Kiepska nawigacja

Sobota, 23 kwietnia 2011 · Komentarze(15)
Kiepska nawigacja
Od kilku dni wiedziałem, że dziś pojadę gdzieś dalej. Potrzebuję tego. Potrzebuję odreagować ostatnie tygodnie pełne napięcia. Jako, że dziś Wielka Sobota to nawet się nie łudzę, że ktoś ze mną pojedzie. I dobrze. Dziś chcę być sam. Czyżbym podświadomie chciał zrobić trening przed Dymnem? Może… :-)

Mimo, że wstaję wcześnie udaje mi się wyjechać dopiero przed szóstą. Anetka - patrząc na moje krótkie spodenki i krótki rękawek - pyta czy nie będzie mi zimno. Zimno? Ależ skąd, już jest ponad 10, a ma być więcej.

Ruszam i po 300m jest mi chłodno. Bardzo chłodno. Wracać? Nie, zakładam kurtkę przeciwdeszczową, nie pada, ale trochę przed wiatrem ochroni. Zjeżdżam do Rokitnicy i marzną mi palce u rąk. Stamtąd już terenem, dziś tak chcę - jak najmniej asfaltu.

Biskupice i w drodze do Rudy uciekam w Trębacką. Ląduję na Zaborzu. Stamtąd na Halembę. Chwila zagubienia i już jestem na właściwej drodze. Trafiam na pętlę autobusową, gdzie już kiedyś byłem. Las i pierwsze dziś sarny, a po chwili bażanty.

Przecinam drogę 925 i znów las. Fajnie. Tylko podobnie jak w Otwocku mylę prawą stronę z lewą. Klucząc po ścieżkach wydaje mi się, że naprawiam swój błąd, ale ląduję w Śmiłowicach. Chciałem dalej. Trudno, przecinam DK44 i trafiam na piękną drogę wśród pól. Niestety po kilku kilometrach ląduję na czyimś podwórku. Odwrót. Następna droga i to samo. Masakra.

W końcu ruszam w drugą stronę i jest Mokre. Ok, tylko co dalej? Ściągam kurtkę, chłodno ale da się wytrzymać. Mapa, z której korzystam nijak ma się do realiów. Znów jakieś kluczenie, by w końcu po długim czasie trafić do Mikołowa.

Ktoś mnie obserwuje © djk71


Chwila na Rynku i wyjazd z miasta "na czuja". Tym razem instynkt nie zawiódł. Wilkowyje. Tabliczka sugeruje, że mogłyby to być "te", ale niestety nie są….

A gdzie ławeczka? © djk71


Mapa kieruje mnie na ścieżki, które znów wydają się wieść do jakiś domów. Nie chce mi się ryzykować i decyduję się na las. Niestety droga koszmarna, prawie jak jeden z odcinków z Miechowa

Ścieżka? © djk71


Przed kupą kamieni ogarnia mnie strach i łapię za klamki. Efekt łatwy do przewidzenia wyskakuję z siodełka, ale jakimś cudem udaje mi się zeskoczyć na nogi.

Nagle w lesie czuję piwo. Mocno czuję. No tak… Potok Browarniany… :-)

Potok browarniany © djk71


W planach dotarcie do Żwakowa i trafienie na czerwony szlak do Pszczyny. Niestety nie jest łatwo. Trafiam na wycinkę lasu i… gubię się. Do tego skaczące sarny i niedźwiedzie… Tzn. nie niedźwiedzie ale psy jakieś takie podobne do nich.

Po chwili gubię… buta… Zostaje w błotnistej ścieżce… Stojąc na jednej nodze kusi mnie żeby wyciągnąć aparat ale się w ostatniej chwili powstrzymuję :-)

A tu zostawiłem buta... © djk71


Wylatuję w Wyrach. Jak to zrobiłem? Nie wiem.

Jeszcze dworzec, czy już knajpa? © djk71


Jeszcze jedno podejście i jest lepiej. Docieram w okolice Żwakowa , tylko nie ma mojego szlaku. Dzwoni Andrzej, który chciał do mnie dołączyć w Rybniku, bo taki był plan, niestety nie tym razem, za dużą mam obsuwę czasową.

Trafiam na Paprocany. Nie chce mi się ani focić, ani siedzieć, jestem wściekły, że nie mogę trafić tam gdzie chcę. W końcu jest gmina Kobiór i zaczynają się normalne oznaczenia. Szybko trafiam na właściwą drogę.

Ciągle coś w krzakach się rusza….

Uciekał mi... © djk71


Dojeżdżam do Pszczyny. 80km - hmmm to chyba rekord z Zabrza ;-( Popas i pół godziny odpoczynku. Kolejne miejsce, które można zwiedzać godzinami, a ja tylko je "zaliczam". Będzie powód żeby tu wrócić.

Jak tu pusto... © djk71


Tym bardziej, że ktoś mnie podrywał…

Może Pan usiądzie... © djk71


Tylko drzewa jakieś takie….

Dziwne drzewa © djk71


Wyjeżdżam oczywiście dookoła. Przez Łąkę i Porębę. Tu się musiało kiedyś dziać… pałace, zamki, bażantarnie… Musiało być pięknie.

