SilesiaRace - ostatni raz startowałem tu dwa i pół roku temu
w Kuźni Raciborskiej - wtedy z Alą wybraliśmy trasę przygodową. Była super zabawa. Pierwszy raz (choć wtedy to nie było chyba jeszcze pod taką nazwą) byłem na
imprezie u Marcina w 2011 - wtedy byłem w szoku gdy od startu wiele osób zaczęło biec... dla mnie bieganie było wtedy BE :-). Tak czy owak zawsze było świetnie.
Tym razem gdy padł pomysł startu w Jaworznie od razu się zapaliłem do tego. Do tego kilka innych osób z firmy też. Problemem był wybór trasy. Bieg, rower, czy może jednak przygodowa? Adasia i mnie kusił miks biegania, pedałowania i pływania kajakiem. Dziewczyny jednak przekonały nas, że kajak w lutym to może nie jest najlepszy pomysł. Stanęło na trasie pieszej 25 km.
W sobotni poranek w Jaworznie spotykamy się w piątkę. Oprócz mnie chyba tylko Ania ma wcześniejsze doświadczenie w szukaniu lampionów, choć tylko rowerowo. Dla Celiny, Teresy i Adam to chyba debiut. Klasyfikacja solo, ale można się poruszać w grupach. Decydujemy się szukać punktów razem.
Etisoft Running Team przed startem w bazie
© djk71
Oczywiście będziemy starali się zaliczyć wszystkie punkty w jak najlepszym czasie, ale stawiamy głównie na zabawę i integrację ;-)
Odprawa i startPrzed startem spotykam kilka dawno nie widzianych osób, udaje się chwilę porozmawiać. Po chwili zaczyna się odprawa. Marcin opowiada co nas czeka na trasie.
Multimedialna odprawa
© djk71
Po chwili wychodzimy na zewnątrz i dostajemy po dwie mapy i opis punktów. Teraz szybkie planowanie trasy - nie do końca szybkie, bo kiedy my kończymy planowanie, na starcie już chyba nie ma nikogo. Trudno, dogonimy ich... :-) Chyba :-)
No to zaraz zaczynamy
© djk71
PK1 - pomnik - Ostatnie drzewo z rzędu, drzew na SW od pomnikaBiegnąc w stronę pierwszego punktu przecinamy velostradę. Robi wrażenie, choć Teresa od razu sprowadza nas na ziemię informując, że to tylko kilka kilometrów. Dobre i to na początek.
Właściwie nie muszę patrzeć na mapę, bo punkt jest ewidentny i nasza gospodyni prowadzi nas do niego bezbłędnie.
W sumie nawet nie wiem co to za pomnik
© djk71
Na miejscu mała kolejka, ale to normalne na początku trasy.
W kolejce do... drzewa :-)
© djk71
PK2 - koniec alejki - Ostatnia ławka po N stronie alejkiTu już patrzę na mapę, biegniemy kawałek velostradą, a potem na skróty. Na chwilę zatrzymują nas światła, ale po chwili znów pędzimy do punktu.
Gdzieś na końcu alejki jest punkt
© djk71
Ciepło. Bardzo ciepło. Gdy przyjechaliśmy do bazy, to stojąc przy aucie było dość chłodno i każdy założył na siebie coś więcej niż chyba pierwotnie planował. Przy punkcie część z nas się rozbiera.
PK 3 - geosfera - Budynek dyrekcji GeoSferyGeosfera brzmi dla mnie dość intrygująco. Kojarzy mi się z czymś wokół ziemi. Biegniemy po raz kolejny skrótem.
Na skróty
© djk71
Pieszo można sobie na więcej pozwolić niż rowerem. Geostrefa okazuje się miejscem gdzie można miło i aktywnie spędzić czas.
Część edukacyjna
© djk71
Tam gdzieś jest punkt i ciasteczka
© djk71
Podbijamy punkt i częstujemy się ciasteczkami. Okazuje się, że była nawet herbata, ale tego nie zauważyłem.
