Wpisy archiwalne w kategorii

Samotnie

Dystans całkowity:21585.71 km (w terenie 5808.48 km; 26.91%)
Czas w ruchu:1576:37
Średnia prędkość:14.75 km/h
Maksymalna prędkość:175.00 km/h
Suma podjazdów:51821 m
Maks. tętno maksymalne:210 (115 %)
Maks. tętno średnie:186 (98 %)
Suma kalorii:418539 kcal
Liczba aktywności:1409
Średnio na aktywność:17.68 km i 1h 07m
Więcej statystyk

Plany i plany

Czwartek, 26 grudnia 2019 · Komentarze(0)
Sezon 2020 zaplanowany.

W tej łatwiejszej chyba części. Starty zaplanowane. Częściowo nawet opłacone.

Teraz pozostało "tylko" się do nich przygotować. Czyli trzeba zaplanować treningi. I to już jest trudniejsze. A potem jeszcze te plany treningowe zrealizować. I to już jest bardzo trudne. Co najmniej tak jak powstrzymanie się przed zjedzeniem makowca, makówek i innych smakołyków, które stoją na stole i wołają: zjedz mnie... :-)

 No ale cóż, trzeba uwierzyć... że można wygrać :-)

Jeśli nie uwierzysz... © djk71


Potwory

Środa, 18 grudnia 2019 · Komentarze(2)
Jeśli nie liczyć ostatniej wizyty na siłowni gdzie po 11 minutach na bieżni zrezygnowałem i poszedłem do domu to za mną najdłuższa przerwa w jakichkolwiek ćwiczeniach od marca 2018.

Tak to jest kiedy pojawiają się demony...

... potwory...

Potwory wokół mnie © djk71


i smoki...


Pobiegałem chwilę, a potem pograłem i poćwiczyłem z synem.

Powrót demonów

Środa, 11 grudnia 2019 · Komentarze(2)
Pojawiają się znikąd...

Najczęściej przychodzą w grupie. A może dopiero wtedy je zauważam, na te przychodzące solo już się widać uodporniłem. I one to chyba wiedzą. Namawiają się, obserwują, czekają na chwilę mojej nieuwagi, na to kiedy poczuję się pewniej. Na tyle pewnie żeby je zignorować, zapomnieć, wyrzucić ze swoich wspomnień. I wtedy się pojawiają.

Przychodzą w różny sposób...

Czasem kolejno, jeden za drugim, pozwalając mi się łudzić, że dam sobie z nimi radę, z jednym, z drugim, czasem nawet z trzecim... by w końcu dotarło do mnie, że jest ich nieskończenie wiele... i nie mam żadnych szans.
A czasem atakują wszystkie naraz, tak żebym nie miał żadnych złudzeń, że mogę z nimi walczyć... Wtedy rzeczywiście trudno jest nawet podnieść rękawicę...

Kiedy już zaatakują to robią to raz wolno, jakby delektując się swoją przewagą i moimi bezradnymi próbami walki, innym razem mocno, z całej siły, tak żeby rozłożyć mnie na łopatki w pierwszej rundzie.

Demony...


Któż to? © djk71

Tym razem długo się zbierały, kilka miesięcy spokoju, pozornego zwycięstwa, ale jak zwykle to tylko moje złudzenia, albo nadmierna pycha... Wydawało mi się, że sobie z nimi poradziłem. Jak zwykle się myliłem. Są straszne i nie sposób ich uniknąć. Są wszędzie...

Pojawiają się w przeróżny sposób, czasem pod postacią słowa... pisanego, mówionego, czy śpiewanego... Innym razem pod postacią ludzi... tych znanych i tych zupełnie obcych, często przypadkowych, zupełnie nieświadomych tego kogo reprezentują...

Dają o sobie znać pod postacią przedmiotów, wcale nie jakiś wymyślnych, niezwykłych, często po prostu przyjmując postać rzeczy codziennego użytku... tych, które jeszcze wczoraj, jeszcze godzinę, czy minutę temu leżały i nic nie znaczyły, w każdym razie nic złego, złowieszczego...

Są jeszcze takie, których nie ma... i nie wiem czy te nie są najgorsze... Nie kuszą, nie straszą, nie niszczą... Ich po prostu nie ma, i ten ich brak jest dopiero straszny...

Przychodzą i nie wiadomo kiedy odejdą. I czy odejdą... Jak długo pozostaną i czy może trzeba będzie je wyrzucić... za drzwi, za okno... I czy to się uda? Bo przecież tak wiele razy wydawały się być usunięte, a wracały, i uderzały... jeszcze boleśniej... ze zdwojoną siłą...

Kiedyś w nie nie wierzyłem, dziś trudno mi uwierzyć w życie bez nich... Być może są elementem tych wszystkich mądrości w stylu: co Cię nie zabije to Cię wzmocni... Tylko czy ja chcę być aż tak mocny?

Nie chcę... już nie...

Na bieżni też nie byłem... wytrzymałem dziesięć minut...

