Dziura, czyli nie potrafię już dłużej...

Wtorek, 1 grudnia 2015 · Komentarze(9)
Kilka dni radości. Próba nowego otwarcia. Symboliczny, nowy (choć używany) rower, nowy początek. Choć wszystko wokół jest jak było, próbuję się z tym jednak pogodzić - już nie mam sił walczyć. Próbuję pogodzić się i zacząć żyć od nowa, dla siebie, dla rodziny... Kilka dni radości, próby planowania nowych kroków, zapisane nowe cele. W planach był nawet kilkudniowy urlop żeby choć trochę odpocząć. Urlop, którego nie było kiedy wziąć w tym roku.

I co? I gówno! Dziś DUP! Kolejny strzał między oczy! Kiedy coś zaczyna się układać, to nie zawsze znaczy, że to co złe znika. To się wtedy kumuluje, nawarstwia. Jak wiatr przed burzą. Cichnie na chwilę, by potem uderzyć ze zdwojoną siłą... Nic w przyrodzie nie ginie :(

Uderza w Ciebie, uderza odłamkami (i to wcale nie małymi) w twoich bliskich. Najbliższych...

Nie mogę, nie potrafię już tak dłużej...

Czuję się chyba trochę jak człowiek, który stoi z kawałkiem kija pod jedynym w okolicy drzewem naprzeciw dzikiego zwierza. Niby wie, że ten kij mu wiele nie pomoże, ale choć przez chwilę może nim pomachać. Drzewo nie jest azylem, ale może uda się na nie wdrapać i choć chwilę przeczekać. Gorzej kiedy ktoś mu zabiera ten patyk i ścina drzewo. Już nie ma jak się bronić, już nie ma gdzie uciec... Tak samo ja się teraz czuję...

Ten tam u góry musi mieć niezły ubaw bawiąc się ludźmi i wystawiając ich na kolejne próby... bawiąc się nimi jak klockami, jak pionkami w grze... Zresztą co ja piszę... jaki ten u góry? Kiedyś wierzyłem. Na swój, własny, może lepszy, może gorszy sposób ale wierzyłem... Nawet kiedy było ciężko i wszystko szło jak po grudzie... próbowałem z nim rozmawiać, szukać pocieszenia.
Dziś już nie. Nie wierzę, że może istnieć ktoś taki, ktoś tak złośliwy i mający tak ten cały świat, jak i każdego z osobna głęboko w dupie.
Dziś już nie potrafię w to wierzyć...

Dziś nie potrafię już wielu rzeczy... Kiedyś, co może dziwnie zabrzmi, praca była odskocznią, azylem. Miejscem gdzie zapominałem o wszystkim i w jakiś sposób się realizowałem. Nie patrząc na to, czy ktoś to zauważa, czy ma to gdzieś, robiłem swoje, często nawet więcej niż swoje. Po wejściu do firmy człowiek zapominał o wielu rzeczach i zajmował się tylko tym czym powinien, myślał o czymś innym, niejednokrotnie zapominając się przełączyć na prywatne myślenie po popołudniowym, czy wieczornym odbiciu karty. Co oczywiście też nie było dobre, ale chyba była to chęć pozostania w tym azylu.

Teraz każdy dzień to walka o to żeby jak najlepiej robić to co powinienem, a nie jest łatwo. Złe, krążące przez cały czas po głowie, myśli nie ułatwiają tego. Trudno się skupić na tym na czym się powinno, kiedy co chwilę coś się przypomina. A kiedy już udaje się chwilę skupić to przychodzi nowa wiadomość, nowa bomba... i znów szlag wszystko trafia. Tak się nie da... już nie wystarczają słuchawki na uszach z głośno puszczoną muzyką...

Nie da się też wielu innych rzeczy. Chyba nigdy nie czułem się tak bezradny jak dziś... I co z tego, że poczyniłem pewne kroki, przed którymi inni mnie do tej pory powstrzymywali. To też nic nie da. Już się nie łudzę... Już nie wierzę... Już nie mam żadnego pomysłu na kolejne działania... Co gorsza brak działań, też niczego nie załatwia... ale skończyły mi się już pomysły... Nie potrafię...

