trochę pływania.

Oddając klucze okazuje się, szafka była prawdopodobnie działająca. Prawdopodobnie, bo sprawdzaliśmy tylko nr 99, a nie... nasz... 66 :-)

No cóż scena żywcem z Paddingtona, którego ostatnio oglądał :-)

Do Toszka

Niedziela, 15 lutego 2015 · Komentarze(3)
Po wczorajszym zmęczeniu w trakcie biegania i dzisiejszym basenie zastanawiałem się jak będzie na rowerze.

Pogoda dopisuje. Pamiętając jak wyglądał wczoraj las wybieram asfalt. Kierunek Wielowieś. Drogi suche i puste. Aż chce się jechać.


Chce się jechać © djk71

Wielowieś szybko osiągnięta więc kolejny cel to Toszek.

Na zamku © djk71

Nie jestem zbyt zmęczony więc tylko rzut oka na dziedziniec i ruszam dalej. Jeszcze mam chwilę czasu więc drogę przez Poniszowice.
W Bycinie uzupełniam bidon.

W Pyskowicach zaczynam czuć zmęczenie, ale bez problemu dokręcam do domu. Potrzebowałem tego.

Kadencja: 84

Nie tak to miało być

Sobota, 14 lutego 2015 · Komentarze(2)
Zapowiadana ładna pogoda więc w planie bieg i basen. Przez chwilę mi nawet przeszło przez głowę żeby do tego dodać jeszcze rower, ale później rozsądek podpowiedział, że co za dużo to niezdrowo.

Rano lekkie śniadanie, w planach szybki sklep i bieganie. Niestety szybko plany się zmieniły i bieganie zaczynam o 15-tej. Trochę późno w stosunku do posiłku... Ale jeść obiad i iść biegać to też niezbyt dobrze.

Ruszam do lasu i jest fatalnie. błoto lub mokry śnieg. Biegnie się źle. Po 3 km decyduję się na asfalt. Tam lepiej dopóki nie wbiegam na rowerówkę. Tam jest gorzej niż w lesie. Błoto, śnieg... uwalone i mokre buty... i tak samo ślisko...

Po 50-ciu minutach mam dość. Nie mam siły biec. Zaczynam maszerować. Dawno mnie tak nie odcięło. Nie da się jednak biegać z pustym żołądkiem. A może to efekt wczorajszej siłowni i innych ćwiczeń?

 Bieg i po drodze jeszcze dwukrotnie przejście w marsz... Porażka.

Na basen też już chyba nie dam rady. Nie tak to miało być.

Inna siłownia

Piątek, 13 lutego 2015 · Komentarze(0)
Otrzymałem zaproszenie na inną siłownię. Całkiem pozytywne wrażenia. Trochę inne ćwiczenia, pewnie jutro będą zakwasy ;-)
Niestety okazało się, że Multisport nie jest tam uznawany, a karnet trzeba od razu wykupić na 12 miesięcy :-( Szkoda.

Ach te pączki

Czwartek, 12 lutego 2015 · Komentarze(9)
Kategoria Jak ryba, śląskie
Łatwo nie jest w tym dniu. Rzadko jadam pączki, ale nie powiem, że mi nie smakują...


Tłusty czwartek z adwokatem © djk71

Po pracy spinning więc będzie gdzie spalić. Tak miało być, okazało się, że trener chory i zajęcia odwołane. To mnie załatwili...

Wieczorem basen. Chociaż tyle. Ale kiepsko dziś było. Zero postępów. Wręcz cofanie się... Plusem jest to, że coraz mniej mi woda przeszkadza, ale pływanie bez wspomagaczy to porażka...



Find Your Rhythm Enjoy Your Run

Środa, 11 lutego 2015 · Komentarze(4)
Taki napis jest na butach, których używam do biegania w taką dziwną pogodę. Mimo plusowej temperatury wciąż miejscami ślisko.

