Powiedz Mu o swych planach...
Czwartek, 24 września 2015
· Komentarze(7)
Kategoria Ble ble ble, Piórkiem i węglem, Z kamerą wśród...
Ktoś kiedyś powiedział "Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach na przyszłość." Bez względu na to czy to Bóg, Allah, Budda, czy ktokolwiek inny, a może po prostu zwykły los... Nie trzeba Mu nic mówić... On sam bezczelnie podsłuchuje i robi sobie z nas jaja...
Wtedy kiedy wydaje się, że jest choć cień szansy, że coś się poukłada, znienacka człowiek dostaje obuchem w łeb. Kiedy jednego dnia na twarzy zaczyna gościć uśmiech, drugiego ten ktoś tam gdzieś daleko to dostrzega i postanawia, że trzeba to wyrównać wiadrem łez...
Kiedy człowiek ośmiela się marzyć i zaczyna sobie stawiać cele. Ba, nawet dzieli się z nimi z innymi, On to zauważa i pięć minut później dzwoni z "dobrą" nowiną, po której odechciewa Ci się cokolwiek planować, do czegokolwiek dążyć, bo to i tak nie ma sensu. Nie ma się na to żadnego wpływu.
Dziś kolejny, z nielicznych w tym roku, dzień urlopu. Wzięty ot tak, żeby odparować... Mógłbym pójść do pracy i walczyć przez cały dzień ze sobą, ze swoimi myślami, aby skupić się na pracy, na swoich obowiązkach... ale nie miałem na to siły... Jutro, pojutrze pewnie też nie będzie łatwiej, ale jak zwykle będę musiał dać radę... Szkoda brać więcej urlopu... pewnie niestety będzie jeszcze potrzebny...
Urlop i nawet przez myśl nie przechodzi żeby pójść na rower... To już po raz kolejny tak jest... A jeszcze kilkanaście/kilkadziesiąt godzin temu namawiałem kogoś do treningu, umawialiśmy się na przyszłoroczne zawody, na trening, a dziś nawet nie chce mi się patrzeć na rower... na nic...
Rower przestał już pomagać w rozładowywaniu emocji, jak to kiedyś było... Teraz chyba potrzebowałbym bardziej ekstremalnych sportów.... choć nie wiem, czy i one by pomogły...
Za dużo czasem spada na głowę... (tabliczka z jednego z wyjazdów jak znalazł):
Za dużo trudnych decyzji trzeba potem podjąć... Za dużo rozwiązań trzeba znaleźć...
Chodząc po ulicach codziennie widzę obrazki rodem z mojego ulubionego Rancza... "Ławeczka" w filmie, jak i "ławeczki" wokół, też mają swoje problemy... ale czasem chciałbym być na ich miejscu i mieć ich problemy....
Przeszło wczoraj mi przez głowę, żeby zamknąć bloga, albo przynajmniej na jakiś czas wyłączyć... Ale się powstrzymałem... Zbyt dużo wspomnień, głownie tych sympatycznych... Poza tym to jedyne miejsce gdzie czasem człowiek może się wygadać...
Wtedy kiedy wydaje się, że jest choć cień szansy, że coś się poukłada, znienacka człowiek dostaje obuchem w łeb. Kiedy jednego dnia na twarzy zaczyna gościć uśmiech, drugiego ten ktoś tam gdzieś daleko to dostrzega i postanawia, że trzeba to wyrównać wiadrem łez...
Kiedy człowiek ośmiela się marzyć i zaczyna sobie stawiać cele. Ba, nawet dzieli się z nimi z innymi, On to zauważa i pięć minut później dzwoni z "dobrą" nowiną, po której odechciewa Ci się cokolwiek planować, do czegokolwiek dążyć, bo to i tak nie ma sensu. Nie ma się na to żadnego wpływu.
Dziś kolejny, z nielicznych w tym roku, dzień urlopu. Wzięty ot tak, żeby odparować... Mógłbym pójść do pracy i walczyć przez cały dzień ze sobą, ze swoimi myślami, aby skupić się na pracy, na swoich obowiązkach... ale nie miałem na to siły... Jutro, pojutrze pewnie też nie będzie łatwiej, ale jak zwykle będę musiał dać radę... Szkoda brać więcej urlopu... pewnie niestety będzie jeszcze potrzebny...
Urlop i nawet przez myśl nie przechodzi żeby pójść na rower... To już po raz kolejny tak jest... A jeszcze kilkanaście/kilkadziesiąt godzin temu namawiałem kogoś do treningu, umawialiśmy się na przyszłoroczne zawody, na trening, a dziś nawet nie chce mi się patrzeć na rower... na nic...
Rower przestał już pomagać w rozładowywaniu emocji, jak to kiedyś było... Teraz chyba potrzebowałbym bardziej ekstremalnych sportów.... choć nie wiem, czy i one by pomogły...
Za dużo czasem spada na głowę... (tabliczka z jednego z wyjazdów jak znalazł):
Różności spadają z góry© djk71
Za dużo trudnych decyzji trzeba potem podjąć... Za dużo rozwiązań trzeba znaleźć...
Chodząc po ulicach codziennie widzę obrazki rodem z mojego ulubionego Rancza... "Ławeczka" w filmie, jak i "ławeczki" wokół, też mają swoje problemy... ale czasem chciałbym być na ich miejscu i mieć ich problemy....
Przeszło wczoraj mi przez głowę, żeby zamknąć bloga, albo przynajmniej na jakiś czas wyłączyć... Ale się powstrzymałem... Zbyt dużo wspomnień, głownie tych sympatycznych... Poza tym to jedyne miejsce gdzie czasem człowiek może się wygadać...