Skrzyczne, czyli nieporozumienie

Środa, 10 lipca 2013 · Komentarze(11)
Uczestnicy
Skrzyczne, czyli nieporozumienie
Padł pomysł szybkiego wyjazdu w góry, nic nie stoi na przeszkodzie więc czemu nie. Ruszamy do Szczyrku. Na miejscu przebieramy się, szybkie zakupy i w drogę.

Początek spokojny, ale gdy po chwili skręcamy z asfaltu w teren zaczyna się katorga. Po stu metrach podjazdu brakuje mi powietrza, z trudem łapię oddech. Pewnie gdybym był sam to bym już zawrócił i zrobił wycieczkę "po płaskim". Z przodu jednak jedzie Andrzej i Darek więc trzeba ciągnąć za nimi. Łatwo nie jest. Każda przerwa, czy to na zerknięcie w mapę, czy wtedy kiedy Amiga zrywa łańcuch, jest tym co mi się dziś podoba najbardziej.

Mam kilka okazji, aby sprawdzić od jakiej prędkości działa licznik Sigmy. 2,8km/h - jeśli idę wolniej (a zdarza mi się to kilkukrotnie) to pokazuje 0,0...

W oddali cel © djk71


W końcu docieramy na szczyt (1257 m n.p.m.). Nie czuję satysfakcji. Wolę wjeżdżać niż wchodzić, dziś jednak noga nie podaje zupełnie. Czyżby to jeszcze zmęczenie po Transjurze?

Krótki postój na szczycie, trzeba ubrać coś cieplejszego i ruszamy na Małe Skrzyczne. Andrzej próbuje mi podpowiadać jak należy zjeżdżać, ale trafia na spory opór mojej psychiki. Proste ręce, tyłek za siodełkiem, trzymaj tor jazdy - jasne i proste tylko jak to zrobić z zamkniętymi oczami? Bo przecież jak tylko je otwieram to widzę te kamienie, te nierówności i wtedy następuje paraliż. Za stary jestem na takie zabawy.

Na szczęście są miejsca gdzie nie tylko ja prowadzę © djk71


Zjazd na Salmopol, tu wszystko pozamykane. Jedziemy w stronę Kotlarza, gdzie na szlaku spotykamy znajomych Andrzeja. Na dziesięć osób tylko my z Amigą nie na fullach :-)

Długo razem nie jedziemy, Grzmoty i błyski podpowiadają, że trzeba zjeżdżać do samochodów. Zamiast zjazdu mamy... dość strome zejście. Na szczęście nie tylko ja pokonuję część tego odcinka pieszo (choć ja pewnie najwięcej).

W końcu asfalt i czas na powrót.

Cała wycieczka (z dojazdem) zajęła nam 8 godzin. W tym tylko ponad dwie godziny "jazdy" i mniej niż 30km rowerem. Chyba nie o to chodziło. Te osiem godzin można było lepiej spędzić.

Tym razem oprócz podzielania km na teren i asfalt powinienem dodać jeszcze "z buta".

Nie jestem zadowolony, albo jak to Andrzej powiedział powinienem sobie kupić inny rower (nie górski) albo powinienem w góry jeździć częściej niż raz do roku.
Pewnie miał rację.

Sorry chłopaki za zamulanie, ale tak to jest jak ktoś nie potrafi podjeżdżać i boi się zjeżdżać.

Amiga co prawda próbuje mnie chyba po powrocie pocieszać rysunkami



i opisem, ale niezbyt wiele to daje.

Komentarze (11)

johanbiker-
Pewnie, że tam wrócę... Tak łatwo nie odpuszczę :-)
niradhara
:) "cenisz ostrożność na zjazdach" - tego sformułowania będę się trzymał ;-)

djk71 04:53 środa, 24 lipca 2013

Pewnie to żadne pocieszenie, ale nie tylko Ty sapiesz na podjazdach i cenisz ostrożność na zjazdach :-)

niradhara 19:05 środa, 17 lipca 2013

Na pewno jeszcze nie raz tam pojedziesz ,to fajna gora i jest kilka alternatywnych tras do szlaków .Fajnie je odkrywać i nie trzeba dawać z buta,ale latwo nie jest.Tak jak pisali przedmówcy dobra mapa za przewodnika.Pozdrawiam serdecznie!

johanbiker 18:23 poniedziałek, 15 lipca 2013

Spróbujemy, jak będzie okazja. Dzięki.

djk71 21:20 czwartek, 11 lipca 2013

Jeżdżę według mapy Compass Beskid Śląski i Żywiecki 1:50 000, tam są wszystkie ścieżynki wyrysowane. Jeśli na górze jest schronisko to prawie na pewno prowadzi do niego jakaś szersza droga (im więcej zawijasów tym lepiej ;)). Niestety często nie będzie oznakowana więc pozostaje trzymać się mapy.

Goofy601 18:03 czwartek, 11 lipca 2013

limit
Łańcuchów nie było ale i tak miałem dość :-)
kosma100
Prawdziwy
Goofy601
Masz mapę szlaków technicznych?
amiga
Sam nie wiem, czy to jeszcze zmęczenie z weekendu, czy po prostu kondycja...

djk71 15:17 czwartek, 11 lipca 2013

Trochę szoda tych 8 godzin..., faktycznie mzna było zrobić w tym czasie coś innego..., może więcej?

amiga 08:53 czwartek, 11 lipca 2013

Będzie lepiej... transjura była wykańczająca... Z drugiej strony na dzień dobry taki podjazd to szaleństwo...

amiga 08:52 czwartek, 11 lipca 2013

Taak, Skrzyczne potrafi dać w kość ;) Dla oswojenia się z górami polecam szlaki techniczne - takie którymi dowozi się zaopatrzenie do schroniska. Jeśli terenówka przejedzie to rower tym bardziej. Nie zrażaj się bo Beskidy są super :)

Goofy601 07:33 czwartek, 11 lipca 2013

Straszny ten Twój wpis :(

kosma100 07:25 czwartek, 11 lipca 2013

Coś mi Twój opis przypomina :-) Też mi się trafiło kiedyś brać udział w takiej wyrypie. Chłopaki na Pilsko nawet dotarli. Ja się poddałem dużo wcześniej. Po tym jak po drodze na szlaku trafiły się łańcuchy :-]

limit 05:18 czwartek, 11 lipca 2013
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa uzlat

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]