Wypadek

Niedziela, 22 czerwca 2008 · Komentarze(16)
Wypadek
Po wczorajszej imprezie czułem lekki niedosyt, brakło mi trochę jazdy, na szczęście dziś rano Damian proponuje małą przejażdżkę.

Żegnamy się z częścią ekipy i wraz z Wiktorem ruszamy nad wodę. Raz jeszcze Zalew (Jezioro) Sulejowski.

Po drodze rzut oka na Wolbórz



i ruszamy w stronę wczorajszego pkt 2. W stronę, bo nie zamierzamy walczyć z piachami, a jedynie znaleźć się w jego pobliżu.

W pewnym momencie decydujemy się jechać rowerówką i... witamy na piachach, znów momentami trzeba pchać rowery.

Chwila przerwy nad wodą Wiku odpoczywa wśród czerwonych mrówek...
Jak się okaże to nie one były najgorsze.



Czas wracać, bo jest jeszcze kilka osób, z którymi trzeba się pożegnać.
Docieramy tuż przed odjazdem Jahoo81, Kosmy100 i Kobry...

Przed odjazdem odkrywamy jeszcze jednego BS-owicza. Niestety jego tu nie zapraszaliśmy. Obok ucha Wiktora jest... wbity kleszcz :-(

Prosto do szpitala w Piotrkowie. Na szczęście udaje się go bezawaryjnie usunąć. Lekarz zapewnia, że nie będzie problemów. Wierzymy, że ma rację.

Odwożę rodzinę do Skrzynna i wraz z Anetką, Wiktorem i kuzynką Agnieszką... ruszamy naprzeciw Kosmie , która jedzie tu rowerem. :-)

Po drodze Aga ucieka do przodu, a my... jesteśmy świadkami koszmaru... Kierowca jadącego z przeciwka BMW traci panowanie nad kierownicą i po wykonaniu kilku koziołków ląduje na słupie w przydrożnym rowie.
Szok, do tej pory takie sceny widziałem tylko na amerykańskich filmach.. samochód leciał w powietrzu, odbijając się raz od boku, raz od przodu...

Dzieje się to wszystko jakieś 100m przed nami. Ruszamy w stronę, auta, gdy tymczasem kierowca i pasażer uciekają z niego. Nie udaje się nam ich zatrzymać, bo ważniejszy jest drugi pasażer, który zakrwawiony wychodzi z auta i pada.
Dodzwonienie się na 112 graniczy z cudem. W końcu udaje się i odpowiednie służby zostają powiadomione. Wygrzebuje drżącymi rękoma bandaż z sakwy (dobrze, że je założyłem) i Anetka opatruje pacjenta. Krwawi okropnie, głowa rozwalona... Dobrze, że trafiło na nią bo ekipa gapiów potrafi jedynie stać i komentować. Nie wspomnę o kierowcy, który jechał za nimi i... po prostu pojechał dalej. Oby on nie musiał kiedyś czekać na czyjąś pomoc.






Jak się okazuje, cała ekipa była pijana, stąd ucieczka dwóch pozostałych "kolegów"...

Po chwili dociera do nas Aga z Kosmą. Okazuje się, że chwilę wcześniej goście omal nie zabili Moniki.... ciarki nas przechodzą...

Oczekiwanie na policję, zeznania sprawiają, że do naszej cioci docieramy bardzo późno. Szybka kolacja, pożegnanie z rodziną (moja żona z dziećmi tam zostaje się wczasować) i ruszamy z Kosmą do domu. O drugiej jestem w domu. Długi był ten dzień i powrót z Bike Orientu…

Całą powrotną drogą mam przed oczami tego chłopaka i to koziołkujące auto... nie chcę tego więcej oglądać...

Komentarze (16)

Właśnie... Choć znam paru normalnych kierowców BMW (niektórzy nawet w nich rowery wożą)...

djk71 05:04 sobota, 28 czerwca 2008

Stare BMW, młodzi kierowcy... i jak tu nie ulegać stereotypom... :/
Szczęście, że jesteście wszyscy cali...

art75 23:18 piątek, 27 czerwca 2008

johanbiker-
Dzięki wielkie. Ostatnio coraz więcej marzeń krąży wokół dwóch kółek... :-) Ale jest też oczywiście mnóstwo innych...

djk71 21:25 środa, 25 czerwca 2008

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO W DNIU URODZIN!SPEŁNIENIA WSZYSTKICH MARZEŃ!!!

johanbiker- 20:33 środa, 25 czerwca 2008

wiem co musiałes czuć, miałem ostatnio podobną sytuację, nie widziałem co prawda wypadku, ale byłem na miejscu parę chwil po... :( Niestety chłopak nie przeżył.

