Wczorajsza prognoza pogody mówiła jasno... długi dystans. Jednak perspektywa wyjazdu z rodzinką zwyciężyła - trzeba korzystać kiedy jest opieka dla naszej najmłodszej pociechy.
Rano wyciągam i przeglądam po długiej przerwie rower Wiktora (wczoraj jeździł na rowerze mamy) i o 14 ruszamy wraz z Anetką i Wiktorem w drogę. Przez Stolarzowice do Ptakowic. Po drodze pobijam swój rekord prędkości – 50,37 km/h
W Ptakowicach przerwa na życzenia urodzinowe dla młodego solenizanta i pogaduchy ze znajomymi - wciąż wierzę, że w końcu ich naciągniemy na zakup rowerów i wspólne wypady ;-) Jest szansa, bo już się nawet przymierzali do naszych ;-)
Dalej wskazaną przez Grześka drogą w stronę Rept. Skręcamy w las mijając kolorową pasiekę.
I wjeżdżamy do Zespołu Przyrodniczo - Krajobrazowego „Park w Reptach i Dolina Dramy”. Kolejne miejsce o bogatej historii (istnieją zapiski dotyczącego tego terenu już z XVI wieku). Przez ponad sto lat właścicielami parku byli Donnersmarckowie. Co krok pełno tu śladów ich imperium. Niestety ich pałac został zniszczony pod koniec wojny, a 20 lat później jego pozostałości zostały wysadzone w powietrze. Historia podobna do Małego Wersalu w niedalekim Świerklańcu. Niestety.
Jedziemy, fantastyczny klimat, szkoda tylko, że droga pełna jest kamyków, ale dajemy radę.
Krótkie postoje obok Sztolni Czarnego Pstrąga.
Szyb Sylwester
I bliźniaczy szyb Ewa
Jest tu prawdopodobnie najdłuższa w Polsce podziemna wycieczkowa trasa wodna – 600-metrowa przejażdżka łodziami.
Kluczymy z przyjemnością po parkowych ścieżkach, dziś wszystkie przejezdne, nie to co ostatnim razem.
Z żalem wyjeżdżamy z parku, by wyjątkowo dziś ruchliwą szosą dojechać do Rept. Przecinamy trasę gliwicką i tyłami wracamy do domku. Trochę bocznymi drogami, trochę lasem. W Stolarzowicach natrafiamy na zachód słońca.
W sumie z niewinnego wyjazdu zrobiło się prawie 30 km. Bałem się, że Wiktor po wczorajszej trasie dziś nie będzie miał sił, a on po dojeździe na osiedla rzuca, że trzeba jeszcze 2km zrobić, żeby mu wyszło 30 – jego rekord. Jest niesamowity. Jest szczęśliwy. My też. Tylko skąd on wziął tyle siły?
Świetna pogoda, fajne klimaty i najważniejsze, że razem. Ciekawe kiedy znów nam się uda wspólnie wyjechać.
Przede wszystkim to życzenia wszystkiego co najlepsze dla Wiktora! Przede wszystkim zdrówka i pogody ducha! :)
A Ty Darku... raczej powinieneś się cieszyć, że masz do emerytury jeszcze spory kawałek czasu. :) Mi tam się nie spieszy hehe Czas i tak za szybko ucieka!
Pozdrawiam serdecznie całą Rodzinkę! (nie tylko tych co jeździli, Igora też! :) )
Witam qvejt Dobra rada, teraz już wiem, ale do wszystkiego trzeba dojść... wtedy dostałem w tyłek :-)
Obserwując Janka wyprawy na pewno nie można się obawiać nudy ;-) Myślę, że kiedyś znów dołączę do niego i wówczas się spotkamy.
Miłej przejażdżki... mnie niestety do emerytury jeszcze sporo brakuje więc w tygodniu mogę sobie pozwolić jedynie na wyjazdy wczesnoranne i późnowieczorne.
JA również witam, Janek niedługo robi wypad, więc może się poznamy. Wyprawy Janka zawsze przynoszą dużo wrażeń( czytałem o tych 120 km - moja rada więcej jeść na trasie ). Wskakuje na rower koło 10:30 - dzisiaj koło 40 km, zwłaszcza, że pogoda ma sie w tym tygodniu popsuć.
Znowu pięknie napisane.Co do sztolni to jak dobrze pójdzie to w Zabrzu będzie otwarta za 4-lata "sztolnia dziedziczna" budowana chyba 64-lata unikat na skalę europy jak kiedys pojedziemy pokaże ci gdzie jest wlot ,poszukaj w google.Co do 'małego Wersalu"wspanialy temat na film 'wyciskacz lez"Aha tam też sa podziemia (na prawde)nimi przemieszczali się miedzy innymi kochankowie-tez poszukaj pozdro!
zuch syn :) chyba szykuje się w rodzinie prawdziwy biker ! za parę lat jak tak dalej pójdzie będzie śmigał w maratonach, nic tylko pogratulować tak udanej i sympatycznej rodziny :)
superrrr wycieczka:)bardzo chetnie odwiedziłabym te tereny mam nadzieję,ze integracyjny wypad sie uda( bo juz pierwsza integracja za nami z Katane:)pozdrawiam