Wpisy archiwalne w kategorii

W górę

Dystans całkowity:5361.67 km (w terenie 1715.19 km; 31.99%)
Czas w ruchu:542:32
Średnia prędkość:9.84 km/h
Maksymalna prędkość:67.33 km/h
Suma podjazdów:50796 m
Maks. tętno maksymalne:200 (108 %)
Maks. tętno średnie:183 (100 %)
Suma kalorii:143907 kcal
Liczba aktywności:141
Średnio na aktywność:38.03 km i 3h 54m
Więcej statystyk

A może by tak rzucić wszystko i...

Czwartek, 6 października 2022 · Komentarze(0)
... i wyjechać w Bieszczady. 
Jak teraz, bez wcześniejszych planów, bez konkretnych celów. Ok, padły od razu jakieś pomysły tras, ale bez musu, z możliwością zmiany w dowolnym momencie. 

Prosto z pracy ruszam do Lutowisk. Dopiero chyba po drodze dociera do mnie, że w ten weekend jest Maraton Bieszczadzki, stąd chyba problem z noclegami. 
Bardzo późnym wieczorem docieram na kwaterę. Chwilę później dojeżdża brat. Jak na mnie siedzimy dość długo, ale też nie ma planu aby wstawać wcześnie rano. Wyłączamy budziki, jak wstaniemy, to ruszymy. 

Rano śniadanko i jedziemy do Ustrzyk. Zostawiamy samochód upewniając się, czy oprócz opłaty wjazdowej na parking nie ma przypadkiem jeszcze wyjazdowej :-) 
Ruszamy na Połoninę Caryńską. Z tej strony podejście pamiętam jeszcze z czasów podstawówki. Wtedy mnie zmęczyło. Teraz początek też męczy, bo brat narzucił niezłe tempo :-) 
Tym razem jednak wiem co czeka mnie u góry i nie męczy mnie to psychicznie. 

Jest pięknie. Chce się iść. 

Bieszczady © djk71

Szczególnie wtedy gdy ludzi niezbyt wielu. 

Bieszczady © djk71
Bieszczady © djk71


Czasem chce się odpocząć

Chwila odpoczynku © djk71

A w końcu coś zjeść :-) 

Naleśnik w nagrodę © djk71


Śmierdzący Leń

Sobota, 2 lipca 2022 · Komentarze(0)
Śmierdzący Leń - ostatnie w tym roku zaplanowane i już zapłacone zawody. Część była jeszcze przeniesiona z poprzednich lat, inne zapisane w nagłych przypływach poczucia jaki to ja jestem zajebisty... I wszystkie były fajne. Niektóre bardzo ciężkie, ale tym bardziej zapadające w pamięć. Kiedy następne? Nie wiem. Póki co nie chcę o tym myśleć. 

Gdybym miał gałąź to też bym się polenił © djk71

Śmierdzący Leń - zawody trafiające na mój okres pogłębionej refleksji. I jak odczytać ich nazwę? Jako podsumowanie jakiegoś okresu? Jako wskazówkę na nadchodzący czas. A może jako ostrzeżenie? Nie wiem... jeszcze... 

A same zawody... Dla leni chyba nie były. Ponad 27 km i ok. 1300 m w pionie. Na szczęście pogoda dopisała. ok. 16 stopni i całkowite zachmurzenie. U góry nawet padało.

Przed startem © djk71

Pierwsza impreza i chyba nie ostatnia. Organizacyjnie widać, że bardzo się wszyscy starali. Pozdrowienia dla pań kucharek - gulasz palce lizać... 

Impreza z pomysłem i potencjałem. A czemu śmierdzący - sami poczytajcie

Buteleczka z... © djk71

Po krótkiej rozgrzewce startujemy. Wraz z nami wójt gminy Ujsoły, co prawda dziś tylko symbolicznie pierwsze kilkaset metrów, ale obiecał, że za rok wystartuje :-) 

W białej koszulce wójt gminy Ujsoły © djk71

Krótki odcinek asfaltowy i zaczyna się pierwszy dziś podbieg.

