Wpisy archiwalne w kategorii

Zawody

Dystans całkowity:11289.86 km (w terenie 4485.90 km; 39.73%)
Czas w ruchu:853:15
Średnia prędkość:13.62 km/h
Maksymalna prędkość:71.63 km/h
Suma podjazdów:23059 m
Maks. tętno maksymalne:204 (144 %)
Maks. tętno średnie:193 (100 %)
Suma kalorii:134778 kcal
Liczba aktywności:266
Średnio na aktywność:42.76 km i 3h 13m
Więcej statystyk

Umieranie na Półmaratonie Bytomskim

Sobota, 16 września 2023 · Komentarze(0)
Czwarty (a właściwie prawie piąty) z sześciu półmaratonów wchodzących w skład PKO Korony Śląskich Półmaratonów. 
Czwarty skończony (KatowiceRybnikTarnowskie Góry i teraz Bytom), bo w Piekarach nie dałem rady. Czwarty wymagany do zdobycia Korony. 

Celem nie była Korona, celem było comiesięczne mierzenie postępów w ramach przygotowań do startu... z którego zrezygnowaliśmy. Korona miała być przy okazji. 
Z docelowych zawodów zrezygnowaliśmy, motywacja zginęła, a "połówki" stały się miarą... upadku... 

Dziś na starcie zamiast zwykle towarzyszącej mi żony pojawił się syn. Tyle, że On również postanowił wystartować. Wystartować i poświęcić się... czekając na mnie :-) Bo nie dość, że szybciej to jeszcze na dystansie 10,5 km, czyli jednej pętli. 

Przed startem © djk71

O ile w TG organizatorzy potrafili stanąć na wysokości zadania, to w Bytomiu... nie zapewnili ani jednej chmurki... :-( 
Czyli pełna lampa, tym bardziej, że start o 11:00. 

Już po pierwszym kilometrze zastanawiam się, czy nie odpuścić i nie wrócić na start, póki jest blisko. Na szczęście udaje się przegnać głupie myśli i biegnę dalej. Trochę odpoczynku w cieniu, w lesie. Potem znów słońce. Na szczęście są punkty nawodnienia na trasie, bo sam niczego z domu nie wziąłem. 

Dobiegając do końca pierwszego okrążenia widzę czekającego już Igora. 
Choć przez chwilę krążyły myśli, czy na tym nie skończyć, nie waham się i biegnę dalej. 

Ciepło, ale biegnę © djk71

Łatwo nie jest. Co ja mówię, jest ciężko, nawet bardzo ciężko. Zaczyna się przechodzenie do marszu. Inni, maszerujący zawodnicy ułatwiają mi takie decyzje :-) 
Momentami maszerują szybciej niż inni biegną. Może to jest jakiś pomysł na przyszłość... 

Czasem brak siły żeby biec © djk71

Jaką przyszłość...? Przecież póki co nie planuję więcej startów. Jeszcze tylko obiecany żonie bieg na osiedlu i obiecany bratowej bieg w Warszawie. 

Inna sprawa, że w tym roku miałem wcale nie startować. Wyszło, jak wyszło. Choć każdy z biegów (nawet te, gdzie padałem) zawsze przynosił radość, jakieś kolejne doświadczenie to nie da się ukryć, że jak się nie trenuje to nie ma wielkiego sensu startowanie w zawodach. 

Na drugim okrążeniu chyba więcej idę niż biegnę. Kontroluję tylko czas żeby dotrzeć do mety w limicie czasu. I docieram. 
Prawie 44 minuty wolniej niż 4 lata temu tu, na tej samej trasie... Wskaźnik spowolnienia - 11 minut/rok :-) 

Ładny medal © djk71

Czekamy jeszcze z synem na dekoracje i losowanie Toyoty, ale nie mamy szczęścia. 
Po przyjściu do domu padam. 

Półmaraton Tarnogórski po dwóch miesiącach bez biegania

Niedziela, 27 sierpnia 2023 · Komentarze(0)
Nie biegam, nie jeżdżę, jakoś straciłem motywację. Do tego pogoda nie pomaga. 
Wczoraj wybraliśmy się z żoną na Prowokację i postanowiłem zrobić ledwie jedno kółko w tempie maszerującej z kijami żony. 
Od dwóch miesięcy zero ruchu oprócz wyjść w góry. 

