Family trip

Sobota, 26 stycznia 2008 · Komentarze(22)
Family trip

Dziś udało się wyjechać znowu z żoną. Dzieci zostały z dziadkami, a my w drogę.

Ruszamy w Dolomity. Słoneczna pogoda, w DSD dość sporo ludzi, na szczęście wszyscy na nartach. My mamy dróżki dla siebie.



Małżonka dzielnie daje radę dostrzegając nawet... wiosnę!!!



Śliczne widoczki wokół.



Chcę pokazać żonie gdzie jeździliśmy ostatnio z bratem. Poddaję się. Pierwszy zjazd ją przeraził, zostaje, a jadę się powyżywać. Krótko to trwało, koszmarne błoto ale fajnie :-) Zmęczyłem się. Rower też.





Taki brudny jeszcze nie był.



Ściągam największe błoto, czy raczej glinę i jedziemy dalej. Niestety, akumulatorki w aparacie chyba do wymiany, ostatnio za często padają. Nic to, jeszcze tu wrócimy popstrykać. Jedziemy sobie polnymi dróżkami, tempo cały czas bardzo spacerowe. Dojeżdżamy do Kopalni Srebra. Kto nie był, polecam, interesujące miejsce, fajne podziemne zwiedzanie. Ponieważ tempo nie było zbyt szybkie, rezygnuję z dalszych planów i musimy powoli wracać do domu, trzeba odebrać dzieci, bo następnym razem nie będzie ich z kim zostawić.

Jako, że Anetka nie lubi samochodów jedziemy bocznymi dróżkami, spokojnie, prawie zero ruchu, będę na przyszłość wiedział, którędy w stronę Tarnowskich Gór jeździć. Po drodze baterie jeszcze na chwilę odżywają więc szybkie zdjęcie przydrożnego potwora.



Z Rept do Stolarzowic jedziemy prze las, błoto ale da się spokojnie jechać. Dojeżdżamy do domu - w sumie 26km.

Zastanawiam się czy naprawdę jechaliśmy razem ;-)



Niby przedtem go trochę przeczyściłem ale jeszcze trochę brudu zostało.





Dalej szybka zmiana – korzystając z ładnej pogody (słońce, powyżej zera) mój starszy syn inauguruje sezon. Dosiada rower mamy i robimy kółko po osiedlu, potem chwile po lesie. Jest szczęśliwy, mimo, że to tylko parę km – więcej nie ryzykujemy żeby się nie przeziębił. Dodatkowo przetestował nowy prezent – spodenki rowerowe :-)

Mimo w sumie niezbyt dużej liczby km, bardzo fajny dzionek, rodzinny, ciepły… po prostu fajny.

Po drodze spotkaliśmy nawet kilku bikerów.

Komentarze (22)

Ale muszę kliknąć, a tak od razu były duże :D
A o tym, że mogę spojrzeć na blogu Anetki to nie pomyślałam, buahahahahahahahaa :D
Najpierw dokończę spamowanie u Ciebie, a później przerzucę się na Anetkę :D
:)

kosma100 11:47 niedziela, 12 października 2008

Jak klikniesz w zdjęcia... to są większe... :-)
Zawsze możesz porównywać z Anetki blogiem/dziennikiem ;)
A wycieczka była świetna, razem i... wiosennie...

djk71 08:37 niedziela, 12 października 2008

Czemu nie masz kategorii: "Z Małżonką"? :>
Łatwiej było by mi porównać :D
Styczeń 2008 Anetka = Kosmacz = 2 wycieczki :)

kosma100 02:19 niedziela, 12 października 2008

Piękne fotki, szkoda, że takie malusie :(
Anetka na 1 fotce - SUPER :))))
Ty z ubłoconym rumakiem - bezcenne :)
Diabeł na trasie - też fajny :D
Ogólnie super wycieczka :)))

kosma100 02:17 niedziela, 12 października 2008

Ale marasss :D Ja ostatnio to na Dolomity z góry spoglądałem, nie miałem ochoty na długie mycie roweru :D Teraz masz rower parę kg cięższy :D Tereny do jazdy tam są super zwłaszcza na kanionie, sporo ostrych zjazdów i podjazdów :D

kanar 18:43 niedziela, 27 stycznia 2008

Dziękuję bardzo. W imieniu swoim i małżonki.

djk71 17:40 niedziela, 27 stycznia 2008

Gratulujemy koleżance-małżonce dotrzymywania towarzystwa nienasyconemu cykliscie.pozdrawiamy.

Ola&greg 17:16 niedziela, 27 stycznia 2008

Żona jak mnie zobaczyła kiedy zjechałem stwierdziła, że chyba hamowałem butami, a ja tylko raz musiałem zejść, bo nie odważyłem się zjechać.

djk71 22:47 sobota, 26 stycznia 2008

Parę dniu temu jak byłem na rowerze to też się wpakowałem w takie lepkie błoto:// tylko że było na tyle głębokie, że nie dałem rady przejechać do końca i musiałem w nie wejść:// Butów nie było widać błota..
Pozdro!

azbest87 22:41 sobota, 26 stycznia 2008

slavo
Jak widać ja też w zimie :-)
Fajny klimat i fajne okolice.

Swoją drogą to okolice Orzesza też mnie czekają bo tamtych stron zupełnie nie znam.

djk71 22:05 sobota, 26 stycznia 2008

fajnie tam w tytch dolomitach-choc znam je tylko zimą, rowerem jeszcze nie byłem, może w tym roku się nadarzy??? pozdro-hej !

slavo 21:46 sobota, 26 stycznia 2008

DMK77
Dzięki brat. W tej sytuacji znów mam wolny wieczór :-)

ventoux
Dzięki, rozumiem, że to Twoja stała metoda :-)

vanhelsing
Którego stoku? Tego sztucznego w Sosnowcu? Tam faktycznie było koszmarnie.

djk71 21:44 sobota, 26 stycznia 2008

na Twoim miejscu to bym go już nawet nie próbował czyścić, tylko kupił nowy:)

ventoux 21:10 sobota, 26 stycznia 2008

bycie liderem nie musi być chwalebne ;-)

michros 19:52 sobota, 26 stycznia 2008

też miałem taki rower, jak zjechałem po ulewie ze stoku narciarskiego w budowie ;D

vanhelsing 19:39 sobota, 26 stycznia 2008

De5troy3r
Myślałem, że będzie gorzej ;-)

djk71 19:12 sobota, 26 stycznia 2008

Ogólnie u nas też jest spokój, ale tam się ludzie m.in. quadami rozbijają, są zawody off-road itp. Tak więc zwykle jest tam wesoło :-)

djk71 19:12 sobota, 26 stycznia 2008

Już słyszę ten charakterystyczny dzwięk dochodzący z brudnego napędu roweru :-P

Pozdrawiam,
Piotrek.

De5troy3r 19:09 sobota, 26 stycznia 2008

Oj jak dobrze że w moich okolicach takiego lepkiego błota nie ma :)

sebekfireman 19:06 sobota, 26 stycznia 2008

Ja u siebie też. Nie wiem czy to powód do chwały ;-)
Poza tym wciąż czeka na wyczyszczenie :-(

djk71 19:03 sobota, 26 stycznia 2008

boże :O pierwszy raz widze takie coś na rowerze !! w top 20 brudasów jesteś niekwestionowanym liderem :D

michros 18:57 sobota, 26 stycznia 2008
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa lkazd

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]