Późnym wieczorem przyjazd do hotelu w Beroun w pobliżu Pragi. O stolicy Czech nawet nie myślimy. Nie ma na to czasu. Rano pobudka i szybka rundka po miasteczku.
Niestety nie zdążam wrócić na inne zajęcia więc krótka wizyta na siłowni. Bieg wzorcowy wg Gramina. Ja chyba jednak potrzebuję jakiegoś celu, motywacji. Nawet jeśli to ma być tylko zabawa. Krótko ale mocno :-)
Powrót do biegania po kontuzji. Bieżnia. Bieżnia i telefon. A właściwie bieżnia i dwa telefony. W trakcie. Oba "musiałem" odebrać. I może dobrze. Bo kondycja zniknęła zupełnie. A tak miałem okazję złapać oddech ;)
W czerwcu raz na rowerze, w lipcu dwa razy, w sierpniu zero... średnia wychodzi - raz w miesiącu ;) Średnio po niecałe 13 km. Porażka. Ostatnie lata rowerowo były słabe, ale ten rok bije chyba wszelkie rekordy :-(
Dziś więc rower żeby objechać... trasę biegu. Z Adrianem. Po lesie, po mokrym. Końcówka w deszczu.
Poranny trening. Miało być bieganie ale jak się ma sklerozę to... trzeba dźwigać ciężary. I choć było zastępczo i miało być lekko to wyszło prawie 8 ton.