Chciałem się dziś zmęczyć. I udało się. Potrzebowałem tego. Wciąż nie wiem co w spinningu jest takiego, że jednak potrafi wciągać. Nie ma tu przyrody, nie ma okazji do robienia zdjęć. Nie ma pagórków, wiatru i innych przeciwności, z którymi trzeba się zmagać w normalnych warunkach, a jednak... A jednak jest coś co mnie tu ciągnie. Tu człowiek (jak chce oczywiście) walczy z samym sobą. Ze zmęczeniem, z psychiką, z lejącym się strumieniami potem... I nikt go nie pilnuje. Choć jest trener, to każdy sobie sam ustawia opór, kręci z kadencją jaką uważa za odpowiednią, jeśli ta proponowana jest zbyt wysoka... a jednak można dać sobie w kość.Dziwne to... I przyjemne...
Dziś miałem dylemat, zobaczyć mecz Polaków ze Szwecją, czy pójść na spinning. Optymalnie by było gdyby na sali był telewizor :-) Żal meczu, ale trening ważniejszy.
Ciężko było, nawet momentami uda czułem. Zadowolony wychodzę z sali, szybka kąpiel i telefon do Igorka. Nasi wygrali. Brawo. Teraz czas na Chorwację, ciekawe, czy znów godzina się pokryje z treningiem....
Dziś zapisałem się na podwójne zajęcia ze spinningu. Dałem radę i wysiłek był w sam raz. Niestety przy wyjściu okazało się, że Multisport obowiązuje tu tylko na pojedyncze zajęcia. Szkoda.
Większość treningu myślami przy dyskusji dot. kształtu tegorocznego (i przyszłych) Pucharu Polski w Maratonach Rowerowych na Orientację. Nie wszystko mi się podoba i pewnie trzeba będzie się odezwać, ale mam dziwne wrażenie, że od kilku lat uczestnicy swoje, a kapituła swoje... :(
BTW: Dzięki wszystkim, którzy zareagowali na moje wczorajsze wołanie o pomoc.
Ostatni spinning w tym roku za mną. Myślałem, że wraz z każdym kolejnym będę się mniej pocił, a tu jest wręcz odwrotnie. Nie wiem, czy jestem coraz słabszy, czy coraz mocniej wykonuję ćwiczenia. Brakuje mi tu jakiegoś dodatkowego odnośnika (stopień oporu, kadencja), sam puls nie wystarcza na porównanie tego co robiłem z tym co robię.
Poranna waga: 88,8 - masakra. Na spinningu mokro i ciężko. Były momenty, że po haśle: Podkręć opór - nawet mi ręka nie drgnęła. Nie byłem już w stanie podkręcić. Świąteczne obżarstwo, czy leniwy (sportowo) tydzień?
Trzeba odpracować Wigilię (może wtedy uda się pojeździć na żywo :-)). Przed pracą jednak spinning. Puls poszedł wysoko, aż do 192, ale to na własne życzenie ;)