Wpisy archiwalne w kategorii

opolskie

Dystans całkowity:1860.08 km (w terenie 271.31 km; 14.59%)
Czas w ruchu:114:47
Średnia prędkość:16.21 km/h
Maksymalna prędkość:54.72 km/h
Suma podjazdów:6928 m
Maks. tętno maksymalne:195 (102 %)
Maks. tętno średnie:173 (91 %)
Suma kalorii:22952 kcal
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:60.00 km i 3h 42m
Więcej statystyk

W05D6-Intervals - po festiwalowych zmaganiach

Sobota, 17 lipca 2021 · Komentarze(0)
W05D6-Intervals
• Warm up, 10 minutes.
• Run in Z4, threshold pace, 5 minutes. Recovery run, 1 minute. Repeat 6 times.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.

Mimo zmęczenia po kilku godzinach na festiwalu i późnego lądowania w łóżku udaje się bez problemu wstać i zrobić trening.

Wczorajszy koncert był świetny, grali:
DESERTRAIN - słuchany głównie w kolejce do wejścia, ale nas nie ujął.
GARBATE ANIOŁKI - kawał dobrego punka z ostrym pazurem.
PRAWDA - sama prawda ? Punks not dead!
FARBEN LEHRE - jak zawsze na swoim poziomie ? Bo wyżej się już nie da ?
PODWÓRKOWI CHULIGANI - My jesteśmy ta epoka co szaleństwa zna. Tak słuchało się punk rocka....k...
HABAKUK - dobry zespół, umieją grać, ale reggae na zakończenie dnia nas przerosło.
Ogólnie było super ?
Punks not dead © djk71


Trening też udany. Fajna czysta okolica.

W Żabińcu © djk71

Teraz czas na śniadanie i ruszamy na drugi dzień koncertów. O jak bardzo ich potrzebowałem.

W04D7 - Long Run na Srebrną i Biskupią Kopę z Piotrem

Niedziela, 11 lipca 2021 · Komentarze(0)
W04D7-Long Run
• Run in Z2, easy conversational pace, 135 minutes.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.

Dziś w planach Biskupia Kopa - już raz tam wbiegałem. Tym razem Piotr proponuje dodać do tego Srebrną Kopę. Nie ma problemu.
Ruszamy wcześniej (choć godzinę później niż planowaliśmy), chcemy uniknąć tłumów i upału.

Podjeżdżamy do Jarnołtówka, zostawiamy samochód i ruszamy. Od razu pod górę. Początkowo asfaltem, później już szuter i teren.

Chce się biec i oglądać takie widoki © djk71

Znam trasę, bo poprzednio tędy zbiegałem. Pusto, mijamy chyba tylko jedną rodzinkę. W pewnym momencie skręcamy w lewo gdzie jeszcze nie byłem. To podbieg na Srebrną Kopę. Tu mijamy pojedynczych turystów i biegaczy.

Biegiem na Srebrną Kopę © djk71

Piękne widoki. Chce się biec. Podziwiamy nie tylko góry, ale też rosnące przy szlaku naparstnice.

Naparstnice © djk71

O mały włos nie nadepnąłem żmii (dziwnie się to słowo odmienia). A może to był gniewosz plamisty? Do tej pory nie wiedziałem, że są tak podobne do siebie. Teraz już wiem, ale da się je rozróżnić, bo gniewosz ma źrenice okrągłe, a żmija pionowe. Tyle, że... ja nie zdążyłem się przyjrzeć.

Na Srebrnej Kopie © djk71
Docieramy  na miejsce.

Na szczycie © djk71

Kto tu mieszka? © djk71


Czas zawracać, zbiec ze Srebrnej, a potem podbiec na Biskupią.

Wracamy na Kopę Biskupią © djk71

Podbiec to mocno powiedziane. Jeszcze dla nas za trudne. W każdym razie z tej strony. Podchodzimy, jedynie sama końcówka to znów bieg. Trzeba zaszpanować przed... no właśnie... przed kim? Bo na Kopie... nie ma nikogo. Szybka fotka i wracamy.

No i jestem u celu © djk71

Teraz długi zbieg przed nami. Na dole zwierzęta dziwnie na nas patrzą.

