Operacja Zakopane - dzień drugi
O 10-tej pamiątkowe zdjęcie i ruszamy :-)
Etisoft bike team© djk71
Tym razem jesteśmy podzielni na cztery, nieco większe niż wczoraj, grupy. Ruszamy w krótkich odstępach, ale na podjeździe na Przełęcz Glinne i tak ekipy się mieszają. Każdy jedzie swoim tempem, a jest co podjeżdżać ;-)
Jesteśmy na granicy© djk71
U góry chwila odpoczynku i przed nami wielokilometrowy zjazd.
Przed nami zjazd po słowackiej stronie© djk71
W Namestowie krótka przerwa, czekają tu na nas wozy wsparcia z zapasem wody.
Chwilę później mamy kolejny postój, tym razem przymusowy. Adam, który dziś dołączył do naszej ekipy, pomny naszych wczorajszych awarii chciał się chyba mocniej zintegrować i też łapie kapcia. Typowy snejk, więc pewnie zbyt słabo napompowane koło.
Cienkie kółka też łapią awarie© djk71
Usuwamy awarię i ruszamy, by po chwili znów się zatrzymać. Jest gorąco, bardzo gorąco i okazuje się, że Alicja niefortunnie na postoju zostawiła rower i opona zdążyła się okleić mazią smoły, asfaltu, czy czegoś w tym stylu. Szybkie czyszczenie i możemy jechać dalej.
Jedziemy dalej© djk71
Krótka sesja fotograficzna, przy jeziorku :-)
Pięknie tu© djk71
Chwilę później, tuż przed Trzcianą czeka na ostry podjazd.
Jest podjazd, jest zabawa© djk71
Byłoby łatwiej gdyby... asfalt się nie kleił. Jedzie się koszmarnie.
Co to się tak klei?© djk71
Adam w walce z nawierzchnią daje z siebie wszystko i... zrywa hak :-( Widać, że bardzo chciał się z nami zintegrować...
Jak awaria, to na poważnie© djk71
To koniec dla niego? Nie... przecież mamy wsparcie. My ruszymy dalej, a naszemu pechowcowi po chwili zostaje dostarczony nowy rower :-)
Wjeżdżamy na drogę rowerową, która wiedzie aż do Nowego Targu.
Piękna rowerówka© djk71
Wjazd co prawda mocno ukryty, ale ten kto go odnajdzie może liczyć na fantastyczną nagrodę.
Che się jechać© djk71
Trasa zrobiona na nasypie dawnej kolejki jest zupełnie oddalona od drogi, jedzie się więc fantastycznie, a widoki są tak piękne, że nikt nie zauważa, że pokonujemy kolejne kilometry jadąc wciąż w górę.
Na trasie piękne mostki...
Kolejny mostek© djk71
... i wiaty gdzie można odpocząć.
Jest gdzie odsapnąć© djk71
Są też inne atrakcje
Droga krzyżowa?© djk71
Wszyscy się zachwycają panoramą i pstrykają setki zdjęć.
I zdjęcie© djk71
I jeszcze jedno zdjęcie© djk71
I grupowo© djk71
W końcu docieramy na obiad do Chochołowa. Zasłużyliśmy. Spotykamy tu pozostałe grupy. Posiłek bez pośpiechu, bo do mety mam już tylko ok. 22 km, a czas mamy bardzo dobry.
Z pełnymi brzuchami ruszamy dalej. Baliśmy się, że tuż po obiedzie nie będzie się chciało, ale po raz kolejny widoki sprawiają, że nikt nie myśli o zmęczeniu, czy podjazdach.
Jak tu nie jechać© djk71
No dobra, ten w Kościelisku dał się zauważyć, ale znów widok i późniejszy długi zjazd zrekompensował wszystko.
Już blisko© djk71
Przejazd do hotelu przez Zakopane znów pod górkę, ale teraz już chyba nikt tego nawet nie zauważył.
Jesteśmy w hotelu. Dwie grupy już na miejscu, jedna dojeżdża po chwili. Trochę później dojeżdża jeszcze dwójka naszych kolegów, którzy postanowili wystartować dziś o świcie z Gliwic, a wieczorem wprost na kolację dociera samotnie Andrzej.
Były dyplomy© djk71
Wieczór upływa pod znakiem wspomnień z trasy, opowieści i zastanawiania się gdzie i ile osób pojedzie w przyszłym roku. W tym roku trasa była 200 km (podzielona na dwa dni) i wystartowało ponad 60 osób. Aż się boimy myśleć, co będzie za rok ;)
Wielkie dzięki i brawa dla wszystkich, którzy z nami pojechali, którzy wspierali nas na trasie, i którzy sprawili, że ten wyjazd był możliwy. Do zobaczenia na trasie (może wcześniej niż za rok) :-)
I dziękujemy naszym kolegom za miły prezenty :-)
I prezenty© djk71