Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:476.51 km (w terenie 271.89 km; 57.06%)
Czas w ruchu:29:42
Średnia prędkość:16.04 km/h
Maksymalna prędkość:58.71 km/h
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:39.71 km i 2h 28m
Więcej statystyk

Wciąż boli

Wtorek, 10 lipca 2012 · Komentarze(3)
Wciąż boli

Minął tydzień od poprzedniej jazdy. Cała paleta kolorów na nogach mi nie przeszkadzała, a ręka, na której nic nie widać... boli. Prześwietlenie nic nie pokazało więc tylko potłuczenie, ale jeździć się nie dało. A miał być trening przed Śnieżką...

Żeby choć trochę się poruszać to w niedzielę powłóczyliśmy się trochę rodzinnie, w towarzystwie Amigi, po Beskidach.

Ławiej wejść, czy zejść? © djk71


Dawno tego nie robiłem, przypomniały mi się dawne czasy...

Dzieci też chyba dobrze się bawiły...

Chwila przerwy w chodzeniu © djk71


Mimo to, przez dużą część drogi patrzyłem na szlak pod kątem roweru... da się wjechać/zjechać, czy nie... :-)

Spróbować? © djk71


Dziś chwila z Igorkiem. W piątek startuje w Mini Tour de Pologne, a ostatnio prawie nie jeździł. Kilka porad od kogoś, kto nigdy nie jeździł w takich zawodach, ale może coś się przyda. Zobaczymy. Choć widać, że półkolonia w Parku Wodnym daje mu w kość.

Mimo to, dawał czadu bardziej niż ja. Niestety czuję łokieć. Jazda w terenie na chwilę obecną pozostanie chyba tylko w sferze marzeń :-(

A jutro... koncert Guns N' Roses... Jakoś nie mam parcia, ale może jakoś to przeżyję... Bardziej myślę o ręce...

Glebka Day

Poniedziałek, 2 lipca 2012 · Komentarze(11)
Glebka Day

W pracy pada hasło: rower!
Odzew brzmi: Powiedz tylko słowo…

19 na Helence! Może być.

Po 19-tej dostaję sygnał, że koledzy dopiero ruszają z Gliwic. No trudno. Damy radę. Jadę do Rokitnicy. Przejażdżka po okolicznych uliczkach i chwila czasu na regulację przerzutek i hamulców. Nie znam się na tym, ale o dziwo, jak się potem okaże… wszystko działa.


2 km od domu, a pierwszy raz widzę... © djk71


Po niemiecku © djk71


Lekko spóźniony dojeżdża Darek z Arkiem. Sklep i dojeżdża Piotrek. Jesteśmy w komplecie.

Kierunek Miechowice, ale… moimi ścieżkami :-) Wszyscy dali radę, ale temperatura robi swoje i pragnienie głośno woła… Jedziemy do Wójcika.

Stawiamy rower, ściągamy kaski i… już zamknięte… choć otwarte… Życie…

Kierunek DSD. Mijamy osławiony mur i chwilę potem gasimy pragnienie w Dolomitach. Był odpoczynek więc pora zobaczyć Wielki Kanion. Piotrek pokazuje mięczakom jak się jeździ w trudnym terenie…

Po co mi schody © djk71


Chwilę później robi to Darek…

A tak sobie będę leżał... © djk71


A potem… nieopatrznie podpuszczam chłopaków do zjazdu z Red Rocka i… zjeżdżają… A ja? Nie będę gorszy… Próba i… hamulec wystarcza żebym się położył. Boleśnie. Mimo to drugie podejście… i jestem na dole. Tym razem bez przygód, ale kolano krwawi po poprzednim upadku.

I puchnie... © djk71


Póki nie boli zbyt mocno wyznaczam kierunek Repty. Wjazd do parku i jest już zupełnie ciemno. Nic dziwnego dochodzi 22:00. Włączamy lampki (okazuje się, że przy upadku zgubiłem tylną) i jedziemy… Trasą ostatniego wyścigu. Wariactwo. I to nie lekkie :-)

Kończymy w Leśniczówce. Chwila przerwy i czas wracać do domu. Oczywiście terenem.

Pod sam koniec, w Stolarzowicach chcę chłopaków ostrzec o dziurze, ale co tam słowa… Przecież jeden obraz mówi więcej niż tysiąc słów. Efektowna wywrotka i boli łokieć.

Asfaltem docieramy do Helenki. Pora się pożegnać. Chyba się ekipie podobało, choć tereny niby znajome ;)

Mnie też się podobało, tylko stłuczone kolano i łokieć na miesiąc przed Śnieżką to chyba niezbyt dobry pomysł. Łokieć naprawdę boli...

Źródło tęczy

Niedziela, 1 lipca 2012 · Komentarze(5)
Źródło tęczy
Po wczorajszej Industriadzie dziś były plany na długi wypad ale skończyło się na krótkiej przejażdżce z Igorkiem.

Gorąc wygrywał od rana...

Domowy basen... © djk71


Ale daliśmy radę...

Lubię teren © djk71


I nawet Igor znalazł źródło tęczy...

Źródło tęczy © djk71


I co ciekawe, po powrocie od dziadków tęcza pojawiła się naprawdę, ale niestety wtedy nie miałem już aparatu...