Pierwszy podbieg © djk71

Łatwo nie jest. Na przemian bieg i marsz. Im wyżej tym mniej widać i tym chłodniej. 
Gdzieś na 6 km buty mam zupełnie przemoczone. Te odporniejsze są... w aucie. Wziąłem tylko nie pomyślałem żeby założyć. 

Gór nie widać, ale chociaż zawodników w dole widzę © djk71

Widoki zapewne są piękne tylko dziś niewiele widać. 

Nie widzę kto przede mną © djk71

Ledwo widzę kto za mną © djk71

Gdzie mam siłę biegnę, gdzie nie podchodzę. Co jakiś czas czyszczę okulary, bo na przemian albo zaparowane, albo mokre od deszczu. 

Wciąż niewiele widać © djk71

Na jednym ze zbiegów wyskakuje z krzaków warczący wilczur. Sam. Wiecie jaki mam stosunek do psów - po prostu się ich boję. Podnoszę leżące pod nogami kamienie. Tak wiem, że to się wielu nie podoba, ale wszystkie psy, które mnie dotychczas ugryzły nigdy wcześniej tego nie zrobiły. Nie mam ochoty na kolejny raz. Po chwili pojawia się w oddali właściciel, chyba Słowak - ona nie gryzie! Woła i pies się cofa, a ja wracam do biegu, w tym momencie pies zawraca i znów warcząc zbliża się na mało komfortową dla mnie odległość. Trudno, lecą kamienie. Właściciel chyba niezbyt zadowolony, ale pies się zatrzymał. Po chwili mrucząc coś pod nosem zapina suce smycz. 

Za chwile tam muszę zbiec © djk71

Biegnę dalej. Jest dobrze. Zdecydowanie taka temperatura bardziej mi odpowiada, niż ta tydzień temu

Pojawiają się góry © djk71

Bufet i ostatnie dwa podbiegi. Na drugim spotykam jednego z zawodników, który gdzieś na początku mi uciekł. Chwile podchodzimy razem, ale gdy tylko robi się bardziej płasko ruszam do biegu. Nie oglądam się.

Biegnie się dobrze © djk71

Jakieś pół km od mety widzę żonę, która wyszła mi na przeciwko. 

Zbieg do mety © djk71

Mijam ją i lecę do mety.

Mijam żonę © djk71

Łatwo nie było, ale podobało mi się. 

Na mecie © djk71

Medal Śmierdzącego Lenia © djk71

Kiedy (i czy) następny raz? Nie wiem... Zobaczymy... 

Startować, czy nie? © djk71

Skalne miasto w Adršpach

Poniedziałek, 27 czerwca 2022 · Komentarze(0)
Po porannym wschodzie słońca musieliśmy trochę odpocząć. Temperatura na zewnątrz też nie zachęcała do aktywności. 
Po dopołudniowym leniuchowaniu Adam namówił nas na wizyt e w skalnym mieście w Adršpach. 

I było warto :-) 

W Adršpach © djk71


W Adršpach © djk71

W Adršpach © djk71

W Adršpach © djk71

W Adršpach © djk71


W Adršpach © djk71

W Adršpach © djk71

W Adršpach © djk71




Gdy nie możesz spać po półmaratonie

Poniedziałek, 27 czerwca 2022 · Komentarze(0)
Sobota to doping Piotra na trasie. Niedziela półmaraton, a wieczorem Błędne Skały. 
Dziś powinienem odsypiać, a zamiast tego wstajemy po trzeciej rano i... idziemy na Szczeliniec na wschód słońca :-) 

Dobrze, że wziąłem czołówkę :-) 

Po ciemku © djk71

Wzięliśmy nawet namiot :-) 

Jest i namiot © djk71

Ale za bardzo wiało. 

Zmieniamy miejscówkę. 

Słońce dopiero się budzi © djk71

Adam przygotowuje sprzęt 

Trzeba ustawić sprzęt © djk71

i kawę :-) 

Kawa musi być © djk71

Słońce powoli się pojawia. 

Słońce wstaje © djk71

Jest fantastycznie. 

Jest pięknie © djk71

Wschód © djk71

Każdy przeżywa tę chwilę na swój sposób. 

