Wpisy archiwalne w kategorii

Bieganie

Dystans całkowity:6847.98 km (w terenie 1488.15 km; 21.73%)
Czas w ruchu:826:35
Średnia prędkość:8.28 km/h
Maksymalna prędkość:183.00 km/h
Suma podjazdów:52792 m
Maks. tętno maksymalne:210 (108 %)
Maks. tętno średnie:193 (100 %)
Suma kalorii:441869 kcal
Liczba aktywności:867
Średnio na aktywność:7.90 km i 0h 57m
Więcej statystyk

PolAndRock - Policz się z cukrzycą

Czwartek, 3 sierpnia 2023 · Komentarze(0)
W tym roku nie biegłem w styczniu na biegu "Policz się z cukrzycą". Okazało się, że na festiwalu PolAndRock będzie po raz pierwszy taka okazja. 
Musieliśmy skorzystać. Zapisaliśmy się wraz z żoną.

Po przyjeździe na festiwal, odebraliśmy pakiety i poszliśmy na spotkanie z Jerzym Kryszakiem.

Przed startem i wykładami © djk71

Opuszczamy je chwilę przed końcem i wraz z tłumem pomarańczowych koszulek (ponad trzy tysiące startujących)  nadciągającym ze wszystkich stron udajemy się na rozgrzewkę.

Rozgrzewka © djk71

Chwilę później ruszamy. Część biegiem, część spacerkiem. Ważna jest idea, ważny jest ruch.

Biegniemy © djk71

Cieszę się, że Anetka postanowiła pokonać ten dystans marszobiegiem.

Biegniemy © djk71

Na mecie niespodziewane spotkanie ze znajomym, którego nie widziałem już wieki.
Potem jeszcze kilka fotek i ruszamy na dalsze wykłady i koncerty .

Z medalami w słonecznikach © djk71






Zadyszka zamiast półmaratonu

Sobota, 22 lipca 2023 · Komentarze(0)
Miało w tym roku nie być zawodów, ale jakoś to postanowienie słabo wyszło w pierwszej połowie roku. Teraz jednak miały być już tylko przygotowania do jesiennych zawodów, a elementem tych treningów miały być starty w półmaratonach w ramach Korony Półmaratonów Śląskich. Co miesiąc jeden więc idealnie żeby mierzyć progres :-) Pierwszy był w maju w Katowicach - w cieple, bez picia (na szczęście były bufety z wodą) i bez jedzenia, w upale. Wyszło słabo, ale stwierdziłem, że będzie od czego się odbić. Kolejny, w czerwcu - nocny w Rybniku. Mimo gorszego czasu byłem zadowolony. Biegło mi się dobrze, towarzysko z Adamem, prawie bez zadyszki, bez zmęczenia. 

Od tego czasu zaledwie dwa marszobiegi z Piotrem, na delegacji w Ratyzbonie. I dziś start w nocnym półmaratonie w Piekarach. Nie zmusiłem się wcześniej do żadnej aktywności, nawet symbolicznej piątki, nic. Zresztą zegarek sam pomagał mi się usprawiedliwiać :-) 

Lubię gdy zegarek mnie usprawiedliwia © djk71

Kiedy jedziemy z żoną na start już mi się nie chce. w aucie, czuję napięte łydki, jakiś niepokój w plecach. Sam nie wiem, czy to się dzieje naprawdę, czy tylko podświadomie zmuszam organizm żeby wysyłał mi takie znaki ;-) A tak poważnie to nic nie robiąc, czuję od kilku miesięcy jaki jestem spięty, sztywny, wiem co mam z tym zrobić i nie robię nic. 

Adam jak zawsze dociera na start w ostatniej chwili. Siła spokoju. 

Przed startem © djk71

Ruszamy. Limit czasu dziś to 2:30. Normalnie powinniśmy to zrobić 20-25 minut przed czasem, dziś będzie walka o zmieszczenie się w tym limicie. 

Po kilometrze mam dość. Jeszcze nie fizycznie, psychicznie. Z trudem powstrzymuję się żeby nie powiedzieć Adamowi, że wracam. Głowa wariuje.  

Podbiegamy prawie pod kopiec i nawrotka. Na zbiegu Adam coś wspomina o potrzebie odwiedzenia stacji benzynowej, mówię Mu, że za chwilę będzie, jedyna słuszna w tym celu ;-) 
Prosi żebym zaczekał, ale mówię, że zaczekam, ale wolno truchtając. Nie mówię Mu, że jeśli się zatrzymam to już nie ruszę. Głowa mi nie pozwoli. Pozwalam się wszystkim wyprzedzać, ale truchtam. Po chwili znów biegniemy razem. 