Nie potrafię... nie chcę... nie mam sił... Nawet tradycyjne powiedzenie, że mam to w dupie nie pomaga...

Dziura © djk71

Pozostała jakaś dziura w mózgu, w sercu, wszędzie... Dziura, z którą już nie ma co zrobić...

Nie wiem, czy pojawią się kolejne wpisy, może tak, może dostanę jakiegoś kolejnego kopa od życia, który znów odwróci mnie o kolejne 180 stopni, a może nie... Na chwilę obecną mam dość wszystkiego. Pisania też. Dzięki wszystkim, którzy tu zaglądali, komentowali, wspierali mnie. Na dziś nie mam sił pisać więcej...



Komentarze (9)

Co prawda nie wiem, o czym mowa, ale to raczej nie ważne.
Też miałem bardzo nieciekawe okresy w życiu, gdy sam sobie nie potrafiłem pomóc. Warto spróbować chociaż u odpowiednich specjalistów..
A co do wiary - proponuję odświeżyć sobie historię (z happy endem!) Hioba. Ten to miał totalnie przekichane, ale się nie poddał...

mors 01:00 poniedziałek, 4 stycznia 2016

Roadrunner1984
Dzięki wielkie...
Pewnie masz rację... ale czasem nie jest łatwo... szczególnie kiedy wydaje Ci się, że jest już tak źle, że gorzej być nie może, a tu dociera do Ciebie, że jednak będzie jeszcze gorzej... tylko nie wiesz czy dziś, czy jutro, za miesiąc, czy za rok... :(

djk71 06:18 wtorek, 29 grudnia 2015

Odpocznij jeśli sprawia to trudności, nic na siłę.
Życie to odwieczny sprawdzian, czy dasz radę czy nie.
Niema co sie poddawać , wiem łatwo powiedzieć lecz od tego momentu może być tylko lepiej.
Co Ci moge poradzić ?............... Pamiętaj by nie przestawać pozytywnie myśleć, myśl o przyjemnych rzeczach. Wyobrażaj sobie że jesteś szczęśliwy , kreuj myśli jak w śnie .To nic nie kosztuje a dobre pozytywne myśli przyciągają dobro i zmiany na lepsze. Wiem że jest ciężko ale wierzę że dasz radę, bo co innego pozostało. a czas zrobi swoje i wierzę że odżyjesz na nowo. TRZYMAJ SIĘ :D:D:D:D

Roadrunner1984 22:33 piątek, 25 grudnia 2015

amiga
Nie wiem, czy, kiedy i jak się skończy...
Bieg w styczniu już odpuściłem... na to trzeba siły i choć trochę treningu...
A blog... ma sens jeśli coś się na nim regularnie pisze...
biber
Dzięki...
keszol
Dzięki. Pamiętam o ustawce... :-)
zapala
Dzięki. Na razie muszę trochę odpocząć, od bloga chyba też...
Goofy601
Może i masz rację... Dzięki.

djk71 13:58 niedziela, 13 grudnia 2015

Przez tą dziurę ze zdjęcia coś tam jednak widać... może na razie niewyraźnie ale widać...

Trzymaj się!

Goofy601 09:31 piątek, 4 grudnia 2015

nie wiem co na pisać - trzymaj się! nie odrzucaj pasji, ani bloga..

zapala 20:55 czwartek, 3 grudnia 2015

Kiedyś musi być lepiej...po nocy musi być dzień... głowa do góry
pamiętaj o ustawce:)

keszol 21:59 środa, 2 grudnia 2015

... brak słów ... wiem, że słowa pocieszenia to tylko słowa ale... nie poddawaj się, trzymaj się!

biber 16:36 środa, 2 grudnia 2015

Nawet nie wiem jak to skomentować... Nie da się... Pozostaje tylko wierzyć, że w końcu to się skończy... tylko kiedy, już to trwa, i trwa... i nie widać światełka w tunelu... Nie zamykaj bloga... ew zrób sobie chwilę odpoczynku o niego... Pamiętaj o biegu w styczniu... może w jakiś sposób przygotowania pozwolą oderwać myśli...
Chociaż wiem, że to trudne...
Ten na górze.. płata psikusy, tym razem lekko przegiął....

amiga 11:27 środa, 2 grudnia 2015
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa lkazd

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]