Zamyślona © djk71

Dzieje się. 

Zmiana ustawień © djk71

Jest pięknie. 

Oświetlone mgły w dole © djk71

W końcu decydujemy się zejść. Pięknie rozpoczęty dzień. 

Rozruszać nogi w Błędnych Skałach

Niedziela, 26 czerwca 2022 · Komentarze(0)
Odpoczynek po biegu. Obiadek i... ruszamy w Błędne Skały. 
Pomysł był taki, aby podjechać na górny parking i zrobić tylko krótki 40-50 minutowy spacer po skałach. Wjazd niestety jest wahadłowy i spóźniamy się kilka minut. Musimy czekać jakieś 40 minut. Parkujemy na dole i idziemy pieszo. 

Wydawało nam się, że powinno być krócej. Okazuje się, że cała trasa to 9 km Dobre rozruszanie po biegu :-) 

Ciekawie © djk71






Między skałami © djk71

Idziemy © djk71

W Błędnych Skałach © djk71



Supermaraton Gór Stołowych półmaraton

Niedziela, 26 czerwca 2022 · Komentarze(0)
Supermaraton Gór Stołowych. Miał być pierwszy bieg ultra. Miał. Świadomość braku treningów sprawiła, że zmieniłem dystans na półmaraton. I to był dobry wybór. Szczególnie, że o ile wczoraj było bardzo ciepło To dziś było gorąco i pełna lampa, czyli coś czego nie cierpię. 

Już na starcie jest ciepło, ale przecież 21 km dam radę przebiec. 

ETISOFT RUNNING TEAM na starcie © djk71

Ruszamy. Na początku spokojnie, bo dość ciasno. Nie przeszkadza mi to, wręcz przeciwnie cieszę się, że nie mam możliwości zapomnieć się i pognać zbyt szybko. 

Pierwsze trzy km prawie z górki, co nie zawsze oznacza, że jest łatwo, czy szybko. Trzeba mocno patrzeć pod nogi. 
Później zaczyna się podbieg, a właściwie podejście. Jest ciepło i ciężko. Chwilę później niespodziankę robią mi Piotr z Adamem. Miałem cichą nadzieję, że ich zobaczę na punkcie żywieniowym, ale nie tutaj. Szok. 

Do przodu © djk71

Co więcej po chwili znów ich spotykam. Jak oni to zrobili? Nie wiem. Ale cieszę się bardzo na ich widok, bo ciepło nie pomaga mojej głowie. 

Po kolejnym podbiegu © djk71

Czas na bufet. Tuż przed nim niesamowity doping stojących tam kibiców. Są świetnie zorganizowani. Stojący najwyżej odczytuje imię biegacza, a reszta skanduje jego imię. Fantastycznie :-) 


Zbieg przed bufetem © djk71

Łatwo nie jest. 

Trudny teren do biegania © djk71

Na bufecie łapię tylko kawałek arbuza, zamieniam dwa słowa z Moniką i Piotrem i lecę dalej. 

Arbuz na bufecie © djk71

I znów chłopaki na trasie. Są niesamowici. 

Ciepło, ale biegnę © djk71

Chwilę później zacznie się ściana na Błędnych Skałach. 
Rzeczywiście daje w kość. Muszę dwa razy przystanąć. W końcu jestem u góry. 
Kubek coli, arbuz i hasło nad którym może rzeczywiście trzeba się zastanowić :-) 

Bieganie jest gópie! © djk71

Teraz już wiem, że powinno być łatwiej. Po płaskim, albo z górki prawie do schodów, ale podejście zabrało mi wszelkie siły. Ledwo przebieram nogami. 
Próbuję udawać, że biegnę gdy po raz kolejny dziś widzę Adama z aparatem na trasie. 

2/3 za mną ale ciepło mnie dobija. © djk71

Swoją drogą ciekawe ile kilometrów dziś On zrobił :-) 

Na samej końcówce trafiam na jeszcze jeden nieplanowany, spontanicznie zorganizowany bufet :-) O jak go potrzebowałem :-) 

Kolejny arbuz © djk71

Teraz jeszcze tylko kawałek ten sam jak na początku i... 665 schodów na Szczeliniec. 