Dobrze, że Wam się nic nie stało :)

Pozdrawiam :]

vanhelsing 16:17 wtorek, 24 czerwca 2008

kitaxc
Było miło, choć jak zwykle za krótko, tak na jeżdżenie, jak i na pogaduchy...
Do następnego razu!

djk71 23:21 poniedziałek, 23 czerwca 2008

Całe szczęście, że bike statowicze są przygotowani na takie sytuacje.
Swoją drogą dobrze ze wam się nic nie stało i mieliście bezpieczny powrót do domu w przeciwieństwie do pasażerów i kierowcy tego blachosmrodu.

Pozdrawiam ekipę BikeStats z którą kręciłem na BO i z którą mogłem pobyć te kilka godzin integrując się :)

Pozdrawiam kita

kitaxc 23:16 poniedziałek, 23 czerwca 2008

johanbiker-
Niektórzy lubią dziwne zabawy :-(
Dzięki za uznanie. Z niemniejszą przyjemnością podglądam Twoje wpisy :-)

djk71 21:00 poniedziałek, 23 czerwca 2008

tomalos
Wracając z Moniką w nocy i obserwując innych kierowców mówiliśmy właśnie o takich sytuacjach gdy ktoś wyprzedza na skrzyżowaniu, a inny właśnie skręca...

kosma100
Również dziękuję. Tak jak mówiłem, ktoś Cię tam u góry lubi... I jak widać nie tylko Ciebie...

DMK77
Z tego co się dowiedzieliśmy to chyba nauka kierowcy cięzko przychodzi... niestety...

Biker z BIKESTATS
Brutalne to co mówisz, ale prawdziwe.
Niestety polskie przepisy są najbardziej upierdliwe dla świadków, ale trzeba mieć na uwadze, że 100m można samemu porzebować takiej pomocy...

sebekfireman
Polak zawsze wie lepiej...

jooola
Powiało, wciąż widzę to koziołkujące auto i tego chłopaka...

djk71 20:55 poniedziałek, 23 czerwca 2008

No poprostu szok!Ale w czechach tiry biora Cię w kleszcze po trzeżwemu dla zabawy.Jak zwykle twoje relacje czyta sie z zapartym tchem,chyba kazdy co wchodzi na twojego bloga to potwierdzi!
Pozdrówka!

johanbiker- 20:50 poniedziałek, 23 czerwca 2008

no, no, no, powiało grozą...

jooola 20:32 poniedziałek, 23 czerwca 2008

Całe szczęście że na was nie wpadł tym samochodem.
A ci komentujący gapie to mnie też zawsze strasznie wkurzają podczas działań - nieraz jak słyszę ich mądrości to mam ochotę ich zdzielić.

sebekfireman 12:32 poniedziałek, 23 czerwca 2008

Pijani przestępcy drogowi i potencjalni "mordercy" powinni być eleminowani z ziemskiego padołu, to jedyny sposób w "naszym kraju" na w miarę bezpieczne drogi.
Bo niestety żadne "uświadamiania" i kary nie skutkują !
A świadkowie tych makabrycznych zdarzeń mają później tylko problemy i często prze....e !( wezwania do dodatkowych zeznań, itp.) - sam tego doświadczyłem !.Dlatego nie dziwię się że samochód jadący za tymi..... , po prostu pojechał dalej.
Szczęściem że Wy dotarliście cało.
Szczerze współczuję że akurat Trafiliście na taki fatalny moment.
Takie "sceny" gdzieś tam jednak pozostają w Naszej pamięci i nieraz później źle wpływają na człowieka(w sensie psychiki , mam na myśli to że człowiek niepewnie zaczyna sie czuć na jezdni i ciągle przypomina mu się koszmar zdarzenia).
POZDRAWIAM i ŻYCZĘ ZAWSZE BEZPIECZNEGO ROWEROWANIA !!!

Biker z BIKESTATS 10:44 poniedziałek, 23 czerwca 2008

Muszę powiedzieć, że wszyscy mieliśmy wczoraj szczęście:
- ja - dlatego, że "kierowca" zdążył w ostatniej chwili zahamować;
- Wy - dlatego, ze dzieliło Was od "epicentrum" 100 metrów;
- pasażer - dlatego, że była na miejscu Anetka, która dzielnie opatrzyła go;
I takim oto sposobem na świecie jest jeszcze 6 duszyczek.

Dzięki za przemiłe towarzystwo.
Pozdrawiam

kosma100 08:17 poniedziałek, 23 czerwca 2008

o w mordę, to jakiś dziwny niefart, ja wracając z BO stałem w korku z powodu wypadku, niestety, z tego co ludzie mówili wynikało, że były 4 trupy. Wyprzedzanie na zakazie (skrzyżowanie i w tym momencie ktoś skręcał...). Rok temu w drodze na BO widziałem latającego malucha. Za ostro wszedł w zakręt i fiknął kilka koziołków, na szczęście wtedy kierowcy (jechał sam) nic się nie stało.

tomalos 08:15 poniedziałek, 23 czerwca 2008
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa akzes

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]