Głęboki Doł

Sobota, 18 kwietnia 2009 · Komentarze(14)
Głęboki Dół
Nie, to nie jest nawiązanie do moich ostatnich wpisów, choć biorąc pod uwagę, że w kwietniu miałem jedną 13-km-ową przejażdżkę to może coś w tym jest. Die Toten Hosen śpiewa: "Kein Alkohol ist auch keine Lösung" (brak alkoholu też nie jest rozwiązaniem), może ja powinienem zaśpiewać: Kein Fahrrad ist ist auch keine Lösung… ? (Fahrrad - rower)



Głęboki Dół to jeden z celów mojej dzisiejszej wycieczki. Mimo, że próbuję się zebrać od rana, to dopiero późnym popołudniem udaje mi się wyjechać. Kierunek okolice Tarnowskich Gór. Najpierw Miechowicki Las, nie wiem, czy to droga dojazdowa tak zniszczona po zimie, czy ja mam jakiś lęk i z jakimś takimś oporem jadę. Wspinam się na górkę i znów jestem u siebie… Fajnie tu się jednak jeździ. Przez chwilę w zupełnej samotności, potem jednak co rusz to trafiam na spacerujące zakochane parki… wiosna…

Rzut oka na wycinkę pod A1.



Fajnie się jedzie, tylko coś zaczynają mi znów świrować przerzutki. Z tyłu same przeskakują, a z przodu problemy z inną tarczą niż druga. A przecież dopiero co wszystko chodziło po serwisie jak należy. Denerwuje mnie to, i denerwuje mnie moja bezradność w tej kwestii…

Mijam Dolomity, jedno z moich ulubionych miejsc, tylko ostatnio denerwują mnie motocrossowcy, którzy upodobali sobie to miejsce. Nic przyjemnego jeździć w hałasie i tumanach kurzu.

Przy dojeździe do Kopalni Srebra postanawiam nie skręcać - jak zwykle to robię - tylko sprawdzić dokąd wiedzie droga na wprost. Pięknie, wylatuje prawie na Rynku w Tarnowskich Górach. Świetnie, oznacza to, że można tam dojechać unikając głównych dróg.

Nie zatrzymuję się tam jednak (mam nadzieję, że Karla nie obrazi się, że zignorowałem to piękne miejsce) tylko jadę dalej…

Z tyłu torów kolejowych, w stronę Miasteczka Śląskiego. Lubię takie widoki.



Choć zaplanowałem sobie mniej więcej trasę, to widok wieży ciśnień nieopodal, każe mi z niej zboczyć.



Dalej jadę na azymut. Czy zakaz wjazdu do lasu dotyczy również rowerów? Na pewno nie. Niesamowite ścieżki, co ja mówię, niesamowite drogi, szerokie i równe w sam raz na rower. I są ich tu kilometry, przypominają mi trochę trasy, którymi prowadził mnie Młynarz w swoim królestwie

Zastanawiam się, czy odnajdę cel mojej podróży. Wydaje mi się, że już powinienem być tuż obok. Trudno, najwyżej przyjadę tu innego dnia. A jednak udało się. Jest.



Swoją drogę ciekawe skąd ta nazwa, mam wrażenie, że to raczej wielki bagno niż
głębokie jeziorko.



Cały ten las poprzecinany jest mnóstwem strumyczków… musi tu być ciekawie jak trochę popada…
Ciekawe też skąd wzięła się nawa płynącej tu rzeczki - Woda Graniczna.

Czas na powrót. Rewelacyjne są te dróżki, chce się nimi jechać nawet jeśli nie prowadzą w kierunku domu… Dobrze, że jeszcze świeci słońce… mam się jak orientować w terenie (Ciekawe jak ekipa sobie radzi na Harpaganie) :-)

Zgodnie z oczekiwaniami wyjeżdżam w Pniowcu. Stamtąd już znanymi asfaltami do domu. Gdzieś na 40km schodzi powietrze. Ze mnie. Ostatnie kilometry, mimo, że asfaltem ciężko mi idą. Widać brak treningu w tym roku.

Trasa: Helenka - Miechowice - Stroszek - DSD - Tarnowskie Góry - LAS - Pniowiec - Strzybnica - Rybna - Laryszów - Ptakowice - Górniki -Stolarzowice - Helenka

Komentarze (14)

Oczywiście, że wiem. Dlatego większość strajków kolejarzy tam ma miejsce ;-)

djk71 10:34 wtorek, 21 kwietnia 2009

:)

Patrząc się na zdjęcie z torami też sobie przypomniałem o naszym wypadzie do Miasteczka. :)

A tak w ogóle to nie wiem, czy wiesz ale wyczytałem ostatnio, że ten cały towarowy węzeł kolejowy w Tarnowskich Górach jest największym w Polsce. Drugi co do wielkości jest na wrocławskim Brochowie... dokładnie 1500 metrów od miejsca, gdzie aktualnie mieszkam. :)

