Wieluńskie klimaty

Czwartek, 1 maja 2008 · Komentarze(12)
Wieluńskie klimaty

Wczoraj zapakowaliśmy rowery na bagażnik i z lekkim drżeniem serca ruszyliśmy w okolice Wielunia. Strasznie męcząca jazda, cały czas wzrok utkwiony we wstecznym lusterku. Czemu te rowery tak się trzęsą, szczególne na wszystkich nierównościach na drodze, których oczywiście jest niemało.
Najbezpieczniejszy jest rowerek Igorka, który jedzie wewnątrz bagażnika (cudem stało się zapakowanie reszty bagażu), nasze trzy pozostałe dwukołowce jednak również szczęśliwie docierają do tabliczki Skrzynno. Jest już bardzo późno więc jazdę na rowerach zostawiamy na dzień następny.

Rankiem z kuzynką Agnieszką, Anetką i Wiktorkiem ruszamy na podbój okolic Wielunia.

Wcześniej dzwoni Monika, że w drodze do Pragi właśnie zrobili przerwę w Rokitnicy (2km od mojego osiedla), niestety nie ma nas w domu. Szkoda, bo pewnie odwiózłbym ich choć kilkadziesiąt kilometrów. Są po pierwszych przygodach z bagażnikiem w Czeladzi... miejmy nadzieję, że teraz już będzie tylko lepiej.

Zaopatrzeni w mapę okolic Wielunia i uśmiechy na ustach startujemy. Asfaltem przez okoliczne wioski ruszamy w stronę Osjakowa.



Ktoś nieźle urządził sobie podwórko.



Kumpel daje znać. że w Karpaczu przestało padać, no cóż kolejny maraton, który nie wyszedł, ale wszystko przede mną...

Przecinamy krajową ośemkę i mimo, że asfalt jest dość przyzwoity i ruch znikomy (ciekawe czy tu tak zawsze, czy tylko dziś wszyscy świętują) za Raduczycami chcę do lasu. Długo nie musiałem mówić, Agnieszka ( w końcu to jej strony i ona dziś prowadzi) skręca w las. Jest pięknie. Trafiamy na szlak rowerowy. Dobrze oznaczony, choć nie ma go na naszej mapce, która ponoć zawiera trasy rowerowe - widać szlak jest nowy. Robi się coraz cieplej. Lekka korekta garderoby i po chwili docieramy nad Wartę. Właściwie można by tu zostać.



Ruszamy jednak dalej, wciąż w terenie. Trochę nam w kość dają piaski, koła się ślizgają ale jest fajnie. Tylko czy na pewno wiemy gdzie jesteśmy?



Znów trafiamy nad Wartę i... chyba jednak zgubiliśmy szlak, bo wygląda, że ścieżka też się skończyła. Nie szkodzi. Decydujemy się jechać przez pola, gdzieś w końcu musi być cywilizacja. Dziewczyny ruszają do przodu a my z Wiktorem... rozplątujemy żyłki. Nad Wartą jest pełno wędkarzy i Wiku wplątał jakieś pozostałości żyłek w hamulce, przerzutki i gdzie tylko się dało. Świetna zabawa... W międzyczasie nasze współtowarzyszki podrywane są przez kajakarzy - czyżby chcieli przerobić kajaki na rowerki wodne?

Wszystko rozplątane i po chwili znów jedziemy wspólnie.

W sumie tereny płaskie, ale miejscami trudno podjechać.




Trafiamy na zagubioną ścieżkę... mógłbym tędy jechać jeszcze długo, niestety dziewczyny wybierają szosę.



Trudno. Dojeżdżamy do Krzeczowa, przerwa na lody i pytanie co robimy dalej. Jesteśmy już blisko Załęczańskiego Parku Krajobrazowego jednak obawiam się pogody - wg ICM-u i chmur na niebie ma padać, a poza tym boję się o Wiktora, mamy już trochę km za sobą a trzeba jeszcze wrócić.

Decydujemy się jechać jeszcze do wsi Kamion (wybrnąłem, bo nie wiedziałem jak się to odmienia :-) ) i wracać. Przy okazji dowiadujemy się co na tej mapie oznacza "droga inna" - Anetka jest "szczęśliwa" jadąc po kolejnej polnej drodze pełnej kamieni (chyba trzeba będzie jej wymienić siodełko).


