Po Wielkim Poście...
Po ponad 40 dniach przerwy (to jak Wielki Post) w końcu ruszyłem tyłek i w końcu sprawdziłem, czy jeszcze potrafię jeździć na rowerze. To rzeczywiście był sprawdzian. Po pierwsze, czy rower jeszcze działa po Odysei, po drugie, czy jeszcze potrafię z tego czerpać przyjemność... Jakoś tak ostatnio mam wrażenie, że gdzieś tam w środku byłem zadowolony, że nie udawało się wyjść pojeździć, że brakowało czasu, że nie brakowało wymówek...
Do tego nie byłem pewien jak zadziała rower na skróconym łańcuchu, ze śpiewającymi hamulcami...
Były jednak powody, by w końcu się przejechać... Po pierwsze za tydzień... Tropiciel więc wypadałby się ruszyć, po drugie Anetka mi doniosła, że jednak ktoś tu zagląda i czuje się zawiedziony, że tu cisza... Po trzecie, na blogu też się czepiają..., a po czwarte... ile się można nad sobą użalać, że się nie ma czasu...
Choć i tak planowałem wyjść, Olek dopilnował, żebym nie znalazł wymówki ;-)
Ruszamy do lasu. Przejeżdżając obok schronu w Miechowicach Olek wydaje się być zdziwiony jego istnieniem, nie wierzę...
Do schronu czas© djk71
Dalej w stronę DSD. Wjazd na hałdę i rzut oka na okolicę...
Dzięki namiarowi przekazanemu przez Izę dziś już z naprawionym aparatem. Można korzystać z zooma. Nie jest on tak duży jak obecnie można spotkać - x50, ale i tak co nieco przybliża...
Kopalnia Srebra z daleka© djk71
Zjazd i... syk... Tym razem nie u mnie...
Jak to się robiło?© djk71
Kiedy Olo walczy bez sukcesu z dętką, ja walczę z własnymi myślami...
Ostatnio mam wrażenie, że coraz mniej rozumiem ludzi... Z jednej strony powinienem już w tym wieku przywyknąć do wielu zachowań, z drugiej nie potrafię zaakceptować przedszkolnych zachowań. I nie ma tu znaczenia, czy mówię, o pracy, czy o znajomych, czy o rodzinie.
Koło© djk71
W koło to samo... Te same zagrywki, te same błędy, to samo myślenie tylko o sobie... to samo myślenie jak komuś dokopać, jak zwalić coś na innych, jak nie widzieć swoich błędów... Masakra...
Nie ma lekko, trzeba jechać po dętkę do domu.
Droga dziwna jest© djk71
Olo w tym czasie maszeruje z rowerem.
Spotykamy się "Pod dębem". Czas na chwilę rozmowy i naprawę. Niestety okazuje się, że przywieziona dętka też jest rozcięta, jednak tym razem udaje się ją załatać...
Żeby tak łatwo dało się łatać życiowe problemy... Żeby łatką można było zamknąć czyjeś usta... A czasem może swoje...