Schody dają w kość © djk71

Gdzie się da próbuję jeszcze biec. Szczególnie, że znów dopinguje mnie Adam z Piotrem. 


Próbuję jeszcze biec © djk71

W końcu jest schronisko. 

Ostatni zakręt © djk71

Mam to! © djk71

Na mecie zdaje się, że spiker wymienia nazwiska. Swoje nie słyszę Nic nie słyszę i nie widzę. 

Meta! © djk71

Nie mam sił. Po raz kolejny słońce mnie pokonało. 

Ukończone © djk71

Jestem zadowolony, że dobiegłem. Jestem zadowolony ze wsparcia jakie miałem przed startem, na trasie i wreszcie na mecie. 
Wielkie dzięki Anetko, Moniko, Kori i oczywiście Adamie i Piotrze. Nie wiem czy bym to zrobił bez Was. 

Nie jestem zadowolony z kondycji i reakcji organizmu na temperaturę. I pewnie dlatego zapisałem się od razu na kolejny... dłuższy bieg :-) 

Półmaraton Dorotki z Plusem. Dużym plusem i w upale.

Sobota, 11 czerwca 2022 · Komentarze(0)

Półmaraton Dorotki z plusem. Nie wiedziałem tylko, że plus oznacza dziesięć km więcej (łącznie 31,5 km), prawie 800 m w górę i do tego jeszcze mocno na plusie w powietrzu. Zero chmurek, pełna lampa, a Ci którzy mnie znają wiedzą jaki mam stosunek do słońca ? No dobra, oprócz tego słońca to wiedziałem na co się piszę, bo czytam regulaminy. Ale w połączeniu ze słońcem zabiło mnie. Pięć godzin, w tym 1/3 trasy głową, a nie nogami. Dostałem nieźle w kość. Gdyby nie to, że Anetka czekała na mecie to nie wiem czy bym nie zrezygnował w trakcie.

Tradycyjnie na ściance © djk71

Ale po kolei.

Nie wiem kto, czy co sprawiło, że zapisałem się na Biegi w Rogoźniku. Pewnie duży wpływ miało to, że to nie asfalt, tylko biegi w terenie. Do tego duży wybór dystansów i jeszcze w pobliżu. I wpisowe - 50 zł. Więc po prostu musiałem. 11 km to za krótko. Maraton 7 Jezior to już sporo, o ultramaratonie (100+) nie wspomnę. Pozostał więc naturalny wybór - półmaraton. W nazwie jest plus. Sprawdziłem i wyszło, że duży plus, dystans to ok. 30 km. Może być. I przewyższenia ok. 900m. Jakoś nie do końca w to uwierzyłem - gdzie? tutaj? Niemożliwe. No, możliwe, ale jakoś do mnie nie do końca dotarło. Z drugiej strony nawet jeśli to i tak nie przerażało, przecież miałem już być w gazie :-) Tak się zanosiło w styczniu, ale życie zweryfikowało plany i jestem tu gdzie jestem :-(

Kiedy wychodzimy z żoną z domu ewidentnie nie jestem w nastroju do startu. Na niebie zero chmurek, a ja nie cierpię słońca. Świadomość trasy, braku kondycji i upału nie nastraja mnie zbyt optymistycznie. Meldujemy się w amfiteatrze w Rogoźniku i... w cieniu czekamy na start.

I co ja robię tu? © djk71
W końcu ruszamy.

Ruszamy © djk71

Od początku biegnę spokojnie, celem jest tylko dobiec do mety. od początku teren. Na szczęście nie jest tak mokro jak zapowiadali organizatorzy. Może mogłem wybrać inne buty na start, teraz już nic z tym nie zrobię.

Trochę w cieniu, więcej w słońcu. 

Ładnie © djk71

Trasa dobrze oznaczona, choć organizator wspominał, że jakiś delikatnie mówić dowcipniś poprzewiązywał szarfy, którymi m.in. jest oznaczona trasa. 
Nie brakuje podbiegów. W zamian dostajemy piękne widoki na okolice. 

