Mały Wersal
Ostatni dzień krótkiego urlopu i zero odbierania telefonów i maili z firmy i od klientów. Nie ma mnie.
Niestety dziś dzień już nie tak ładny jak wczoraj, ale na szczęście nie pada i jest jakieś 2-3C.
Dzisiaj celem jest Świerklaniec. Przez Stolarzowice, Stroszek docieram do Radzionkowa. Zawsze mijałem go bokiem lub tylko zahaczałem o niego. Dziś spacerowym tempem przejeżdżam przez miasto i jestem nieco zaskoczony zabudową, starą zabudową, dziwną. Radzionków zawsze mi się kojarzył z blokami, a tu sporo starych domów, starych kamienic.
Dalej przez Orzech i już Świerklaniec. Ściślej mówiąc park w Świerklańcu. Powstały w XVIII wieku, kryje w sobie sporo ciekawostek. Dotychczas odwiedzałem go zwykle z dziećmi, w ciepłe, słoneczne dni. Jakże inny jest dziś. Pusty, zero ludzi, ale wciąż sprawiający, że po wejściu/wjeździe chciałoby się tu zostać. Korzystam z pustki i jeżdżę rowerem, choć w centrum parku jest to zakazane – nie dziwię się, zwykle są tam tłumy ludzi. Dziś jest spokój.
Przystaję na chwilę obok Pałacu Kawalera, kolejnego miejsca na Śląsku gdzie swe znaki mocno zostawiła rodzina Donnersmarcków.
Dalej pozostała z czasów świetności fontanna (w oddali).
Chwila zadumy nad stawem.
Kto by pomyślał, że dawno temu był tu (nie wiem czy dokładnie w tym miejscu) zamek, a potem… Wersal. Tak, w XIX wieku powstała tu wspaniała rezydencja na wzór francuskiego Wersalu zwana „Małym Wersalem”. Niestety pod koniec wojny wszystko zostało spalone, a całkowitego zniszczenia dokonały władze PRL-u.
Jak wyczytałem brama pałacowa zdobi dziś wejście do chorzowskiego ZOO, natomiast dwie rzeźby lwów strzegą wejścia do parku w Zabrzu, a dwie następne można spotkać obok Palmiarni w Gliwicach.
Szybki rzut oka na "wielką wodę".
Kolejny rzut oka na kościółek w parku.
Spojrzenie na zegarek i… oj oj…, źle, miałem być wcześniej w domu. Szybki telefon i w drogę. Niedobrze, zerwał się wiatr i cały czas w twarz lub z boku. Do tego podjazd w stronę Nakła Śląskiego strasznie męczący, nie wiem czy taki stromy, czy to kwestia wiatru. Na szczęście miejscowe Burki i Azory pomagają mi szybciej wjechać na szczyt. Dalej już prosto, obwodnica wokół Tarnowskich Gór, Repty, Stolarzowice i dom.
Zmęczony ale szczęśliwy.
Zapewne wrócę jeszcze do Świerklańca i w okolice.