SKS, czyli Nadwiślański Maraton na Orientację

Sobota, 8 kwietnia 2017 · Komentarze(13)
Na maraton zapisałem się już dawno. Budowniczy trasy nie odpuścił... :) Do tego czasu miało być sporo treningów, rowerowy urlop w hiszpańskich górach, a zamiast tego była kontuzja i zero kręcenia. Mimo wszystko w piątek po pracy jadę do Rudzicy. Zamiast ścigania będzie spotkanie towarzyskie.

Przyjeżdżam do bazy około 19-tej. Rejestracja, pierwsze spotkania ze znajomymi i przygotowanie roweru. Ten trafia szybko do rowerowni, a ja idę na salę. Kolejne powitania ze znajomymi, rozkładam matę i śpiwór i kiedy ekipa zaczyna zabawę ja przed dziewiątą zasypiam. Budzę się około piątej z myślą... "tak wygląda w moim wydaniu towarzyski wyjazd".

Śniadanie, spotkanie ze znajomymi, którzy przyjechali kiedy spałem, bądź też dopiero rano i oczekiwanie na odprawę. Planowany start o siódmej. Dostajemy po dwie mapy w skali 1:50 000, do tego kartka A4 z rozświetleniami kilku, czy kilkunastu punktów, kilka wskazówek Grzesia i czas ruszać w drogę. Albo raczej zacząć planować trasę. Kolorystyka map należy do tych, których nie lubię, ale wyboru nie mam. Mamy 28 punktów (o różnych wagach) do zaliczenia w 15 godzin (możne się spóźnić o kolejne dwie - oczywiście kosztem odjęcia punktów przeliczeniowych)i optymalny dystans 150+ (wydawało mi się, że Grześ mocno podkreślał ten plus :-) ).

Karta z rozświetleniami © djk71

Punkty sięgają Cieszyna, jeden jest też po czeskiej stronie... jest w czym wybierać... Wybierać, bo nawet się nie łudzę, że zaliczę komplet. Tym bardziej, że chcę (muszę) być jeszcze dziś w domu. Minimum do klasyfikacji do podbicie 6 PK - można to zrobić tradycyjnie dziurkując kartę lub korzystając z dedykowanej aplikacji i QR kodów lub technologii NFC.

Jadę, niestety leje. Ruszam w stronę punktu nr 13. Początek asfaltem, spokojnie, potem droga polna. Omijam kałuże choć mam świadomość bezsensowność takiego zachowania.

Łatwo nie jest © djk71

Nie mam błotników, a za chwilę i tak będę cały mokry i będzie mi wszystko jedno. Jeden zakręt, drugi, na mapie nic nie widzę...

Tyle widzę na mapie © djk71

Ok kilku lat myślę o soczewkach kontaktowych (przynajmniej na zawody) i... dalej myślę...

Trudno się przez to patrzy © djk71

Ktoś mnie dogania, to Krzysiek Sz. Zatrzymuję się, aby kolejny raz spojrzeć na mapę - nie jestem w stanie tego robić w trakcie jazdy - nie dość, że wzrok mi się pogorszył w ostatnim czasie, mapnik jest niżej niż zwykle to jeszcze okulary mokre i/lub zaparowane :-(
Krzysiek mnie wyprzedza. Walczymy z błotem i przeszkodami na drodze. Momentami trzeba prowadzić rowery. Krótko przed punktem koło ślizga się i zaliczam upadek, na szczęście bezbolesny.

Jest mokro lub bardziej mokro © djk71

Pierwszy punkt zaliczony.

W pobliżu punktu © djk71

Jadę na kolejny, przy okazji widzę, że równolegle do ścieżki, z którą walczyłem wiodła piękna droga :( Tak to jest jak się jest ślepym.

Dalej leje nic nie widzę. Mapa to dla mnie kartka z kolorowymi plamami poprzecinanymi kreskami. Co skrzyżowanie, co 100-200m zatrzymuję się żeby zorientować się gdzie jestem. Wjeżdżam między znajome z firmowych wycieczek stawy. Wszystko mi się rozmywa przed oczami, do tego jest mi chłodno (za częste postoje) i mokro. Co prawda jest gdzie się schować, ale nie o to chyba chodzi...

A może się schować? © djk71

Albo tu? © djk71


Przed PK 27 skręcam gdzieś nie tak, ale nawet nie chce mi się tego korygować. Minęło chyba niewiele ponad godzinę, a ja mam dość. Do tego napęd wariuje. Dopiero co chwaliłem serwis za szybką reakcję, ale chyba przedwcześnie. Każde mocniejsze naciśnięcie na pedały to przeskok łańcucha na zębatkach. To nie ma sensu.

Woda wszędzie © djk71

Już nie patrzę na mapę, jadę na azymut, mijam znajome drogi, budynki.... W Kiczycach robię nawrotkę i jadę do bazy. Przejeżdżam w pobliżu PK 15, PK 21 - nawet mnie nie kusi żeby ich szukać. Napęd już wcale nie działa, ale za to po wjeździe do Rudzicy... wychodzi słońce... Pewnie skończyłyby się problemy z okularami, ale już wcześniej pogodziłem się z tym, że to na dziś koniec. Przed 10-tą (chyba) melduję się ku zaskoczeniu organizatorów w bazie.