Spojrzenie mówi: Chce Wam się biegać w takie ciepło? © djk71

Robimy jeszcze krótkie dokończenie treningu po asfalcie i czas do domu. Na śniadanie. :-)
Udany trening w pięknych okolicznościach przyrody.

W04D6-Intervals, czyli Z4 bez Z4

Sobota, 10 lipca 2021 · Komentarze(0)
W04D6-INTERVALS
• Warm up, 10 minutes.
• Run in Z4, threshold pace, 10 minutes. Recovery run, 2 minutes. Repeat 3 times.
• Cool down, 5 to 10 minutes.
• Stretch.


Kolejne interwały. Tym razem w warunkach terenowych i w towarzystwie. Myślałem, ze uda się z rana, a wyszło w samo południe.
Nie wiem, czy zmęczenie, czy zbyt szybka rozgrzewka, ale zupełnie nie potrafiłem wejść na czwarty zakres. W sumie to było 3,3-3,8. I pierwszy raz nie zauważyłem interwałów, ani na wykresie prędkości, ani tętna.

Z widokiem na Kopę Biskupią © djk71

A może powinienem zweryfikować jakie mam obecnie tętno maksymalne i zaktualizować strefy?


Na Olszak i Żabie Oczko

Wtorek, 4 maja 2021 · Komentarze(2)
Myślałem, że dziś już będziemy odpoczywali ale Piotr nie dał za wygraną. 
Zaproponował dwie trasy. Wybraliśmy łatwiejszą. 

Tak nam się wydawało. 

Niespodziewane skałki © djk71

W efekcie wyszła najbardziej stroma. 

Super ścieżka © djk71

Za to piękny singiel. 

Na Olszaku © djk71

Bez ludzi.

I z ciekawymi przystankami.

Żabie Oczko © djk71

Tu jeszcze też pobiegamy.

Góra Chrobrego

Poniedziałek, 3 maja 2021 · Komentarze(2)
Po wczorajszym bieganiu czułem lekki niedosyt. Dziś w planie nieco dłuższy dystans i bardziej w górę. 
Cel - Góra Chrobrego (czy też Góra Parkowa). 

Wstępnie planowaliśmy pobiec od strony Głuchołaz jednak ostatecznie wybór padł na Podlesie. 

Zaczynamy od ostrego podbiegu i... wcale nam to nie przeszkadza. 

Jest pięknie. Mijamy Średnią Kopę (wcześniej w pewnym oddaleniu była Tylna).


Mijamy średnią kopę © djk71

I szybciej niż myśleliśmy dobiegamy do Przedniej Kopy. 
Na miejscu zamknięte schronisko z wieżą widokową 

Schronisko z wieżą widokową © djk71

A obok malowniczy kościółek. 

Kościółek na Górze Chrobrego © djk71

Wygląda pięknie z każdej strony. 

Kościółek na skale © djk71

Zbiegamy i zawracamy. 

Lubię zbiegi © djk71

Na początek ścieżki nieco wilgotne, ale nie przeszkadza nam to. 
Piotra buty dzielnie znoszą wodny chrzest :-) 

Przed końcem nieco mylimy trasę, ale to nam również nie przeszkadza. Po prostu biegniemy chwilę dłużej. 
Było pięknie. Tu też jeszcze wrócimy. 

Tour de Głuchołazy

Poniedziałek, 3 maja 2021 · Komentarze(2)
Po bieganiu zjedliśmy obiad, załatwiliśmy kilka innych ważnych spraw i... ruszyliśmy na rower. 
Tym razem krótkie zwiedzanie Głuchołaz.

Rynek w Głuchołazach © djk71

Przypomniałem sobie kilka miejsc z pamiętnego wyjazdu gdy nieoczekiwanie pierwszy raz przejechałem ponad 200 km

Grzeczny chłopczyk © djk71

Zobaczyłem kilka nowych miejscówek.

Ruchomy mostek © djk71

Odnowione kamieniczki © djk71

A potem ruszyliśmy w stronę Charbielina podziwiając piękne widoki. 

Z widokiem na Kopę Biskupią © djk71

Niby tylko kilkanaście kilometrów, a było pięknie. 

