Po powrocie na siłownię graliśmy z synem trzykrotnie w ping ponga. I trzy raz mnie ograł (4:5, 6:7 i ostatnio 10:12 w setach). Wcześniej zdarzało się to sporadycznie, a teraz... Czyli albo On jest coraz lepszy, albo ja coraz słabszy... :)
Dziś się odkułem - 14:2 :-) No chyba, że to był prezent na Dzień Ojca... :-) Chociaż w sumie chyba nie, bo prezent dostałem oddzielnie ;-)
Na więcej dziś nie starczyło czasu... Trzeba było wrócić do domu na transmisję meczu.
Ciężki i mało aktywny tydzień za mną. Dziś wyjście z synem na siłownię. Na początek rozgrzewka przy stole tenisowym. Dobrze szło, ale Młody gra coraz lepiej. Ostatecznie przegrałem 6:7. Kosztowało mnie to 70 pompek... :-)
Wciąż nie potrafię odpocząć po powrocie do domu. Nie wiem, czy trzyma mnie jeszcze zmęczenie po Rzeźniczku, czy to zmiana klimatu... Mógłbym spać non stop.
Wczoraj spanie wygrało z siłownią. Dziś udało się pójść, ale raz, że późno, dwa sił zero. Trochę zabawy na airbike, trochę na schcodach... Słabo.
Dziś wizyta na siłowni. Najpierw po długiej przerwie tenis stołowy. Przegrałem z synem 4:5. A potem miało być biegania, ale przechodziłem obok schodków i nie mogłem się powstrzymać. 2080 stopni (130 pieter) zaliczone. Spociłem się :-)
Wszystkie zawody odwołane albo przełożone. Do tego prawie nas w domach pozamykali. Motywacja do ćwiczeń spadła do zera. Weekend spędzony w domu, zupełnie bez ruchu :-( To ostatnie akurat nie dziwi. Jak nie ma zawodów to zwykle najmniej aktywna część tygodnia, choć wydaje się, że powinno być odwrotnie.
Jedyną aktywnością było wyjście nad ranem do Biedronki i wniesienie po schodach kilkudziesięciu kg zakupów.
No i było jeszcze dźwigania browara na balkonie. Niby zero procent, ale zawsze to piwo :-)
Dziś po pracy (jeszcze zdalnej) postanowiłem się trochę poruszać. Niby tylko pół godzinki, ale chyba coś przegiąłem albo coś nie tak było z rozgrzewką... Albo po prostu tak się zastałem, zasiedziałem, czy wręcz zależałem... Porażka.
Dobra, zobaczymy ile wytrzymam. Jak nie będzie codziennie jakiegoś treningu to krzyczcie! Tylko głośno :-)
Bieganie ostatnie mnie męczy więc dziś o poranku trochę ćwiczeń typowo siłowych.
Tym bardziej, że z powodu koronawirusa niedzielny Bieg Wiosenny odwołany. Wieczorem okazało się, że Półmaraton w Gdyni też odwołany. Nie ma motywacji do treningu biegowego. :-)