Passo di Gavia, czyli porażka i rekord
Początek w miarę łagodny.
Łagodnie przez miasteczko© djk71
Kiedy jednak człowiek odwraca się za siebie widać, że pnie się w górę.
Z tyłu jednak widać, że podjeżdżam© djk71
Wczoraj narzekaliśmy na wiatr, dziś narzekam, że go nie ma. Leje się ze mnie bardziej niż na spinningu. Postój obok kapliczki.
Postój obok kapliczki© djk71
Po chwili przejazd przez gallerię :-) Na szczęście nie handlową.
Galleria© djk71
Robię kolejne postoje. Średnio co 1-2km. Nie jest łatwo.
Podziwam motylka© djk71
Widoki zachęcają jednak do jazdy.
Chce się jechać© djk71
Pobijam rekord wysokości, na którą wjechałem rowerem. Dotychczas najwyżej byłem na Śnieżce.
Tak wysoko jeszcze nie byłem© djk71
Zakręty robią wrażenie, szczególnie kiedy pomyślę że trzeba będzie tędy zjeżdżać.
Zakręty robią wrażenie© djk71
Jest coraz trudniej, a za mną dopiero 17km.
Nie wolno, a jak już to z ograniczeniami© djk71
Teraz zatrzymuję się co jakieś 500m. Nie wróży to dobrze.
Coraz wyżej© djk71
Po 19km spotykam Damiana, który już wraca. mimo to postanawiam jechać dalej. Udaje się 200m. Postój. Zakładam rękawki. Jem batona. Ruszam dalej. Kolejne 100m i znów staję. To nie ma sensu. Przede mną jeszcze jakieś 8km w tym tempie i z tyloma przerwami nie dam rady. Brak kondycji, wczorajsze zmęczenie, wysokość... decyduję się zawrócić. Żal, że nie dojechałem do celu, ale i tak jest rekord wysokości - 2132m n.p.m. Dotychczas rekordowa była Śnieżka
Dalej nie podjadę© djk71
Zakładam kurtkę i.. czas na zjazd.
Wcale nie jest łatwiej. Wąska droga, mnóstwo zakrętów, spore nachylenie. To wszystko oznacza, że mam dłonie zaciśnięte na klamkach. Mocno. Za mocno, aż mi drętwieją. Na szczęście od miasteczka jest lepiej. Droga szersza i już nie ma takich zakrętów.
Powrót do Bormio© djk71
Po drodze można znów uzupełnić wodę. Dziś nie mam takiej potrzeby.
Dla spragnionych© djk71
Nic dziwnego, że tu tylu rowerzystów i motocyklistów. Każdy hotel reklamuje się jako "for bikers". Jeśli chodzi o rowery to tu rosną nawet na drzewach :-)
Rowery rosną na drzewach© djk71
Wracam zmęczony. O wiele bardziej niż wczoraj. O dziwo pomimo tego, że nie wjechałem na przełęcz to zadowolony. Ale zmęczony. Bardzo.