Mamy kolejny punkt
© djk71
PK 4 - róg lasuTu już mniej oczywisty punkt, ale i on po chwili biegu jest naszym łupem. Teraz przed nami zmiana mapy.
PK A - Tablica z planetą Merkury - Z tyłu tablicyTym razem biegniemy w okolice jakiegoś zbiornika wodnego w kamieniołomach. Miejsce wygląda ciekawie (z tego co potem zobaczę na mapie jest tu nawet centrum nurkowania). Przez chwilę zaczynam się czy zacząć od punkt A, czy B, w końcu wybieramy pierwszy wariant.
Ładne miejsce
© djk71
Żeby nie było za łatwo mamy po drodze schody. Super ;-) Nie wiem, czy ekipie tak dały w kość, czy też wręcz przeciwnie nawet ich nie zauważyli, bo punkt też mijają i biegną dalej. Czasem warto poczytać, co jest w opisie :-)
Wracamy tymi samymi schodkami, a kawałek dalej będą kolejne :-)
W dół jest łatwo
© djk71
A skąd tu wydra?
© djk71
I ruszamy na kolejny punkt
© djk71
PK B - Meander strumienia - Na N od drogi, Po E stronie strumieniaNastępny lampion blisko, problem pojawi się po jego podbiciu, bo trzeba będzie się przedostać na drugą stronę strumyka.
I co teraz?
© djk71
Jakoś damy radę
© djk71
Nikt nie mówił, że będzie łatwo
© djk71
Łatwo nie jest
© djk71
Ciekawe kto wpadnie
© djk71
Jest wesoło :-). Postanawiamy uzupełnić przy okazji kalorie.
PK C - Szczyt górkiSzczyt wzniesienia, choć nie jest tuż przy ścieżce nie sprawia problemu.
Punkt na górce
© djk71
Większym problem jest momentami ścieżka. Robi się coraz cieplej i wszystko zaczyna się topić.
PK D - Skrzyżowanie rowówZa nami już 14 km i ponad dwie godziny w terenie. Czuć lekkie zmęczenie, bieg zaczyna się zmieniać w marszobieg. Docieramy do skrzyżowania gdzie spotykamy
Monikę z ekipą. Nie trafili do punktu i próbują go wziąć z drugiej strony. Moim zdaniem trudniejszej, bo tutaj do punktu nie prowadzi żadna ścieżka. Inna sprawa, że my też planujemy atak od północy.
Na odprawie nie usłyszałem w jakiej skali jest ta mapa, a na trasie nie zauważyłem podziałki :-( W efekcie biegniemy trochę na czuja. Wydaje mi się, że powinniśmy skręcić w prawo, ale chyba zbyt cicho wyraziłem swoje zdanie i pobiegliśmy dalej. Niestety punktu nie ma :-(
Jeszcze raz spoglądam na mapę i... rzeczywiście pobiegliśmy do kolejnej przecinki. Teraz trzeba naprawić błąd. Próbujemy ataku od południa. Poruszamy się lewą stroną strumienia, jest mokro, ale dajemy radę.
W końcu go mamy
© djk71
Na miejscu kolejne ćwiczenia fizyczne :-)
Kolejna przeprawa
© djk71
PK E - Szczyt górkiBiorąc pod uwagę, że droga do punktu była właściwie na azymut, do następnego też ruszmy w ten sam sposób. Jest trochę śmiechu, ale w końcu docieramy do ścieżki. Teraz w lewo, potem w prawo, potem znów w lewo, pod górkę i po raz kolejny dziś dziurkujemy karty. Jakie to proste... kiedy się czyta popijać kawę w ciepłym mieszkanku. Tymczasem z nami już prawie 18 km i 3 godziny walki ;-)
PK F - Brzeg jeziorkaChwila asfaltu, niby łatwiej, ale chyba wolę ( i ekipa też) teren. Jest ciekawiej (i nie ma samochodów).
