Brat mnie dziś uświadomił, że w kwietniu mam... jedną wycieczkę. Niby sam wiedziałem, że nie jeżdżę, ale nie wiedziałem, że aż tak. Dwa tygodnie - raz tyłek ruszyłem. I na nic tłumaczenia, że brak czasu, że delegacje, że pogoda... coś źle się dzieje. Im cieplej i im dłuższe dnie tym rzadziej kręcę, a majowe szaleństwo zbliża się wielkimi krokami...
Dziś też wszystko poszło nie tak jak miało. Nie wyszedł wyjazd do Ostrawy, nie wyszedł poranny wyjazd... W końcu udało się wyjść dziś z synem ruszyć do Świerklańca. Trochę okrężną drogą, przez Stolarzowice i Repty dotarliśmy do Kopalni Srebra.
Dalej przez Bobrowniki i do Radzionkowa. Niestety ten odcinek główną drogą - nie udało mi się znaleźć skrótu. Za to wypatrzyliśmy z drogi dziwne instalacje. Tarcza antyrakietowa? ;-)
W Radzionkowie chwila przymusowej przerwy.
I przez Piekary docieramy do Świerklańca. Sporo ludzi, ale udało sie znaleźć tych najważniejszych... resztę rodziny i znajomych.
Chwilę pokręciłem w doborowym towarzystwie... i powrót. My rowerami, a reszta samochodem.
Mimo, że trasa wiodła przez „ulubione” podjazdy Wiktora, dziś był bardzo dzielny. W sumie zrobił dziś więcej km niż ja - kiedy ja oddawałem się dyskusjom, on nabijał kilometry :-)
Niewiele, ale fajnie się jechało. Myślę, że pod koniec sezonu będę miał z kim robić dłuższe trasy. Na dziś jednak muszę się znów wziąć do pracy i zacząć kręcić częściej.
Z dobrych wieści, wieczór spędziliśmy w... sklepie rowerowym... Jako, że syn naszych przyjaciół już szalał na swoim nowym rowerze, dziś wybieraliśmy rowery dla rodziców. Chyba kogoś zaraziliśmy i chyba będzie z kim jeździć... ;-)
johanbiker- Dzięki. Niestety nie udało się do Was dołączyć. Coraz więcej znajoych mniej lub bardziej śmiało dopytuje się o rowery więc... jest szansa, że będzie nas coraz więcej.
no ba pewnie że dałyśmy radę (to byli amatorzy tak jak my ;) ) ale przejechać wał z V oscylującą od 26 do 30 km/h = (równa się) na końcu wału wywieszony jęzor (ze zmęczenia) i mała satysfakcja gwarantowana ;)
katane Rozumiem, że dałyście radę... ;-) Też mi się nie podabają te niedzielne tłumy ale trudno znaleźć miejsce gdzie młodzi cyklisci mogą jeździć bez obaw, że staranują jakiś radiowóz (jak to miało gdzieś miejsce wczoraj).
nooo nareszcie ! już myślałam, że się rozchorowałeś ;) albo rowerowe lenistwo Cię dopadło ta kopalnia to dziwnie znajomo wygląda ;) a park to już wcale nie poznaję ;) nie wspomnę o superowym zdjeciu młodych cyklistów ja staram się w niedzielę omijać park (za duzo ludzi co nie znaczy, że nie dobry na rodzinne wypady) wczoraj przejeżdżałyśmy przez Świerkol (tylko, że wałem i to na szybko, bo jacyś kolesie zmusili nas do wyścigu - myśleli, że baby to nie damy rady hehe)
W niedziele wybieraliscie rowery? Chyba w sklepie..... internetowym? :))))) Nooo wlasnie, jak to mozna tak zapomniec wybrac sie na rower :) Bardzo nie ładnie, oj nie ladnie :D Chyba brat jeździ za siebie i za Ciebie co ;)) Pozdrawiam :)
Tosz to jakaś epidemia ! :P Widzę, że już cała rodzina zaczyna kręcić, od najmłodszych, do tych najstarszych :) No, nareszcie jakiś wpis widzę u Ciebie, trzeba budować formę na maj :]