Superior już w domu :-)
Rowerek wrócił do domu. Reklamacja uznana. W sumie miesiąc. 4 stycznia zawiozłem rower do sklepu w Ostrawie, stamtąd zostaje odesłany do producenta. Po dwóch tygodniach dostaję info, że reklamacja zostaje uznana. Trochę ponad tydzień nowa rama dociera do sklepu. Przy okazji zażyczyłem sobie serwis i w sobotę dostaję info: tímto informuji, HOTOVO. Vše OK. Dziś po pracy runda do sklepu i jest, w końcu w domu :-)
Ul. Sztygarów w deszczu
W planach przejażdżka zaplanowana na jakieś trzy godziny, tyle powinno dać się urwać z dzisiejszego dnia. Meteo co prawda straszy deszczem, ale przecież nie raz jeździłem w deszczu. Wychodzę i już po zjeździe do Roktnicy przestaje mi się podobać. Pryska spod kół, pryska z nieba, okulary już całe brudne... Nie tak to sobie wyobrażałem. Ok, skracamy jazdę do 2 godzin.
W Mikulczycach przyglądam się budynkom, których wcześniej nie widziałem.
Bytomskich Strzelców kończy się drogą polną i co prawda w pierwszej chwili mam chęć nią jechać, ale po 200m wycofuję się, nie w taką pogodę. Rundka przez Biskupice i zamierzam jechać w stronę Gliwic. Robi mi się zimno. Przez rondem koło Makro, kolejny dziś debil mija mnie na gazetę, nie wiem, czy deszcz ma wpływ na ocenę odległości, czy to po prostu zwykła bezmyślność... Chyba żebym ochłonął z drugiej strony koleś funduje mi prysznic z kałuży.
Mam dość, jestem cały przemoczony, jest mi zimno, a powinien siedzieć w domu i walczyć z przeziębieniem. Nawrotka na rondzie i najkrótszą drogą mykam do domu.
Stav převodů je KATASTROFA !!!
W zeszłym tygodniu dostałem info, że Superior uznał reklamację i wymienią mi ramę na nową :-) W tym tygodniu rama dotarła do sklepu, ale poprosiłem żeby jeszcze przy okazji przejrzeli co jest do zrobienia. I wczoraj przyszła diagnoza "Musím však říci, že stav převodů je KATASTROFA !!!" i dalej nastąpiła lista uwag. Nie zdziwiłem się bardzo, bo napędu nie oszczędzałem, zrobił 7700km na 2 łańcuchach co prawda łańcuch był już vytahaný. Pewnie jeszcze trochę by zrobił, ale jak już był rozebrany... Inna sprawa, że może lepiej było serwis zrobić na wiosnę... ale czy ona się właśnie nie zaczyna? Przy okazji w końcu wymieniłem chwyty bo też już od dawna były vymačkané
Dziś było pięknie. Aż za... aż za ciepło się ubrałem. Wyjazd bez celu, może Toszek, może coś innego. W końcu wylądowałem w Brynku. Ruszyłem oczywiście pod pałac, ale po 200m zaczynałem mieć mokro poniżej pleców i odpuściłem. Nie lubię DK11, ale przynajmniej była w miarę sucha.
Ciekawi mnie, czy stacja w Strzybnicy jeszcze funkcjonuje...
Pre pierwszą część trasy jechało się świetnie, choć trochę rzucało na boki. Od Brynka zmieniłem kierunek i okazało się, że... trochę wieje... Ale oby cały luty był tak pogodny... :-)