Dziura, czyli nie potrafię już dłużej...
I co? I gówno! Dziś DUP! Kolejny strzał między oczy! Kiedy coś zaczyna się układać, to nie zawsze znaczy, że to co złe znika. To się wtedy kumuluje, nawarstwia. Jak wiatr przed burzą. Cichnie na chwilę, by potem uderzyć ze zdwojoną siłą... Nic w przyrodzie nie ginie :(
Uderza w Ciebie, uderza odłamkami (i to wcale nie małymi) w twoich bliskich. Najbliższych...
Nie mogę, nie potrafię już tak dłużej...
Czuję się chyba trochę jak człowiek, który stoi z kawałkiem kija pod jedynym w okolicy drzewem naprzeciw dzikiego zwierza. Niby wie, że ten kij mu wiele nie pomoże, ale choć przez chwilę może nim pomachać. Drzewo nie jest azylem, ale może uda się na nie wdrapać i choć chwilę przeczekać. Gorzej kiedy ktoś mu zabiera ten patyk i ścina drzewo. Już nie ma jak się bronić, już nie ma gdzie uciec... Tak samo ja się teraz czuję...
Ten tam u góry musi mieć niezły ubaw bawiąc się ludźmi i wystawiając ich na kolejne próby... bawiąc się nimi jak klockami, jak pionkami w grze... Zresztą co ja piszę... jaki ten u góry? Kiedyś wierzyłem. Na swój, własny, może lepszy, może gorszy sposób ale wierzyłem... Nawet kiedy było ciężko i wszystko szło jak po grudzie... próbowałem z nim rozmawiać, szukać pocieszenia.
Dziś już nie. Nie wierzę, że może istnieć ktoś taki, ktoś tak złośliwy i mający tak ten cały świat, jak i każdego z osobna głęboko w dupie.
Dziś już nie potrafię w to wierzyć...
Dziś nie potrafię już wielu rzeczy... Kiedyś, co może dziwnie zabrzmi, praca była odskocznią, azylem. Miejscem gdzie zapominałem o wszystkim i w jakiś sposób się realizowałem. Nie patrząc na to, czy ktoś to zauważa, czy ma to gdzieś, robiłem swoje, często nawet więcej niż swoje. Po wejściu do firmy człowiek zapominał o wielu rzeczach i zajmował się tylko tym czym powinien, myślał o czymś innym, niejednokrotnie zapominając się przełączyć na prywatne myślenie po popołudniowym, czy wieczornym odbiciu karty. Co oczywiście też nie było dobre, ale chyba była to chęć pozostania w tym azylu.
Teraz każdy dzień to walka o to żeby jak najlepiej robić to co powinienem, a nie jest łatwo. Złe, krążące przez cały czas po głowie, myśli nie ułatwiają tego. Trudno się skupić na tym na czym się powinno, kiedy co chwilę coś się przypomina. A kiedy już udaje się chwilę skupić to przychodzi nowa wiadomość, nowa bomba... i znów szlag wszystko trafia. Tak się nie da... już nie wystarczają słuchawki na uszach z głośno puszczoną muzyką...
Nie da się też wielu innych rzeczy. Chyba nigdy nie czułem się tak bezradny jak dziś... I co z tego, że poczyniłem pewne kroki, przed którymi inni mnie do tej pory powstrzymywali. To też nic nie da. Już się nie łudzę... Już nie wierzę... Już nie mam żadnego pomysłu na kolejne działania... Co gorsza brak działań, też niczego nie załatwia... ale skończyły mi się już pomysły... Nie potrafię...
Nie potrafię... nie chcę... nie mam sił... Nawet tradycyjne powiedzenie, że mam to w dupie nie pomaga...
Dziura© djk71
Pozostała jakaś dziura w mózgu, w sercu, wszędzie... Dziura, z którą już nie ma co zrobić...
Nie wiem, czy pojawią się kolejne wpisy, może tak, może dostanę jakiegoś kolejnego kopa od życia, który znów odwróci mnie o kolejne 180 stopni, a może nie... Na chwilę obecną mam dość wszystkiego. Pisania też. Dzięki wszystkim, którzy tu zaglądali, komentowali, wspierali mnie. Na dziś nie mam sił pisać więcej...