Wpisy archiwalne w kategorii

śląskie

Dystans całkowity:38153.24 km (w terenie 9220.57 km; 24.17%)
Czas w ruchu:2684:30
Średnia prędkość:15.15 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:68571 m
Maks. tętno maksymalne:210 (144 %)
Maks. tętno średnie:191 (100 %)
Suma kalorii:553057 kcal
Liczba aktywności:1921
Średnio na aktywność:22.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

Zmęczony i szczęśliwy

Sobota, 27 maja 2017 · Komentarze(2)
Zmęczony, bo:
- dzień był długi i aktywny
- 4 godziny w busie z małą ilością miejsca na nogi
- kilka godzin kibicowania i emocji
- najdłuższy bieg w życiu

Szczęśliwy, bo:
- dzień był długi i aktywny
- kilka godzin spędzonych we wspaniałym towarzystwie
- kilka godzin kibicowania i emocji
- najdłuższy bieg w życiu

W czwartek cieszyliśmy się z Pucharu, który zdobył Górnik Zabrze w piłce ręcznej.
Dziś spędziliśmy dzień z naszą drużyną UKS 31 Rokitnica Zabrze na turnieju w Wieluniu, gdzie chłopaki po raz kolejny pokazali charakter i po emocjonujących meczach pokonali wszystkich rywali zdobywając pierwsze miejsce!

Mamy puchar © djk71

Pamiątkowe zdjęcie musi być © djk71


Wieczorem jeszcze trening. Dwie pętle po 8 km. Cieszy, że mimo, iż pętle kończyły się pod domem, ani prze chwilę nie przeszło mi przez myśl, aby przerwać trening.

Udany dzień :-)

Puchar jest nasz :-)

Piątek, 26 maja 2017 · Komentarze(0)
Wczoraj intensywny i bardzo długi dzień, bo zakończony meczem finałowym Pucharu PGNiG Superligi. Po nieco nerwowej pierwszej połowie, w drugie chłopaki nie dali szans drużynie Sandra SPA Pogoń Szczecin i pewnie wygrali zdobywając puchar. Nie wiem, czy bardziej cieszyli się zawodnicy, czy kibice, ale ciężko było opuścić halę.

Mamy puchar! © djk71

Każdy chciał zostać jak najdłużej rozmawiając z zawodnikami, robiąc sobie fotki i oczywiście chcąc dotknąć pucharu. Niektórym (jak Igorowi) się udało :-)

Z Patrykiem i pucharem © djk71

Noc krótka, ale rano nie ma zmiłuj... trzeba ćwiczyć. Fajna temperatura. Słoneczko... po prostu raj...

A teraz do pracy marsz...

Wolniej czyli szybciej

Środa, 24 maja 2017 · Komentarze(0)
Dziś wg planu rozbieganie więc:

Bieg w swobodnym, luźnym bardzo komfortowym tempie (trucht), podczas którego biegacz może spokojnie prowadzić rozmowę. Kieruj się głównie samopoczuciem. Jeśli dostajesz zadyszki – zwolnij. Jeśli samopoczucie masz dobre, możesz biec trochę szybciej niż zwykle, jeśli jesteś ociężały, zwolnij. Niech twoje ciało ci powie, jak szybko danego dnia może biec. W teorii biegania to bieg na poziomie ok. 65-75% własnego tętna maksymalnego (HRmax).


Biegnę więc starając się słuchać organizmu, a zegarek próbuje pilnować tętna, które oczywiście próbuje skakać powyżej założonego limitu. Próbuję zwalniać kiedy zaczyna mi brakować oddechu i tak sobie truchtam. Efekt - bez większego wysiłku biegnę nieco (takie małe nieco, ale zawsze to coś) szybciej niż zwykle. Czyli trzeba biec swoje, bez szarpania, bez szybkich początków...

Ech, pięknie jest móc sobie pobiegać... A tu trzeba się pakować na rowerowanie... Ciekawe na jakie noclegi uda nam się trafić na trasie... Takich jak w Sandomierzu już pewnie nie będzie...