Do jeziorka docieramy bez problemów. Jeszcze tylko trzeba znaleźć punkt, ale za drugim podejściem mamy go.
PK G - Drzewo - Po W stronie ogrodzenia (na zew. ogrodzenia). Na hasło, że teraz będziemy szukali punktu G dziewczyny bardzo się ożywiają. Słychać komentarze "Ciekawe jak Wam pójdzie".
Poszło doskonale. Trafiamy bezbłędnie.
PK 5 - skrzyżowanie szlaków - Tablica informacyjna, z tyłuKoniec punktów z mapy dodatkowej. Wracamy na mapę główną. Ekipa rusza,
my z Celiną zamykamy tyły. Rozmowy o dzieciach i szkołach tak nas
pochłaniają, że kiedy dobiegamy do punktu... nawet nie zauważam tego i
prawie zapominam podbić punkt.
Dobra, to już końcówka ale trzeba być skupionym do końca.
PK 6 - między laskami - Rozłożyste drzewoTeraz biegniemy na przełaj po zaśnieżonym polu.
Przez pola...
© djk71
W lecie nie bardzo by to było możliwe. Tereska chyba widząc, że tempo spada karmi nas żelkami. Po chwili jesteśmy przy punkcie. Dzięki dziewczynom, z którymi mijamy się od jakiegoś czasu przy punktach nie musimy się zastanawiać, które to drzewo.
PK 7 - muzeum - Trzy punkty w muzeum 7A, 7B, 7CMuzeum - prosty punkt, a właściwie punkty, tyle że najpierw trzeba zmierzyć się z kolejnymi podbiegami ;-) Dajemy radę. Wbiegamy do miasta.
Oryginalny pomnik
© djk71
Rynek w Jaworznie?
© djk71
Po chwili trafiamy do muzeum. Bez biletów mamy okazję je pozwiedzać.
Czas na zwiedzanie
© djk71
Wygląda ciekawie, ale dziś nie ma czasu na zagłębianie się w historię.
Ciekawie, ale nie ma czasu
© djk71
Mimo to ciekawy pomysł ;)
PK 8 - galeria handlowa - Klub fitness, Fabryka Formy, przy wejściuOstatni punkt też ciekawy - galeria handlowa. Biegniemy jakbyśmy właśnie wyczytali w gazetce promocyjnej, że dziś dają 3 kostki masła w cenie dwóch ;-) Budzimy zainteresowanie tych którzy przyszli tu na zakupy (albo żeby "ciekawie" spędzić weekend). Wewnątrz okazuje się, że punkt jest na piętrze, ale tym razem zamiast podbiegu mamy ruchome schody ;-).
Meta Znów jesteśmy na velostradzie. Teraz już tylko trzeba dobiec do mety. Ostatnie dwa kilometry. Jest super, mamy komplet. Na mecie meldujemy się godzinę przed końcem limitu czasu. W sumie była tylko jedna wtopa (PK D). Jak na biegowy debiut wyszło dobrze. Ale czujemy zmęczenie. Spore zmęczenie. Czas na posiłek. Chwilę później część z nas decyduje się na szybki prysznic, część postanawia skomponować się zapachami z resztą uczestników :-)
W oczekiwaniu na zakończenie przeglądamy zdjęcia, dzielimy się wrażeniami z innymi uczestnikami, wreszcie zastanawiamy się co zrobimy w domu po wyjściu z wanny ;-)
W naszej drużynie Celina okazuje się szczęściarą losując nagrodę - super, należało jej się. To chyba jej najdłuższy dystans ;-)
Brawa dla wszystkich i... coś czuję, że to nie był nasz ostatni raz na takich zawodach. Co prawda kalendarze mamy pełne na ten rok, ale... kto wie.... ;-)
Ania, Celina, Teresa, Adam - dzięki wielkie za super zabawę i wzajemne wsparcie na całej trasie :-)