Kilka miesięcy temu zapisałem się na kilka półmaratonów - miały być treningowe. W Piekarach odpadłem w połowie. 
Na dzisiejszy się nie wybierałem, co prawda pakiet odebrałem ale... no właśnie miałem nie biec, a wieczorem, pod namową żony zmieniłem zdanie i dziś wystartowałem. 

Przed startem © djk71

Szczęśliwie pogoda zapowiadała się całkiem niezła w porównaniu z tym co działo się w ostatnich tygodniach. 

Dziś, podobnie jak w Piekarach, dwie pętle. Czy zejdę po pierwszej? Zobaczymy. :)

Startujemy.

Ruszamy © djk71

Ja powoli, celem jest dobiec, w limicie. 

Po około kilometrze wychodzi słońce! Po co? Na szczęście szybko kryje się za chmurami. 
O dziwo pierwsze kółko biegnie się całkiem nieźle. Wolno, bardzo wolno, ale nieźle. 

Biegnę © djk71

Wiem, że mimo takiej przerwy, dziś dam radę zrobić dwa, choćbym miał drugie przejść. 

Udaje się biec przez ponad 16 km, potem zaczyna się Galloway. Trudno. Ważne, że docieram do mety. Zmęczony, ale zadowolony.

Na mecie © djk71

Za trzy tygodnie Bytom. Przedostatni opłacony start. 
Potem jeszcze Bieg Niepodległości i koniec. 

Medal © djk71

A miało nie być startów w tym roku... Może w przyszłym się uda... 


Prowokacja z żoną

Sobota, 26 sierpnia 2023 · Komentarze(0)
Kolejna Gliwicka Parkowa Prowokacja Biegowa. Tym razem w końcu na miejscu, a nie wirtualnie. 
Od dwóch miesięcy nie biegam więc dziś z trudem się zbieram. Gdyby Anetka nie startowała to nie wiem jak by było. 
Na dworze wciąż ciepło i parno. Do tego ponoć są komary. 

Już w drodze na start postanawiam, że dziś tylko jedna pętla. 

Spotkanie ze znajomymi i start.

Przed startem © djk71

Nie startuję z biegaczami, czekam na kijkarzy i ruszam z Anetką. 


Start z ekipą NW © Janusz Dadaś
I tak dziś całą drogę.

Na trasie © Janusz Dadaś

Ona macha kijami, a ja powoli truchtam i... walczę z komarami. 


PolAndRock - Policz się z cukrzycą

Czwartek, 3 sierpnia 2023 · Komentarze(0)
W tym roku nie biegłem w styczniu na biegu "Policz się z cukrzycą". Okazało się, że na festiwalu PolAndRock będzie po raz pierwszy taka okazja. 
Musieliśmy skorzystać. Zapisaliśmy się wraz z żoną.

Po przyjeździe na festiwal, odebraliśmy pakiety i poszliśmy na spotkanie z Jerzym Kryszakiem.

Przed startem i wykładami © djk71

Opuszczamy je chwilę przed końcem i wraz z tłumem pomarańczowych koszulek (ponad trzy tysiące startujących)  nadciągającym ze wszystkich stron udajemy się na rozgrzewkę.

Rozgrzewka © djk71

Chwilę później ruszamy. Część biegiem, część spacerkiem. Ważna jest idea, ważny jest ruch.

Biegniemy © djk71

Cieszę się, że Anetka postanowiła pokonać ten dystans marszobiegiem.

Biegniemy © djk71

Na mecie niespodziewane spotkanie ze znajomym, którego nie widziałem już wieki.
Potem jeszcze kilka fotek i ruszamy na dalsze wykłady i koncerty .

Z medalami w słonecznikach © djk71






Zadyszka zamiast półmaratonu

Sobota, 22 lipca 2023 · Komentarze(0)
Miało w tym roku nie być zawodów, ale jakoś to postanowienie słabo wyszło w pierwszej połowie roku. Teraz jednak miały być już tylko przygotowania do jesiennych zawodów, a elementem tych treningów miały być starty w półmaratonach w ramach Korony Półmaratonów Śląskich. Co miesiąc jeden więc idealnie żeby mierzyć progres :-) Pierwszy był w maju w Katowicach - w cieple, bez picia (na szczęście były bufety z wodą) i bez jedzenia, w upale. Wyszło słabo, ale stwierdziłem, że będzie od czego się odbić. Kolejny, w czerwcu - nocny w Rybniku. Mimo gorszego czasu byłem zadowolony. Biegło mi się dobrze, towarzysko z Adamem, prawie bez zadyszki, bez zmęczenia. 

