Zielone oczy

Piątek, 22 października 2010 · Komentarze(10)
Zielone oczy
Dziś musiałem pójść na rower. Dawno żaden tydzień nie dał mi tak w tyłek. Co ja mówię tydzień... dwa, a może nawet trzy... Dużo złych wieści. Dużo złych zdarzeń. Dużo pracy... Dużo wszystkiego... Za dużo...

Jedynym pozytywnym aspektem była weekendowa wizyta Kosmy, Asicy i Młynarza. I choć nie było rowerów to było przefajnie...

Jesień w pełni © djk71


Dziś powiedziałem, że o 14 wychodzę z pracy... I tak jest mi się ciężko skupić. O wpół do czwartej jestem już w aucie... I tak wcześnie. Przez chwilę się wydaje, że jednak nie uda się pokręcić. Na szczęście się udaje.

Jest po siedemnastej. Kierunek może być jeden. Masa w Bytomiu. Tym bardziej, że Dynio zapowiadał ognicho i grochówkę... ;-) Ruszam przez las i... Nie, dziś nie jest dzień masowy. Dziś jest dzień samotności. Chociaż gdzieś przeczytałem, że dziś dzień CAPS LOCKA ;)

Skręcam w nieznaną ścieżkę (ile ich tu jeszcze jest?) i krążę po lesie. Chcę się zmęczyć. Przedzieram się przez zaliścione ścieżki. Spojrzenie na licznik i... jadę 11km/h. A chciałem się zmęczyć... i jestem zmęczony... Masakra.

Wyjeżdżam koło "Wójcika" i... niespodziewane spotkanie... Szok. Niektórych ludzi bym się tu nie spodziewał... Krótka pogawędka i jadę dalej.

Ciemno. Nie przeszkadza mi to. Lampka i czołówka dają spoko radę. Tylko co pewien czas w krzakach widzę zielone oczy. Dziwne uczucie ;)

Wyjeżdżam w Rokitnicy. Stąd już asfaltem. Pod górkę. Postaram się nie zejść poniżej 20km/h. Jest 24-25. Chwila zamyślenia, czy na pewno dam radę i... pozamiatane... już jest 11. Już mi nie zależy.

Bez sensu. To nie jest kwestia kondycji. A przynajmniej nie tylko. To jakaś chora psycha. Będę walczył. Spróbuję.

Komentarze (10)

barbisoft
Nie był to mój pierwszy raz ;-)
Ale dawno już tego nie robiłem.
A skoro już mowa o nocnej jeździe to może coś takiego jeszcze w tym roku?

djk71 19:37 sobota, 23 października 2010

Pozwole sobie skomentowac troszke jezdzilem rowerem po ciemnosciach z Dareckim to dopiero jest frajda ,nie peka jedzie a czasem sa ciekawe sytulacje w lesie w calkowitej ciemnosci ale fajnie jak z glowa.

barbisoft 19:28 sobota, 23 października 2010

Nieanonimowy44
Dobrze prawisz...
A na rowerze zawsze na trzeźwo więc uspokoiłeś mnie :)

djk71 19:20 sobota, 23 października 2010

"Będę walczył" - tak trzeba, i powinno się !
Przeżyłem to Darek z początkiem roku, to ciężar/ ale jak mówi Kosmiczna Bikerka "to" siedzi w głowie !(Pozdrówka dla Pani Budowlaniec)
Życie zaskakuje, i Tobie nadejdą dobre czasy, tylko walcz !
Pozdrawiam !
P.S. "zielone oczy" - strzygi,magiery, utopce, i takie tam. Póki widzisz je na trzeźwo to wsio OK, nic ci nie zrobią !

Nieanonimowy44 17:17 sobota, 23 października 2010

kosma100
Teraz to już wieczorem do lasu nie pojadę ;-)
Goofy601
Czasem trzeba... Choć już się stęskniłem za masami...
Szprychy wymienione wszystkie i jeszcze działają ;-)
Jurek57
Nie tylko praca. I nie tyle dołuje, ile jest jej dużo. Za dużo.
Rower wciąż jest odskocznią ;-) Przyjemną ;-)
A wycieczka tak... tylko wymaga czasu, a Kosma... ma co robić... Ale odbijemy to sobie... ;-)
Wrocław (były) odgraża się, że tu jeszcze wróci ;-)

djk71 20:55 piątek, 22 października 2010

Widzę że praca Cie pochłania i dołuje.
Najlepszym jak mi się wydaje antidotum,pod warunkiem że nie "wyschło" w Tobie
źródło rowerowej przyjemności,jest umówić się z kimś na rower na dłuższą wycieczkę.Np. z Kosmą !.
pozdrawiam
ps.Czy rowerowy Wrocław już nie będzie obecny na bikestats ?

Jurek57 20:44 piątek, 22 października 2010

Czyli niewiele brakowało a byśmy się spotkali - też jechałem na masę przez las ;) W sumie szkoda że nie dotarłeś bo masa była na prawdę ciekawa. No ale są takie dni, że trzeba pobyć trochę ze sobą sam na sam :)
A ze szprychami już wszystko dobrze?
pozdrawiam :)

Goofy601 20:35 piątek, 22 października 2010

A zielone oczy... to pewnie jakaś strzyga z opowiadań Sapkowskiego ;D

kosma100 20:01 piątek, 22 października 2010

"ona jest pod włosami na głowie" - dzięki!!!!

djk71 19:46 piątek, 22 października 2010

Weekend był... SUPER!!! :) Chociaż nierowerowy - dla ekipy w takim składzie to rzadkość - przecież wszyscy poznaliśmy się ze sobą dzięki rowerom :-)
Dzięki weekendowej ekipie za pomoc w skuwaniu podłogi - było super... te próby skoków na główkę itp. ;p
Twój wpis aż krzyczy - jak byś miał włączony Caps Lock - jaka zbieżność z "Dniem Caps Locka" :) a swoją drogą co jeszcze ludzie wymyślą? Dzień Entera, Dzień Żaluzji, Dzień Oczka w Pończosze???
Masę w Bytomiu niestety też musiałam odpuścić...
A nad psychiką musisz popracować... jeśli chcemy przyszłoroczne plany wprowadzić w czyn :)
Bo siła nie znajduje się w mięśniach, w sprzęcie... ona jest pod włosami na głowie (jeśli ktoś je ma) :)
Pozdrawiam

kosma100 19:24 piątek, 22 października 2010
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa hmree

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]