Nie mogło się udać, a jednak…

Wtorek, 29 lipca 2008 · Komentarze(3)
Nie mogło się udać, a jednak…
Wczorajsze plany na dalszą trasę legły w gruzach. Mimo, iż wróciłem wcześnie z pracy długo zbieramy się do wyjścia. Jeszcze obiad, jeszcze szybki zakup lampek, bo wrócimy późno, jeszcze coś tam…
Na dodatek okazuje się, że Piotrka dętka nadaje się już do wyrzucenia.

19:00 - w końcu ruszamy wraz z Wiktorkiem i Młynarzem… gdzieś… Czasu już mało więc odpada Toszek Pławniowice, Chudów… Zobaczymy. Chwilę w terenie, by wyjechać na terenie dawnej cegielni na granicy Rokitnicy i Wieszowej.



Przez Boniowice i Świętoszowice (Wiku próbuje gonić zawodowców na szosówkach) docieramy do Szałszy, niestety pałac mocno schowany za drzewami i niewiele widać, a nie lubię się włóczyć po "terenie prywatnym".

Dalej pod radiostację. Piotrek chyba nie dowierza, że widzi najwyższą na świecie drewnianą budowlę.



Rynek, krótka włóczęga po centrum i do Zabrza. Mimo, że główną drogą, to spokojnie, bo jest wystarczająco szeroka, żeby się nie stresować. W Maciejowie mijamy rowerzystę, który była tak oświetlony, że mógłby lampkami obdzielić spory peleton. Nawet koguta miał, prawie jak Frotecki ze Złotopolic. Byłem w takim szoku, że nawet fotki nie pstryknąłem.

Krótki postój w "makdonaldzie" - Wiku zasłużył na swojego ulubionego cheesburgera, trzymał świetne tempo przez całą drogę. W kompletnych ciemnościach przed 23 docieramy do domku.

Mimo problemów z wyjazdem i teoretycznie niezbyt ciekawej trasy wyszedł całkiem fajny wyjazd. Wszyscy wrócili uśmiechnięci i zadowoleni.

Komentarze (3)

Już przeczytane :-)

djk71 09:32 środa, 30 lipca 2008

"Mimo problemów z wyjazdem i teoretycznie niezbyt ciekawej trasy wyszedł całkiem fajny wyjazd. Wszyscy wrócili uśmiechnięci i zadowoleni."
I o to chodzi :)))
Pozdrawiam :)
P.S. Zapraszam do lektury - zdobycie Pryszczatej :D

kosma100 09:23 środa, 30 lipca 2008
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa czaso

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]