Od tego czasu zaledwie dwa marszobiegi z Piotrem, na delegacji w Ratyzbonie. I dziś start w nocnym półmaratonie w Piekarach. Nie zmusiłem się wcześniej do żadnej aktywności, nawet symbolicznej piątki, nic. Zresztą zegarek sam pomagał mi się usprawiedliwiać :-) 

Lubię gdy zegarek mnie usprawiedliwia © djk71

Kiedy jedziemy z żoną na start już mi się nie chce. w aucie, czuję napięte łydki, jakiś niepokój w plecach. Sam nie wiem, czy to się dzieje naprawdę, czy tylko podświadomie zmuszam organizm żeby wysyłał mi takie znaki ;-) A tak poważnie to nic nie robiąc, czuję od kilku miesięcy jaki jestem spięty, sztywny, wiem co mam z tym zrobić i nie robię nic. 

Adam jak zawsze dociera na start w ostatniej chwili. Siła spokoju. 

Przed startem © djk71

Ruszamy. Limit czasu dziś to 2:30. Normalnie powinniśmy to zrobić 20-25 minut przed czasem, dziś będzie walka o zmieszczenie się w tym limicie. 

Po kilometrze mam dość. Jeszcze nie fizycznie, psychicznie. Z trudem powstrzymuję się żeby nie powiedzieć Adamowi, że wracam. Głowa wariuje.  

Podbiegamy prawie pod kopiec i nawrotka. Na zbiegu Adam coś wspomina o potrzebie odwiedzenia stacji benzynowej, mówię Mu, że za chwilę będzie, jedyna słuszna w tym celu ;-) 
Prosi żebym zaczekał, ale mówię, że zaczekam, ale wolno truchtając. Nie mówię Mu, że jeśli się zatrzymam to już nie ruszę. Głowa mi nie pozwoli. Pozwalam się wszystkim wyprzedzać, ale truchtam. Po chwili znów biegniemy razem. 

W lesie, jak kiedyś, stoją samochody sponsora - Skody, oświetlając całą trasę. Super to wygląda. 

Na ósmym kilometrze już wiem, że nie pobiegnę drugiej pętli. Nie mam sił. Nic mnie nie boli, po prostu nie mam sił. 

Kończymy pierwszą pętlę © djk71

Na nawrotce życzę Adamowi powodzenia, a sam wracam do mety. Informuję organizatorów, że schodzę z trasy, ale i tak to sami widzą. Kiedy rozwiązuję buta przybiega dziewczyna wieszając mi na szyi medal z Nocnej Zadyszki. Mówię, że mi się nie należy, bo zszedłem z trasy połówki, ale mówi, że dychę zrobiłem i się należy. 

ZaDyszka zamiast połówki © djk71

Kiedy dociera Anetka jestem wykończony. Dopiero pyszny żurek i kawa stawiają mnie na nogi. 

Czekamy na Adama. Dość długo, ale w końcu dociera.

Jest i Adam © djk71

Też bez sił. Ważne jednak, że to zrobił :-) 

Adam na mecie © djk71

Trzeba znaleźć motywację do treningów, bo za miesiąc Tarnowskie Góry. Tylko gdzie ją znaleźć? 


Rybnicki Półmaraton Księżycowy

Sobota, 24 czerwca 2023 · Komentarze(0)
Kolejny półmaraton w ramach Korony Półmaratonów Śląskich. Po dwóch tygodniach bez biegania, nie licząc marszobiegów w Pile.

Znów w nocy w Rybniku. Byłem tu już dwa lata temu. Dziś miałem przyjechać w towarzystwie jednak życie pokrzyżowało plany. Przyjeżdżam sam. Wyjątkowo wcześnie. Jest jeszcze czas na krótką drzemkę w samochodzie, potem długa rozmowa z Amigą i w końcu idę na start. Na miejscu spotykam Magdę, dla której będzie to debiut półmaratoński. Jest nieco zestresowana. Tuż przed startem dociera Adam. Nie jesteśmy zdziwieni Jego przybyciem na ostatnią chwilę :) 

Księżycowy Półmaraton Rybnicki - przed startem © djk71

Ruszamy. W odróżnieniu od poprzedniej edycji, w której brałem udział, biegniemy w odwrotną stronę. Do tego zlikwidowany został podbieg pod szpital. 
Temperatura idealna. Jak spodziewałem na trasie sporo kibiców. 