Bażantarnia © djk71


Znów las… Lubię to… Niestety od miejscowości Zgoń - asfalt. Ornontowice, Bujaków i Paniowy. Podjeżdżam pod kościół ale dziś tam tłoczno więc tylko rzut oka z zewnątrz i kupno Coli w sklepie. Potrzebowałem czegoś innego niż izotoniki…

Kościół w Paniowach © djk71


Z Halemby znów lasem… Znów mi się podoba… :-) Końcówka już asfaltem, bo czuję zmęczenie i nie chce mi się szukać alternatyw.

Świetny dzień. Potrzebowałem się zmęczyć, wyżyć i pobyć ze sobą. szkoda tylko,że nawigacyjnie było kiepsko. Niestety była to wypadkowa moich umiejętności, kiepskich oznaczeń w terenie i beznadziejnych map.

Komentarze (15)

biber
Dokładnie. w pewnym momencie nawet przeszło mi przez myśl, że nawet jeśli zboczę i nie pojadę do Pszczyny to przecież nic się nie stanie... To w końcu moja przejażdżka...
niradhara
Oj tam, oj tam... może po prostu mi baterie w mapie padały... :-)
Wesołych Świąt :-)
amiga
Z dzikami się jeszcze nie ścigałem... I obym nie musiał :-)

djk71 03:18 poniedziałek, 25 kwietnia 2011

djk71 Z sarenkami jak i z dzikami mam zawsze stresa.... Trafię je czy nie. Do tej pory nie dobiłem do nich, ale jadąc z górki w lesie ponad 40km/h zawsze zastanawiam się nad tym czy coś mi nie wyjdzie zza krzaka ...

amiga 19:46 niedziela, 24 kwietnia 2011

Hm, wycieczka ciekawa, ale na przewodnika bym Cię nie wynajęła ;)
Wesołych Świąt dla całej Rodzinki :)

niradhara 13:18 niedziela, 24 kwietnia 2011

Piękna trasa, a kluczenie też ma swój urok, jest co wspominać , nieprawdaż no i jeśli przy okazji odkryje się jakieś magiczne miejsce...
Wiatru w Plecy!

biber 12:43 niedziela, 24 kwietnia 2011

keszol
Rzeczywiście fajna i fajne lasy koło Rudy... Potrzebowałem tego ;-)
robin
Uciekał, jak i pozostałe... Ale najfajniejsze były sarenki, które przebiegały mi przed kołami biegnąc z jednej strony na drugą...
fredziomf
Od chcenia :-) Bardzo mi się chciało. Fajnie by było móc tak ładować akumulatory co tydzień...
Kajman
Wiele miejsc było wokół ciekawych, ale wczoraj bardziej mi się chciało jechać niż zwiedzać. Zawsze zostaje powód żeby wrócić ;-)
ewcia0706
Pewnie bym zrealizował dalszy ciąg planu albo... zobaczył na miejscu trochę innych ciekawych miejsc...
purzyc
Dzięki :-)
Rafaello
Coraz częściej staram się uciekać z szosy, mimo, że ciężej, że brudniej, że wolniej... ale z dala od aut.
amiga
Byłem zaskoczony. Widać wszyscy normalni poszli święcić jajka...
DARIUSZ79
:)
Jurek57
Chciało mi się tak pojechać ;-) Anetka zajęła się jajkami... :-)

djk71 08:05 niedziela, 24 kwietnia 2011

Widzę że poszedłeś (pojechałeś) na całość.
I pytanie.Czy po powrocie do domu majstrowałeś coś przy jajkach ?
Oczywiście świąteczno-wielkanocnych.
pozdrawiam

Jurek57 07:43 niedziela, 24 kwietnia 2011

I seteczka zaliczona:P`i tak dalej czymać

DARIUSZ79 07:22 niedziela, 24 kwietnia 2011

Spory dystans....
W życiu tak pustej Pszczyny nie wiedziałem. To chyba w związku z przygotowaniami do świąt

amiga 07:07 niedziela, 24 kwietnia 2011

No to zaszalałeś,tyle kilosów w terenie,pięknie:)

Rafaello 06:08 niedziela, 24 kwietnia 2011

Świetna relacja, aż miło się czyta :)

purzyc 21:01 sobota, 23 kwietnia 2011

czemu nie wziąłeś mnie za przewodnika?...nie wiem...:(

ewcia0706 20:42 sobota, 23 kwietnia 2011

Brakło Ćwiklic, tam tez jest kościół drewniany.
Bażanty cały czas pętają się po ogrodzie, nawet Gero się do nich przyzwyczaił:)

Kajman 20:23 sobota, 23 kwietnia 2011

150ka tak od niechcenia, i jeszcze fajna wycieczka. Akumulatory naładowane w pełni.

fredziomf 20:19 sobota, 23 kwietnia 2011

Pięknego Bażanta upolowałeś :-)

robin 20:03 sobota, 23 kwietnia 2011

Zacny dystansik jak i fajna wycieczka:)
Pozdrawiam

keszol 19:55 sobota, 23 kwietnia 2011
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ajaje

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]