Irracjonalne zachowanie
Po wczorajszym porannym koncercie wiedziałem, że muszę wyczyścić napęd. Wieczorem żona nalega żebym wyczyścił cały rower. W sumie nie dziwię jej się. Rower stojący w przejściu w mieszkaniu, z którego przy byle dotknięciu sypie się warstwa wysuszonego błota… Chwilę się waham ale pamiętając, że ostatnio dwukrotnie sama go myła zgadam się. Zajmuje mi trochę czasu doprowadzanie go do jako takiego wyglądu.
Rano, dużo później niż wczoraj, ruszam na krótką przejażdżkę. Krótką, bo obiecałem podwieźć koleżankę do pracy więc muszę wrócić o określonej porze do domu. Zjazd do Rokitnicy i… w las. Bardzo mądre. Wyczyszczonym rowerem pcham się w błoto. I kto tu takiego zrozumie? :-)
Pierwszy raz od dawna mam założony pulsometr. Mam wrażenie, że wariuje. Podobnie jak napęd - łańcuch przeskakuje przy każdym mocniejszym naciśnięciu na pedały :-( Czyżby czas na serwis? Boję się, bo znów mi każą wymienić pół osprzętu.
A pulsometr? Przez chwilę myślę, że to może baterie słabe, ale prawda jest taka, że błoto i nierówności terenu dają mi w kość. Tam gdzie słychać "pikanie" rzeczywiście z trudem łapię oddech. Ciężko. Nawet znaki mówią żebym się zatrzymał ale ja jadę dalej.
STOP© djk71
Ci, którzy znają te tereny wiedzą, że są one usłane bunkrami. Czyżby budowali nowe? ;-)
Nowe bunkry?© djk71
Grząsko, ślisko i nierówno - dwa razy muszę zeskoczyć z roweru. Po jednym pewni e będzie ślad na kolanie, ale udało się nie upaść.
Krótko ale męcząco.
A w domu wciąż rośnie...
Wciąż rośnie© djk71