Na Pogodnej © djk71

Kryzysowy tydzień

Wtorek, 23 maja 2017 · Komentarze(2)
Ostatni tydzień to kryzys. Kryzys w Opolu, kryzys u mnie. Zmęczenie, problemy i przerwa w treningu. Nie wiem, czy to efekt krótkiego urlopu i rozleniwienia (choć tam biegałem), czy przesilenia wiosennego...  A na urlopie było pięknie... Na zdjęciu sad leszczynowy jaki mieliśmy za naszą kwaterą...

Sad leszczynowy © djk71

Tak, czy owak, chciałbym o ubiegłym tygodniu zapomnieć. Trzeba wrócić do treningów. Przede mną intensywny okres rowerowy, a za nieco ponad 4 miesiące maraton. Im bliżej tym ciężej to widzę, ale wciąż wierzę, że dam radę. Muszę. Tym bardziej, że wczoraj organizatorzy maratonu poinformowali o zmianie trasy... Meta będzie... na bieżni Stadionu Śląskiego :-) To zobowiązuje :-)

Trzymajcie kciuki i motywujcie mnie. Potrzebuję tego. Naprawdę.

Wspomnienia z weekendu

Środa, 17 maja 2017 · Komentarze(1)
Wydawało mi się, że przedłużony weekend to był wypoczynek. I tak było. Spokojnie, rodzinnie, spacery, ogniska, kibicowanie na meczach, a jednak... po powrocie byłem totalnie zmęczony. Sen przychodził nagle i nie chciał odejść... Już się boję co będzie się działo w najbliższych tygodniach.

Mimo to wyjazd był tak udany, że zdecydowałem się nawet zrobić sobie selfie... (czy to jest na pewno selfie, bo się nie znam?)...

Czy to selfie? © djk71

Dziś rano ciężko było wstać, po pracy również padłem. Mimo wszystko wieczorem udaje się na chwilę wyjść. Nie wiem czemu ale ruszam zbyt szybko (jak na mnie) i efekt od razu widać. Oddech, puls... Zamiast zwolnić, biegnę dalej w podobnym tempie licząc chyba na cud. Ten się nie zdarza. Zaplanowane podbiegi kończę w połowie... Brak tchu, puls 190+. Wracam do domu. Dobrze, kolejna nauczka, pilnować tempa...

No i na koniec jeszcze kilka zdjęć z niedzielnego spaceru po Sandomierzu i okolicy.

Ruszamy w Góry Pieprzowe © djk71
Nisko, ale wspinać się trzeba © djk71
Wisła i starorzecze © djk71
Widok na Starówkę © djk71
I Wąwóz Królowej Jadwigi © djk71
W wąwozie © djk71

Dziwnie rosną te drzewa © djk71
Jedna z wielu wiewiórek © djk71
Zamek © djk71
Ratusz © djk71
Piękne tereny... :-)

Rozbieganie w mżawce

Sobota, 6 maja 2017 · Komentarze(0)
Dziś zgodnie z planem (prawie zgodnie, bo miało być jutro, ale jutro by się nie udało) - pierwsze długie rozbieganie. Długie pewnie dla wielu brzmi śmiesznie, bo to raptem 12 km, ale dla mnie długie. Inna sprawa, że w zeszłym tygodniu w sobotę było 12, a w niedzielę 15, ale to było trochę niezgodnie z planem :-) Ale za to jak fajnie :-).

Dziś pogoda nie pomagała w wyjściu z domu. W końcu jednak się zebrałem. Przez cały czas drobna mżawka,, ale jakoś specjalnie mi nie przeszkadzała. A może nawet pomagała. Tempo bardzo spokojne, a mimo to pod koniec lekkie zmęczenie. Brakował mi chyba picia. A może jakiś żel by wystarczył. Lub chociaż treściwsze śniadanie rano, a nie mała miseczka musli.