Blues Brothers 2000

Czwartek, 5 grudnia 2019 · Komentarze(0)
Dziś czwarty dzień z rzędu na bieżni. Nie ma to jak mieć dobrą motywację, albo motywatorkę :-)

Miała być kontynuacja książki, ale repertuar w kinie wygrał. Blues Brothers 2000 - nie mogłem sobie odpuścić. Muzyka w tym filmie zawsze mnie pogodnie nastraja. Dziś tak na mnie działała, że o mały włos nie wyprzedziłem bieżni. Na szczęście skończyło się bez upadku ;-)

Przez chwilę zastanawiałem się jakbym wyglądał na bieżni w czarnym kapeluszu i ciemnych okularach... :-)


Dziś książka zamiast kina

Środa, 4 grudnia 2019 · Komentarze(0)
Dziś w kinie Marsjanin. Już to przerabiałem. Film nie urzekł mnie na tyle żebym chciał go oglądać po raz kolejny. W takim razie wracam na "zwykłe" bieżnie i zakładam słuchawki. Nie chce mi się długo szukać więc losowo wybieram Pacjentkę (Alex Michaelides). Póki co nie zachwyciła mnie, ale też jej nie porzuciłem. Zobaczymy jak się rozkręci.

Pobiegane trochę ponad godzinkę.

Bractwo Beta

Wtorek, 3 grudnia 2019 · Komentarze(0)
Dziś kolejny dzień w kinie. Film do najambitniejszych nie należał: American Pie - Bractwo Beta, ale biegało się przy tym nawet spoko.

Trzeba chyba powoli ustalić jakiś konkretny plan treningów, bo póki co kończy się to na bieganiu żeby biegać. Warto by w to wpleść zgodnie z wstępnymi przymiarkami spinning, pływanie i trochę prawdziwej pracy na siłowni.

Kolejne interwały na bieżni

Poniedziałek, 2 grudnia 2019 · Komentarze(0)
Dziś kolejne interwały na bieżni. Trochę dłuższe odcinki i cały czas na nachyleniu, tylko raz większym, a raz mniejszym.
Wolno, ale w kość dawało. Ale co zrobić jak się wymyśliło rok z górskimi akcentami ;)


Interwały na bieżni, czyli Psychoza

Sobota, 30 listopada 2019 · Komentarze(0)
Poranna wizyta na siłowni. W sali kinowej film sprzed prawie 60 lat!!! Psychoza Alfreda Hitchcocka.

Zwykle sam ustawiam sobie tempo na bieżni, ale dziś postanowiłem wybrać jeden z programów - interwały. Niewiele dało się w nim sparametryzować, ale coś tam ustawiłem i ruszyłem. Trochę się zdziwiłem bo spodziewałem się interwałów stylu szybka przebieżka - odpoczynek, a tu pojawiły się podbiegi - wolna górka i.. szybszy odpoczynek :-)

Góra i dół © djk71


Łatwo nie było, koło piątki chciałem odpuścić, ale udało się zrobić dyszkę. Potem na szczęście brakło picia więc był powód żeby skończyć :-)

Zostałem Ambasadorem Festiwalu Biegowego w Krynicy :-)

Piątek, 29 listopada 2019 · Komentarze(2)
Ból nogi, czyli dwa dni przerwy. To już chyba jakieś uzależnienie od biegania, bo widząc wieczorem biegające osoby zaczynam się denerwować. Denerwować, że oni mogą, a ja nie...

Dziś jeszcze lekko czuję niepokój w nodze, ale... mam potrzebę odreagowania. Odreagowania wielu spraw. Poza tym.. wypada pobiegać. Dostałem ostatnio informację, że... zostałem Ambasadorem. :-)

Zostałem Ambasadorem Festiwalu Biegowego w Krynicy, czyli najfajniejszej imprezy biegowej w jakiej uczestniczyłem :-)
Sam do końca nie wiem czemu mnie wybrali przy moim wolnym truchtaniu, ale widać Ci wolniejsi też potrzebują mieć swego ambasadora ;)

Jestem zaskoczony i dumny.

Jeśli więc ktoś chciałby coś wiedzieć o festiwalu, jeśli ktoś się waha, czy wziąć udział to... zapraszam do kontaktu :-)

Jeśli już jesteście pewni, że się wybieracie (Wy lub Wasi znajomi) we wrześniu do Krynicy to od 29.11 do 01.12 jest super promocyjna cena. Możecie oczywiście zarejestrować się sami na stronie Festiwalu, ale byłoby mi miło gdybyście zrobili to przez kontakt ze mną ;-) - muszę zapunktować jako świeżak ;-). Z góry dziękuję :-)  Więc... zapraszam do kontaktu :-) I trzymajcie za mnie kciuki :-)


P.S. 1: Na liście ambasadorów jeszcze mnie nie widać, ale wiecie jak to bywa z aktualizacjami stron czasem
P.S. 2: To naprawdę świetna impreza zarówno dla biegaczy i chodziarzy jak ich kibiców. Dystanse od kilkuset metrów (!!!) do 100 km. Prawdziwe święto aktywnych ludzi :-)

Trzeba zegarek zastopować :-) © djk71


Relacje z mojego debiutu:
Życiowa Dziesiątka (cała z górki) - http://djk71.bikestats.pl/1788755,Zyciowa-Dziesiatka.html
I pierwszy bieg górski - http://djk71.bikestats.pl/1789054,Runek-Run-pierwszy-bieg-g…

Obraz może zawierać: tekst