Cicha Dolina

Niedziela, 2 maja 2021 · Komentarze(2)
Znów w Górach Opawskich. Kilka miesięcy temu udało się pobiec na Kopę Biskupią. Tym razem kondycja słabsza, ale za to towarzystwo zacne więc odkrywam inne ścieżki. 
Mimo średniej pogody udaje nam się z Piotrem wyskoczyć na chwilę do Cichej Doliny. 

Cicha Dolina © djk71

Pewnie gdyby pogoda była ładniejsza byłyby tu tłumy, a tak możemy sobie pobiegać chwilę prawie pustym szlakiem. 

Cicha Dolina - miejscami mokro © djk71

Już wiem, że jeszcze tu wrócę, może biegowo, a może spacerowo. 

Piotr też ma gdzie trenować podbiegi.

Cicha Dolina © djk71

Biskupia Kopa

Niedziela, 20 września 2020 · Komentarze(4)
Weekend u przyjaciół w okolicach Głuchołaz. W planach miałem wczesne pobieganie zanim reszta wstanie, ale za długo siedzieliśmy i ruszam dopiero o dziesiątej. Cel - Kopa Biskupia.

Cel daleki © djk71

Jacek z Piotrem mieli ruszyć rowerami, a ja biegiem. Ostatecznie ruszam chwilę przed Jackiem, jest szansa, że spotkamy się u góry. Piotr niestety nie może do nas dołączyć.

Po pierwszym kilometrze lekko się gubię. Narysowana linia na zegarku mówi mi, że coś jest nie tak, ale nie wiem, czy mam wbiegać między domy. Odpalam telefon z mapą i wracam. Potem okaże się, że dało się przebiec przez podwórko.

Docieram do Złotego Potoku i... przede mną bród. Pięknie.

Ładny początek © djk71

Pozostaje podjąć decyzję, czy przebiec w butach i resztę trasy biec w mokrych jak na Rzeźniczku, czy zdjąć buty.
Decyduję się na to drugie.

Buty suche © djk71

Po chwili jestem na drugiej stronie.

Jakaś zapora? © djk71

Chwilę później jestem już po czeskiej stronie.
Niebieski szlak biegnie w górę. Ostro. Mimo to biegnę ile się da.

Już wysoko © djk71

Jest pięknie.
Warto czasem się odwrócić za siebie.

Lubię widoki z góry © djk71

Momentami szlak staje się wąski, prawie muszę go szukać.

Niebieski "szlak" © djk71

Do tego przeszkód też nie brakuje.

Bieg z przeszkodami © djk71

Idę, biegnę, idę...

Warto się odwrócić © djk71

Nie wiem czemu w pewnym momencie widzę mnóstwo pomalowanych drzewek.

Czemu pomalowane? © djk71

Malują drzewka © djk71

Jest ciężko, ale pięknie.

Coraz wyżej © djk71

Widząc miedzy drzewami wieżę dostaję kopa i wbiegam na Kopę :-)

Na Biskupiej Kopie © djk71

Zawsze cieszy widok ludzi patrzących z podziwem. Szczególnie, że przez całą drogę nie spotkałem nikogo.

Jest i cel © djk71

Szybkie zdjęcia na szczycie i biegnę dalej. Nie zatrzymuję się przy schronisku.

Schronisko © djk71

Choć po drodze zachęcają.

Namawiają :-) © djk71

Jacka u góry nie spotykam. :-(

Czerwony szlak i... pielgrzymki ludzi. Zbiegam między nimi.
Podoba mi się to... Oni ledwo wchodzą, a ja na luzie ich mijam ;-)

Dobrze, że przypadkiem wybrałem ten kierunek trasy. Teraz mogę szpanować :-)
Gdybym pobiegł w przeciwnym kierunku to inni patrzyliby jak ja się  męczę na podbiegu :-)

Dalej zachęcają do powrotu do schroniska :-)

A może zawrócę? © djk71

Zbiegam do Jarnołtówka.

W Jarnołtówku © djk71

Stąd już do końca asfalt.

Chciałem po drodze sprawdzić, która godzina...