W lesie, jak kiedyś, stoją samochody sponsora - Skody, oświetlając całą trasę. Super to wygląda. 

Na ósmym kilometrze już wiem, że nie pobiegnę drugiej pętli. Nie mam sił. Nic mnie nie boli, po prostu nie mam sił. 

Kończymy pierwszą pętlę © djk71

Na nawrotce życzę Adamowi powodzenia, a sam wracam do mety. Informuję organizatorów, że schodzę z trasy, ale i tak to sami widzą. Kiedy rozwiązuję buta przybiega dziewczyna wieszając mi na szyi medal z Nocnej Zadyszki. Mówię, że mi się nie należy, bo zszedłem z trasy połówki, ale mówi, że dychę zrobiłem i się należy. 

ZaDyszka zamiast połówki © djk71

Kiedy dociera Anetka jestem wykończony. Dopiero pyszny żurek i kawa stawiają mnie na nogi. 

Czekamy na Adama. Dość długo, ale w końcu dociera.

Jest i Adam © djk71

Też bez sił. Ważne jednak, że to zrobił :-) 

Adam na mecie © djk71

Trzeba znaleźć motywację do treningów, bo za miesiąc Tarnowskie Góry. Tylko gdzie ją znaleźć? 


Ratyzbona again

Środa, 28 czerwca 2023 · Komentarze(0)
Udaje się drugi dzień z rzędu namówić Piotra na bieganie. W sumie to nawet długo nie muszę nawiać, przyjął to chyba jako rzecz oczywistą. Co prawda waham się co do trasy i dystansu, żeby nie zrobił sobie krzywdy, a dodatkowo mamy przed śniadaniem mniej czasu, ale ostatecznie wychodzimy z hotelu już kwadrans po piątej i robimy podobną trasę jak wczoraj.

Ratyzbona © djk71

Biegnie się spokojnie, znów jest okazja podziwiać miasto.

Przed teatrem w Ratyzbonie © djk71

Wczoraj wieczorem udało się nawet wejść do wnętrza katedry, więc dziś już tylko mijamy ją spoglądając wciąż z podziwem na prace dawnych mistrzów.

W katedrze w Ratyzbonie © djk71

Chłodno, ale słonecznie. Spokojnie.

Ratyzbona - jaki tu spokój © djk71


Szybko mijają dzisiejsze kilometry.

Ratyzbona © djk71

Szybko też docieramy do hotelu.

Hotel, czy więzienie? © djk71


Przed śniadaniem w Ratyzbonie

Wtorek, 27 czerwca 2023 · Komentarze(0)
Znów Ratyzbona. Znów przed śniadaniem. Tym razem w towarzystwie Piotrka.

Ratyzbona © djk71

Lubię to miasto.

Ratyzbona © djk71

Podobnie jak wiele innych niemieckich miast.

Nad Dunajem © djk71

Spokojnie truchtamy.

Ratyzbona © djk71

Przed końcem Piotrek sugeruje sprint. Było szybko :)


Rybnicki Półmaraton Księżycowy

Sobota, 24 czerwca 2023 · Komentarze(0)
Kolejny półmaraton w ramach Korony Półmaratonów Śląskich. Po dwóch tygodniach bez biegania, nie licząc marszobiegów w Pile.

Znów w nocy w Rybniku. Byłem tu już dwa lata temu. Dziś miałem przyjechać w towarzystwie jednak życie pokrzyżowało plany. Przyjeżdżam sam. Wyjątkowo wcześnie. Jest jeszcze czas na krótką drzemkę w samochodzie, potem długa rozmowa z Amigą i w końcu idę na start. Na miejscu spotykam Magdę, dla której będzie to debiut półmaratoński. Jest nieco zestresowana. Tuż przed startem dociera Adam. Nie jesteśmy zdziwieni Jego przybyciem na ostatnią chwilę :) 

Księżycowy Półmaraton Rybnicki - przed startem © djk71

Ruszamy. W odróżnieniu od poprzedniej edycji, w której brałem udział, biegniemy w odwrotną stronę. Do tego zlikwidowany został podbieg pod szpital. 
Temperatura idealna. Jak spodziewałem na trasie sporo kibiców. 