Widoki z trasy © djk71

Jesteśmy w okolicach Góry Siewierskiej. Jest strasznie gorąco. To będzie ciężki dzień. 

Kolejny podbieg... © djk71

Na górze jeszcze wymuszony uśmiech, bo się jakieś laski z aparatami ustawiły :-) 
Chwila oddechu. 

Znów widoczek z góry © djk71

Jeszcze biegnę w towarzystwie. Mocno rozciągniętym, ale wciąż są tacy co podobnie jak ja ledwo powłóczą  nogami :-) 
Mimo, że na trasie jest kilka miejsc gdzie można zaliczyć glebę to ja mało nie wywalam się obok (chyba) magazynów Lidla, na asfalcie. Na szczęście udaje się utrzymać pion. 

Przede mną ostatni duży podbieg - tytułowa Dorotka.

Przed nami Dorotka © djk71

Nigdy tu nie byłem, choć tyle razy o niej rozmawialiśmy, tyle razy przejeżdżałem obok. Gdyby nie zmęczenie to pewnie zachwycałbym się widokami. 

Już prawie u góy © djk71

A tak ledwo docieram na szczyt. 

Kościółek na Górze św. Doroty © djk71

Mijam kościółek i dostaję wiadro (a może butelkę) wody na głowę. O jak dobrze :-) 
Cola, arbuz i.... nie pomidorowej nie tknę, choć pewnie byłaby pyszna. 

Biegnę dalej. Kilka trudniejszych zbiegów, na szczęście bardzo krótkich. Zegarek podpowiada, że na mecie będę na styk z limitem czasu. 
Będę o ile będę biegł w takim samym tempie. Niestety coraz częściej przechodzę do marszu. Ledwo żyję.

Jeszcze kawałek trasy © djk71

Jest ciężko. Bardzo. Kiedy zegarek mówi, że skończę kilka minut po limicie - nie pomaga. Przeliczam w głowie pozostały czas, pozostały dystans i rzeczywiście spóźnię się  jakieś 3-5 minut. Biegnę ale wiem, że nie jestem już w stanie tego nadrobić. 

Resztką sił wbiegam na metę © djk71

Wbiegam z czasem 05:04:26. Na szczęście jestem klasyfikowany. 
Dostaję medal i idę coś zjeść. Okazuje się, że nawet na to nie mam siły. 

Jest i medal © djk71

Masakrycznie zmęczony. Ale zadowolony, że pobiegłem. Brak treningów i słońce mnie zabiły. 

Zmęczony na mecie © djk71


Ale chyba tu jeszcze wrócę :-) 


#KGP02 - Biskupia Kopa - pierwszy raz z żoną

Niedziela, 22 maja 2022 · Komentarze(0)
Choć na Biskupiej Kopie byłem już kilkukrotnie to zawsze bez żony i zawsze biegowo. Tym razem postanowiliśmy w końcu wybrać się razem. Zaparkowaliśmy na parking w Cichej Dolinie i mimo zapowiadanych przelotnych deszczów ruszyliśmy przed siebie. Najpierw po płaskim w okolice dawnej skoczni narciarskiej. I tu zamiast iść dalej prosto postanowiliśmy skręcić w prawo i zacząć się wspinać bo dość rzadko uczęszczanej ścieżce. 

Chyba niezbyt uczęszczana ścieżka © djk71

Było stromo.
Na szczęście po chwili byliśmy już znów na szerokiej drodze o dużo mniejszym nachyleniu.
Znów szliśmy sami, bez ludzi, tak jak lubimy. 

W górę © djk71


Iść, czy robić zdjęcia? © djk71

Momentami chmury mocno straszyły. I to tuż przed wejściem na otartą przestrzeń. 

Chmurzy się mocno © djk71

W oddali nasz dzisiejszy cel - Biskupia Kopa z charakterystyczną wieżą. 
Mieliśmy jednak szczęście i na Srebrnej Kopie było już lepiej. 

Na Srebrnej Kopie © djk71

Idziemy dalej, znów pusto. Mijamy tylko kilka osób na całej trasie. 

Idziemy dalej © djk71

Srebrna Kopa już za nami. 