Chłopaki zachęcają żeby został do jutra, albo choć do wieczora, lub przynajmniej do obiadu, ale nie mam chęci. Jestem zły, poza tym mam nadzieję wykorzystać ten dzień w inny sposób.

Jeszcze nie wiem, że droga samochodem to będzie prawdziwa męczarnia. Mimo 8 godzin snu w nocy, po drodze zasypiam. Kilka przerw na raptem godzinnej trasie - masakra. W domu wypijam kawę i... zapadam na kilka kolejnych godzin w głęboki sen. Budzę się... potwornie zmęczony. Ale po czym? Po 30km? Chyba trzeba na jakiś czas odpuścić kolejne starty... SKS - Starość, k...a, starość...


Komentarze (13)

No fakt, zdjęcie wpasowane idealnie :-)

djk71 20:45 sobota, 15 kwietnia 2017

Chciało by się napisać "Wesołe jest życie staruszka"....

Pogody nie zazdroszczę... nie lubię...

Ubawił mnie fragment "...Omijam kałuże..." i zdjęcie pod spodem do zobrazowania... ;)

amiga 13:12 piątek, 14 kwietnia 2017

zapala
Nie mów, że masz tak w pracy?
limit
Wiesz jak to jest kryzys wieku średniego... człowiek chciałby więcej,a zapomina, że ma więcej... lat :-)
Mlynarz
Nie musisz... ale chcę...
Choć masz rację... na ten rok priorytet to 1.10.2017 :)
kosma100
Boję się, że nie tylko mnie SKS łapie... Problemy z czytaniem... z pamięcią... ;)
mavic
I tego się będę trzymał :-)
aramisy
Też mam taką nadzieję...
JPbike
Dzięki Jacku :-)
Chyba rzeczywiście masz rację. I tak zrobię...
Flash
Dzięki. Choć na starcie mi się bardzo chciało... Ale to tak chyba jest. Czasem samo wyjście na trening jest ciężkie, a potem już jest z górki, nawet jeśli jest pod górkę :-)

djk71 18:54 wtorek, 11 kwietnia 2017

JPbike dobrze mówi! Polejcie Mu! ;-P

Mlynarz 08:56 poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Czasami się nie chce, ale to tylko przejaw krótkiego kryzysu wynikającego z ambitnego podejścia do zadania, w takich chwilach przydaje się więcej luzu niż zazwyczaj, trzymam kciuki za kolejne starty :)

Flash 23:59 niedziela, 9 kwietnia 2017

Darek, znając Ciebie - jesteś świetnym facetem !
Nie jestem trenerskim specem, ale powiem tak jak piszą przedmówcy - zbyt ambitny, dużo pracujesz, dużo wymagasz. Odpocznij i skup się na celu nr 1 w sezonie, a resztę zawodów potraktuj jak świetny trening i zabawę :)

JPbike 21:05 niedziela, 9 kwietnia 2017

Przyjdzie jeszcze czas, że widzimy się na mecie po kilkunastu godzinach w trasie. Przyjdzie taki czas i to przyjdzie ponownie. Życzymy tego...co więcej, liczymy na to!

aramisy 19:04 niedziela, 9 kwietnia 2017

To jednak pewnie przesilenie wiosenne. Mnie też męczy od kilku dni. Im więcej śpię tym jestem bardziej zmęczony. Przejdzie samo. Cierpliwości i odpoczynku. Jeszcze będziesz śmigał nie jedno 150+ ;P

mavic 11:04 niedziela, 9 kwietnia 2017

Taka pogoda była? Serio?
Kurcze, nie zauważyłam :-)

Koła do góry!

kosma100 06:33 niedziela, 9 kwietnia 2017

Jesteś bardzo ambitny. :-)

Potrzebne regeneracja. Dobrze, że sobie pospałeś. :-)

Przede wszystkim, nic nie musisz (jeśli chodzi o sportowe sprawy). Poza 1. października. :D

p.s.
Mi się odechciało jeżdżenia od samego patrzenia na Twoje zdjęcia. :D

Pozdrawiam!

Mlynarz 22:19 sobota, 8 kwietnia 2017

Patrząc na Twoją aktywność (biegi, pływanie, rower i pewnie jeszcze inne, o których nie piszesz) to myślę, że dużo od siebie wymagasz i organizm daje Ci po prostu znać, że z czymś trzeba trochę odpuścić. Albo więcej odpoczywać. I chyba tyle. Do SKS-u to jeszcze trochę musisz poczekać.

limit 19:34 sobota, 8 kwietnia 2017

Zapomniałem dodać, że jeżeli chodzi o warunki - masakra.

zapala 18:05 sobota, 8 kwietnia 2017

SKS - znam inne rozwinięcie -> Sprzedaż K..wa Sprzedaż :)

zapala 18:02 sobota, 8 kwietnia 2017
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa rwiat

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]