Dziś udało się wyjechać znowu z żoną. Dzieci zostały z dziadkami, a my w drogę.
Ruszamy w Dolomity. Słoneczna pogoda, w DSD dość sporo ludzi, na szczęście wszyscy na nartach. My mamy dróżki dla siebie.
Małżonka dzielnie daje radę dostrzegając nawet... wiosnę!!!
Śliczne widoczki wokół.
Chcę pokazać żonie gdzie jeździliśmy ostatnio z bratem. Poddaję się. Pierwszy zjazd ją przeraził, zostaje, a jadę się powyżywać. Krótko to trwało, koszmarne błoto ale fajnie :-) Zmęczyłem się. Rower też.
Taki brudny jeszcze nie był.
Ściągam największe błoto, czy raczej glinę i jedziemy dalej. Niestety, akumulatorki w aparacie chyba do wymiany, ostatnio za często padają. Nic to, jeszcze tu wrócimy popstrykać. Jedziemy sobie polnymi dróżkami, tempo cały czas bardzo spacerowe. Dojeżdżamy do Kopalni Srebra. Kto nie był, polecam, interesujące miejsce, fajne podziemne zwiedzanie. Ponieważ tempo nie było zbyt szybkie, rezygnuję z dalszych planów i musimy powoli wracać do domu, trzeba odebrać dzieci, bo następnym razem nie będzie ich z kim zostawić.
Jako, że Anetka nie lubi samochodów jedziemy bocznymi dróżkami, spokojnie, prawie zero ruchu, będę na przyszłość wiedział, którędy w stronę Tarnowskich Gór jeździć. Po drodze baterie jeszcze na chwilę odżywają więc szybkie zdjęcie przydrożnego potwora.
Z Rept do Stolarzowic jedziemy prze las, błoto ale da się spokojnie jechać. Dojeżdżamy do domu - w sumie 26km.
Zastanawiam się czy naprawdę jechaliśmy razem ;-)
Niby przedtem go trochę przeczyściłem ale jeszcze trochę brudu zostało.
Dalej szybka zmiana – korzystając z ładnej pogody (słońce, powyżej zera) mój starszy syn inauguruje sezon. Dosiada rower mamy i robimy kółko po osiedlu, potem chwile po lesie. Jest szczęśliwy, mimo, że to tylko parę km – więcej nie ryzykujemy żeby się nie przeziębił. Dodatkowo przetestował nowy prezent – spodenki rowerowe :-)
Mimo w sumie niezbyt dużej liczby km, bardzo fajny dzionek, rodzinny, ciepły… po prostu fajny.
Po drodze spotkaliśmy nawet kilku bikerów.
Komentarze (22)
Ale muszę kliknąć, a tak od razu były duże :D A o tym, że mogę spojrzeć na blogu Anetki to nie pomyślałam, buahahahahahahahaa :D Najpierw dokończę spamowanie u Ciebie, a później przerzucę się na Anetkę :D :)
Jak klikniesz w zdjęcia... to są większe... :-) Zawsze możesz porównywać z Anetki blogiem/dziennikiem ;) A wycieczka była świetna, razem i... wiosennie...
Piękne fotki, szkoda, że takie malusie :( Anetka na 1 fotce - SUPER :)))) Ty z ubłoconym rumakiem - bezcenne :) Diabeł na trasie - też fajny :D Ogólnie super wycieczka :)))
Ale marasss :D Ja ostatnio to na Dolomity z góry spoglądałem, nie miałem ochoty na długie mycie roweru :D Teraz masz rower parę kg cięższy :D Tereny do jazdy tam są super zwłaszcza na kanionie, sporo ostrych zjazdów i podjazdów :D
Parę dniu temu jak byłem na rowerze to też się wpakowałem w takie lepkie błoto:// tylko że było na tyle głębokie, że nie dałem rady przejechać do końca i musiałem w nie wejść:// Butów nie było widać błota.. Pozdro!