Biegniemy wolno, ale dzięki temu nie łapię zupełnie zadyszki. Aż jestem zdziwiony. Przed Rynkiem spotykam kibicującego znajomego, Miło :) 

Ścieżka nad Nacyną - nutrii dziś nie widać. :-) Nie wiadomo kiedy mijamy pierwsze okrążenie. Teraz będzie zupełnie luźno. Zawodnicy z "dychy" już skończyli. 
Wciąż biegnie się bardzo dobrze. Wyjątkowo nie rozmawiamy z Adamem zbyt wiele, ale ta ciemność, ten luz na trasie sprzyja zagłębieniu się w rozmyślania, w bycie samemu ze sobą. 

Oczywiście to samemu to mocne nadużycie, bo przecież są inni biegacze, pomimo późnej pory wciąż mnóstwo kibiców nam dopinguje (brawa dla nich wszystkich). Ale jakoś tak wydaje się kameralnie :-) 

Kiedy wbiegamy na punkty odżywcze mamy wrażenie, że wszyscy wolontariusze są tylko dla nas :-) 

Dobiegamy do mety. Zadowoleni. Czas o prawie kwadrans wolniejszy niż poprzednim razem, to chyba najwolniejsza moja "połówka", ale zupełnie się tym nie przejmuję. Jestem zadowolony, że tak przyjemnie się biegło.

Chcę nagrać finisz Magdy, ale przybiega tak szybko, że nie zdążam. 

Księżycowy Półmaraton Rybnicki - na mecie © djk71

Odbieramy medale, wymieniamy wrażenia, jeszcze Adam idzie na "setkę" :) 

Gwiazda telewizji © djk71

I wracamy do domu. Tak można zacząć świętować urodziny ;-) 

Znów w Pile

Wtorek, 20 czerwca 2023 · Komentarze(0)
Kolejna wizyta w Pile.

Mural w Pile © djk71

Postanawiam odwiedzić Park na Wyspie. A mnie postawia towarzyszyć Piotr. Mam wrażenie, że dla kolegi biegniemy zbyt wolno, ale zaplanowałem ok. 7 km, a Piotr nie biegał wcześniej takich dystansów, dlatego decyduję się na wolne tempo, ale dzięki temu mamy większą szansę, że uda się zaliczyć całą trasę :) 

Piła w Pile © djk71

Szybko dobiegamy do parku. 
Ładnie tu. 

W Pile © djk71

Nie zatrzymujemy się jednak na dłużej... choć po drodze jest okazja żeby usiąść obok Staszica. 

Staszic w Pile © djk71

My jednak musimy dotrzeć na śniadanie, a potem do pracy. 

Rzeźniczek 2023

Sobota, 10 czerwca 2023 · Komentarze(0)
W tym roku nie było w planie startu w trakcie Festiwalu Rzeźnika. W sumie, jak już pisałem w tym roku miało wcale nie być startów, ale plany planami, a życie życiem :-) Wygrałem pakiet na dowolny bieg festiwalowy więc trzeba było pobiec. Dycha za mało (nie warto jechać tak daleko), a maraton po górkach to za dużo. Wybór padł więc na Rzeźniczka (28 km). Po raz trzeci. Zupełnie się nie czuję przygotowany na taki dystans po górach. Ale jadę. Ze mną Adaś któremu też spadł z nieba pakiet startowy (Ewa dzięki za pakiet, Piotr dzięki, że pomyślałeś o Adamie) :-) 

W piątek odbieramy pakiety startowe i już po wizycie na Orliku wiemy, że będziemy musieli zaprzyjaźnić się z błotkiem :-) Niczego innego się nie spodziewaliśmy, tym bardziej, że cały czas pada i jutro też ma padać. 

Kiedy przyjeżdżamy rano do Cisnej nie pada. 

Oczekując na kolejkę © djk71

7:15 ruszamy podstawioną bieszczadzką kolejką do Żubraczego.

W kolejce © djk71

Po drodze zastanawiamy się czy naprawiane naprędce Adasia kijki wytrzymają.

Wytrzymają? © djk71

Wysiadamy z kolejki i jeszcze kilkaset metrów z buta. 

Dojechaliśmy © djk71


Sporo nas, a to tylko z jednego składu © djk71

Ciepło. na starcie nawet bardzo, ściągamy rękawki. 

Ciepło i nie pada © djk71

Do startu przygrywa Wiewiórka na Drzewie. Miło. 