Mlynarz 10:23 wtorek, 21 kwietnia 2009

johanbiker-
Lampka się przydaje. Moja jest zawsze ze mną - przyklejona po przygodzie, którą miałem tydzień po zakupie roweru

Mlynarz
Jak tylko będziesz to dróżki zaliczysz... może to nie jest dokładnie to co w Jasieniu, ale jakoś tak mi się skojarzyły... może dlatego, że myślałem właśnie o Was jak Wam idzie na Harpaganie, o naszej drodze do Miasteczka ( i "z")...

djk71 20:42 poniedziałek, 20 kwietnia 2009

A co do Harpa... ciężko było. Ale już wiemy, że nam się spodobało. :D
Relacja już gotowa. :)

Mlynarz 17:08 poniedziałek, 20 kwietnia 2009

No! Aż się rogal mi na twarzy zrobił widząc ten wpis. :D

Fajnie, że koło domu znalazłeś nowe drogi, które Ci przypominają tamte z okolic Jasienia. Mam nadzieję, że mimo to i tak nieraz przyjedziesz porowerować po moich ścieżkach leśnych. :D

Pozdrawiam!

Mlynarz 17:08 poniedziałek, 20 kwietnia 2009

No na pewno ta wycieczka dodała Ci skrzydeł!A co do Huragana -tak jak Ty gdzieś się w końcu wyjedzie na drogę.Po rożnych przygodach wiem jedno -choćbym miał jechać na pięć minut to zawsze biorę lampki

johanbiker 10:51 poniedziałek, 20 kwietnia 2009

shem
Oby minęło na długo...

Wyznawcy
Sam nie wiem czemu beze mnie... a dziś mi potrzeba, bardzo... dziś już nie pojeździłem...

djk71 21:13 niedziela, 19 kwietnia 2009

Cieszymy się, że pojeździłeś :D :D :D
Pozdrawiamy

P.S.
Pijemy Piasta za Twoje zdrowie!(czemu bez Ciebie?!) :D
M.A.K.

Wyznawcy Dariusza z Helenki 21:06 niedziela, 19 kwietnia 2009

Chyba przeszło Ci już "wiosenne przesilenie". Mi chyba też, bo znów zacząłem kręcić więcej. Pozdro

shem 19:33 niedziela, 19 kwietnia 2009

Rafaello
Też się cieszę. Może forma spada dlatego, że jednak nie jesteśmy zawodowcami, nie trenujemy jak oni... Ale wniosek jest słuszny :-)

WrocNam
Też mam nadzieję na więcej... :)

Terrago44
Rower musi jeździć... ale jeździec powinien umieć po niego zadbać, a z tym u mnie wciąż kiepsko...

karla76
Ulżyło mi... Dzięki i wzajemnie...

djk71 14:07 niedziela, 19 kwietnia 2009

no dobra tym razem sie nie obraziłam:)))mijać moje piękne miasto!
a tak serio ciesze się,że się wygramolileś na rower dzięki Tobie i Twojemu wpisowi i ja się wygramole!:)
milej niedzieli jak i całego tygodnia
pozdrowionka

karla76 10:57 niedziela, 19 kwietnia 2009

No wreszcie ruszyłeś .... !
- nie wydaje Ci się, drogi po zimie przypominają ser z dziurami niekoniecznie ten szwajcarski.
Drogowcy do następnego sezonu zimowego będą je kleić, a potem przyjdzie śnieg i mróz, wyjadą solniczki i znów będą dziury... to takie wieczne polskie łatanie !
- rower musi jeździć, wtedy wszystko pracuje należycie - jeżdziec też !
- ciężko się jechało nie tylko Tobie, wiatr ostatnio wszystkim chyba stara się umilać jazdy.

Pozdrówka i wskakuj na rower częściej, choćby krótkie wypady po kilkanaście kaemów.

Terrago44 09:20 niedziela, 19 kwietnia 2009

Dobrze wreszcie widać Twój rowerowy wpis :-D
Oby więcej ...
Pozdrawiam

WrocNam 09:01 niedziela, 19 kwietnia 2009

Fajnie że znów na rowerze :)Przedostatnie zdjęcie najbardziej mi się podoba.
Właśnie to mnie zastanawia,dlaczego jak się zrobi przerwę w jeździe to tak diametralnie spada forma.Nie powinno tak być,rozumiem przerwę dwa miesiące,ale parę tygodni?Widocznie mało jeszcze wiem na ten temat,ale wniosek nasuwa się taki że z roweru nie wolno schodzić bo od razu forma spada,a przecież nie zawsze jest czas na to.To tylko takie moje zastanowienia.
pozdrawiam :)

Rafaello 08:34 niedziela, 19 kwietnia 2009
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa patrz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]