CZEMU STOISZ?

Poniedziałek, 28 lipca 2008 · Komentarze(4)
CZEMU STOISZ JAK MUMIA PRZED LUSTREM
CZEMU ŚMIEJESZ SIĘ I NARAZ PŁACZESZ
POCHŁONIĘTY CODZIENNĄ MUSZTRĄ
ZAPOMNIAŁEŚ ŻE MOŻNA ŻYĆ INACZEJ

NAUCZYLI CIĘ GIĄĆ KARK DO KOLAN
I WYCIERAĆ IM BUTY KRAWATEM
SWE MARZENIA SKŁADAĆ W FORMIE PODAŃ
OTO TY PRZECIĘTNY OBYWATEL

GDZIE SĄ TWOJE MARZENIA
ROZPŁYNĘŁY SIĘ DALEKO WSTECZ
TWÓJ BAGAŻ SUMIENIA
WAHA SIĘ LECZ KRUCHY JEST

W TWOIM MÓZGU BŁYSŁA JAKAŚ ISKRA
ZNIKNĄŁ LĘK PRZED KARĄ I BATEM
JESZCZE RAZ POPATRZYŁEŚ DO LUSTRA
NIE WIERZYŁEŚ ŻE TO TEN SAM FACET

ZAPOMNIAŁEŚ O SKŁONACH I PADACH
PRZED TWYM WŁADCĄ WIELKIM BRATEM
I Z POWROTEM CZŁOWIEKIEM SIĘ STAŁEŚ
OTO TY PRZECIĘTNY OBYWATEL


Dziś zachowałem się jak Kosma i zacząłem od tekstu piosenki. Piosenki, która krążyła mi po głowie przez całą drogę powrotną z bieszczadzkiej krainy.

Każdy pobyt tam skłania mnie do rozmyślań. Każdy powrót jest ciężki, a ten był chyba najcięższy. Bardzo nie chciało mi się wracać. Nie tylko mnie, o ile wiem... I to nie dlatego, że nie było koncertu, na który czekaliśmy tyle czasu, nie dlatego, że było krótko, że za mało pojeździliśmy, że zrobiła się świetna pogoda, że jutro do pracy... Po prostu coś w tych górach jest takiego, że chciałbym tam być dłużej i dłużej..., a może na zawsze...

Musimy jednak wracać. Kiedy dojeżdżamy do domu - już wiem, muszę pójść jeszcze dziś na rower. Rozpakowuję bagaże, przebieram się, KSU na uszy i jadę. Mijam Zbrosławice, Repty i wjeżdżam do Tarnowskich Gór.

Przy wjeździe na Stare Miasto (i kostkę) słyszę jakby coś mi upadło, odwracam się, nic nie ma. Rynek, najchętniej bym tu posiedział teraz trochę, ale jako, że czasu mało trzeba wracać. Zmierzch więc trzeba włączyć światła i… nie ma tylnego. Czyli jednak mi chyba coś upadło. Wracam ale oczywiście nie ma śladu po lampce. Niedługo się nią nacieszyłem, dobrze że była tania.

Jeszcze do Miechowic po chleb i nie jest dobrze. Droga, którą zwykle jeżdżę jest nieprzyjemna nawet w dzień, kierowcy potrafią tam szaleć. Powrót tędy w czarnym stroju, bez tylnej lampki, po ciemku nie za bardzo mi się podoba. Więc… przez las.

To też nie jest najciekawsze wyjście, ale chyba wolę w nocy dzikie zwierzęta od dzikich kierowców. Niestety, wjazd na złą ścieżkę sprawia, że szybko zmieniam zdanie. Zwierząt co prawda nie spotkałem, ale ląduję zupełnie nie tam gdzie bym chciał. Po kilkunastu minutach wracam do punku wyjścia i powrót jednak asfaltem. Kiedy tylko słyszę za sobą auto, zjeżdżam na pobocze i w ten sposób docieram do Rokitnicy. Stamtąd już chodnikiem do domu.

Chciałem pojeździć to pojeździłem… Jak to w starej „trójkowej” audycji pytali „A momenty były?” Były, tylko nie takie jakbym chciał…

Komentarze (4)

kosma100
Ja do dziś nie mogęwrócić do normalnej rzeczywistości.

DMK77
Myśmy też myśleli o tym domu, szczególnie przy losowaniu totka :-)

jahoo81
Nie wiem... ale pewnie można... nawet nie wiesz jaki byłem szczęśliwy przez te cztery dni bez tv, radia, neta, bez wiadomości nikomu tak napradwę niepotrzebnych...

djk71 10:46 sobota, 2 sierpnia 2008

mówił mówił :) a ja się zastanawiałam jak długo można wytrzymać na takim zadupiu :)
Pzdr :)

jahoo81 15:38 wtorek, 29 lipca 2008

Zachowania Kosmy są godne naśladowania :D
Niestety wszystko co dobre jest kiedyś się kończy... :(((
Mi też było trudno wrócić do szarej rzeczywistości tylko ja wróciłam już wczoraj a Ty... dopiero dzisiaj po upojnym wieczorze :D

Pozdrawiam i dziękuję za przemiłe towarzystwo :)

kosma100 08:09 wtorek, 29 lipca 2008
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa wkeoc

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]