Test lemondki
Po powrocie z wczorajszej Kaczawskiej Wyrypy wieczorem padłem. Rano też czułem, że wczoraj nie leżałem przed telewizorem :)
Doprowadzam rower to stanu używalności i niespodzianka. Telefon z informacją, że zaraz dostanę do testów lemondkę której wczoraj nie zdążyłem pożyczyć.
Montaż ustrojstwa na kierownicy i pierwsza niespodzianka: brakuje miejsca na inne zabawki. Lampki może i jakoś bym zmieścił, choć nie jestem tego pewien, ale co z mapnikiem? Dobra, to temat na przyszłość, dziś trzeba sprawdzić, czy da się z tym jechać.
Pierwszy kontakt i jest dziwnie. Samo położenie się na niej za pierwszym razem sprawia, że czuję się niepewnie. Potem sterowanie... wąski uchwyt nie pozwala (a może jeszcze nie pozwala) kontrolować toru jazdy tak precyzyjnie jak szeroko rozstawione ramiona. Za każdym razem kiedy kogoś mijam na rowerówce lub gdy wyprzedza mnie samochód przechodzę do standardowej pozycji. Czuję jakiś strach, że nie do końca kontroluję rower.
Z lemondką© djk71
Z każdą kolejną chwilą jest lepiej. Szczególnie czuć to wtedy, gdy czuję potrzebę zmiany przełożenia na lżejsze. Kiedy zamiast tego wyciągam się na lemondce... potrzeba znika, co więcej zaczynam pedałować z większą kadencją. Do tego pozycja jest bardziej aerodynamiczna więc jadę szybciej.
Nie czuję jeszcze wchodzenia w zakręty i dużo gorzej się jedzie po nierównym asfalcie (terenu nie próbowałem). Brakuje mi też łatwego dostępu do hamulców i przerzutek.
Po pierwszym dniu mam mieszane uczucia.
Z pozytywów:
- Wydaje się, że jedzie się szybciej.
- Fajnie że można zmienić pozycję - bardzo mi się podoba taka pochylona, szczególnie, że zwykle jeżdżę mocno wyprostowany (dobrze to widać na zdjęciach ze Śnieżki w relacji albo tutaj. Nawet sobie nie zdawałem sprawy, że tak jeżdżę dopóki nie zobaczyłem zdjęć.
Z negatywów:
- Mam wrażenie, że nie panuję nad rowerem tak jak przy zwykłym uchwycie.
- Brak szybkiego dostępu do hamulców i przerzutek.
- Brak miejsca na kierownicy.
W sumie zobaczymy, może uda się jeszcze zrobić kilka km z lemondką do weekendowego Mordownika.
W Rokitnicy spotykam Jacka, niestety czasu starcza tylko na krótką pogawędkę. W Ptakowicach doganiam Olę i Janusza, z którymi udaje się nawet dojechać wspólnie na Helenkę i chwilę posiedzieć i porozmawiać :) Oby tak było częściej :-)
Kadencja: 80