Biegniemy wolno, ale dzięki temu nie łapię zupełnie zadyszki. Aż jestem zdziwiony. Przed Rynkiem spotykam kibicującego znajomego, Miło :) 

Ścieżka nad Nacyną - nutrii dziś nie widać. :-) Nie wiadomo kiedy mijamy pierwsze okrążenie. Teraz będzie zupełnie luźno. Zawodnicy z "dychy" już skończyli. 
Wciąż biegnie się bardzo dobrze. Wyjątkowo nie rozmawiamy z Adamem zbyt wiele, ale ta ciemność, ten luz na trasie sprzyja zagłębieniu się w rozmyślania, w bycie samemu ze sobą. 

Oczywiście to samemu to mocne nadużycie, bo przecież są inni biegacze, pomimo późnej pory wciąż mnóstwo kibiców nam dopinguje (brawa dla nich wszystkich). Ale jakoś tak wydaje się kameralnie :-) 

Kiedy wbiegamy na punkty odżywcze mamy wrażenie, że wszyscy wolontariusze są tylko dla nas :-) 

Dobiegamy do mety. Zadowoleni. Czas o prawie kwadrans wolniejszy niż poprzednim razem, to chyba najwolniejsza moja "połówka", ale zupełnie się tym nie przejmuję. Jestem zadowolony, że tak przyjemnie się biegło.

Chcę nagrać finisz Magdy, ale przybiega tak szybko, że nie zdążam. 

Księżycowy Półmaraton Rybnicki - na mecie © djk71

Odbieramy medale, wymieniamy wrażenia, jeszcze Adam idzie na "setkę" :) 

Gwiazda telewizji © djk71

I wracamy do domu. Tak można zacząć świętować urodziny ;-) 

Rzeźniczek 2023

Sobota, 10 czerwca 2023 · Komentarze(0)
W tym roku nie było w planie startu w trakcie Festiwalu Rzeźnika. W sumie, jak już pisałem w tym roku miało wcale nie być startów, ale plany planami, a życie życiem :-) Wygrałem pakiet na dowolny bieg festiwalowy więc trzeba było pobiec. Dycha za mało (nie warto jechać tak daleko), a maraton po górkach to za dużo. Wybór padł więc na Rzeźniczka (28 km). Po raz trzeci. Zupełnie się nie czuję przygotowany na taki dystans po górach. Ale jadę. Ze mną Adaś któremu też spadł z nieba pakiet startowy (Ewa dzięki za pakiet, Piotr dzięki, że pomyślałeś o Adamie) :-) 

W piątek odbieramy pakiety startowe i już po wizycie na Orliku wiemy, że będziemy musieli zaprzyjaźnić się z błotkiem :-) Niczego innego się nie spodziewaliśmy, tym bardziej, że cały czas pada i jutro też ma padać. 

Kiedy przyjeżdżamy rano do Cisnej nie pada. 

Oczekując na kolejkę © djk71

7:15 ruszamy podstawioną bieszczadzką kolejką do Żubraczego.

W kolejce © djk71

Po drodze zastanawiamy się czy naprawiane naprędce Adasia kijki wytrzymają.

Wytrzymają? © djk71

Wysiadamy z kolejki i jeszcze kilkaset metrów z buta. 

Dojechaliśmy © djk71


Sporo nas, a to tylko z jednego składu © djk71

Ciepło. na starcie nawet bardzo, ściągamy rękawki. 

Ciepło i nie pada © djk71

Do startu przygrywa Wiewiórka na Drzewie. Miło. 

Ruszamy. Od początku biegnie mi się źle. Czuję się słabo. Widzę, że Adam ma więcej sił. Początkowe 3-4 km asfaltem, nie jest fajnie choć oczywiście biegnę. Co ciekawe niektórzy już tu przechodzą do marszu. Skręcamy do lasu i teraz już my też będziemy co jakiś czas maszerowali. Raz, że miejscami wąsko i trudno wyprzedzać (startuje ok 700 osób), dwa, że na podbiegach nie jest łatwo. W sumie to dla mnie dziś chyba wszystkie podbiegi to będą podejścia. Już dawno pogodziłem się z tym, że nie jestem w stanie wszystkiego podbiec, ale dziś jest porażka. Nawet najprostsze podbiegi... podchodzę :-( 

Na plus jest tylko temperatura i... niespodziewany brak deszczu. 