A gdzie wskazówki? © djk71
Ale łatwo nie było...

Ciekawy czas... taki katolicki... © djk71

Pobiegałem. W sumie nie było najgorzej. Jest wciąż po co trenować, ale podobało mi się :-)

Firmowo na Ankę

Niedziela, 26 marca 2017 · Komentarze(14)
Uczestnicy
Niedzielny poranek, odpocząłem nieco po wczorajszym biegu, a tu przede mną (i kilkunastoma innymi osobami) kolejne wyzwanie. W czerwcu planujemy długi wyjazd firmowy, więc czas najwyższy wziąć się za treningi. Na początek Góra św. Anny. Poranny mróz nie zachęca do wyjścia z domu, ale co zrobić jak już się umówiliśmy.

Kiedy dojeżdżam do firmy czeka tam już kilka osób, po chwili dojeżdżają kolejne. Kolejne kilka dołączy po drodze. W sumie pojedzie 17 osób. Na starcie temperatura poniżej 3 stopni.

Ruszamy głównymi ulicami, nie lubię tego, ale w niedzielny poranek nie jest najgorzej. W Bojszowie pałeczkę przewodnika przejmuje Tomek B. więc my z Darkiem mamy wolne :-) No prawie... :-) Ja staram się zamykać grupę, Amiga jedzie z przodu grupy.

Tomek postanawia pokazać nam ruiny obozu koncentracyjnego w Blachowni. Jestem tu po raz pierwszy. Jak zawsze takie miejsca skłaniają do chwili refleksji...

Na terenie obozu © djk71


Wjeżdżamy na teren obozu © djk71
Krematorium © djk71

Po chwili ruszamy dalej. Jedzie się sympatycznie tyle, że wiatr dość mocno daje w kość.

Na szczęście cała ekipa bez problemów podjeżdża na Annaberg.

Postanawiamy coś zjeść. Myślałem, że usiądziemy na dworze, ale ekipa spina rowery i wchodzimy do środka restauracji. I to było chyba nasze szczęście bo spędzamy tam chyba z dwie godziny. Smacznie, ale okropnie długo. Mieliśmy jeszcze chęć na kawę, ale jak wyobraziliśmy sobie kolejne godziny oczekiwania to odpuściliśmy. 

Wjechać było prosto, ale spiąć rowery © djk71

Pamiątkowe zdjęcie i pora wracać... Po raz pierwszy chyba nie zaliczam ani klasztoru, ani pomnika, ani amfiteatru. Wizyta w restauracji zajęła zbyt dużo czasu.

Daliśmy radę © djk71

Na zjeździe Kasia gwałtownie hamuje. Myślałem, że jakaś awaria. Co się stało? - wołam. Nie włączyłam Endo! :) No tak, to po co jechać :-)

Powrót do domu najkrótszą drogą, bo zrobiło się późno, a do tego wszyscy zaczynamy chyba czuć zmęczenie. I to dobrze, bo znaczy to tylko, że trzeba się wziąć do roboty i zacząć trenować na poważnie. Do wyjazdu tylko 2 miesiące.

Po drodze krótka przerwa na niewielkim i zniszczonym cmentarzu żydowskim.

Na cmentarzu © djk71
Na cmentarzu © djk71

Chwila oddechu i jedziemy dalej.

Tak będę siedziała © djk71

Wszystkim Wam zrobię zdjęcie © djk71

Nieco dalej zrywam szprychę. Koło krzywe, ale może jakoś dojadę do domu.

Zerwana szprycha © djk71


Im bliżej Gliwic, tym grupa mniej liczna. Ludzie powoli odbijają w stronę domów. Pod firmę dojeżdżamy w czwórkę.
O ile dotąd czułem tylko cztery litery, to ostatnie kilkanaście km sprawia, że pod domem czuję wszystko.

Tak to jest jak się nie jeździ. To najdłuższy wyjazd od... 1 czerwca ubiegłego roku i objazdu jeziora Garda. Wstyd, hańba i wstyd jak śpiewa Kult.

Dzięki wszystkim za świetne towarzystwo, humory dopisywały, a to najważniejsze i... do następnego wyjazdu. Jakieś propozycje trasy?