Przejeżdżamy nad Wartą i dopada nas ulewa. Dobrze, że akurat trafił się przystanek PKS z wiatą. Po około półgodzinnym postoju, na szczęście przestaje padać - ruszamy do domu. Przez Niżankowice docieramy ponownie do Krzeczowa i asfaltem wracamy do domu.







Wiktor co chwilę robi dodatkowe kółka, przy każdym naszym postoju wciąż jeżdzi, na mecie okaże się, że nakręcił w ten sposób około 4km więcej niż my. Jest szczęśliwy, że pobija kolejne rekordy dystansu. My również dumni, ale pełni obaw czy nie przesadziliśmy trochę, czy jutro wstanie.

Fajna wycieczka, fajne okolice, świetnie, że oprócz małego incydentu pogoda wytrzymała, ogólnie rewelacyjny dzionek. Dzionek, który się jeszcze nie skończył. Po późnym obiedzie moja młodsza pociecha wyciąga mnie na dwór, bo chce się nauczyć jeździć na dwóch kółkach. Ok. Próbujemy i... szok, po 10 min. Igor jeździ!!! Oczywiście ma jeszcze problemy ze startowaniem, co drugie zatrzymanie kończy się w pozycji horyzontalnej (albo na samochodzie - co tam rozwalone światło, grunt, że dziecko ma ubaw). Z każdą chwilą jest coraz lepiej. Tylko kto go będzie pilnował jak zacznie szaleć po powrocie na osiedle? ;)



Trasa: Skrzynno-Dębiec-Huta Czernicka-Czernice-Dolina Czernicka-Dębina-Osjaków-Felinów-Raduczyce-Drobnice-Krzeczów-Toporów-Kamion-Niżankowice-Krzeczów-Drobnice-Raduczyce-Felinów-Osjaków-Dębina-Dolina Czernicka-Czernice-Huta Czernicka-Dębiec-Skrzynno

Komentarze (12)

Nie dziwię się. :)

Mlynarz 09:15 czwartek, 29 maja 2008

Mnie też duma rozpiera :)

djk71 06:10 czwartek, 29 maja 2008

"co tam rozwalone światło, grunt, że dziecko ma ubaw" - postawa godna pochwały! :D
Podoba mi się!

Z Igora jestem dumny!
Z Wiktora również!
Z wszystkich jestem dumny! hehe

Pozdrawiam!

Dumny Młynarz! ;)

Mlynarz 07:46 środa, 28 maja 2008

DMK77 Ja tego nie powiedziałam :)

kosma100 20:30 poniedziałek, 19 maja 2008

"za Raduczycami chcę do lasu." hehehehehehehe
GRATULUJĘ Igorowi - zdradzę, że o sensacji wiedziałam już 1 maja od Cichego Korespondenta :D
I cieszę się, że taki Rodzinny Wypad wypalił :)))
Pozdrawiam :)

kosma100 23:19 poniedziałek, 12 maja 2008

DMK
No wiesz Igor już ma swój blog

WRK97 17:17 piątek, 2 maja 2008

karla76
Dzięki. Oby dalsza część weekendu była bardziej słoneczna w Sączu ;-)

vanhelsing
Udany początek i mam nadzieję, że reszta będzie podobna.

Bagażnik jest na hak. mam nadzieję, że hak jest stabilny, a ruch rowerów to naturalne drganie wywołane amortyzacją... i to tylko takie złudzenie.

djk71 14:10 piątek, 2 maja 2008

Fajna, fajna wycieczka ;) Majówka zaczęta udanie :]

A co do tego bagażnika... To kupiłeś sobie na tył ? I trzęsą się rowery w stosunku do nieruchliwego bagażnika, czy bagażnik lata trzymając twardo rowery ? Używałeś expanderów ?

vanhelsing 11:37 piątek, 2 maja 2008

ta zagubiona "autostrada"-ścieżka jest piękna!!!!:)
fajna wycieczka;)
pozdrawiam i pogody
z pochmurnego sącza

karla76 10:47 piątek, 2 maja 2008

Jak będziesz w formie to na pewno :-)
Igor od rana już ćwiczy ;-)

djk71 10:36 piątek, 2 maja 2008
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa miusi

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]