Dziś powrót do dawnych tradycji. Na rower dopiero po 21-tej. Chłodno się zrobiło. Chyba jednak o tej porze trzeba wciąż coś zakładać pod kask.
Bez większych planów - kierunek Miechowice (przez Stolarzowice), po ciemku przez las. Mały ruch na drodze. Z Miechowic do Rokitnicy znów ciemny las. Mijam Rokitnicę i w Wieszowej... zapada już całkowita ciemność. Nieczynna nawet stacja benzynowa. Wyłączyli prąd.
Przypomniało mi się jak wiele lat temu, byłem oprowadzany po jednej ze szkół w Wielkiej Brytanii przez dyrektora tegoż przybytku. Bardzo chwalił się nowoczesnymi komputerami, siecią itp. Chcąc pokazać, że mimo, iż jestem z Polski, to nie są mi obce nowe technologie, zapytałem m.in. czemu komputery nie są zabezpieczone UPS-ami. Jako, że widziałem iż nie bardzo wie o czym mówię, próbowałem wytłumaczyć, że to zabezpieczenia na wypadek nagłych problemów z zasilaniem, gdyby np. brakło prądu. "A dlaczego miałoby braknąć prądu?" zapytał. Nie był w stanie zrozumieć pojęcia awarii, chwilowego zaniku zasilania... W końcu wyjaśnił mi, że gdyby były np. przeprowadzane jakieś prace związane z koniecznością wyłączenia prądu to zostałby o tym co najmniej tydzień wcześniej uprzedzony więc nie widzi problemu zaskoczenia. Odpuściłem... ;)
U nas wciąż nie jest to niczym dziwnym, jak się okazało z elektryczności nie mogli również dziś wieczór skorzystać mieszkańcy w Górnikach i Stolarzowicach. Na szczęście u mnie na osiedlu prąd wciąż jest.
Komentarze (14)
Niech się Darek opala. Jeden Młynarz na BS starczy! :D
azbest87 Też mi przedtem nie przeszkadzała noc, ale ostatnio jakoś pragnę słońca i mma mniejszą chęć na nocne włóczęgi...
Mlynarz Odpukać, ostatnio u nas też jest w miarę spokój, ale jeszcze kilka lat wstecz, regularnie (prawie codziennie) w okolicach 23-tej robili nam 5-minutowe niespodzianki. UPS-a nie miałem więc szlag mnie trafiał. Ctrl+S opanowałem wtedy do perfekcji.
We Wrocławiu, przez cztery lata mojego mieszkania, to tylko raz nie miałem prądu w mieszkaniu i to jedynie przez 15 minut, a było to rok temu podczas wichury, która przez trzy dni szalała nad miastem, powyrywała masę drzew i pozrywała dużo dachów. Także generalnie awarie tu nie występują (bynajmniej nie na moim osiedlu).
A u nas to nigdy nie wiadomo kiedy coś nagle odłączą...:/ choć na szczęście takie rzeczy jednak rzadko się zdarzają:) W nocy też się przyjemnie jeździ, ale od zmiany czasu jednak wolę wycieczki przy świetle dziennym:D Pozdro!
Ciemność, ciemność widzę, widzę ciemność ;D Ja też widziałam ciemność, bo mądrutka postanowiłam po zmroku jechać na skróty przez wielkie, ciemne krzaczory ;D W pewnym momencie, mimo muzyczki usłyszałam jakieś dziwne odgłosy... i miałam pełne gacie... ;) Pozdrawiam ;) P.S. A ciekawi mnie to czy fucktycznie w Wielkiej Brytanii nigdy nie mieli awarii prądu ;D