Najważniejsze jednak, że trening zrobiony. Był czas żeby pomyśleć o wielu sprawach. Muszę chyba też playlistę trochę rozbudować lub zmienić, bo mnie momentami zaczyna nudzić.

O poranku

Piątek, 5 maja 2017 · Komentarze(0)
Jak zawsze najgorzej wstać z łóżka, a potem już jest świetnie. Szczególnie gdy biegnie się w stronę wstającego słońca. I cały czas uśmiech na twarzy - muszę rzeczywiście głupio wyglądać w trakcie biegania ;-)


Poranne przebieżki

Środa, 3 maja 2017 · Komentarze(2)
Wczoraj wraz z nowym planem do słownika treningowego wkradło się słowo: podbiegi, dziś: przebieżki :-)
Poranne to lekkie nadużycie, bo wstałem dość późno, ale wciąż było to przed południem :-)

Na dworze 10 stopni, niby chłodno, a gdy się biega to ciepło. Nie wziąłem sobie żadnej opaski na czoło, ani czapki więc... w końcówce już nic nie widziałem. Oczy zalane potem. Piekły od soli.

Czas na śniadanie i... może rower...

Nowy plan i podbiegi

Wtorek, 2 maja 2017 · Komentarze(0)
Dziś praca, a potem ponoć ma padać, więc trening o poranku.

Skończony pierwszy etap treningów. Plan wg Skarżyńskiego moim zdaniem fantastyczny, motywujący i bezpieczny.
Od dziś przejście na inny plan - zobaczymy co z tego wyniknie. Na początek pierwsze podbiegi. Nowość i urozmaicenie więc mi się podobało ;-)

I jeszcze jedno zdjęcie z niedzielnego Dębowego Włóczykija autorstwa Olgi Dudek :-)

Biegniemy, czy czytamy? © Olga Dudek

Świąteczny rower i podsumowanie za kwiecień

Poniedziałek, 1 maja 2017 · Komentarze(5)
Rowerem ostatnio jeżdżę od święta, a że dziś święto to na rower... Do tego po weekendowym bieganiu wypada odpocząć.
Wstępnie plan był jechać rano, potem po obiedzie, finalnie wybieram się z domu dopiero po wpół do piątej. Bez planu. Chwila krążenia po naszym lesie. Rzut oka na staw w Miechowicach...

W dole staw © djk71

Dalej w stronę Radzionkowa... Nigdy nie wiem gdzie kończy się Bytom, a zaczyna Radzionków. Hala chyba należy do Bytomia, mimo napisów na ścianie...

Hala sportowa © djk71

Naprzeciw pozostałości jakiegoś pomnika. Ktoś wie jakiego?

Co to za pomnik? © djk71

Kawałek dalej spotykam kolarza...

Cóż to za kolarz © djk71

Kierując się znakami docieram do miniskansenu górniczego, choć na miejscu zero informacji o tym.

Miniskansen górniczy © djk71

Wiatr daje nieźle w kość od rana. Krążę jeszcze chwilę po okolicy i w końcu wracam do domu. Niestety kawałek zabrzańskim szlakiem ;-(

Zabrzański szlak :-( © djk71

Na koniec wypada zrobić podsumowanie za kwiecień (w drodze do październikowego maratonu).

Ogólnie:
- rower - 2 wyjazdy - 37,06 km - Porażka :-(
- bieganie - 14 razy - 125,58 km - jest zgodnie z planem, czyli jest regularność. Dystanse coraz dłuższe, choć wciąż szału nie ma, ale na to jeszcze przyjdzie pora. Jest uśmiech.
- pływanie - 0 razy - 0 km - Jak w poprzednim miesiącu - nie było kiedy. Mam nadzieję powrócić do tego kiedyś.
- VO2 max spadek z 40 do 39 - miałem nadzieję na wzrost.
Waga: -1,7 kg (-7,0 kg od początku) - Wciąż powoli w dół.

W sumie tylko biegowo jest ok, reszta do poprawy.