Srebrna Kopa już za nami © djk71

Ostatnie dziś podejście. 

Jeszcze trochę w górę © djk71

Przeszkody na trasie © djk71

Kolorowo © djk71

Już prawie na górze. 

Parking? © djk71
Przed nami wieża © djk71

Postanawiamy skorzystać z okazji i wejść na wieżę żeby podziwiać widoki z góry.

Widok z Biskupiej Kopy © djk71

Widok z Biskupiej Kopy © djk71

Pora wracać. Tym razem bardziej uczęszczaną trasą. Krótki postój w schronisku. 

Przy schronisku © djk71
Schronisko © djk71

I schodzimy dalej.
Matematyka na trasie :-) 

Hmmm :-) © djk71

I czosnek niedźwiedzi. 

Czosnek niedźwiedzi © djk71

W drodze w dół już mniej widoków, ścieżka mocno zalesiona, ale swoje już zobaczyliśmy wcześniej. 

Jeszcze wizyta w Piekiełku :-) 

Piekiełko © djk71

I na koniec niespodzianka dla mojej żony. Gwarkowa Perć i zejście pod stromej drabince :-) 

Drabinka - Gwarkowa Perć © djk71

Daliśmy radę :-) 

Już na dole © djk71

Piękny spacer, piękny teren. 

Niespodziewana piesza końcówka

Sobota, 21 maja 2022 · Komentarze(0)
Jak powiedzieliśmy tak zrobiliśmy. Resztę trasy zamiast przebiec przemaszerowaliśmy. 

I wierzcie, wcale nie było łatwo. Szczególnie pierwsze podejście dało mi nieźle w kość. 
Potem już było łatwiej. 

Było nawet gdzie odpocząć i się napić. 

Źródełko © djk71

Co oglądać. 

Kapliczka © djk71

Z kim pogadać (i nie to, że Piotrek nic nie mówił, ale po prostu byłą odmiana :-) ). 

Czego tu? © djk71

I było czym cieszyć oczy. 

Pięknie © djk71

Mimo zmiany treningu wróciliśmy zadowoleni. 

Widoczek © djk71

I co ciekawe, na całe trasie zero, dosłownie zero ludzi :-) 

Pięknie choć przerwane w połowie

Sobota, 21 maja 2022 · Komentarze(0)
Dziś znów Górach Opawskich. Piotrek namówił mnie na zrobienie trzydziestki. Chwilę się wahałem, ale tylko krótką chwilę :) Będzie okazja zrobić test czy dystans na SGS został właściwie wybrany, bo coś czuję, że nie. Mieliśmy wystartować bladym świtem, ostatecznie ruszamy przed trzynastą. Słońce nie będzie nam pomagało. 

Startujemy sprzed kościoła © djk71

Ruszamy znaną trasą na Górę Chrobrego. Powoli, przyjemnie cały czas rozmawiając.
Na górze znany mi już kościółek. 

Kościółek na Górze Chrobrego © djk71

Choć trzeba patrzeć pod nogi to nie mogę przestać się za nim oglądać. 

Z górki © djk71

Póki co wydaję się być zadowolony. 

Zadowolony © djk71

Kawałek dalej Piotr przygotował mi niespodziankę. Mijamy tory.

Lubię tory © djk71

I przed mną (przed nami) 300 schodków (czytałem, że w rzeczywistości jest ich 315). 

© djk71

Bardzo niewygodne do wbiegania, a chyba jeszcze mniej do zbiegania. 

Wbiegamy do czeskich Mikulovic.

W Mikulovicach pusto © djk71

Pustka na ulicach.

W Czechach © djk71

Podobnie zresztą jak na całej dzisiejszej trasie. 

Puste ścieżki © djk71

Nie wiemy czemu nie ma ludzi, ale nie przeszkadza nam to. 

Chce się biec © djk71

Niestety sił starcza mi tylko na niecałe 16 km. 

Piotrek przede mną © djk71

Piotr proponuje powrót marszem. 
Próbuję jeszcze chwilę biec, ale po chwili odpuszczam. I tak było pięknie. 

Jest pięknie © djk71