Zielone oczy Dziś musiałem pójść na rower. Dawno żaden tydzień nie dał mi tak w tyłek. Co ja mówię tydzień... dwa, a może nawet trzy... Dużo złych wieści. Dużo złych zdarzeń. Dużo pracy... Dużo wszystkiego... Za dużo...
Jedynym pozytywnym aspektem była weekendowa wizyta Kosmy, Asicy i Młynarza. I choć nie było rowerów to było przefajnie...
Dziś powiedziałem, że o 14 wychodzę z pracy... I tak jest mi się ciężko skupić. O wpół do czwartej jestem już w aucie... I tak wcześnie. Przez chwilę się wydaje, że jednak nie uda się pokręcić. Na szczęście się udaje.
Jest po siedemnastej. Kierunek może być jeden. Masa w Bytomiu. Tym bardziej, że Dynio zapowiadał ognicho i grochówkę... ;-) Ruszam przez las i... Nie, dziś nie jest dzień masowy. Dziś jest dzień samotności. Chociaż gdzieś przeczytałem, że dziś dzień CAPS LOCKA ;)
Skręcam w nieznaną ścieżkę (ile ich tu jeszcze jest?) i krążę po lesie. Chcę się zmęczyć. Przedzieram się przez zaliścione ścieżki. Spojrzenie na licznik i... jadę 11km/h. A chciałem się zmęczyć... i jestem zmęczony... Masakra.
Wyjeżdżam koło "Wójcika" i... niespodziewane spotkanie... Szok. Niektórych ludzi bym się tu nie spodziewał... Krótka pogawędka i jadę dalej.
Ciemno. Nie przeszkadza mi to. Lampka i czołówka dają spoko radę. Tylko co pewien czas w krzakach widzę zielone oczy. Dziwne uczucie ;)
Wyjeżdżam w Rokitnicy. Stąd już asfaltem. Pod górkę. Postaram się nie zejść poniżej 20km/h. Jest 24-25. Chwila zamyślenia, czy na pewno dam radę i... pozamiatane... już jest 11. Już mi nie zależy.
Bez sensu. To nie jest kwestia kondycji. A przynajmniej nie tylko. To jakaś chora psycha. Będę walczył. Spróbuję.
Komentarze (10)
barbisoft Nie był to mój pierwszy raz ;-) Ale dawno już tego nie robiłem. A skoro już mowa o nocnej jeździe to może coś takiego jeszcze w tym roku?
Pozwole sobie skomentowac troszke jezdzilem rowerem po ciemnosciach z Dareckim to dopiero jest frajda ,nie peka jedzie a czasem sa ciekawe sytulacje w lesie w calkowitej ciemnosci ale fajnie jak z glowa.
"Będę walczył" - tak trzeba, i powinno się ! Przeżyłem to Darek z początkiem roku, to ciężar/ ale jak mówi Kosmiczna Bikerka "to" siedzi w głowie !(Pozdrówka dla Pani Budowlaniec) Życie zaskakuje, i Tobie nadejdą dobre czasy, tylko walcz ! Pozdrawiam ! P.S. "zielone oczy" - strzygi,magiery, utopce, i takie tam. Póki widzisz je na trzeźwo to wsio OK, nic ci nie zrobią !
kosma100 Teraz to już wieczorem do lasu nie pojadę ;-) Goofy601 Czasem trzeba... Choć już się stęskniłem za masami... Szprychy wymienione wszystkie i jeszcze działają ;-) Jurek57 Nie tylko praca. I nie tyle dołuje, ile jest jej dużo. Za dużo. Rower wciąż jest odskocznią ;-) Przyjemną ;-) A wycieczka tak... tylko wymaga czasu, a Kosma... ma co robić... Ale odbijemy to sobie... ;-) Wrocław (były) odgraża się, że tu jeszcze wróci ;-)
Widzę że praca Cie pochłania i dołuje. Najlepszym jak mi się wydaje antidotum,pod warunkiem że nie "wyschło" w Tobie źródło rowerowej przyjemności,jest umówić się z kimś na rower na dłuższą wycieczkę.Np. z Kosmą !. pozdrawiam ps.Czy rowerowy Wrocław już nie będzie obecny na bikestats ?
Czyli niewiele brakowało a byśmy się spotkali - też jechałem na masę przez las ;) W sumie szkoda że nie dotarłeś bo masa była na prawdę ciekawa. No ale są takie dni, że trzeba pobyć trochę ze sobą sam na sam :) A ze szprychami już wszystko dobrze? pozdrawiam :)
Weekend był... SUPER!!! :) Chociaż nierowerowy - dla ekipy w takim składzie to rzadkość - przecież wszyscy poznaliśmy się ze sobą dzięki rowerom :-) Dzięki weekendowej ekipie za pomoc w skuwaniu podłogi - było super... te próby skoków na główkę itp. ;p Twój wpis aż krzyczy - jak byś miał włączony Caps Lock - jaka zbieżność z "Dniem Caps Locka" :) a swoją drogą co jeszcze ludzie wymyślą? Dzień Entera, Dzień Żaluzji, Dzień Oczka w Pończosze??? Masę w Bytomiu niestety też musiałam odpuścić... A nad psychiką musisz popracować... jeśli chcemy przyszłoroczne plany wprowadzić w czyn :) Bo siła nie znajduje się w mięśniach, w sprzęcie... ona jest pod włosami na głowie (jeśli ktoś je ma) :) Pozdrawiam