Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2018

Dystans całkowity:366.75 km (w terenie 15.00 km; 4.09%)
Czas w ruchu:24:23
Średnia prędkość:15.04 km/h
Maksymalna prędkość:59.59 km/h
Maks. tętno maksymalne:199 (98 %)
Maks. tętno średnie:183 (90 %)
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:28.21 km i 1h 52m
Więcej statystyk

Połówka po śniegu z Czarną Madonną

Niedziela, 4 lutego 2018 · Komentarze(3)
Wstaję i rano i co widzę? Może i ładnie, ale nie lubię...

Może i ładnie... © djk71


Tym bardziej jak mam biegać. Ruszam w stronę Rokitnicy i strefy. Chodniki częściowo odśnieżone, częściowo nie. Dobrze, że przed wyjściem żona kazała mi zmienić buty. Inaczej pewnie bym się nieźle ślizgał.

Na strefie jest trochę biegaczy i biegaczek. Biegnie się fajnie, powoli z niskim tętnem.
Niestety temperatura rośnie i przy drugim kółku zamiast śniegu jest... mokro w butach :-( Na szczęście książka, którą słucham odwraca uwagę od wody i dystansu.

Remigiusz Mróz "Czarna Madonna" - niestety długa... i nie kończy się nawet po pokonaniu dystansu półmaratonu... Kusi żeby biec i słuchać dalej... ale zaplanowany trening zakończony więc... książka będzie musiała poczekać do następnego biegu. A szkoda, bo ciekaw jestem co będzie dalej.

Sobotni rower

Sobota, 3 lutego 2018 · Komentarze(2)
Dziś w domu totalny młyn, ale na szczęście udaje się w ciągu dnia wyskoczyć na zaplanowany trening.

Jak w bibliotece © djk71

1,5h po okolicy, ładna pogoda, nic tylko jechać. I tak robię. W Zbrosławicach spotkam dawno nie widzianego kolegę. Dawno się nie widzieliśmy, dawno nie jeździliśmy. Krótka wymiana zdań, wspomnienie wyjazdu o czwartej rano :-) i... trzeba się żegnać. Ja kończę trening, Tomek przejażdżkę z kumplem. Może uda się znowu umówić...


Zanim poddamy kogoś krytyce...

Piątek, 2 lutego 2018 · Komentarze(1)
Wczoraj nie udało się zrobić treningu... dzień był za krótki. Dziś też łatwo nie było, ale udało się przebiec założoną szóstkę. Dziś bez patrzenia na zegarek, na puls, po prostu biegłem. Biegłem i myślałem.

Myślałem o różnych rzeczach, ale gównie gdzieś krążyły koło przeczytanego dziś tekstu. Tekstu, który niby krążył wokół głośnego ostatnio tematu himalajskiego, ale tak naprawdę był o życiu. Warto go przeczytać w całości, ale mnie utkwił w głowie jeden fragment...

Zanim poddamy kogoś krytyce, możemy spróbować zrozumieć i dopóki w naszych głowach nie pojawi się jasność lepiej zanurzyć się w milczeniu. Niestety, człowiek ma największy problem, żeby odpuścić pragnienie zrozumienia. Mamy w sobie wręcz histeryczną potrzebę, żeby wszystko rozumieć. Na poziomie stricte atawistycznym boimy się rzeczy, których nie rozumiemy. Zamiast powiedzieć: nie rozumiem i postawić kropkę, wolimy poddać rzeczywistość błędnej interpretacji. Myślę, że to wynika z tego, że nie umiemy odpuszczać. Wbrew pozorom wartością w życiu nie jest to, żeby zrobić coś za wszelką cenę np. ryzykować życiem, ale umieć zrezygnować. Mimo, że opinia publiczna przekonuje nas, że możemy wszystko i jesteśmy zwycięzcami.

Bez patrzenia na zegarek i rozmyślając pobiegłem szybciej niż zwykle.