Ruszamy. Od początku biegnie mi się źle. Czuję się słabo. Widzę, że Adam ma więcej sił. Początkowe 3-4 km asfaltem, nie jest fajnie choć oczywiście biegnę. Co ciekawe niektórzy już tu przechodzą do marszu. Skręcamy do lasu i teraz już my też będziemy co jakiś czas maszerowali. Raz, że miejscami wąsko i trudno wyprzedzać (startuje ok 700 osób), dwa, że na podbiegach nie jest łatwo. W sumie to dla mnie dziś chyba wszystkie podbiegi to będą podejścia. Już dawno pogodziłem się z tym, że nie jestem w stanie wszystkiego podbiec, ale dziś jest porażka. Nawet najprostsze podbiegi... podchodzę :-( 

Na plus jest tylko temperatura i... niespodziewany brak deszczu. 

Są widoki, trzeba focić :-) © djk71

Na jednym z podejść rozmawiam z kimś idącym za mną. Dopiero po chwili odwracając się po dłuższej chwili okazuje się, że to Kasia :-) 

Mimo podejść i braku sił do 12-13 km jest w miarę spokojnie, gdy głowa zaczyna wariować tłumaczę sobie, że za jeszcze 2-3 km i będzie bufet. I daję radę. 

Lubię Bieszczady © djk71

Na miejscu cola, orzeszki, arbuz i kawałek bułki. Ruszamy na Okrąglik. To zmora, którą mam w pamięci od pierwszego startu. 
Tu znakomicie się spisuje Adam prowadząc mnie po kawałku i dyktując odpoczynki. Jakoś dzięki temu daję radę. 

Już niedaleko © djk71

Najtrudniejsze za nami, teraz jeszcze Jasło, Małe Jasło i zbieg do Cisnej. 

Walczę © djk71

Nie mam  sił, ale posuwam się do przodu, widzę, że Adam mógłby być już pewnie na mecie, ale dzielnie towarzyszy moim zmaganiom. 

Widoki pomagają w walce ze zmęczeniem © djk71

Z Małego Jasła praktycznie tylko zbieg. Tyle, że po błocie. Choć nie można narzekać, jest go i tak mniej niż się spodziewaliśmy, niż bywało innymi laty. 
Choć Ci którzy biegli na wcześniejszych biegach mówią, że było rekordowo. Nas chyba uratowało to, że dziś nie padało. 

Bywało gorzej © djk71

Na końcówce Adam mi ucieka, a ja zbiegam swoje. Widzę, jak ludzie zaliczają upadki, ja... siadam na tyłku przy... wbieganiu na szutrową drogą... na ostatnim metrze :-) 

Teraz już tylko kilometr do mety. Daję radę. 

Jest i medal © djk71

Zmęczony, ale zadowolony, że wystartowałem. Dziękuję, że Adam był ze mną. 
Start to porażka. 

Na mecie nie czekamy na podgrzewającą się zupę, kupujemy burgera i idziemy opłukać nogi i buty do rzeki. 

Chłodzenie © djk71

Wracając na kwaterę dopada nas deszcz i grad. Nic nie widać. Dobrze, że tak nie było na trasie. 


Bieg dla Słonia

Środa, 7 czerwca 2023 · Komentarze(0)
Kolejna edycja biegu upamiętniającego postać himalaisty Artura Hajzera. Kolejna edycja Biegu Dla Słonia. 

Na ściance © djk71

Tradycyjnie do Chorzowa przyjeżdżam z Anetką. 

Z żoną © djk71

Myślałem, że dziś pobiegnę sam, ale dzwoni Adam, że jednak zdecydował się dołączyć.

Przed Stadionem Śląskim © djk71

Szkoda, że reszta teamowej ekipy ma inne plany. To jeden z biegó, gdzie nie ma pomiarów czasu, gdzie jest świetna atmosfera, gdzie jest okazja porozmawiać i potruchtać wspólnie. 

W czołówkach © djk71

Tak też biegniemy z Adamem. Rozmawiając, zatrzymując się na zdjęcia.

Na stadionie © djk71

Pozdrawiając znajomych. 

Rzeka światła © djk71

Super bieg, super klimat, do tego fantastyczna dziś pogoda.


Bieg wzorcowy

Poniedziałek, 5 czerwca 2023 · Komentarze(0)
Czas zacząć kolejny plan treningowy. Chwila wahania, który wybrać, każdy ma swoje plusy dodanie i ujemne.
Ostatecznie wybieram jedne z tych, które na dzień dobry wymagają biegu wzorcowego.

I choć bieg bardzo krótki to łatwo nie jest. Jeszcze długo po biegu mam wrażenie, że płuca mi płoną.