Operacja Zakopane - powrót
Niedziela, 4 czerwca 2017
· Komentarze(0)
Kategoria EBT, małopolskie, od 100 do 200km, śląskie, Słowacja, W górę, W towarzystwie, Z kamerą wśród..., Z Tadeuszem
Jak zwykle kilka osób decyduje się na powrót z wyjazdu integracyjnego rowerem. Mieliśmy cichą nadzieję na deszcze i burze i że wszyscy zrezygnują i my też wrócimy do domu samochodami, ale nie... Już od wczoraj kilka osób pyta o której startujemy. Co robić trzeba jechać. O dziewiątej staje przed hotelem 10 osób (na zdjęciu dwóch spóźnialskich mniej) :-)
I ruszamy. W centrum spory ruch, ale szybko je mijamy. Po drodze szybkie zakupy.. Trzeba korzystać z tych, które są dziś otwarte, bo dziś święto.
Podjazd w Kościelisku dużo łatwiejszy niż nam się wydawało. Mijamy Chochołów i jesteśmy na znajomej polsko-słowackiej rowerówce.
Mimo, że w większości z górki to wiatr daje nam nieźle w kość. Próbujemy dawać zmiany, ale w efekcie każda zmiana to +2 km/h na prędkości... i po kilku minutach zostajemy z przodu w trójkę. No to pomogliśmy kolegom... Trzeba zaczekać...
Kawałek dalej kolejny podjazd, dajemy radę ;-)
Po chwili zjazd, po asfalcie, który ostatnio tak nam dał w kość. Dziś na szczęście się nie lepi.
Chyba nie do końca jesteśmy normalni, bo te krowy na nas dziwnie patrzą ;-)
Jedziemy dalej. Wciąż wieje...
Teraz około 20 km podjazdu pod polską granicę. Na szczęście z tej strony jest łagodniej. Mimo to co jakiś czas trzeba odpocząć...
W końcu jest granica.
Teraz przed nami ostry zjazd od Korbielowa, gdzie kilka osób odbiera swoje samochody. A reszta zjeżdża do Żywca. Prędkość nie spada poniżej 30 km/h. Dopiero teraz widać jak długi podjazd pokonaliśmy w czwartek.
Mamy na licznikach ponad 100 km/h ze średnią 24 km/h. Czujemy zmęczenie, w końcu to czwarty z rzędu aktywny dzień, ale jesteśmy szczęśliwi. Na dziś to koniec, obiad i ostatni odcinek zaliczamy Kolejami Śląskimi. Poza Sławkiem i Witkiem, którzy mimo fatalnych prognoz pogodowych decydują się na dalszą jazdę rowerami. Wieczorem najpierw melduje się Sławek, a potem Witek pisze, że 203 km zaliczone i jest w domu. Brawo!
Piękny weekend za nami ;-)
Zaraz ruszamy z Zakopanego© djk71
I ruszamy. W centrum spory ruch, ale szybko je mijamy. Po drodze szybkie zakupy.. Trzeba korzystać z tych, które są dziś otwarte, bo dziś święto.
Zakupy muszą być© djk71
Podjazd w Kościelisku dużo łatwiejszy niż nam się wydawało. Mijamy Chochołów i jesteśmy na znajomej polsko-słowackiej rowerówce.
Dobrze już nam znana droga© djk71
Mimo, że w większości z górki to wiatr daje nam nieźle w kość. Próbujemy dawać zmiany, ale w efekcie każda zmiana to +2 km/h na prędkości... i po kilku minutach zostajemy z przodu w trójkę. No to pomogliśmy kolegom... Trzeba zaczekać...
Chwila odpoczynku© djk71
Kawałek dalej kolejny podjazd, dajemy radę ;-)
Co tam podjazd© djk71
Po chwili zjazd, po asfalcie, który ostatnio tak nam dał w kość. Dziś na szczęście się nie lepi.
I zjazd© djk71
Chyba nie do końca jesteśmy normalni, bo te krowy na nas dziwnie patrzą ;-)
Nam by się nie chciało pedałować© djk71
Jedziemy dalej. Wciąż wieje...
I znów nad morzem... orawskim :-)© djk71
Teraz około 20 km podjazdu pod polską granicę. Na szczęście z tej strony jest łagodniej. Mimo to co jakiś czas trzeba odpocząć...
Chwila odpoczynku© djk71
W końcu jest granica.
No i mamy granicę© djk71
Teraz przed nami ostry zjazd od Korbielowa, gdzie kilka osób odbiera swoje samochody. A reszta zjeżdża do Żywca. Prędkość nie spada poniżej 30 km/h. Dopiero teraz widać jak długi podjazd pokonaliśmy w czwartek.
Mamy na licznikach ponad 100 km/h ze średnią 24 km/h. Czujemy zmęczenie, w końcu to czwarty z rzędu aktywny dzień, ale jesteśmy szczęśliwi. Na dziś to koniec, obiad i ostatni odcinek zaliczamy Kolejami Śląskimi. Poza Sławkiem i Witkiem, którzy mimo fatalnych prognoz pogodowych decydują się na dalszą jazdę rowerami. Wieczorem najpierw melduje się Sławek, a potem Witek pisze, że 203 km zaliczone i jest w domu. Brawo!
Piękny weekend za nami ;-)