Siłownię (1) czas zacząć? Ale jak?
Po raz pierwszy od kilkunastu (chyba) lat na siłowni. Ot tak żeby coś zacząć robić oprócz jazdy na rowerze, która nie dość, że ostatnio niezbyt częsta to pewnie wkrótce z powodu ciemności i pogody będzie jeszcze rzadsza. I pomyśleć, że kiedyś mi się chciało jeździć przed świtem lub po zmierzchu.
Wcześnie rano, przed pracą… zapoznawczo. Zobaczyć, co i jak… Połowę maszyn widzę pierwszy raz w życiu, albo tyle się zmieniło w ostatnich latach albo chodziłem do takiej ubogiej siłowni. Trzeba się będzie nauczyć.
Dziś większość czasu na rowerku… Po raz pierwszy w życiu :-) Trochę trwało zanim się dogadałem z komputerem. Choć i tak nie wiem, czy do końca nam się to udało. Na początku kręciłem szybko i nic, zero zmęczenia. Dopiero po chwili doszedłem, że poziom 1,2,3, to nie wszystko :-) Przy 12 już można się było spocić. Gogol Bordello bardzo pomaga w jeździe ;-)
Czas szybko minął. Ale tak zwykle bywa na początku. Ciekawe jak długo wytrwam w tych porannych treningach. Treningach? To za dużo powiedziane. Żeby to był trening to powinien być jakiś plan, a tego na razie nie mam. I szczerze powiedziawszy nie do końca wiem jak się za to zabrać. Jakieś podpowiedzi?