W końcu na rowerze
Niedziela, 3 listopada 2019
· Komentarze(3)
Kategoria od 50 do 100km, śląskie, W towarzystwie, Z kamerą wśród...
Lipiec - 1 raz - 20 km
Sierpień - 2 razy - 93 km
Wrzesień - 1 raz - 23 km
Październik - 0 razy - 0 km
Ot i całą historia mojego kręcenia na rowerze w ostatnich czterech miesiącach. Wstyd... wstyd... wstyd...
Kiedy w piątek Marcin zaproponował wycieczkę w niedzielę zgodziłem się bez wahania. Warunek był tylko jeden - rano, bo potem mecz Górnika :-) Proponowaliśmy jeszcze Amidze, ale mu nie pasowało.
O ósmej rano Marcin podziwia kościół na Helence. Po chwili do niego dołączam. Bez konkretnego planu, co więcej nie wiem co zaproponować, bo ja na fullu, a On chce przetestować gravela. No dobra... chce testować to poszukamy różnych nawierzchni.
Na początek w stronę DSD. Pierwsze podjazdy podnoszą Marcinowi koło, ale daje radę. Potem test jazdy po lesie i mokrych liściach.
Na wjeździe do Dolomitów są betonowe płyty. Potem zjazd i podjazd na Red Rocka. Przed zjazdem są i korzenie :-)
Krótki postój obok Kopalni Srebra.
Dalej Rynek w Tarnowskich Górach i ruszamy w stronę Chechła - tu testy jazdy po piachu, niestety mokry :-)
Mijamy puste dziś jezioro i jedziemy w stronę kolejnego. Najpierw jednak park w Świerklańcu.
Chwila przerwy i droga na wale obok zalewu Kozłowa Góra. W Piekarach krótki postój na stacji benzynowej i kręcimy do Kopca Wolności. Fanie móc pokazać koledze kilka nowych miejsc.
Dalej mijamy Śląski Ogród Botaniczny i lądujemy na Księżej Górze.
Krótka pętla i trzeba wracać.
Jeszcze rundka obok kolejnej wody - Brandki i krótki przelot przez Miechowicką Ostoję Leśną.
Kiedy dojeżdżamy na Helenkę na liczniku jest 50 km (no dobra, musiałem Marcinowi pokazać gdzie chodziłem do szkoły wcześniej - ale nadrobiliśmy tylko kilkaset metrów :-) Dawno nie dokręcałem ;-)
Super dzień, choć pod koniec czułem uda - wychodzi brak treningu.
Sierpień - 2 razy - 93 km
Wrzesień - 1 raz - 23 km
Październik - 0 razy - 0 km
Ot i całą historia mojego kręcenia na rowerze w ostatnich czterech miesiącach. Wstyd... wstyd... wstyd...
Kiedy w piątek Marcin zaproponował wycieczkę w niedzielę zgodziłem się bez wahania. Warunek był tylko jeden - rano, bo potem mecz Górnika :-) Proponowaliśmy jeszcze Amidze, ale mu nie pasowało.
O ósmej rano Marcin podziwia kościół na Helence. Po chwili do niego dołączam. Bez konkretnego planu, co więcej nie wiem co zaproponować, bo ja na fullu, a On chce przetestować gravela. No dobra... chce testować to poszukamy różnych nawierzchni.
Na początek w stronę DSD. Pierwsze podjazdy podnoszą Marcinowi koło, ale daje radę. Potem test jazdy po lesie i mokrych liściach.
Na wjeździe do Dolomitów są betonowe płyty. Potem zjazd i podjazd na Red Rocka. Przed zjazdem są i korzenie :-)
W Dolomitach© djk71
Krótki postój obok Kopalni Srebra.
Kopalnia Srebra© djk71
Dalej Rynek w Tarnowskich Górach i ruszamy w stronę Chechła - tu testy jazdy po piachu, niestety mokry :-)
Mijamy puste dziś jezioro i jedziemy w stronę kolejnego. Najpierw jednak park w Świerklańcu.
A co to, a kto to?© djk71
Chwila przerwy i droga na wale obok zalewu Kozłowa Góra. W Piekarach krótki postój na stacji benzynowej i kręcimy do Kopca Wolności. Fanie móc pokazać koledze kilka nowych miejsc.
Kopiec Wolności© djk71
Dalej mijamy Śląski Ogród Botaniczny i lądujemy na Księżej Górze.
Zespól rockowy?© djk71
Krótka pętla i trzeba wracać.
Zdjęcie musi być© djk71
Jeszcze rundka obok kolejnej wody - Brandki i krótki przelot przez Miechowicką Ostoję Leśną.
Kiedy dojeżdżamy na Helenkę na liczniku jest 50 km (no dobra, musiałem Marcinowi pokazać gdzie chodziłem do szkoły wcześniej - ale nadrobiliśmy tylko kilkaset metrów :-) Dawno nie dokręcałem ;-)
Super dzień, choć pod koniec czułem uda - wychodzi brak treningu.