31 Bieg Niepodległości w Warszawie

Poniedziałek, 11 listopada 2019 · Komentarze(2)
Bieg, którego nie było w planach, ale wyszedł niejako przy okazji urodzin chrześniaka :-)

Bieg który robi wrażenie - 22 000 zapisanych. Jak się okazało nie wszyscy, którzy odebrali pakiety przybyli na start, ale i tak linię mety przekroczyło 18 861 zawodników. Super.

Medal z 31. Biegu Niepodległości w Warszawie © djk71

Na starcie jesteśmy sporo wcześniej. Najpierw start młodzieży. Marcel daje radę.

Jest i Marcel © djk71

Jako pierwszy dostaje medal.


Spoko, zrobiłem to ;-) © djk71

Później starsi. Ludzi mnóstwo. Kilka sektorów startujących co kilka minut. Ilość zawodników sprawia, że chyba nawet z lekką obsuwą :-)

Czas się przebrać.

Czas się przebrać © djk71

Kiedy Damian startuje, ja dopiero ustawiam się w sektorze.
Śpiewamy oczywiście hymn. Większość osób nawet potrafiła się zachować i dołączyła do śpiewu.

Część zawodników dostała białe koszulki, część czerwone. Ustawiamy się tak, aby utworzyć gigantyczną flagę.

Muszę przecisnąć się do białych © djk71


Przy wejściu do sektora dostrzega mnie Magda z koleżankami. Super spotkanie :-)

Jakże miłe spotkanie © djk71

Na przemian ciepło i zimno. Startuję w rękawkach i rękawiczkach, do tego czapka na głowie i komin na szyi.
W końcu ruszamy. Ustawiłem się za "zającem" na 00:55:00. Ambitny plan jak na kogoś, kto ostatnio mało ćwiczy, a już zupełnie nie ćwiczy szybkości, ale co tam ;-) Zobaczymy jak będzie.

Ruszam i od razu szybkie tempo. Uciekam chyba Magdzie i jej koleżankom. Cały czas dość blisko pacemakera. Nie upieram się, żeby się go trzymać, ale póki co daję radę. Wiem jednak, że to za szybko. I rzeczywiście, gdzieś chyba w okolicach czwartego kilometra czuję, że mam dość, doganiają mnie dziewczyny i... drugi "zając". Widać wybrali inną taktykę. Nie jestem jednak w stanie się go trzymać. Biegnę jak potrafię.

Po nawrotce na piątym kilometrze, jest bufet. Tylko picie, ale tylko tyle potrzebuję. Boję się, żeby nie odpuścić tutaj, ale nie... Daję radę i ruszam dalej. O dziwo siły wracają. Resztę biegu jest już ok.

Na wiadukcie w końcu widać jaką tworzymy flagę...

Efekt ruchomej flagi niesamowity © djk71

Wiem, że 55 minut nie będzie, ale będzie poniżej godziny. Jeszcze niedawno ledwo o tym marzyłem.
Jest 00:58:22. Endo i Strava podpowiadają mi, że pobiłem rekord na 1/2 mili, na 1 milę, na 2 mile, na 3 km... Super :-)

Dobiegłem © djk71

Na mecie czeka na mnie rodzinka.

Już z rodzinką © djk71

Szczęśliwy mogę wracać do domu © djk71

Brat też osiągnął swój cel. Wciąż jest szybszy ode mnie :-) Brawo ;-)


Z fajką

Niedziela, 10 listopada 2019 · Komentarze(0)
Krótka rozmowa z bratem i kupuję... fajkę.

No i mam fajkę © djk71

Zabieram ją na Mazowsze i... pierwsze próby. Póki co mam mieszane uczucia. Są momenty, że jest ok, ale są też takie gdy czuję jacuzzi w nosie. Zobaczymy. Tak samo jak zobaczymy czy uda się wrócić po raz kolejny do pływania.

Siłownia z synem

Wtorek, 5 listopada 2019 · Komentarze(0)
Krótka rozgrzewka na bieżni, a potem uczciwy trening z synem na siłowni. Ponad godzinkę. Było dobrze. ... I pierwszy raz ograł mnie w ping ponga 5:4.

W końcu na rowerze

Niedziela, 3 listopada 2019 · Komentarze(3)
Lipiec - 1 raz - 20 km
Sierpień - 2 razy - 93 km
Wrzesień - 1 raz - 23 km
Październik - 0 razy - 0 km

Ot i całą historia mojego kręcenia na rowerze w ostatnich czterech miesiącach. Wstyd... wstyd... wstyd...

Kiedy w piątek Marcin zaproponował wycieczkę w niedzielę zgodziłem się bez wahania. Warunek był tylko jeden - rano, bo potem mecz Górnika :-) Proponowaliśmy jeszcze Amidze, ale mu nie pasowało.

O ósmej rano Marcin podziwia kościół na Helence. Po chwili do niego dołączam. Bez konkretnego planu, co więcej nie wiem co zaproponować, bo ja na fullu, a On chce przetestować gravela. No dobra... chce testować to poszukamy różnych nawierzchni.

Na początek w stronę DSD. Pierwsze podjazdy podnoszą Marcinowi koło, ale daje radę. Potem test jazdy po lesie i mokrych liściach.
Na wjeździe do Dolomitów są betonowe płyty. Potem zjazd i podjazd na Red Rocka. Przed zjazdem są i korzenie :-)

W Dolomitach © djk71

Krótki postój obok Kopalni Srebra.

Kopalnia Srebra © djk71

Dalej Rynek w Tarnowskich Górach i ruszamy w stronę Chechła - tu testy jazdy po piachu, niestety mokry  :-)

Mijamy puste dziś jezioro i jedziemy w stronę kolejnego. Najpierw jednak park w Świerklańcu.

A co to, a kto to? © djk71

Chwila przerwy i droga na wale obok zalewu Kozłowa Góra. W Piekarach krótki postój na stacji benzynowej i kręcimy do Kopca Wolności. Fanie móc pokazać koledze kilka nowych miejsc.

Kopiec Wolności © djk71

Dalej mijamy Śląski Ogród Botaniczny i lądujemy na Księżej Górze.

Zespól rockowy? © djk71

Krótka pętla i trzeba wracać.

Zdjęcie musi być © djk71

Jeszcze rundka obok kolejnej wody  - Brandki i krótki przelot przez Miechowicką Ostoję Leśną.

Kiedy dojeżdżamy na Helenkę na liczniku jest 50 km (no dobra, musiałem Marcinowi pokazać gdzie chodziłem do szkoły wcześniej - ale nadrobiliśmy tylko kilkaset metrów :-) Dawno nie dokręcałem ;-)

Super dzień, choć pod koniec czułem uda - wychodzi brak treningu.