Są widoki, trzeba focić :-) © djk71

Na jednym z podejść rozmawiam z kimś idącym za mną. Dopiero po chwili odwracając się po dłuższej chwili okazuje się, że to Kasia :-) 

Mimo podejść i braku sił do 12-13 km jest w miarę spokojnie, gdy głowa zaczyna wariować tłumaczę sobie, że za jeszcze 2-3 km i będzie bufet. I daję radę. 

Lubię Bieszczady © djk71

Na miejscu cola, orzeszki, arbuz i kawałek bułki. Ruszamy na Okrąglik. To zmora, którą mam w pamięci od pierwszego startu. 
Tu znakomicie się spisuje Adam prowadząc mnie po kawałku i dyktując odpoczynki. Jakoś dzięki temu daję radę. 

Już niedaleko © djk71

Najtrudniejsze za nami, teraz jeszcze Jasło, Małe Jasło i zbieg do Cisnej. 

Walczę © djk71

Nie mam  sił, ale posuwam się do przodu, widzę, że Adam mógłby być już pewnie na mecie, ale dzielnie towarzyszy moim zmaganiom. 

Widoki pomagają w walce ze zmęczeniem © djk71

Z Małego Jasła praktycznie tylko zbieg. Tyle, że po błocie. Choć nie można narzekać, jest go i tak mniej niż się spodziewaliśmy, niż bywało innymi laty. 
Choć Ci którzy biegli na wcześniejszych biegach mówią, że było rekordowo. Nas chyba uratowało to, że dziś nie padało. 

Bywało gorzej © djk71

Na końcówce Adam mi ucieka, a ja zbiegam swoje. Widzę, jak ludzie zaliczają upadki, ja... siadam na tyłku przy... wbieganiu na szutrową drogą... na ostatnim metrze :-) 

Teraz już tylko kilometr do mety. Daję radę. 

Jest i medal © djk71

Zmęczony, ale zadowolony, że wystartowałem. Dziękuję, że Adam był ze mną. 
Start to porażka. 

Na mecie nie czekamy na podgrzewającą się zupę, kupujemy burgera i idziemy opłukać nogi i buty do rzeki. 

Chłodzenie © djk71

Wracając na kwaterę dopada nas deszcz i grad. Nic nie widać. Dobrze, że tak nie było na trasie. 


Bieg Damrota

Sobota, 27 maja 2023 · Komentarze(0)
Ostatnia sobota miesiąca więc czas na Prowokację. Tym razem wirtualną, bo naprawdę, za namową Agi i Tomka, meldujemy się w Pilchowicach na Biegu Damrota. 

W towarzystwie © djk71

Przede mną dystans 10 km, przed Anetką 6 z kijami. Sympatyczna atmosfera, mniej sympatyczna pogoda, czyli Ci co mnie znają domyślają się, że świeci słońce :-) 

Gotowi :-) © djk71

Ruszam, już tradycyjnie za ostro i szybko zegarek co chwilę pokazuje puls ok. 185. Już wiem, że przy takiej temperaturze nie uda mi się zejść zbyt dużo poniżej tego. I faktycznie średni puls z biegu wyniesie 182. 

Szybko większość zawodników mi ucieka, ale niezbyt mnie to martwi, i tak nie dam rady pobiec szybciej. 
Najważniejsze, że jest lepiej niż tydzień temu na półmaratonie. Jestem w stanie biec cały czas :-) 

Świetna trasa, doskonale oznaczona, do tego wolontariusze i służby obstawiające trasę i częstujące wodą. Jest ok. 

Przybiegam zmęczony, ale zadowolony. Anetka również zadowolona.

Do przodu © djk71

Półmaraton Gajowego

Sobota, 20 maja 2023 · Komentarze(0)
Tydzień temu zniszczył mnie półmaraton w Katowicach. Dawno nie czułem się taki słaby. Zaraz potem wyjazd do Niemiec gdzie jak zwykle nie było czau odpocząć.
Kiedy dziś wyjeżdżamy wraz z Adamem i Piotrem do Lublińca czuję się słabo. Szybko okaże się, że to było delikatnie powiedziane.