Find Your Rhythm Enjoy Your Run © djk71

I w sumie coś w tym jest. Po dziwnym tygodniu, który skutecznie rozwalił plan treningowy w końcu powrót do normalności. Późno więc nie chciało mi się kombinować. Cztery kółka wokół osiedla. Pod koniec zastanawiałem się czy nie zrobić jeszcze jednego, ale odpuściłem. Trzeba się trzymać planu, przynajmniej jeśli chodzi o górną granicę :-)

Fajnie mi się biegło tylko trochę zbyt ciepło się ubrałem. Wciąż nie potrafię dopasować cuchów do pogody. Albo z ciepło, albo zbyt chłodno. Dziś totalnie spocony :-(

Przy okazji na portalu Polska Na rowery jest relacja z warsztatów, na których byłem... I nawet mnie tam uwiecznili :-)



1231W w teście Wingate

Środa, 4 lutego 2015 · Komentarze(6)
Taką moc maksymalną osiągnął Cezary Zamana podczas Konkursu Mocy. Strzelałem, że 1250W i byłem najbliżej prawdy. Dzięki temu wygrałem uczestnictwo w warsztatach dot. badań wydolnościowych oraz... pakiet badań :-) Będzie chwila prawdy :-) Miałem miłą niespodziankę na rozpoczęcie dnia :-)

Za to wieczorem, tuż przed bieganiem inna niespodzianka:

Jak ja tego nie lubię © djk71

A już myślałem, że skończyłem z pechem...

W trakcie biegania ślisko. Diabelnie ślisko...

Z płetwami jest łatwo

Wtorek, 3 lutego 2015 · Komentarze(0)
Kategoria śląskie, Jak ryba
Z płetwami jest łatwo. No może nie łatwo, ale dużo łatwiej. Człowiek nie zauważa kiedy pokonuje kolejne długości basenu. Bez... dużo trudniej, wolniej, bardziej się męczę... Mimo to bardzo mi się dziś podobało. Jakoś tak swobodniej się czułem. Mam wrażenie, że pokonuję kolejne bariery, w tym te które siedzą w głowie... Ale widzę jak wiele jeszcze pracy przede mną.

Najważniejsze, że już mi sprawia przyjemność chodzenie na basen. Najchętniej chodziłbym częściej, tylko czasu brak.

Duża intensywność

Poniedziałek, 2 lutego 2015 · Komentarze(0)
Chciałem się dziś zmęczyć. I udało się. Potrzebowałem tego. Wciąż nie wiem co w spinningu jest takiego, że jednak potrafi wciągać. Nie ma tu przyrody, nie ma okazji do robienia zdjęć. Nie ma pagórków, wiatru i innych przeciwności, z którymi trzeba się zmagać w normalnych warunkach, a jednak... A jednak jest coś co mnie tu ciągnie. Tu człowiek (jak chce oczywiście) walczy z samym sobą. Ze zmęczeniem, z psychiką, z lejącym się strumieniami potem... I nikt go nie pilnuje. Choć jest trener, to każdy sobie sam ustawia opór, kręci z kadencją jaką uważa za odpowiednią, jeśli ta proponowana jest zbyt wysoka... a jednak można dać sobie w kość.Dziwne to... I przyjemne...

Po szosie bez szosy

Niedziela, 1 lutego 2015 · Komentarze(18)
Dzień, słońce, wolne..., czyli rower. Przed domem ślisko więc od razu zjazd do lasu. Tam lepiej, ale też trzeba uważać. Wydeptane ścieżki są zdradliwe. Przejeżdżam pod autostradą i... ulica czarna. Ciekawe, czy tylko ta jedna. Spróbujemy.

Czarno... więc jadę © djk71

Okazuje się, że większość głównych dróg jest czarna. Tylko miejscami pojawiają się niespodzianki.
Obok drogi wygląda to gorzej :-)

Dobrze, że to obok drogi © djk71

Rundka po okolicznych miejscowościach. Zwierzęta nie śpią :-)


Zima, a zwierzaki nie śpią © djk71

Fajnie się jeździ w słoneczku, w sumie przejechałem dziś więcej niż przez cały styczeń.

O dziwo spotkałem nawet trochę rowerzystów. Większość na szosach. Hmmm.. Nie ma ktoś szosy na zbyciu?


Kadencja: 81