Start na polance obok leśniczówki. Kameralna impreza.

Miejsce startu © djk71

Część już biegnie w maratonie. Odbieramy pakiety i meldujemy się na starcie.

Przed startem © djk71

Wygląda na to, że większość osób się tu zna. "Rozgrzewka" :-) i ruszamy.

Powoli, a i tak szybciej niż zamierzałem. Szybko jednak zostajemy z tyłu grupy. Niezbyt nam to przeszkadza. Przyjechaliśmy pobiegać, pogadać, właściwie to mogliśmy się umówić i po prostu pójść do lasu sami, bez tej całej otoczki, ale tak jet chociaż jakaś dodatkowa adrenalina. A właściwie powinna być, bo u nas jej chyba brak, podobnie jak sił. Szybko bieg zmienia się w marszobieg, z naciskiem na marsz.

Łatwo nie jest © djk71

W połowie pierwszej pętli (półmaraton to trzy pętle po siedem kilometrów) mam dość. Chcę już tylko dotrzeć do końca okrążenia i choć jeszcze o tym chłopakom nie mówię to chcę pójść do auta i skończyć tę nierówną walkę.

Biegniemy © djk71

Kiedy mówię o tym chłopakom namawiają mnie bym spróbował dalej. Nawet idąc.
Na bufecie organizatorzy nas zagadują i to sprawia, że po chwili odpoczynku ruszam dalej.

Dajcie pić! © djk71

Na drugim kółku dołącza na chwilę... kolega, z którym pracowałem chyba z 25 lat temu. Nie poznałbym go, ale on mnie rozpoznaje. Wspominamy chwilę stare dzieje, dawnych znajomych i jakoś czas mija. Krzysiek biegnie dalej, a my.... kończymy drugie kółko. Zostało jeszcze jedno.

Piotr pełen energii © djk71

Wiemy, że mimo tego iż robi się coraz cieplej to damy radę.

Niebezpiecznie © djk71

Ba nawet robimy to poniżej "trójki" :)
Śmiejemy się z tego czasu, bo niektórzy w tym casie biegną maraton (a niektórzy jeszcze sporo szybciej), ale dla nas jest to najlepszy czas na jaki było nas dziś stać.

Mamy to! © djk71

Super leśne tereny do biegania, super klimat i organizacja imprezy. Ogólnie jest pięknie.
Dziękuję kolegom za to, że zmotywowali mnie do walki do końca. Dziś tego bardzo potrzebowałem.
Prezent © djk71

Wieczorem jeszcze fantastyczny mecz Górnika. Piękny dzień.

Bawimy się! © djk71

Półmaraton Katowicki

Sobota, 13 maja 2023 · Komentarze(0)
W tym roku nie wystartowaliśmy na planowym duathlonie w Czempiniu więc Adam zasugerował, że musimy mieć inny cel. Wybór padł na październikową Łemkowynę. Żeby jednak tego dokonać to trzeba regularnie trenować. Aby mieć dodatkową motywację postanowiłem zaliczyć Koronę Półmaratonów Śląskich. Co miesiąc jeden półmaraton. 

Problem w tym, że ostatni półmaraton asfaltowy biegłem dwa lata temu.
Przyjeżdżam do Kato z żoną. Ja biegnę, Ona idzie z kijami.

Przed startem © djk71

Spotykamy znajomych.

Spotkanie ze znajomym © djk71

I ruszamy. Miała być ładna pogoda, a tu wyszło słońce.
Pięć pętli po około cztery km. Jedne n punkt nawodnienia na każdej pętli. 

Biegnę © djk71

Niby dużo, ale przyjąłbym więcej.
I niestety tylko picie, a ja sobie nic nie wziąłem do jedzenia. w domu zero żeli.

Spoko, dam radę... © djk71

Na czwartym kółku mijam Anetkę zmierzającą w stronę mety. Idzie w czołówce. Pięknie.

Jest i meta © djk71

Ostatnie dwa kilometry to dla mnie porażka. Dobiegam idealnie w założonym czasie, ale jestem padnięty.

Jest i medal © djk71

Chce mi się pić. Na jedzenie nie mogę patrzeć.

Bezalkoholowe Raciborskie © djk71

Tempo dalekie od rekordu ale idealnie oddające obecną formę.